Ciekawostki

UE vs planowane postarzanie produktów [AKT.]

przeczytasz w 3 min.

Wydłużenie okresu gwarancyjnego, obciążanie producentów kosztami utylizacji i zapewnianie części zamiennych to tylko kilka z propozycji UE.

Aktualizacja [04.07.2017]: Parlament Europejski wyraził publiczne poparcie dla wprowadzenia przepisów do walki z planowanym postarzaniem produktów, przede wszystkim sprzętu AGD, ale też innych urządzeń, np. mobilnychRTV. Zamierza teraz zwrócić się do Komisji Europejskiej, by ta opracowała projekt zmian. 

Oprócz wydłużenia okresu gwarancyjnego i nałożenia obowiązku zapewnienia dostępu do części zamiennych proponuje się też stworzenie niezależnego systemu testowania sprzętu, który pozwoliłby wykrywać przypadki sztucznego skracania jego żywotności, a także zniechęcanie producentów do wmontowywania komponentów na stałe, takich jak akumulatory czy żarówki. 

Decyzja jest wynikiem wewnętrznych obrad oraz unijnego sondażu, który wykazał, że więcej niż trzech na czterech Europejczyków wolałoby naprawić urządzenie niż kupować nowe, gdyby tylko była taka (opłacalna) możliwość. 

News [10.03.2016]: Kiedyś sprzęt elektroniczny wiernie służył długie lata swojemu właścicielowi. Dziś zaś często psuje się zaraz po upływie okresu gwarancyjnego. Spowodowało to, że w ostatnich latach powstało wiele teorii o planowanym postarzaniu produktów. Słusznych czy niesłusznych – nie nam to oceniać. Faktem jednak jest, że urządzenia wytrzymują obecnie zdecydowanie krócej niż kiedyś, a to powoduje, że zwiększają się nie tylko wydatki związane z elektroniką użytkową, ale też sterty elektroodpadów. Porządek z tym postanowiła zrobić Unia Europejska. 

Sprzęt na lata? Akurat

W ciągu ostatnich 10 lat – według opublikowanego w lutym raportu z badań niemieckiego Urzędu ds. Środowiska – żywotność dużego sprzętu elektronicznego (pralki, lodówki itp.) zmalała o około 3 lata, a liczba urządzeń RTV/AGD, które „padły” wcześniej niż 5 lat po zakupie zwiększyła się prawie dwukrotnie. Wyniki te wyraźnie pokazują, że problem istnieje i w dodatku jest dość poważny. 

Największym problemem nie jest jednak nawet samo to, że sprzęt jest wadliwy. Najgorsze, że najczęściej awarii ulegają małe elementy – takie, których nie opłaca się wymieniać lub wręcz uniemożliwiają próbę naprawy urządzenia, z powodu braku części zamiennych. Są to na przykład akumulatory, ale znacznie częściej – niewielkie elementy silników. Producenci dzisiaj rzadko decydują się na produkowanie dodatkowych części, ponieważ z jednej strony jest to nieopłacalne, a z drugiej – szybki rozwój technologii wymusza na nich porzucenie starszych rozwiązań.

Góry elektroodpadów

Jedne urządzenia wyrzucamy, gdy się zepsują. Drugie – takie jak smartfony, telewizory i inne tego typu gadżety – wymieniamy często co dwa-trzy lata, nawet jeśli jeszcze działają, ponieważ nowe ich generacje pojawiają się teraz na rynku znacznie częściej, a chcemy pozostawać na bieżąco z nowinkami. 

Niezależnie jednak od tego, z jakiego powodu wyrzucamy sprzęt, dokładamy się do rosnącej w zawrotnym tempie stery elektroodpadów. I to również jest duży problem, jako że ich utylizacja nie jest łatwa, a produkcja nowych urządzeń pochłania mnóstwo energii (czego następstwem jest emisja zwiększonej ilości zanieczyszczeń do atmosfery). To wszystko przyprawia o ból głowy ekologów, naukowców, a ostatnio także polityków.

elektroodpady

W każdym roku Unia Europejska generuje około 15 milionów ton elektroodpadów. Według Jo Leinena, członka komisji ds. ochrony środowiska w Parlamencie Europejskim, aż jedna trzecia z tego jest przetwarzana w sposób nieprawidłowy. Alarmuje on, że to ogromne pokłady śmieci o wysokiej toksyczności, co w efekcie musi wpływać negatywnie na nasze środowisko, ale też na nasze zdrowie. Dlatego też tak ważna jest reakcja UE w tej sprawie.

Unijne lekarstwo

Obecnie w gospodarce panuje zasada: wziąć – użyć – wyrzucić. Unia Europejska chce, abyśmy odeszli od takiego podejścia i postawili raczej na „circular economy”, czyli gospodarkę w obiegu zamkniętym. Założenia: jak najdłuższa eksploatacja produktów oraz zwiększanie znaczenia i wykorzystania recyklingu. Owocem ma być wytrzymalszy i możliwy do naprawienia sprzęt elektroniczny wykonany w sposób umożliwiający ponowne jego wykorzystanie.

Unia Europejska chce zobowiązać producentów do ponoszenia odpowiedzialności za żywotność i naprawialność produktów. Jeśli dyrektywa o eko-projektowaniu zostanie wdrożona, firmy tworzące sprzęt elektroniczny będą musiały określać długość gwarancji oraz przewidywaną żywotność urządzeń. Dodatkowo użytkownicy będą musieli mieć dostęp do części zamiennych przynajmniej przez dziesięć lat od momentu zakupu produktu. 

Eko-projektowanie

Producenci – pod groźbą grzywny – musieliby więc dbać o to, by sprzęt wytrzymywał przez zakładany czas. Unia Europejska rozważa również wymuszenie zapewnienia dłuższego okresu ochrony gwarancyjnej oraz pokrywania kosztów utylizacji urządzeń, które uległy awarii, a które są już nie do odratowania.

„Planowane postarzanie produktów, jak również konieczność ich wymiany co dwa-trzy lata muszą stać się przeszłością. Eko-projektowanie to dobre narzędzie w kwestii zwiększenia naprawialności i wytrzymałości urządzeń […] Unia Europejska powinna przekonywać do niej producentów” – powiedział agencji PAP Jo Leinen.

Według europosła Leinena eko-projektowanie to także korzyści dla samych producentów. Pozwalałoby im to chociażby stawiać na nową działalność,  w postaci punktów naprawy. W dodatku trwalszy sprzęt – z zapewnieniem, że przetrwa lata – mógłby być sprzedawany drożej. Czy klient również na tym zyska i będziemy mieli sytuację, w której wszyscy wygrywają? To się dopiero okaże. Albo i nie – opisywane zmiany to bowiem dopiero propozycje i wcale nie jest powiedziane, że wejdą one w życie.

Źródło: PAP, EC, PB, inf. własna. Foto: Pixabay (1), Curtis Palmer/Flickr (2)

Komentarze

36
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Dudi4Fr
    38
    Wow to chyba pierwsza sensowa inicjatywa od EU od kilku lat!
    • avatar
      Smuga
      13
      Problem jest taki - to się pewnym grupom nie opłaca. A jak wiadomo - to rodzi pewne problemy.
      • avatar
        CESARZ987655
        10
        Pomysł dobry,ale zbyt utopijny,nie ma szans.
        • avatar
          figer
          10
          Jakby to weszło w życie to byłoby pięknie. Rynek sam by wyregulował, czy wolisz kupić droższą lodówkę, ale działającą 10 lat czy tanią na 2 lata.
          Teraz kupujesz Bosch mając nadzieję że pociągnie 10 lat i płacąc za markę 2 razy więcej, a tu zonk - za 2 lata trup. Loteria.
          Z drugiej strony ci sami idioci z UE doprowadzili do większej awaryjności elektroniki wprowadzając RoHS i zakazując używania lutów zawierających ołów.
          • avatar
            theng
            9
            To dzięki unii, która zakazała stosowania lutowania ołowiowego mamy produkty jednorazówki (zimne luty). Teraz chcą z tym walczyć? Durnymi dyrektywami unia sama się wykończy a przy tym nas.
            • avatar
              Balrogos
              5
              Dobra niech zaczna od żarówek! chce żarówke ktora swieci po setki godzin i sie nie przepala tak jak kiedys .
              • avatar
                sabaru
                3
                Miałem trzy oryginalne ładowarki do telefonów które mniej więcej padły mi po pół roku używania. Gwarancja też na tyle była. Kupiłem później ładowarkę w komisie za 30zł (oryginalna kosztowała 50zł i to każda) i mam ją 3 rok. Z ładowarką nie mam żadnych problemów i do tego ładuje dwa telefony i to do tego co trzeci dzień. I jak to jest.
                • avatar
                  Kenjiro
                  3
                  Coś się w tej materii rusza, zobaczymy co będzie dalej.

                  Chociaż sama UE strzela sobie w stopę, bo z jednej strony ogranicza producentów (choćby zakaz lutowia ołowiowego, czy odkurzacze < 900W), a z drugiej wymóg długiej sprawności sprzętu czy możliwość naprawy? A jak naprawiać płytę, gdzie trzeba by przelutować połowę punktów po kilku latach? Albo wymieniać silnik w odkurzaczu, który pracuje na granicy swojej wydolności i jest oczywistym, że się sypnie po kilku latach? Nie bez powodu części zamienne są takie drogie...
                  • avatar
                    Pavilon
                    1
                    nawet gdyby wymusili jakims cudem przedluzenie gwaracji czy prdukcje czesci zamiennych to zaplaci za to koncowy odbiorca. juz teraz mozna dokupic przedluzona gwaracjie ktora odpowiednio kosztuje.
                    • avatar
                      Silver
                      1
                      "Najgorsze, że najczęściej awarii ulegają małe elementy – takie, których nie opłaca się wymieniać lub wręcz uniemożliwiają próbę naprawy urządzenia, z powodu braku części zamiennych. Są to na przykład akumulatory, ale znacznie częściej – niewielkie elementy silników."

                      Akumulatory to najgorszy przykład, bo co to za problem? W wielu przypadkach nawet zamiennik jest dostępny. Elementy silników - tu już prędzej, bo komutatora zazwyczaj nie opłaca się wymieniać (choć to zależy) a szczotki raczej nie stanowią problemu. Ewentualnie automat się wysypać może, ale silnik działa. Tutaj jako najlepszy przykład zapodałbym układy scalone. Na przykładzie - z tego co czytałem w karcie graficznej jak padnie taki jeden scalak to mimo sprawnego procka nie ma obrazu i karta jest aut - naprawa kosztuje krocie a taki scalak grosze. A ogólnie tak jest najczęściej w elektronicznych urządzeniach (nie dotyczy raczej smartfonów itp, bo tam jest inna skala integracji i zazwyczaj faktycznie nie ma jak naprawić). Sprawa spuchniętych kondensatorów to na dalszym planie :)
                      • avatar
                        patrykk
                        1
                        Mam pralkę firmy Electrolux, która kosztowała 1100 zł, czyli nie najtańszą. Łożyska padły przed upływem 2 letniej gwarancji, pralka zaczęła piszczeć. Oprócz tego klapa zaczęła rdzewieć, porobiły się purchle. Serwisant powiedział, że nie mam co liczyć na naprawę klapy bo w łazience jest wilgotno i pralka stoi obok umywalki i to z powodu zachlapania. Poprzednia pralka stała w tym samym miejscu 10 lat i nic nie rdzewiało tylko rozpadły się zawiasy od klapy (pralka ładowana od góry). Według doświadczenia serwisanta silniki w pralkach wytrzymują spokojnie po 7-8 lat albo i dłużej więc Samsung, LG mogą dawać gwarancję 10 lat na silnik. Problem jest jednak z programatorami elektronicznymi, często psują się zaraz po gwarancji i naprawa jest nieopłacalna można też poszukać używanego, czasami pasuje od innej pralki. W necie ludzie też piszą, że w pralkach Whirlpool, Bosch i innych zaraz po gwarancji psują się łożyska, a teoretycznie nie da się tego naprawić bez wymiany bębna, a to kosztuje tyle, że lepiej już dołożyć do nowej pralki. Okazuje się jednak, że niektóre serwisy wymieniają łożyska w nierozbieralnych zespołach piorących. Jedyne dobre pralki teraz to Mile, ale najtańsze kosztują po 3,5 tys., można też kupić używaną. Rozwiązaniem jest rozszerzona gwarancja.
                        • avatar
                          wojtek_pl
                          1
                          Jestem skłonny zgodzić się, że produkty mogą mieć określoną żywotność i używanie ich dłużej wiąże się z ryzykiem awarii. Zaplanowana w związku z tym ilość cykli pracy jest w porządku O ILE producent poda ile tych cykli jest zaprogramowanych. I może zrobi licznik . Wtedy konkurencja będzie działać i będzie można sobie wybrać np. pralkę, która wykona 2000 prań zamiast tej, która ma 1500.
                          • avatar
                            Maxdamage
                            1
                            Trzeba być ostatnim debilem, żeby w ten sposób walczyć z celowym postarzaniem, tu naprawdę nie chodzi o TRWAŁOŚĆ sprzętu,a o wykorzystywanie ludzkiej próżności.

                            Tu chodzi o wypuszczanie nowej wersji top szmartfona co roku, wypuszczanie laptopa który teraz ma trochę bardziej atrakcyjny wygląd, dodanie do sprzętu funkcji która powinna tam być od początku, projektowanie jednocześnie samochodu w wersji standardowej i "liftowej" i wypuszczanie najpierw tego "brzydszego", tylko po to żeby konsument miał najnowsze i najlepsze. To o to chodzi.

                            Dopóki prawnie nie ureguluje się rozszalałego marketingu i ludzkiej głupoty to postarzanie produktów będzie, nie ważne jak dokładnie dyrektywy unijne opiszą łuk ogórka.
                            • avatar
                              JAZ99
                              1
                              Jest jeden problem z naprawianiem, a nawet dwa ;)
                              Sprzęt starzeje się moralnie bardzo szybko - ciekawe jak to zatrzymają ;) - nakażą wprowadzanie nowych modeli raz na trzy (3) lata zamiast co roku? Lub kiedy się POpsuje 50% starych?
                              Koszty naprawy są wyższe w krajach rozwiniętych niż koszty montażu/produkcji w krajach producentów ;) ciekawe jak to przeskoczą
                              • avatar
                                Fiona
                                -1
                                Nie, wejdzie umowa UE - USA i dopiero nas syf zaleje.
                                A zachorowalność na raka poszybuje o kolejne 25% w górę
                                • avatar
                                  Nie_ma_lipy
                                  -4
                                  ""UE vs planowane postarzanie produktów"" to znaczy ,że złodzieje z Brukseli chcą więcej kasy....
                                  • avatar
                                    miedzianek
                                    -6
                                    "firmy tworzące sprzęt elektroniczny będą musiały określać długość gwarancji oraz przewidywaną żywotność urządzeń"

                                    Określą jedno i drugie na pół roku-i możemy się cmoknąć...?
                                    • avatar
                                      Snake73
                                      0
                                      To wojna z wiatrakami. Korporacje mają swoich lobbystów w Brukseli, którzy nie pozwolą na takie uregulowania.
                                      • avatar
                                        Hakuren
                                        0
                                        Korporacje rządzą światem czy się to politykom podoba czy nie. Problemem są nie tylko komputery i różne sprzęty AGD. Producenci samochodów też idą po najniższej linii oporu. Dziś w wielu modelach pojazdów osobowych (generalnie nie spotkałem się z tym chłamem w segmencie ciężarowym czy maszynowym) instalacje i obwody elektryczne wykonuje się nie z miedzi, ale z aluminium. 3-5 lat i samochód do kasacji ze względu na walniętą instalację. I następny, i następny. Tylko kasa się liczy - i zakładam, że taki samochód przejedzie ze 100-150 tys km zanim się rozleci na kawałki, choć wiele nowości rozpada się w pył po 20-30000.

                                        A nie wspomnę o wymogu reflektorów samochodowych z możliwością wymiany żarówki na poboczu bez ingerencji serwisu. Ten przepis w EU jest już z 8 lat czy coś koło tego. Proszę mi pokazać jakiś nowy pojazd gdzie jest to bezproblemowe w sytuacji awaryjnej - takie samochody skończyły się w połowie lat '90-tych.
                                        • avatar
                                          HomeAudio
                                          0
                                          "zniechęcanie producentów do wmontowywania komponentów na stałe, takich jak akumulatory"

                                          ...czyli co... doczekam się następcy Samsunga Note 4 ???
                                          • avatar
                                            Konto usunięte
                                            0
                                            Dać z powrotem luty ołowiowe i rozszerzyć gwarancję na przynajmniej 5 lat dla wszystkich produktów sprzedawanych w UE. Już by była zmiana na plus.

                                            Kwestia samochodów to co prawda inny wątek ale tak samo środowisko cierpi z powodu chorych norm emisji spalin. Testy emisji TSI, FSI nijak się mają do rzeczywistości a w dodatku rozlatują się po 100/200kkm. Dać z powrotem MPI który przejedzie 3 razy tyle paląc 10% więcej.

                                            Zwiększyć wymagania co do filtrów w przemyśle i na tankowcach.

                                            Może i unia ma dobre intencje ale koniec końców cierpi konsument i środowisko naturalne a zarabia Bruksela.