Gry

Piórem i mieczem w próżni

przeczytasz w 4 min.

Następna tura

Niewiele rzeczy w świecie gier uzależnia tak silnie jak przycisk z napisem „następna tura”. Ale między każdym jego naciśnięciem, nie mogłem też narzekać na inne, równie wciągające aktywności. Dla znawców strategii 4X nie będzie zaskoczeniem, że każdy mój ruch składał się co najmniej z kilku pojedynczych czynności.

Endless Space 2 - badania ukończone

Musiałem bowiem z rozbudowanego drzewka technologii wybrać te, które najlepiej odpowiadają mojemu stylowi gry – niezależnie od tego, czy stawiałem na przemysł, technologię, wojsko czy sprawną machinę biurokratyczną. Oprócz tego, prężnie trwała rozbudowa moich kolonii. Do tego dochodziła też oczywiście eksploracja galaktyki, w której najbardziej przypadł mi do gustu system wysyłania sond.

Moje statki patrolowe za ich pomocą mogły badać występujące na planetach anomalie, których zbadanie przeważnie owocowało pozyskaniem unikalnych surowców (te z kolei można wykorzystać na przykład do manipulowania udziałem ras w ogólnej populacji imperium), ale i tak dawało to nie lada frajdę związana z odkrywaniem nieznanego. A czasem też można sondę posłać po prostu w czarną otchłań wszechświata – a nuż natknie się na niezbadany jeszcze system! Zabawa podobna jak przy badaniu anomalii.

Endless Space 2 - widok galaktyki

Raz na jakiś czas moją uwagę przyciągały również wybory, które może nie są tak ekscytujące jak pojedynek Clinton-Trump, ale potrafią zaangażować. Którąś partię trzeba przecież poprzeć, a od wygranej tego, czy innego stronnictwa będzie zależeć ścieżka, którą dalej ruszy całe galaktyczne imperium.

Niestety, pewnym rozczarowaniem dla mnie były działania dyplomatyczne i kosmiczne bitwy. Zacznę od tych ostatnich, które prezentują się naprawdę spektakularnie (kolejny ukłon w stronę oprawy audiowizualnej), ale rola gracza ogranicza się w nich jedynie do obserwacji i ewentualnego doboru strategii. 

To trochę mało, zwłaszcza w porównaniu z Master of Orion, które – w sposób niedoskonały, ale jednak – zapewniało mi znacznie większą kontrolę nad okrętami.

Endless Space 2 - galaktyka

Dobrze chociaż, że w moich rękach pozostawiano decyzje o wyposażeniu kosmicznych statków. Do każdego pojazdu można przypisywać odpowiednie moduły – ataku, obrony, bądź też dodatkowe gadżety. To z kolei wpływa na statystyki i nierzadko decyduje o zwycięstwie bądź porażce w tej czy innej bitwie.

Rzecz jasna, w miarę odkrywania kolejnych technologii zwiększała się paleta sprzętów, jakie mogłem wstawić w kadłuby, a to z kolei motywowało mnie do dalszych badań.

Endless Space 2 - ekran technologii

Co do dyplomacji, to w Endless Space 2 wypada ona tak blado, jak to tylko możliwe. W zasadzie ograniczono moje działania do bardzo klasycznych ruchów znanych nie tylko z innych strategii 4X, ale i w ogóle ze strategii. Zawieranie pokoju, wypowiadanie wojny, wymiana surowców i map... A do tego pasek szacujący powodzenie trwających negocjacji.

Co gorsza, praktycznie z każdych tarapatów udawało mi się wyłgać lub wykupić, a to z kolei sprawiało, że cała rozgrywka stawała się rozczarowująco łatwa. Kiedy pierwszy raz napotkałem na swojej drodze jedną z bardziej wojowniczych ras, zaraz posypały się w moją stronę groźby, że zostanę zmieciony z powierzchni ziemi.

I faktycznie, „zimna wojna” (bo tak określono relacje mojego imperium z tym drugim kosmicznym państwem) w każdej mogła zamienić się w gorącą, a ta ostatnia skończyłaby się dla mnie niechybną klęską, bo nijak nie byłem przygotowany na zbrojną konfrontację. 

Endless Space 2 - status dyplomacji

Jednak mój przeciwnik zabierał się do miażdżenia mnie w sposób tak ślamazarny, że zanim doszło co do czego zdążyłem wyhandlować całkiem satysfakcjonujący pokój. Dziwię się, bo na miejscu wrogiej potęgi zjadłbym sam siebie paroma łatwymi kęsami.

Miłym smaczkiem w tej dyplomatycznej „bylejakości” okazały się dla mnie kontakty z pomniejszymi rasami. Im bardziej dbałem o te relacje, tym więcej otrzymywałem surowców od moich przyjaciół, a z czasem mogłem też pokusić się o ich pokojową aneksją. Nie były to może fajerwerki stosunków „międzygatunkowych”, ale trochę satysfakcji dla siebie szło na tym ugrać.

Improwizacja planowana

Wspomniana przez mnie aneksja pomniejszych ras wiązała się przeważnie z całkiem wymagającym zadaniem do wykonania, które stanowiło swoistego rodzaju niedźwiedzią przysługę, bo ratowałem maluczkim tyłek, jednocześnie samemu pochłaniając ich tym sposobem. Aczkolwiek nie były to jedyne misje, jakie twórcy Endless Space 2 przewidzieli dla mnie.

W tym tytule wprowadzono coś na kształt erpegowych zadań. Niby mają one wprowadzać do pozbawionej struktury całości jakąś opowieść, ale prawdę powiedziawszy częściej przeszkadzały mi w rozwijaniu imperialnych skrzydeł, aniżeli w tym pomagały.

Endless Space 2 - dyplomacja z pomniejszą cywilizacją

Jednak niełatwo połączyć formułę piaskownicy z serią z góry wymyślonych zadań. Mogłyby one pełnić rolę swoistego samouczka (i chyba taki właśnie był zamysł), ale w rzeczywistości bliżej im do męczących obowiązków, które od czasu do czasu trzeba wypełnić. Zresztą, sam samouczek też się pojawia i wespół z tymi misjami wprowadza więcej zamieszania, niż pożytku. Co gorsza, interfejs – mimo że estetyczny – do najbardziej funkcjonalnych nie należy. 

Bywały takie sytuacje, kiedy jednocześnie na moim ekranie pojawiały się zadania główne, misje poboczne, samouczkowe porady i wszystko to razem mieszało się w jakiś pełen tekstu i nakazów koszmarek.

Owszem, pojedyncze zadania zarysowywały mi jakieś tło historyczne wszechświata Endless Space 2, stawiały przede mną wybory, co do sposobu rozwiązania tej czy innej zagwozdki, ale, prawdę powiedziawszy, byłbym szczęśliwszy bez nich. Jednak co swoboda, to swoboda i nie zawsze warto kreślić na jej gładkiej powierzchni niepasujący do reszty azymut rozgrywki. 

Endless Space 2 - wybory galaktyczne

Zabawa przez pracę

Trendem ostatnimi czasy jest wplatanie w przestrzeń biurową lub w ogóle w obszar pracy elementów zabawy. Pół żartem, pół serio powiem, że w Endless Space 2 doświadczyłem czegoś zgoła odmiennego. Przy tym tytule cały czas bawiłem się nie najgorzej, ale było w tym też coś z rutynowej harówki.

Skąd się wzięło to wrażenie? Podejrzewam, że zawiniło kurczowe trzymanie się przez twórców Endless Space 2 bardzo klasycznych rozwiązań i raczej poszerzanie ich, aniżeli karczowanie nowych ścieżek w obrębie znanego gatunku.

Zaowocowało to produkcją bardzo poprawną i taką, która pewnie przypadnie do gustu weteranom kosmicznych strategii turowych ceniącym sobie ten typ rozgrywki w jego klasycznej formie. Niestety, raczej nie przyciągnie to do niego nowych graczy. A szkoda, bo przecież przed Endless Space 2 był cały wszechświat możliwości.

Endless Space 2 - wspólna jasna przyszłość

Ocena końcowa:

  • świetna oprawa audiowizualna
  • ciekawe uniwersum
  • różnorodne rasy do wyboru
  • wiele ścieżek prowadzących do zwycięstwa
  • całkiem wciągająca rozgrywka
  • mnóstwo opcji znanych z gatunku strategii 4X...
     
  • ...które, niestety, w większości są trochę "zbyt znane"
  • mało rozbudowany system dyplomacji
  • bitwy kosmiczne, choć efektowne, mogłyby być bardziej złożone
  • niezbyt przejrzysty interfejs
  • system zadań częściej przeszkadza, niż uatrakcyjnia rozgrywkę
     
  • Grafika:
     bardzo dobry
  • Dźwięk:
     dobry plus
  • Grywalność:
     dobry

Ocena ogólna:

84% 4,2/5

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    theatre
    1
    Jeszcze nie grałem, ale na podstawie gameplay z yt... wolę Stellaris, w którą gram już sporo.
    • avatar
      wiktorn86
      0
      Co to u licha znaczy 4X? Forex???
      • avatar
        sebmania
        0
        Parę razy próbowałem zacząć zabawę z 2 częścią gry endles space ale za każdym razem interfejs mnie odrzucał.
        • avatar
          Konto usunięte
          0
          najtaniej znalazłem w MM za 99zł.