• benchmark.pl
  • Gry
  • Pożegnaj się z realnym światem, bo nadciąga gigant RPG – nasze wrażenia z Baldur’s Gate III we wczesnym dostępie
Pożegnaj się z realnym światem, bo nadciąga gigant RPG – nasze wrażenia z Baldur’s Gate III we wczesnym dostępie
Gry

Pożegnaj się z realnym światem, bo nadciąga gigant RPG – nasze wrażenia z Baldur’s Gate III we wczesnym dostępie

przeczytasz w 6 min.

Ziemia zadrżała, niebo pociemniało, a potem nadszedł on – Baldur’s Gate III. Król gatunku RPG, na którego czekaliśmy dwie dekady powrócił… choć na razie tylko we wczesnym dostępie. Jednak mimo, że ta produkcja dopiero się wykluwa, już wygląda bardzo obiecująco.

Ocena benchmark.pl
  • 4,8/5
Plusy

- czuć klimat starego dobrego Baldura,; - bardzo nastrojowa oprawa audiowizualna,; - otwarty świat, który aż się prosi o eksplorację,; - złożone zadania o wielu możliwych rozwiązaniach,; - ciekawie napisane dialogi i barwne postaci,; - historia, która wciąga już od pierwszych minut,; - wymagająca rozgrywka,; - oryginalnie zaprojektowany turowy system walki,; - wielopoziomowe lokacje i nowe możliwości przemieszczania się bohaterów (wspinaczka, skok).

Minusy

- sporo błędów technicznych,; - interfejs mógłby być gdzieniegdzie bardziej czytelny,; - sztuczna inteligencja niekiedy kuleje.

Nieważne jak długo czekałeś, nie jesteś gotów na Baldur’s Gate III

Od premiery Baldur’s Gate II minęło już dwadzieścia lat… Aż trudno w to uwierzyć. Jeśli dziecko rodziło się w momencie, kiedy jego ojciec ściągał ze sklepowej półki drugiego „Baldura”, to dziś już pewnie studiuje, pija legalnie w barach i myśli o założeniu własnej rodziny. Robi wrażenie, prawda?

Tyle też fani RPG musieli czekać na kolejną część kultowej serii. No, ale wreszcie się doczekali… I chociaż do ukończenia produkcji jeszcze sporo czasu (koło roku, jeśli wierzyć w obietnice twórców), już dziś można wypróbować Baldur’s Gate III we wczesnym dostępie. Ja też skusiłem się na tę opcję, bo zżerała mnie ciekawość, jak z tym karkołomnym wyzwaniem, jakim jest wskrzeszenie legendy, poradzi sobie Larian Studios.

Niby to spece, którzy mają na koncie rewelacyjne dwie części Divinity: Original Sin, ale z drugiej strony Wrota Baldura to nie w kij dmuchał. Nie bez przyczyny ten tytuł swego czasu zdobył wszelkie możliwe nagrody i długo po nim próżno było szukać erpega równie rozbudowanego, klimatycznego i wciągającego.

Baldur's Gate III - przygoda

Jak więc postanowiła podejść do tego tematu ekipa z Larian Studios? To, czego dokonali, chyba najlepiej nazwać autorską interpretacją. Bo w Baldur’s Gate III z jednej strony znalazłem niemal wszystko, za co ceniłem poprzednie odsłony serii, z drugiej zaś pojawiło się sporo nowego. 

Dzięki temu udało się uzyskać na wskroś nowoczesną formułę, która jednocześnie zachowuje wierność pomysłom sprzed dwudziestu lat. To nie lada wyczyn! Co więc się zmieniło, a co tchnie duchem przeszłości? W czym Larian Studios bryluje, a co wymaga jeszcze poprawki? Zapraszam do lektury moich wrażeń z Baldur’s Gate III we wczesnym dostępie! 

Larian Studios się nie patyczkuje i widać już od pierwszych chwil spędzonych w grze, że chce pokazać wszystkim, na co ich stać. To my, twórcy najlepszych erpegów na świecie! – zdają się krzyczeć z ekranu.

Tylko Fronczewskiego brakuje

No i wpadłem jak śliwka w kompot! Zostałem uprowadzony przez łupieżców umysłów, którzy zabrali mnie na swój latający statek i wszczepili mi w mózg kijankę, która koniec końców ma przemienić mnie w zżerającego mózgi potwora. Myślicie, że trochę za dużo „spoilerów” jak na jeden akapit? Nic z tych rzeczy! Streszczam tylko samiutki początek opowieści.

Musicie jednak przyznać, że to naprawdę solidny punkt wyjścia do dalszej przygody. Hitchcockowskie trzęsienie ziemi pełną gębą! Klimatem przypomina to trochę prolog Baldur’s Gate II (którego zresztą nie trzeba pamiętać, bo „trójka” tylko gdzieniegdzie odwołuje się do poprzednich części), tyle, że tutaj więcej jest ziejących ogniem smoków, spadania z nieba i gadania z chodzącymi na pajęczych nóżkach mózgami.

Larian Studios się nie patyczkuje i widać już od pierwszych chwil spędzonych w grze, że chce pokazać wszystkim, na co ich stać. To my, twórcy najlepszych erpegów na świecie! – zdają się krzyczeć z ekranu. No i nie są daleko od prawdy.

Baldur's Gate III - manipulacja umysłem

Przede wszystkim udało im się zagrać na moich sentymentach i przenieść mnie z powrotem do końcówki lat dziewięćdziesiątych, kiedy to pierwszy raz zagrałem w Baldur’s Gate. A to za sprawą odkrywanego kawałek po kawałeczku świata, który na początku jest tylko wielką niewiadomą z opuszczonymi ruinami, tajemniczymi nieznajomymi i bandami goblinów grasującymi po gościńcach.

Do tego dochodzą też zadania, które pozostawiają gigantyczną swobodę w ich wykonywaniu, zaskakują zwrotami akcji, a przede wszystkim stawiają przed wyborami, które w żadnym razie nie są czarno-białe i trudno przewidzieć ich konsekwencję.

Wszystko to wciąga jak dobrze napisana powieść, a zaczyna się bardzo klasycznie od tworzenia postaci. Już w kreatorze spędziłem dobrą godzinę, dobierając rasę, klasę, umiejętności i biografię dla mojego bohatera. I było warto się do tego przyłożyć, bo każdy szczegół w późniejszej rozgrywce owocował na przykład unikalnymi opcjami dialogowymi.

Baldur's Gate III - tworzenie postaci
Baldur's Gate III - konfiguracja twarzy

A skoro już o dialogach mowa – tak jak można było przewidzieć, - w Baldur’s Gate III odgrywają one niezwykle ważną rolę. Szczególnie interesujące wydały mi się relacje między członkami drużyny. Tak jak w poprzednich „Baldurach”, kompani dołączają do ekipy w miarę postępów w fabule i wszyscy mają swoje własne historie, motywy czy przekonania.

To niezwykła zbieranina, którą łączy jedna wspólna rzecz. Wszyscy są zarażeni paskudnym pasożytem, który wierci się w ich mózgach. Czy można znaleźć lepszy powód do nawiązania przyjaźni? No, „przyjaźń” to może za duże słowo, bo nasi bohaterowie w wolnych chwilach opowiadają sobie, jak się wykończą nawzajem, gdyby któryś z nich zaczął przechodzić metamorfozę.

Baldur's Gate III - sowodźwiedź
Baldur's Gate III - ekwipunek drużyny

Tak czy inaczej, sieć relacji międzyludzkich w Baldur’s Gate III jest spleciona gęsto. I pełno w niej perswazji, manipulacji, zastraszania, a nawet korzystania z telepatycznych mocy zaszczepionej w mózgu kijanki. Krótko mówiąc, można się wyłgać niemal z każdego zadania i zastąpić walkę rozmową.

O ile, rzecz jasna, mamy dostatecznie dużo szczęścia w testach umiejętności. I tutaj warto wspomnieć o ciekawej atrakcji wprowadzonej przez Larian Studios, mianowicie wirtualnej kości, która obraca się na ekranie za każdym razem, kiedy nasz bohater próbuje przejść sprawdzian którejś ze swoich zdolności. Niby nic, a jednak dodaje rozgrywce napięcia i sympatycznie przypomina o papierowym pierwowzorze Baldur’s Gate.

Wspomniałem już o dialogach, ale nie z samych konwersacji składa się Baldur’s Gate III. Jest jeszcze przecież walka, która przeszła bodaj największą zmianę względem pierwowzoru. Zastąpiono bowiem potyczki w czasie rzeczywistym z mechaniką aktywnej pauzy bitwami turowymi.

Baldur's Gate III - wirtualna kość
Baldur's Gate III - walka ze wzniesienia

Niesamowite, jak skutecznie udało się pożenić stare motywy z gatunkową awangardą. Brakuje tylko Fronczewskiego, który przypominałby o zbieraniu drużyny… Ale kto wie, może ekipa odpowiedzialna za lokalizację coś jeszcze zrobi w tej sprawie. 

I ta decyzja wydaje się jak najbardziej trafiona, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia Larian Studios. W końcu w Divinity: Original Sin mieliśmy do czynienia właśnie z walką w systemie turowym. I w Baldur’s Gate III ten element też wypada naprawdę dobrze. Zwłaszcza, że oprócz machania mieczem i miotania czarami przygotowany został cały wachlarz nowych możliwości.

Teraz możemy też zrzucać przeciwników z klifów, odpychać ich od siebie, a nawet zajmować dogodniejsze pozycje strzelnicze na wniesieniach. Nie wspomnę już o tym, że kiedy wykorzystałem punkty głównej akcji, zdarzało mi się rzucić w goblina starym kubkiem. Nie była to może najskuteczniejsza taktyka, ale ile radości niosła ze sobą!

Baldur’s Gate III jest więc nostalgicznie zaprojektowanym „Baldurem”, przygotowanym jednak w zupełnie nowej konwencji. Niesamowite, jak skutecznie udało się pożenić stare motywy z gatunkową awangardą. Brakuje tylko Fronczewskiego, który przypominałby o zbieraniu drużyny… Ale kto wie, może ekipa odpowiedzialna za lokalizację coś jeszcze zrobi w tej sprawie. ;)

No, dobrze, ale starczy już tych pochwał. Baldur’s Gate III jest jeszcze na etapie wczesnego dostępu i to widać z daleka. Przed twórcami nawał pracy, bo wszelkiej maści błędów i niedopatrzeń nie brakuje.

Baldur's Gate III - rozmowa

Jak naoliwić Wrota Baldura 

A naoliwić je trzeba, bo zgrzytają. Całkiem mocno. Listę skarg i zażaleń zacznijmy może od przerywników filmowych. Same w sobie są rewelacyjnym pomysłem. Całość obserwujemy z lotu ptaka (co odsyła do pierwszych części serii), ale w czasie dialogów i co bardziej dynamicznych sekwencji kamera zjeżdża na dół. Otrzymujemy więc co jakiś czas przerywnik, którego nie powstydziłby się nawet Wiedźmin 3. Pod warunkiem, że wszystko pójdzie jak trzeba...

Niestety, ten element wymaga sporego dopracowania. W wielu momentach kamera po prostu ładuje się w krzaki. Znowuż innym razem trzymane przez postaci przedmioty unoszą się kilkanaście centymetrów od ich dłoni. O ciosach krytycznych nawet nie mam ochoty wspominać, ale zrobię to z dziennikarskiego obowiązku. 

Kiedy więc na kostce wypadnie upragniona dwudziestka, nasz bohater zadaje niszczycielskie uderzenie przeciwnikowi. Kamera zjeżdża na dół i… coś pokazuje, ale rzadko kiedy jest to raniony wróg. Znacznie częściej patrzyłem przez parę sekund na jakąś niezidentyfikowaną teksturę, może kamienia, może innego pnia.

Baldur's Gate III - walka

Zdarzyła mi się też taka sytuacja, kiedy wysforowałem się naprzód jednym z moich bohaterów, a resztę drużyny zostawiłem w tyle. Gdy nawiązałem dialog z napotkanym „enpecem”, moi kompani nagle zmaterializowali się tuż za moimi plecami. Co ciekawe, po zakończonej rozmowie z powrotem znaleźli się daleko w tyle.

Kamera w ogóle nie jest przyjacielem gracza w Baldur’s Gate III. I nie chodzi tylko o przerywniki. Ponieważ mapy zaprojektowano bardzo „stromo” (możemy wspinać się na klify, zrzucać z wysokości przeciwników czy przeskakiwać z kolumny na kolumnę), trzeba wciąż kręcić obrazem, by cokolwiek zobaczyć zza bardzo rozbudowanej scenografii.

Niekiedy nie sprawia to większego problemu, ale bywają i takie lokacje, kiedy nieprzerwanie coś przesłania obraz i w zasadzie co dwa kroki bohaterów musiałem dostosowywać położenie kamery. Przede wszystkim dlatego, że nie wszystkie obiekty stają się przezroczyste, kiedy nasze wirtualne oko znajdzie się za nimi.

Baldur's Gate III - błędna detekcja kolizji

Kolejne mankamenty napsuły mi krwi w czasie walk. Przeważnie potyczki odbywają się dosyć gładko, ale zdarzają się też takie chwile, kiedy ten czy ów sztucznie inteligentny przeciwnik duma nad swoim ruchem przez dobre pół minuty. Znowuż innym razem, chciałem już restartować grę, bo myślałem, że nigdy nie odnotuje tego, że zakończyłem swoją turę.

Podczas walk przeszkadzał mi też trochę interfejs, który domaga się dalszego dopracowania. Miejscami jest mało wygodny, a gdzie indziej po prostu nieczytelny. Szczególnie doskwierało mi to przy wskazywaniu drogi moim postaciom. Nijak nie mogłem się zorientować, jak daleko uda im się zajść w danej turze i czy coś blokuje im ścieżkę czy nie.

To w zasadzie najważniejsze błędy i niedociągnięcia, jakie udało mi się zauważyć. Można by dorzucić do nich problemy z wczytywaniem tekstur czy też luki w polskich tłumaczeniach. Nie chcę się jednak niepotrzebnie pastwić nad tą, bądź co bądź, rewelacyjnie zapowiadającą się produkcją. W końcu wczesny dostęp to wczesny dostęp. Larian Studios ma jeszcze mnóstwo czasu, żeby dokręcić wszystkie śrubki przed oficjalną premierą. 

Baldur's Gate III - przerwyniki filmowe

To będzie bardzo długi rok...

Baldur’s Gate III jest taki jak oczekiwałem – wymagający, złożony i uwodzący swoim ogromnym światem. Na razie trudno jednak stwierdzić z pewnością, że będzie taki w dniu premiery. Kolejny rok oczekiwania będzie wyjątkowo trudny, bo wczesny dostęp podsycił we mnie te nadzieje, które i tak już żywiłem względem długo wyczekiwanej „trójki”.

Dzieło zaprezentowane przez Larian Studios, chociaż przypomina na razie pobieżnie nakreślony szkic, pokazuje przede wszystkim to, że twórcy Baldur’s Gate III mają spójną koncepcję i nie zawahają się odważnie wcielić jej w życie. I bardzo dobrze! Bo żeby reaktywować legendę taką jak Baldur’s Gate trzeba mieć… wiadome narządy. Panie i panowie, oni je mają!

Baldur's Gate III - atak

Ocena wstępna Baldur's Gate III

  • czuć klimat starego dobrego Baldura
  • bardzo nastrojowa oprawa audiowizualna
  • otwarty świat, który aż prosi się o eksplorację
  • złożone zadania o wielu możliwych rozwiązaniach
  • ciekawie napisane dialogi i barwne postaci
  • historia, która wciąga już od pierwszych minut
  • wymagająca rozgrywka
  • oryginalnie zaprojektowany turowy system walki
  • wielopoziomowe lokacje i nowe możliwości przemieszczania się bohaterów (wspinaczka, skok)
     
  • sporo błędów technicznych
  • interfejs mógłby być gdzieniegdzie bardziej czytelny
  • sztuczna inteligencja niekiedy kuleje

96% 4,8/5

Wczesny dostęp do Baldur's Gate III na potrzeby niniejszej publikacji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Dead Good Media reprezentującej producenta gry.

Oto co jeszcze może Cię zainteresować:

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Warmonger
    1
    Zapowiada się genialna gra.

    Spore wymagania sprzętowe + przewidywane 150 GB na dysku... to dla mnie silna motywacja, aby ulepszyć system ;)
    • avatar
      Spichris
      1
      Pierwszy udostępniony rozdział już za mną i jedyne czego tak naprawdę, naprawdę brak, to rewelacyjnego dubbingu z poprzednich części. Przejście na system turowej walki to dla mnie plus i ukłon w stronę "papierowego" DnD. Postacie intrygują, mają własne cele, pragnienia i problemy. Główny wątek rodzi ogrom pytań, które obecnie pozostają bez odpowiedzi i czekają na kontynuację. Piękne, bogate w detale otoczenie. Itd. itp. - nic, tylko czekać na resztę ;)
      • avatar
        bury-pies
        -3
        O, może w końcu coś zdetronizuje Skyrima
        • avatar
          tasioros
          0
          "Czuć klimat starego dobrego Baldura" - no dobra, w takim razie czekam i nie patrzę krzywo na zmieniony względem oryginału system walki. Cała reszta plusów napawa optymizmem. Poczekam pewnie dłużej niż planowany rok, ale pośpiechu nie ma. Niech w końcu po Wieśku wyjdzie gra, którą będę ogrywał pół roku. A w międzyczasie może w końcu sprawdzę "Pillars of Eternity".