Gry

The Saboteur - pokochasz lub znienawidzisz

przeczytasz w 6 min.

Nowa gra Pandemic Studios to produkcja straszliwie nierówna. Z jednej strony zachwyca widokami, możliwościami bohatera a także emocjonującą historią a z drugiej strony pozostawia w graczach wrażenie niespełnionego potencjału, przez który nie mamy do czynienia z grą świetną a jedynie dobrą. Byłem bardzo pozytywnie nastawiony do tej produkcji przed jej zainstalowaniem, bardzo lubię klimat II wojny światowej a moje zainteresowanie podsycały informacje o tym, że The Saboteur będzie połączeniem otwartego świata z Mafii, wspinaniem się po budynkach jak Altair i klimatu okupowanego Paryża. Niestety nie wszystko wyszło tak jak bym sobie tego życzył o czym postaram się Was przekonać w dalszej części tej recenzji. 

Wstęp do historii

Studia Pandemic nie trzeba specjalnie przedstawiać osobom, które uważnie śledzą świat gier komputerowych. Do czasu wykupienia ich przez Electronic Arts w 2007 roku, znani byli przede wszystkim z tytułów Full Spectrum Warrior, Mercenaries, Star Wars: Battlefront a potem także ze średnio udanego Lord of the Rings: Conquest. Mają więc doświadczenie w tworzeniu znanych gier co niewątpliwie widać w ich najnowszej produkcji w której chcieli wyraźnie postawić na ciekawą fabułę i ciekawą opowieść osadzoną w równie ciekawym świecie. Niestety, The Saboteur jest ich ostatnim dziełem ponieważ studio zostało spisane na straty jeszcze w trakcie pracy nad tym tytułem i już nic innego pod swoją nazwą nie stworzy.

O czym więc jest ten The Saboteur? Nie zdradzając istotnych wątków i faktów napiszę, że historia opowiada o perypetiach irlandzkiego kierowcy rajdowego Seana Devlina, który przebywa we Francji (tuż obok granicy) w przeddzień agresji Niemiec na ten piękny kraj. A przebywa nie bez powodu, ponieważ został zaproszony na wyścig samochodowy odbywający się na terenie przyszłego agresora. Niestety bohater nasz przegrywa wyścig przez nieczystą zagrywkę jednego z niemieckich kierowców (wysokiego rangą oficera Rzeszy) i chcąc się odegrać, wplątany zostaje w intrygę kończącą się śmiercią jednego ze swych przyjaciół. W tym samym momencie wybucha wojna a Sean, pałając chęcią zemsty ucieka do Paryża. Tam wstępuje w szeregi lokalnego ruchu oporu wykonując dla niego różnego typu zadania pamiętając wciąż, że jego głównym motywatorem jest chęć zemsty.

Klimat okupacji

The Saboteur jest bardzo oryginalną grą. Czuć w niej powiew myśli francuskiej, bardzo świeżej w świecie opartym na kulturze amerykańskiej. Ciężko wyrazić w słowach czym jest to spowodowane, może przez głównego bohatera (to jak się ubiera, rozmawia), a może przez scenerię Paryża gdzie rozgrywa się akcja? Może przez styl graficzny a może przez muzykę i dźwięki? Najpewniej jednak przez wszystkie powyższe powody, The Saboteur jest najbardziej „francuską” grą z jaką miałem do czynienia i według mojej opinii, charakterystyczny styl gry jest jednym z silniejszych magnesów przyciągających do grania. Dobrym pomysłem jest także nieliniowy charakter rozgrywki, wzorem produkcji z serii GTA mamy najczęściej kilku zleceniodawców do wyboru a każda z misji popycha fabułę do przodu więc nie znajdziemy tu niepotrzebnych zadań. A te najczęściej są ciekawe i zróżnicowane, polegają głównie na wysadzeniu czegoś, zabiciu kogoś lub na kradzieży jakiegoś przedmiotu. Odbijemy też jeńców i powalczymy z okupantami na karabiny oraz na pięści. Przy okazji warto napisać, że Sean jest świetnym pięściarzem (jak przystało na Irlandczyka) i bez problemu pięściami rozbija głowę swym przeciwnikom. Walka jest prosta, sprowadza się do ataku w odpowiednim momencie jednak nie wiedzieć czemu, sprawia dużo przyjemności i zawsze lubiłem powalczyć z przeciwnikami i patrzeć jak fajnie im strącam hełmy z głowy :)

Słabo niestety prezentuje się sztuczna inteligencja, nie używa wymyślnych taktyk, kierowani nią żołnierze potrafią jedynie nieźle strzelać i całkiem rozmyślnie kryć się za osłonami. To troszkę za mało, często jest tak, że przeciwnicy sami wchodzą nam pod lufę i pchają się w ogień. Wbiegają pod koła, chodzą bez celu itp. Można by takie przykłady mnożyć ale najlepszym będzie moja ucieczka przed pościgiem. Wystarczy wyjechać z okręgu zainteresowania ścigających a oni w sekundę zapominają o tym po co jadą i nie zwracają uwagi nawet gdy podziurawiony kulami, ścigany samochód wraca obok nich tą samą uliczką… AI bardzo słabo wyszło ekipie Pandemic, powinni więcej czasu poświęcić na ten element gry.

Możliwości i "możliwości"

Nie udało się im także wspinanie po budynkach. W teorii wszystko wygląda świetnie, możemy wejść na każdy dach i konstrukcję z której cokolwiek wystaje i jeżeli czegokolwiek możemy się złapać. Znów jednak zabrakło doszlifowania tej opcji ponieważ wygląda to wszystko żałośnie. Ruchy są sztywne, pokonywanie kolejnych metrów w stronę dachu przypomina zwykłe wchodzenie po drabinie tylko omijając co drugi schodek. Porównując to z ruchami Altaira, wspinanie się w „Sabotażyście” jest biednie zrobione a poza tym można się bez tego obejść.

Dużo ciekawym i częściej przydatnym rozwiązaniem jest wzywanie grupki kompanów z ruchu oporu którzy będą pomagać nam w walce. Ne są bardzo rozgarnięci ale na niektóre wypady wystarczają. Możemy także przywołać samochód, który podstawiony zostanie tuż pod nasze nogi. Jest to jednak zbędny bajer, ponieważ każdy pojazd można ukraść z ulicy metodą „na GTA”. Kolejnym ciekawym pomysłem jest możliwość przebierania się (podobnie jak w grach Hitman) głównego bohatera w niemieckie mundury, które na Seanie znacznie ułatwiają akcje sabotażowe w strefach zagrożenia a akcja nabiera nowego wymiaru gdy paradujemy w faszystowskich ciuszkach pomiędzy niczego niespodziewającymi się przeciwnikami. Warto także wspomnieć o kolekcjonowaniu samochodów w garażach należących do ludzi związanych z ruchem oporu. Wystarczy tam jakiś model przyprowadzić (najczęściej kradnąc go wcześniej) a już możemy w każdej chwili z niego skorzystać. Liczba dostępnych pojazdów jest bardzo duża jednak bardzo ciężko wyczuć wyraźną różnicę w ich prowadzeniu.

Grafika fajna i słaba

Czas napisać coś o grafice otaczającej nas podczas grania. Jak pisałem wcześniej, jest ona bardzo klimatyczna, świetnie pasuje do tej produkcji jednak jednocześnie odpycha bardzo często rozmazanymi teksturami a także brakiem szczegółów w odwiedzanych lokacjach. Drzewa „wołają o pomstę do nieba” i prezentują poziom z roku 2003 podobnie jak i reszta roślinności. Liczba detali na samochodach także jest zatrważająco niska, jednak w ogólnym rozrachunku, pojazdy w wielu przypadkach wyglądają bardzo naturalnie i fajnie się nimi jeździ mimo niezbyt realistycznego modelu prowadzenia.

Najciekawsze jednak jest to, co wyróżnia The Saboteur spośród innych tego typu gier a mianowicie ogólny sposób ukazania świata. Gdy jesteśmy na terenie kontrolowanym w zupełności przez niemieckich okupantów, wtedy całe otoczenie traci kolory, wszystko jest czarno-białe i przygnębiające. Natomiast gdy na terenie po którym się poruszamy, francuski ruch oporu jest silny, możemy „podziwiać” miasto w pełnej palecie barw. Co ciekawe, jeżeli otoczenie pozbawione jest wszystkich ocieni to wtedy gra jest dużo ciekawsza i ładniejsza, ponieważ obraz przypomina stare, wojenne filmy dzięki czemu przypadkiem zamaskowany jest brak wyraźnych tekstur na obiektach. Produkcja nabiera poważnego charakteru i czasem szkoda gdy wjeżdżamy na powrót do obszaru, gdzie ruch oporu przywraca kolory. Gra, choć nie wygląda oszałamiająco, potrafi przyciąć w najmniej odpowiednich momentach. Optymalizacja jest niezła choć znany jest błąd uniemożliwiający wręcz grę na kartach ATI w Windows Vista lub 7. Na szczęście twórcy szybko wydali patch eliminujący ten problem. Kiepsko wygląda też krew tryskająca płaskimi teksturami z trafionych ludzi, zupełnie komiczna i nierealistyczna

Podsumowując temat grafiki polecam kliknąć na moje screeny i zobaczyć jak ładna może być grafika mimo, iż wykonano ją z kiepskiej jakości modeli i tekstur. Ciężko przez to ocenić jednoznacznie wartość wizualną tytułu, jest całkiem nieźle ale do poziomu innych gier tego typu jeszcze „Sabotażyście” dużo brakuje.

Dźwięki dobre i niedobre

Udźwiękowienie produkcji trzyma nierówny poziom całej gry. Muzyka przygrywająca podczas rozgrywki jest bardzo klimatyczna, pasuje wręcz idealnie do czasów okupowanego Paryża i muszę przyznać, iż jest to najmocniejszy punkt z tego wszystkiego co wydobywa się z głośników. Mimo, iż nie zasługuje raczej na Oskara to jednak umiejętnie buduje atmosferę i można uwierzyć, że powstała właśnie w tych niebezpiecznych czasach. Oczywiście to sprawa gustu, jednak reszta dźwięków nie wypada już tak dobrze. Choć dialogi trzymają niezły poziom i często słucha się ich z zaciekawieniem to chciałoby się, aby aktorzy podkładający głosy pamiętali o tym, gdzie znajdują się bohaterowie ponieważ często jest tak, że wokół giną ludzie, wybuchają granaty i terkoczą karabiny maszynowe a temperatura dialogów pasuje co najwyżej do gabinetu brytyjskiego, niewyspanego lorda. Nie zawsze tak jest ale takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie zbyt często i psują całkiem nieźle napisane kwestie. Oczywiście nie można także pominąć faktu, iż wszyscy Francuzi mówią po angielsku z wyraźnym francuskim akcentem, jednak jest to chyba koncepcja słuszna biorąc pod uwagę, iż każde inne rozwiązanie wiązałoby się z utratą lekkości prowadzenia rozgrywki.

 

Przyglądając się innym dźwiękom łatwo zauważyć ich miałkość i brak wyraźnego charakteru. Karabiny strzelają monotonnie, miasto w ogóle nie przypomina głośnej metropolii a samochody… Cóż, samochody brzmią także średnio głównie przez błąd pojawiający się przy najwyższych obrotach i na najwyższym biegu. Wtedy dźwięki silnika są prawie zupełnie wyciszone co ciężko mi zrozumieć, samochód z lat czterdziestych powinien mruczeć a ja na początku myślałem, że silnik zupełnie się wtedy wyłącza.

Jak widać, ocena udźwiękowienia nie będzie jednoznaczna. Nie jest tragicznie lecz słowo „dobre” również byłoby nie na miejscu. Według mnie są to wyższe stany średnie.

Gra dobra i zła

Chciałem podsumować ostatnią grę studia Pandemic ale musze przyznać, że trudno znaleźć odpowiednie słowa. Grało mi się bardzo dobrze, głównie przez ciekawą fabułę, charakterystycznych bohaterów i oryginalny styl graficzny jednak nie da się przymknąć oczu na słabą grafikę, głupie AI, średnie dźwięki, i żałosne wspinanie po budynkach. Gra jednak zasługuje na szansę i z leciutką dozą dobrej woli można się przy niej bardzo dobrze bawić. A przecież właśnie o to chodzi w rozrywce nazywanej „gamingiem’ dlatego ocena będzie jednak stosunkowo wysoka. Albo jednak nie…

Ocena: 7+/10
 
Grafika: Średnia
Grywalność:
Dobra
Fabuła:
Dobra
Dźwięki:
Średnie
Optymalizacja:
Dobra
Ogólna ocena:
Cena (sugerowana przez producenta) : 119 zł

Komentarze

11
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    pranky
    0
    Gorąco zapraszam do komentowania! Mam nadzieję, że także ta recenzja przypadnie Wam do gustu podobnie jak poprzednie...
    • avatar
      toniek-94
      0
      Dobry artykuł, ale zawsze mi brakuje w mini-recenzjach gry testów wydajności. Ode mnie mocne 4.
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        Recka 5 . Zwięźle ładnie i na temat. Nie za dużo fotek. Przydałby sie jakiś filmik.
        Ogólnie dobrze:)
        • avatar
          R.I.P
          0
          Bardzo fajna recka, choć z tym szybkim patchem dla czerwonych bym nie przesadzał, ponieważ jest dostępny dopiero od piątku i na dodatek jest to jeszcze wersja beta :P
          Co do samego Sabotażysty to według mnie gra okazała się swego rodzaju objawieniem mijającego roku, ponieważ raczej nikt nie spodziewał się, że gra może być aż tak dobra, szczególnie po pierwszych trailerach gdzie można było dojść do wniosku, że szykuję się kolejny średniak, a tu taki suprise :)
          • avatar
            Terrorek
            0
            szkoda ze nima testow wydajnosci :((
            • avatar
              Damian Szymański
              0
              Spoko recka, ode mnie masz 5 ;)

              Pozdrawiam i zapraszam do mnie, (jedna recka wyżej).