• benchmark.pl
  • Gry
  • Wolfenstein II: The New Colossus – nazisto, nie proś o litość, nie będzie ci dana
Wolfenstein II: The New Colossus – nazisto, nie proś o litość, nie będzie ci dana
Gry

Wolfenstein II: The New Colossus – nazisto, nie proś o litość, nie będzie ci dana

przeczytasz w 5 min.

Gry nie potrafią wzbudzić potężnych emocji? Wolfenstein II: The New Colossus gra na nich jak mandolinie. I to tak, że palec sam rwie się do spustu.

Ocena benchmark.pl
  • 4,5/5
Plusy

- absolutnie doskonały klimat,; - ciekawe projekty lokacji,; - intrygująco prowadzona historia, z kilkoma rozgałęzieniami,; - mocno zarysowane postacie,; - niezła oprawa wizualna,; - świetna muzyka,; - emocje, emocje i jeszcze raz emocje,; - dość wysoki poziom trudności…

Minusy

...który może z początku niektórych odrzucić,; - mało czytelne wskazówki w poszczególnych zadaniach,; - troszkę za dużo „zbieractwa”,; - irytujący system automatycznego zapisu,; - sporadyczne błędy techniczne.

Na huśtawce z Wolfenstein II: The New Colossus 

Dawno już nie czułem takich emocji jak podczas rozgrywki w Wolfenstein II: The New Colossus. Nie zrozumcie mnie źle, Wolfenstein: The New Order jako strzelanina też było niezłe, ale tam przede wszystkim liczył się powrót do korzeni czyli „przyjemna” eksterminacja nazistów. 

Tym razem jest inaczej. Tym razem Machine Games postawiło na uczucia. Poznając więc dalszy ciąg historii B.J.Blazkowicza co rusz targają nami skrajne emocje – od żalu, poprzez niemoc, aż po gniew. Przy czym powiedzmy sobie to wprost - gniewu jest tutaj najwięcej. 

I to takiego przez który zęby same się zaciskają, a twarz wykrzywia grymas maniakalnej rozkoszy gdy toporek naszego bohatera zatapia się kilkukrotnie w ciele nazistowskiego żołdaka.

Choćbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę

Nie ma co gadać, Wolfenstein II: The New Colossus nawet z najspokojniejszego gracza zrobi socjopatycznego mordercę. Wystarczy początkowa scena ze znaną z „jedynki” Frau Engel z lubością machającą toporem, by już zapałać żądzą zemsty. 

Dalej emocje są jeszcze silniejsze. Ameryka pod butem III Rzeszy przedstawiona została bowiem tak sugestywnie, że zimny dreszcz nie raz potrafi tu przebiec po plecach. 

Zgliszcza Manhattanu, po wybuchu niemieckiej bomby jądrowej, przemoc na ulicach, propagandowe hasła w zagarniętych przez reżim gazetach i fanatyczni sędziowie uznający tylko jeden wyrok – wszystko to działało na mnie jak płachta na byka. Szczególnie, że podczas naszej „przygody” doświadczymy każdej z tych rzeczy. 

Wolfenstein II: The New Colossus - poprzednio w Wolfenstein
Nie grałeś w Wolfenstein: The New Order? To nie problem, Wolfenstein II: The New Colossus streści ci wcześniejszą fabułę

Jak zapewne wiecie, choćby z moich wrażeń z zamkniętego pokazu, B.J. Blazkowicz przeżył walkę z generałem Wilhelmem „Trupią Główką” Strasse. Niestety, okupił to 5 miesięczną śpiączką i tak poharatanym ciałem, że tak naprawdę nie wiadomo ile w nim życia jeszcze zostało. 

Dość powiedzieć, że śmierć Caroline Becker (przepraszam za ten spojler, więcej nie będzie), choć sama w sobie straszna, stała się dla niego wybawieniem. Dzięki temu wszedł w posiadanie jej dawnego kombinezonu Da’at Yichud. 

Myślicie pewnie „no to teraz dopiero Blazko pokaże jaki w tym cacku drzemie potencjał”? Cóż, nic z tych rzeczy. W Wolfenstein II: The New Colossus ten fragment gry to jedynie preludium do czegoś znacznie bardziej zaskakującego. 

Wolfenstein II: The New Colossus - zniszczony Manhattan

Popełniłbym jednak wielką zbrodnie gdybym teraz zdradził co takiego stanie się z naszym bohaterem. Pozwólcie więc, że ograniczę się do stwierdzenia faktu – po tym akcie będziecie chcieli już nie tyle zwyczajnie zabić Frau Engel, co wpierw obedrzeć ją ze skóry, po czym niczym Duke Nukem urwać jej głowę i ….. wiadomo co dalej.

Swoją drogą twórcom należą się wielkie brawa za tak genialne stworzenie tej postaci. Frau Engel to wcielenie zła, prawdziwy demon, istota z koszmarów nocnych i niemal rzeczywiste odbicie największych hitlerowskich zbrodniarzy. Już w poprzedniej odsłonie widać było jej psychopatyczny charakter, ale teraz ona wręcz błyszczy.

Wolfenstein II: The New Colossus - Frau Engel z siekierą

Co ciekawe, nie tylko Frau Engel jest motorem prawdziwej burzy emocji, które targają nami podczas rozgrywki w Wolfenstein II: The New Colossus. Wystarczy wspomnieć, że w początkowych etapach gry nie raz słyszymy pełne zwątpienia „rozmowy” Blazkowicza z nieżyjącą już Caroline. 

Niekiedy jednak miałem wrażenie, że twórcy na siłę szukali sposobów na wywołanie jeszcze większej huśtawki nastrojów. Stąd powrót do lat dzieciństwa B.J’a (tak, tego też tu uświadczymy), niełatwego, okupionego bólem i wieloma łzami czy choćby silne wątki uprzedzeń rasowych. Trudno powiedzieć czy było to potrzebne. Szczególnie, że wszystko i tak sprawdzało się tu do tego, że znów miałem ochotę pociągnąć za spust. 

Wolfenstein II: The New Colossus - młody B.J. Blazkowicz

Brutalność, która nie razi

To chyba dobrze, prawda? Bo czemuż to ma razić nas wyżynanie w pień hord nazistów. I w tej materii Wolfenstein II: The New Colossus zupełnie się nie cacka. W powietrzu latają więc odrąbane kończyny, z podciętych gardeł tryska krew, a głowy z trzaskiem pękają pod opancerzonym butem. I wszystko to całkiem sugestywne dzięki naprawdę niezłej oprawie wizualnej.

Owszem, początkowo ta brutalność robi wrażenie, ale po pierwszej setce ubitych nazistów przestaje się na to zwracać uwagę. Choć nie powiem, żeby w niektórych przypadkach nie cieszyła.

Wolfenstein II: The New Colossus - toporek w akcji

Bardziej dotyczy to jednak wydarzeń fabularnych, bo jeśli nie wiecie, w Wolfenstein II: The New Colossus mamy też listę celów specjalnych, własną talie kart największych oprychów do ubicia. I tu, choć każdy z nich ma sumieniu całą masę potworności, o których dowiadujemy się z ich dossier, jakoś nie czułem czegoś więcej poza zwykłą satysfakcją z eliminacji bossa. 

Po co więc bawić się w te, bądź co bądź, krótkie misje poboczne, do tego jeszcze rozgrywające się w lokacjach, które już odwiedziliśmy? Bo w ten sposób „uwalniamy” niejako poszczególne stany. Poza tym to także idealny punkt wyjścia dla dodatkowej aktywności – ciekawej, choć nieco chaotycznej zręcznościowej minigierki z Enigmą w tle.

Wolfenstein II: The New Colossus - tablica celów

Wolfenstein II: The New Colossus - deszyfrowanie Enigmy
Kody Enigmy, które „pozostawiają” zabici dowódcy pozwalają namierzać najważniejsze cele

I poznasz, że ja jestem Pan, gdy wywrę na Tobie swoją zemstę

Jak przystało na rasową strzelaninę Wolfenstein II: The New Colossus wręcza nam sporo narzędzi zakłady – od toporka i pistoletu, poprzez karabiny, po działo laserowe bądź miotacz płomieni. I tu ciekawostka, gra pozwala nam ponownie dokonać wyboru kogo uratujemy spod „noża” Trupiej Główki – Fergusa czy Wyatta. 

Właśnie od tej decyzji zależeć będzie to jaką broń ciężką „otrzymamy”. Poza tym, i to chyba ważniejsze, wybór ten wpływa na dalszy bieg zabawy zmieniając zarówno dialogi jak i poszczególne scenki przerywnikowe.

Wolfenstein II: The New Colossus - ponowny wybór u Trupiej Główki

Oczywiście, każdą z broni dostępnych w Wolfenstein II: The New Colossus możemy ulepszać, a później też przetestować na specjalnej strzelnicy urządzonej na pokładzie naszej bazy wypadowej – U-Boota „Młot Ewy”. 

Co ciekawe, stanowi on teraz coś na kształt huba, który odwiedzamy pomiędzy głównymi misjami. Na pokładzie sporo się dzieje i czasami warto tu pomyszkować, choćby po to by przysłuchać się prowadzonym rozmowom.

Wolfenstein II: The New Colossus - ulepszenia broni

Najciekawsze są jednak specjalne dodatkowe umiejętności, które otrzymujemy do wyboru w dalszej części gry. Nie pytajcie jak, bo zdradzić tego bez spojlerowania nie sposób. Dość powiedzieć, że jedna pozwala Blazko wcisnąć się niemal w mysią dziurę, druga – taranem przebijać niektóre ściany, a trzecia – mechaniczne ortezy nóg, dostawać się w niedostępne dotąd rejony. Brzmi kozacko? I tak jest w istocie. Szczególnie, że każda z tych umiejętności otwiera też dostęp do nowych typów egzekucji.

Wolfenstein II: The New Colossus  - wybór dodatkowej umiejętności
Wolfenstein II: The New Colossus - rodzaje ulepszeń od dodatków

Blazkowicz powraca z tarczą

Na początku tego tekstu wspomniałem o huśtawce emocji. Niestety nie dotyczyła ona jedynie warstwy fabularnej gry. Wolfenstein II: The New Colossus cierpi na szereg dość rytujących przypadłości – od nagłych skoków poziomu trudności, poprzez błędy techniczne pokroju pocisków znikąd po dziwny system autozapisu. Szczególnie ten ostatni dał mi się we znaki.

Pomyślcie tylko – powtarzacie któryś raz z rzędu daną sekwencję i gdy w końcu udaje wam się ją przejść, po obejrzeniu przerywnika filmowego i kilku minutach pokonywania dalszego etapu, giniecie. Myślicie zapewne „nic się nie stało, automatyczny zapis przeniesie nas do miejsca po filmiku.” Ups, nic z tych rzeczy – musicie jeszcze raz przejść całą wkurzającą walkę.

Wolfenstein II: The New Colossus - sygnał dowódzcy

Co gorsze, czasami nawet najsilniejsza broń wydaje się nie robić na przeciwniku wrażenia. I tak zauważyłem na przykład, że nie da się zatrzymać animacji rzutu granatem – w tym czasie żołnierze wroga wydają się wręcz pancerni.
Uspokajam jednak wszystkich, którzy z wypiekami na twarzach wyczekują Wolfenstein II: The New Colossus – gra jest tego warta. Ciekawie prowadzona fabuła, skonstruowana w taki sposób, by cały czas czymś nęcić gracza, jakąś tajemnicą, którą powoduje, że ciężko oderwać się od telewizora/monitora. Do tego jeszcze cała masa emocji i jakże przyjemne strzelanie. 

Nie ma co gadać, Blazko znów błyszczy, choć trochę ubyło mu pary. Z super kozaka na powrót stał się człowiekiem. Czy to źle? A to już musicie ocenić sami

Wolfenstein II: The New Colossus - Blazkowicz w przebraniu strażaka

Ocena końcowa

  • absolutnie doskonały klimat
  • ciekawe projekty lokacji
  • intrygująco prowadzona historia, z kilkoma rozgałęzieniami
  • mocno zarysowane postacie
  • niezła oprawa wizualna
  • świetna muzyka
  • emocje, emocje i jeszcze raz emocje
  • dość wysoki poziom trudności....
     
  • ...który może z początku niektórych odrzucić
  • mało czytelne wskazówki w poszczególnych zadaniach
  • troszkę za dużo "zbieractwa"
  • itryujący system automatycznego zapisu
  • sporadyczne błędy techniczne
     
  • Grafika:
     dobry plus
  • Dźwięk:
     bardzo dobry
  • Grywalność:
     dobry

Ocena ogólna:

90% 4,5/5

Komentarze

22
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Colidace
    4
    Jak zobaczyłem tytuł artykułu to taka naszła mnie myśl, jak skrajności w obie strony są niebezpieczne. I to właśnie znowu min. Niemcy toną przez przesunięcie wskazówki znowu w skrajnie drugą stronę poprawności politycznej. Jakie to smutne. Mam nadzieję że nie dostanę bana za ten delikatny komentarz, tak wiele dziś nie wolno nam pisać. Sry za offtopic...
    • avatar
      sambaverde
      3
      W Niemczech też w to grają?
      • avatar
        q3aki
        3
        ogolnie co sie dziwic, to po prostu lepszy new order, ktory byl po prostu bardzo dobry.

        Czekam na jutro :)
        • avatar
          Sharimsejn
          2
          Jeśli chodzi o Star Wars to polecam ten filmik prawie cały poświęcony mikropłatnościom.

          https://www.youtube.com/watch?v=ne4CnyNW9O4

          Co do ankiety to stawiam na Wolfka. Swoją drogą to czyżby zaczęli myśleć i odsuwać się od Denuvo>? :)
          • avatar
            michael85
            2
            Czekam na grę w której z równą determinacją będziemy wykańczać zbrodniarzy komunistycznych!
            • avatar
              Koriolan
              1
              Co do autozapisu- w ramach oczekiwania, treningu i testowania nowego Ryzena, wróciłem do New Order i tam też np walka z London Monitor jest irytująca- odstrzeliłem mu wszystkie wyrzutmie, musze wejśc pod niego i tam najczęściej ginę. I wszystko od początku. Wrr.

              Pytanie czy da się komfortowo grać w New Colossus na R9 380.
              Jesli nie, to do gry trzeba będzie dołożyć nową kartę.
              • avatar
                Dragonik
                1
                Jak kolega nie zna to polecam freedom fighters, i nie przejmować się że gra z 2003 roku
                • avatar
                  supervisor
                  1
                  Jako redakcja strony poświeconej technologiom, powinniście dać plusy za optymalizację gry, jest świetna.
                  • avatar
                    jarql
                    0
                    nie ma to jak minus dać za "itryujący system automatycznego zapisu" kiedy można robić SAVE'y w każdym momencie :)
                    • avatar
                      belineaenter
                      0
                      NAJLEPSZA GRA TEGO ROKU! FABUŁA KLIMAT I PRUCIE DO WSZYSTKIEGO MIAZGA grałem na średnim poziomie trudności
                      bez problemu przeszedłem. Grafika piękna, Historia rzuca na kolana. POLECAM Ostatnia scena pozamiatała moją wyobraźnie. A monologi Blazkowicza są bardzo głębokie i filozoficzen. Terminator T2 wymiata tez!