Gry

Wywiad z menadżerami zespołu D-Link PGS

przeczytasz w 2 min.

W drugim dniu targów ESWC rozmawiamy z Marcinem Sieczkowskim i Jakubem Paluchem, pełniącymi funkcję menadżerów D-Link PGS, nowego zespołu który powstał w wyniku fuzji klanów PGS Gaming i Wilda D-Link, dwóch czołowych organizacji e-sportowych w Polsce. 

benchmark.pl: Opowiedzcie nam, co robicie na ESWC2008?

J.P.: Na ESWC oficjalnie zaprezentowaliśmy nasz zespół na konferencji prasowej, która miała miejsce wczoraj. Na miejscu mamy swoje stoisko, na którym organizujemy turniej Counter-Strike kobiet, oraz turniej FIFA z internetowymi eliminacjami. Oprócz tego można też u nas pograć w stare gry, np. z 1995 roku. Te, przez które graczom kręci się łezka w oku, a mimo wszystko, jeszcze da się w nie grać i są tak samo grywalne, jak w dniu swojego wydania. Mamy też u siebie konsole next-gen, na których można pograć w Need For Speed: Pro Street, czy FIFA 08. Oprócz tego nasz zespół bierze udział właściwie we wszystkich turniejach głównych. Wczoraj udało nam się już wygrać jeden bilet na mistrzostwa świata w Trackmania Nations - zdobył go Lecho - oraz jeden w Warcrafcie, wywalczył go Przemysław "Palladyn" Wadoń. Oznacza to, że już dwóch naszych reprezentantów rywalizować będzie w światowych finałach. Dzisiaj walczymy jeszcze o dwa miejsca, jedno w Trackmanii oraz w turnieju Quake'a, w którym startuje Maciej "Zik" Jakuć i jest jednym z faworytów. Dzisiaj odbywa się również turniej poboczny Call of Duty 4: Modern Warfare, w którym bierze udział nasz zespół, gorąco kibicujemy i liczymy na to, że uda mu się wygrać. Zwłaszcza, że jest to jego pierwszy poważny sprawdzian na imprezie o tak dużym prestiżu.

benchmark.pl: Jeszcze jakieś sukcesy?

J.P.: Udało nam się również wygrać konkurs Counter-Strike kobiet.

benchmark.pl: A na co liczycie w dniu dzisiejszym?

M.S.: Przede wszystkim na wysoką pozycję we wspomnianym przed chwilą turnieju Call of Duty. Jest to nowa platforma i wszystkie największe organizacje na świecie tworzą swoje dywizje. To również sprawdzian dla naszej drużyny, chcielibyśmy aby pokazali się od najlepszej strony, liczymy też na Zika. We wszystkich turniejach liczymy na pierwsze, drugie miejsca dla naszych zespołów. W przypadku każdego turnieju i każdej dywizji chcielibyśmy stanąć na podium.

benchmark.pl: Jak oceniacie tegoroczne ESWC?

M.S.: - Takich imprez, nazwijmy je ”wielkoszlemowych” jest coraz więcej w Polsce. Ja przepadam najbardziej za ESWC i PGA, odbywających się na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Organizatorzy tych imprez robią duże postępy, są dwie wielkie sceny, na których rozgrywane są finały. Wczoraj widziałem na finałach Counter-Strike prezentacje zespołów, czyli coś, co zawsze oglądało się na zachodnich wideoklipach. Bardzo ciekawie oglądało się filmy z finałów w Paryżu, na których zawodnicy witani są przez kibiców, gdzie panują duże emocje. To wszystko zaczyna pojawiać się również w naszym kraju. Pojawiają się bardziej profesjonalne relacje, co niesie ze sobą znacznie większe emocje. A, jak w każdym innym sporcie, chodzi właśnie o nie.

benchmark.pl: Wczoraj zaprezentowaliście nowe logo oraz nową maskotkę zespołu. Co planujecie na przyszłość? Więcej nowości? Jakie są cele?

J.P.: Jeśli chodzi o przyszłość zespołu, powoli wchodzimy na rynek i prezentujemy swój nowy wizerunek. W dniu wczorajszym przedstawiliśmy nasze logo oraz maskotkę zespołu. Wkrótce otworzymy nowy serwis internetowy nastawiony na społeczność, na którym chcemy stworzyć nową jakość polskich sportów elektronicznych poprzez liczne konkursy i turnieje. Zachęcam do odwiedzenia naszej strony pod adresem www.pgs-gaming.pl. Jeśli chodzi o cele w dłuższej perspektywie, to wczoraj oświadczyliśmy, że chcemy w tym roku osiągnąć 125 zwycięstw w krajowych eventach i 25 za granicą.

benchmark.pl: Na zakończenie przedstawcie nam może Waszą nową maskotkę?

M.S.: Maskotka nazywa się Luki. Wybrana została spośród wielu projektów i najbardziej pasuje do naszego wizerunku zespołu. Ma ona nas wyróżnić, a także oczywiście przywoływać dobre emocje i kojarzyć się z nami.

Rozmawiali:
Ewa Stiller i Bogumił Petrykowski