Jak zmienił się rynek mobile w ciągu dwóch dekad?
Mobile

Jak zmienił się rynek mobile w ciągu dwóch dekad?

przeczytasz w 4 min.

Trudno w to uwierzyć, ale kalendarz nie kłamie. Zmiany jakie zaszły w branży mobile w ciągu ostatnich dwóch dekad są ogromne.

Jeszcze zanim wyszedł z domu, uruchomił na smartfonie kalendarz, by upewnić się, że to dzisiaj. Tak, to dzisiaj: 2 maja 2017. Spakował do plecaka power bank i zapiął suwak, podłączył słuchawki i ruszył do drzwi. Zamknął zamek, napisał na WhatsAppie, że „wlasnie wyszedl”, włączył na Spotify swoją ulubioną playlistę i rozpoczął schodzenie po schodach. Sprawdził na smartwatchu godzinę – ma jeszcze trochę czasu. Dobrze się składa, bo właśnie dostał powiadomienie z Facebooka, że jego kumpel obchodzi dziś urodziny. Na śmierć zapomniał, ale szybko wklepał życzenia, zrobił selfie z uśmiechem i wiadomość poleciała do odbiorcy. 

Najpierw tramwaj, potem pociąg i zaraz będzie na miejscu. Skorzystał z aplikacji, by kupić bilety i pieniądze automatycznie poszły z konta w banku na konto MPK. Ach, BLIK https://www.benchmark.pl/testy_i_recenzje/co-to-jest-blik-jak-placic-blikiem.htmlto jednak świetna sprawa… Znów odezwał się smartwatch: 2 nowe wiadomości. Wyjął więc smartfona z kieszeni, przebił się przez grad powiadomień z każdej możliwej aplikacji i dotarł do tego, czego szukał. Zmiana planów, jednak spotkają się w innej knajpie. Na szczęście jest nazwa, którą mógł wpisać do aplikacji z mapami. Nie ma tego złego, właściwie to tylko kawałek, nie musi nawet zmieniać przystanków. Odblokował ekran, najwyższy czas w coś zagrać.

20 lat wcześniej…

Właśnie zadzwonił domofon, koledzy spytali, czy pojedzie z nimi pod namiot na działkę Marka. Świetny pomysł, stwierdził, a mama się zgodziła, więc zaczął pakowanie. Discman, żeby można było posłuchać muzyki, Game Boy, który dostał na urodziny, trochę pieniędzy na colę, tata pewnie wziąłby jeszcze pager, ale tata dzisiaj nie jedzie… Znowu dzwonek. Weź odtwarzacz DVD, proszą. Jasna sprawa! Założył zegarek, poinstruował mamę, co ma mówić, gdyby przyszli znajomi, pożegnał się i ruszył w świat.

Ten wstęp w bardzo niewielkim stopniu oddaje to, jak bardzo zmienił się świat w ciągu ostatnich dwóch dekad. Korzystając jednak z okazji, że dokładnie dwadzieścia lat kończy w tym roku serwis benchmark.pl (tak, kalendarz nie kłamie), przenieśmy się wstecz i zobaczmy, jak zmieniał się w tym czasie rynek mobile. 

A nie jest to krótka droga: zaczynamy bowiem od czasów, w których pagery i palmtopy były codziennością, a jakakolwiek komórka znajdowała się w kieszeni jednego, najbogatszego człowieka z każdej dwudziestki. Skończymy zaś w erze, w której bez smartfona wielu z nas nie wyobraża sobie życia. Ten bowiem jest nie tylko podstawą utrzymywania kontaktu ze znajomymi, pozyskiwania informacji ze świata i oddawania się rozrywce. Zastępuje też aparaty, nawigacje, odtwarzacze, przenośne konsole i… karty do bankomatu. 

Blik
Foto: BLIK

Pamiętasz swoją pierwszą komórkę? Pewnie była sporych rozmiarów prostopadłościanem (może jeszcze nawet z antenką, która znikać zaczęła dopiero w 1998 roku), którego ekran (czarno-biały zresztą) stanowił zaledwie maleńką część przedniego panelu. Dopiero z czasem wyświetlacze stawały się coraz większe i większe, co zaowocowało powstawaniem nowych konstrukcji, takich jak telefony z klapką czy rozsuwane. Rozwiązania, o których mało kto już pamięta, bo dzisiaj liczą się tylko smartfony i to powolutku takie, których ekrany zajmują ponad 90 proc. przedniego panelu. Wyświetlacze nabierały też barw, by dzisiaj obsługiwać wreszcie pełną paletę kolorów.

Zresztą to dokładnie 20 lat temu na rynku pojawił się pierwszy telefon z kolorowym wyświetlaczem. Choć może to brzmieć dziś jak kiepski żart, Siemens S10 – bo o nim mowa – był w stanie wyświetlić na swoim maleńkim ekraniku dokładnie… 4 kolory. Była to więc raczej ciekawostka. Pierwszy „prawdziwy” kolorowy ekran pojawił się dopiero dwa lata później – telefon DoCoMo D502i obsługiwał już całkiem pokaźną paletę 256 kolorów. Potem zaś poszło już lawinowo. Dziś doskonałe odwzorowanie kolorów zapewniają wyświetlacze wykonane w technologii IPS lub matryce AMOLED.

Telefon powoli przestawał służyć tylko do komunikacji (która nie była tania, bo za minutę rozmowy trzeba było czasem zapłacić i 2 złote). Stawał się urządzeniem multimedialnym. W 1998 roku pojawił się pierwszy telefon z radiem FM (Nokia 650). Trzy lata później na telefonie można było też słuchać już muzyki – tyle tylko, że w bardzo kiepskiej jakości – mówimy tu bowiem o dzwonkach polifonicznych (na Sony CMD J-70 i Alcatel One Touch 511). Jeszcze przed końcem 2001 roku na rynku pojawił się też Siemens SL45i, na którego liście funkcji znalazł się: odtwarzacz MP3. Coś, co dzisiaj jest absolutnym standardem.

Pop
Ulotka POP z 2000 roku. Foto: Marowit/Wykop

Między tymi wydarzeniami, a konkretnie w roku 2000 pierwszy telefon – mianowicie Sharp J-SH04 – doczekał się także aparatu. Rozdzielczość? Całe 0,11 Mpix. Obecny był on jednak tylko w Japonii. Do Stanów Zjednoczonych pierwsza komórka z aparatem dotarła w 2002 roku, ale Sanyo SCP-5300 – bo o nim mowa – oferował już 0,3 Mpix (czyli popularne VGA). Na 1,3 Mpix – które długo pozostawało standardem – musieliśmy czekać kolejne dwa lata, kiedy to do sprzedaży trafił Audiovox PM8920. 

Później nastąpiła wojna pomiędzy firmami Nokia a Sony Ericsson, które montowały w swoich komórkach coraz lepsze kamery. Finowie zaatakowali w 2005 roku (2 Mpix w N90), Japończycy odpowiedzieli rok później (3,2 Mpix w K800i), ale Nokia nie dała za wygraną i w 2007 roku zaprezentowała bardzo popularny później model N95 z rewelacyjnym jak na tamte czasy aparatem 5 Mpix, który ponadto nagrywał wideo w 30 klatkach na sekundę. Co warto podkreślić, pierwszy iPhone pojawił się na rynku kilka miesięcy po N95 i dysponował kamerą jedynie 2 Mpix.

W 2008 roku do walki dołączyli się Koreańczycy. Samsung, który przygotował i8510 (znany też jako INNOV8) z kamerą 8 Mpix, a niewiele później LG, którego Renoir był pierwszym dotykowym telefonem z aparatem o tej samej rozdzielczości. Wyścig o megapiksele trwał. W 2009 roku Samsung przedstawił M8910 z kamerą 12 Mpix, a rok później na klientów czekał już Sony Ericsson S006, którego aparat robił zdjęcia 16 Mpix. Megapikselowy bank rozbiła Nokia – najpierw w 2012 roku, wypuszczając na rynek PureView 808 z kamerą 41 Mpix i kilka miesięcy później, za sprawą pierwszego smartfona z takim aparatem, czyli kultowej Lumii 1020.

Nokia Lumia 1020
Nokia Lumia 1020

Oczywiście, megapiksele to nie wszystko. Gdy kamera zaczęła stawać się jednym z najważniejszych elementów komórek, producenci serwowali różne ciekawostki: sferyczne foto, coraz lepsze zoomy i masę technologii poprawiających jakość zdjęć. Już w 2011 roku pojawiły się też pierwsze smartfony z dwiema kamerami – od HTC i LG – ale musiało minąć pół dekady, by moda na to rozwiązanie faktycznie zaczęła być żywa. To wszystko zaś sprawiło, że smartfony zaczęły wypierać aparaty cyfrowe. Kamery jednak to nie wszystko… 

Po 2000 roku producenci próbowali eksperymentować z konstrukcjami. W 2004 Motorola wprowadziła na rynek serię RAZR, na którą składały się smukłe telefony z klapką. Najwyższy model V3 znalazł aż 130 milionów nabywców, co czyni go najlepiej sprzedającym się „clamshellem”. Ale choć rozwiązanie to miało swoich sympatyków, popularność poszła mocno w dół, gdy pojawiły się „komputerki” z QWERTY od BlackBerry i ekrany dotykowe. Pierwsze próby sięgają początku lat 90. ubiegłego wieku, ale to dopiero w 2007 roku miejsce miało jedno z najważniejszych wydarzeń w historii telefonów.

Razr
Motorola RAZR V3

9 stycznia 2007 roku Steve Jobs wyszedł na scenę i zapowiedział: „dzisiaj stworzymy historię”. Nie pomylił się – zaprezentowany przez niego iPhone, choć określenie go pierwszym smartfonem jest dyskusyjne, zapoczątkował nową erę. Erę smartfonów pełniących funkcję komunikatora, ale też platformy rozrywkowej. Samo urządzenie miało dotykowy ekran i zaawansowany system iOS, a do tego pozwalało słuchać plików MP3, oglądać filmy MPEG-4 i robić zdjęcia (przypomnijmy, aparatem 2 Mpix). 

To była rewolucja, a zaledwie kilka miesięcy później światło dzienne ujrzała pierwsza wersja systemu Android – równie funkcjonalnego, co iOS, a zarazem otwartego, dzięki czemu skorzystać z niego mógł każdy chętny producent. Przez kolejne lata Google i Apple napędzały rozwój funkcjonalności, dlatego też inaczej być nie mogło – smartfonów zaczęło przybywać i przybywać…