Technologie i Firma

Czy sklep musi sprzedać laptopa za 10 zł, jeśli taka cena widnieje na stronie?

przeczytasz w 2 min.

Nie, nie musi. Bo to, co widnieje na stronie to tylko zaproszenie do zawarcia umowy, a nie oferta.

„Zamieszczone na stronach Sklepu internetowego treści, w tym opisy towarów i ceny, stanowią jedynie zaproszenie do zawarcia umowy” – takim oto zapisem właściciele sklepu znoszą z siebie obowiązek wydania towaru, który – chciałoby się rzec – oferowali. Ale właśnie – zapis mówi jasno, że to, co wyświetlane na stronie, wcale autentyczną ofertą być nie musi.

W Morele sprzedają laptopy za dychę

W nocy z czwartku na piątek wiele osób mogło się poczuć tak, jakby spełniło się ich marzenie. O ile marzyli o porządnym gamingowym laptopie – jakim bez wątpienia jest Dream Machines G1070 – możliwym do kupienia za 10 złotych. Taka właśnie cena widniała na stronie sklepu Morele przez całkiem długi czas – wystarczająco długi, by na zamówienie zdecydowało się kilka tysięcy osób.

Gdy administratorzy strony się zorientowali, cena została zmieniona. Ludzie, którzy zamówili laptopa za symboliczną dychę chcieliby jednak swój egzemplarz otrzymać. Czy mają podstawy do tego, by zażądać od sklepu wydania towaru? 

Czy zamówienie towaru równa się zawarciu umowy sprzedaży?

Odpowiedź brzmi: nie. W regulaminie sklepu znajdujemy nawet konkretne zapisy na ten temat: „Zamieszczone na stronach Sklepu internetowego treści, w tym opisy towarów i ceny stanowią zaproszenie do zawarcia umowy. (…) Po prawidłowym złożeniu zamówienia przez Klienta, Sprzedawca wysyła na adres e-mail Klienta informację o złożonym zamówieniu. Ta informacja nie jest potwierdzeniem przyjęcia oferty Klienta. Jest ona jedynie informacją, że Sprzedawca zamówienie otrzymał”.

Zmieniając cenę na stronie internetowej nietrudno o pomyłkę. Nie można się więc dziwić, że w regulaminach umieszczane są takie właśnie zapisy. Może i niezbyt to dżentelmeńskie i troszkę zbyt zawiłe, ale, jakby nie ubyło, uczciwe – wszak przy każdym zamówieniu tenże regulamin akceptujemy.

A gdyby takiego zapisu nie było?

Jak jednak na Bezprawniku zauważa Jakub Kralka, prawnik, którego możecie kojarzyć też z tekstów na naszej stronie, brak zapisu o tym, że złożone zamówienie to jeszcze nie zawarcie umowy, też nie gwarantowałby wydania towaru. Sądy najczęściej rozpatrują takie sprawy na korzyść sprzedawcy, opierając się na artykule 84 § 1 kodeksu cywilnego: „W razie błędu co do treści czynności prawnej można uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia woli(…)”

Źródło: Bezprawnik, Morele

Komentarze

29
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    wojciechoslaw
    3
    Przecież to celowa akcja sklepu, żeby nabić wyświetlenia na reklamach i przyciągnąć ludzi do nich "że może później coś innego kupią"
    • avatar
      axelbest
      3
      Znajduję ofertę za 10 złotych, klikam "Kup", robię przelew online. W którym momencie następuję w takim razie zawarcie umowy? Czy w takim razie sklep może trzymać moją kasę .... załóżmy na to dwa miesiące, po czym nie dość że podniesie cenę, to jeszcze oświadczy że umowa nie została zawarta? Czas równie dobrze może być krótszy (np tydzien) ale ja jestem bez pieniędzy, a sklep może moją forsą obracać.
      • avatar
        PITUCH1
        3
        BT w uk :)

        http://fotowrzut.pl/GFUWV3QBLR

        Gdy brałem było 18 sztuk :) Zapłaciłem , zweryfikowali kartę (telefonicznie) , wzięli kaskę , dostałem potwierdzenie zapłaty, z konta "uciekły pieniądze"

        Deal roku jak nie życia , kurde myślę, jak to przejdzie wezmę jeszcze parę sztuk :) !!!

        Parę dni potem :) meil ze towar został wyprzedany , ciekawe bo ilość sztuk na stronie była na bieżąco
        :)

        I nikt się nawet nie tłumaczył jak wysłałem meil , z zapytaniem o ilości sztuk w momencie zakupu , zero odpowiedzi.

        Na kasę czekałem 2 tyg.
        I po biznesie .
        • avatar
          leon-san
          3
          Sądy mogłyby się zdecydować z tym uchyleniem się od skutków prawnych swego oświadczenia woli.
          Jedne uchylają a znam wyrok całkiem wysokiej instancji, która stiwerdziła, że uchylenie może dotyczyć tylko osób prywatnych, które okazjonalnie coś sprzedadzą. Natomiast firma jako sprzedawca zajmuje się tym zawodowo i nie przysługuje mu prawo do powiedzenia, że się pomylił.
          Wystarczy zresztą porównać to do ceny na półce i w kasie. Klienta obowiązuje cena półkowa.
          • avatar
            mozilla007
            3
            Kiedys mialem podobna sytuacje, ale ze sklepem euro. S3 kosztowalo wtedy cos kolo 1600 i w trakcie przegladania cena byla 800 zl. Kupilem z odbiorem w sklepie i o dziwo nikt nie sprawial problemow. Wkradl sie blad i po godzinie cena znow byla 1599. Wiec co mozna ? Nie towar nie byl z ekspozycji.
            • avatar
              Fiona
              3
              Nie sadzę żeby toi była akcja promocyjna sklepu...

              Zbyt wiele osób nie będzie się zagłębiać kto ukradł, a komu ukradziono... Coś usłyszą że "dzwon dzwoni"

              Wielu osobom morele będą się długo kojarzyć z oszustwem.

              A takiej reklamy to nie chce żaden sklep....
              • avatar
                pscager
                2
                Naiwność ludzka nie zna granic.
                • avatar
                  Himoto
                  2
                  Autor tekstu zapomniał iż właściciele złożonych zamówień, owszem nie otrzymają zamówionego sprzętu jeśli sklep się uprze, ale sklep także może dostać po kieszeni jeśli klienci uznają taką akcję za "celowe wprowadzanie klienta w błąd" co podpada także pod paragraf o próbie oszustwa i zgłoszą sprawę w odpowiedni do tego miejscu.
                  • avatar
                    welll1
                    1
                    Nie musi. Sprzedaż na odległość. Jedna i druga strona ma 14 dni na odstąpienie od już zawartej umowy.
                    Tu nawet tego nie było więc bąbelek marketingowców działa.
                    Głośno o sklepie jest? Jest.
                    • avatar
                      Konto usunięte
                      1
                      Tak czytam o tych morelach już na kilku portalach i dochodzę do wniosku, że sprzedaż internetowa to super sprawa. Wpisujesz w regulaminie, że kupno towaru nie oznacza zawarcia umowy i sprzedajesz co chcesz, komu chcesz, za ile chcesz i generalnie jesteś czysty. Nic sprzedawcy to nie obchodzi bo kryje go regulamin i można powiedzieć okey niech mu będzie tylko dla mnie ten zapis w praktyce powinien wyglądać tak, że kupując towar przez internet nie mam możliwości zapłaty za niego aż do momentu, kiedy sprzedający zatwierdza zamówienie prosząc o sfinalizowanie płatności. A co w momencie kiedy otrzymujemy takiego maila z automatu ? Dla mnie jest to równoznaczne, że zawarłem umowę skoro zapłaciłem. Sam jestem handlowcem i wiele razy miałem do czynienia z tzw. pomyłką cenową i zawsze rozpatrywałem ją na korzyść klienta. Mówię tu o sytuacjach cena na półce, cena w kasie. Trudno takie życie więc nie rozumiem czemu sklepy internetowe są bardziej uprzywilejowane. Kończąc powiem tylko, że każda gazetka ze sklepu nie stanowi oferty handlowej jest tylko materiałem poglądowym i można tam wypisać wszelakie bzdury wszak w rzeczywistości wszystko wygląda inaczej.