Klawiatury

Klawiatury dla graczy: Razer Tarantula

przeczytasz w 2 min.

Opis klawiatury Razer Tarantula na stronie polskiego dystrybutora wprawił mnie w osłupienie, dlatego pozwolę sobie go zacytować: "Klawiatura Razer Tarantula wyróżnia się spośród innych klawiatur p

Opis klawiatury Razer Tarantula na stronie polskiego dystrybutora wprawił mnie w osłupienie, dlatego pozwolę sobie go zacytować:

"Klawiatura Razer Tarantula wyróżnia się spośród innych klawiatur przede wszystkim efektownym, niebieskim podświetleniem boków."

Po przeczytaniu czegoś tak zabawnego na wstępie, nie dość, że poprawił mi się humor, to byłam też w 100% pewna, że wydatek rzędu 300 zł na najnowszą zabawkę marki Razer będzie doskonałym wyborem. W końcu świeci, czyż nie? A to, że jej koszt niemal osiąga wysokość minimum socjalnego, powinniśmy uznać za mało znaczący detal. No przecież świeci... Świeci! Halo?
           
Dane ze strony producenta:

  • Możliwość wciśnięcia do 10 klawiszy jednocześnie
  • 32KB Razer Synapse pamięci wbudowanej w klawiaturę
  • Przełączanie pomiędzy setką dostępnych profili "w locie"
  • 10 klawiszy typu "Macro"
  • Taktowanie 1000Hz/Reakcja 1 ms
  • Hyperesponse gaming keytop with fully interchangeable keys
  • Headphone-out and microphone-in jacks
  • Klawisze multimedialne
  • 2-portowy HUB USB
  • Pozłacane wtyki USB
  • Battledock na dodatkowe akcesoria
  • Wymiary: 522mm (szerokość) x 220mm (długość) x 33mm (wysokość)


Otwarcie pudełka, w którym dumnie w me skromne progi wkroczyła klawiatura Razer Tarantula, pogłębiło jeszcze moje obawy, gdyż jest ona płaska - fuj! Po trzykroć fuj! Wszystko, co płaskie, od płaskostopia, przez płaskie piersi, aż po płaskie klawiatury budzi moją nieufność. No, ale czego się nie robi dla dobra redakcji?

Koniec końców podłączyłam ją do wolnego portu USB w moim komputerze i doznałam stanu osłupienia, bowiem przyjemność tej operacji się powtarza, się powtarza. Z klawiatury rubasznie merda do nas ogonkiem druga wtyczka usb - której podpięcie nie ma charakteru obligatoryjnego - oraz ponadpodstawowe, stosowne "jacki" dla mikrofonu i słuchawek, czy też głośników.

Efektem takich, rzec by można, innowacyjnych rozwiązań jest wzrost komfortu pracy przy komputerze, bo słuchawki i mikrofon można podpiąć bezpośrednio do klawiatury, bez pełzania pod biurkiem.

Ale to nie wszystko. Do Razer Tarantula podłączyłam nie tylko mikrofon i słuchawki, lecz również i drukarkę, dzięki wbudowaniu w klawiaturę dwuportowego hub'a USB. Niestety, obsługuje on wyłącznie standard 1.1, niemniej jednak nie doświadczyłam z tego powodu żadnych problemów.

Dziwy, dziwadła, huby, światełka, jakoś pozwoliły mi przeboleć pierwszy, niepewny kontakt z klawiaturą i zebrać się w sobie w celu spisania wrażeń, powstałych na bazie obcowania z Razer Tarantula. I co też takiego poczułam? Otóż bezsprzecznie doświadczyłam ogromu naszego pajączka. Tarantula jest jeszcze większa niż Zboard Merc! W sumie jest w tym jakiś plus, bowiem klawiatura zyskuje dzięki temu na masie i w ogóle nie porusza się po biurku.