Gry na konsole

Najlepsze gry na Nintendo New 3DS część 2

przeczytasz w 4 min.

Paper Mario Sticker Star

Data premiery: 2012
Średnia ocen: 75%

Kocham za: cudowny klimat; świetną oprawę audiowizualną; naprawdę niezły efekt 3D; pomysł na rozgrywkę; humor

Osobiście w dalszym ciągu nie jestem w stanie uwierzyć, jakim cudem jedna z moich ulubionych gier na 3DS’a może poszczycić się średnią „włącznie” rzędu 75%. Może i fabuła nie zachwyca (Bowser znowu robi dym, a co myśleliście?), ale te dialogi, to wykonanie, ten klimat! Jeśli dla kogoś seria Paper Mario to zupełna nowość, to dobrze się domyślacie – cały świat jak i przemierzające go postacie wykonane zostały z papieru. Jeśli zaś o Sticker Star chodzi, to podczas rozgrywki nazbieramy się tu sporo naklejek różnej maści, by w następnej kolejności wykorzystać je jako akcje w rozgrywających się turowo walkach. Innymi słowy magia, którą poczuć należy całkowicie na własnej skórze.

New Super Mario Bros. 2

Data premiery: 2012
Średnia ocen: 78%

Kocham za: oprawę audiowizualną; zakęcenie rozgrywki wokół zbierania monet; klimat; czystą frajdę płynącą ze skakania po platformach wąsatym Marianem

Tak, wiem – w Grzybowym Królestwie to bardziej Wario słynie ze swojej niezdrowej miłości do pieniądza. Ale jeśli skakać po głowach żółwiom i grzybom, rozbijać cegiełki i ratować królewnę Peach, przy okazji starając się uzbierać 1 milion monet, to tylko w skórze samego Mario. New Super Mario Bros. 2 nie rewolucjonizuje gatunku platformówek tak, jak nie raz robiły to inne gry z hydraulikiem w roli głównej (Mario 64, Super Mario Galaxy), jednak w dalszym ciągu bez przeszkód dostarcza nam niemal 20 godzin niesamowitej zabawy. No i jest jeszcze ten milion monet do zdobycia. Mrozu byłby przeszczęśliwy.

Mario Tennis Open

Data premiery: 2012
Średnia ocen: 69%

Kocham za: przenośny charakter tytułu i możliwość pogrania z „doskoku”

Marian wywijający tenisową rakietą to zdecydowanie jeden ze słabszych punktów na naszej liście najlepszych gier na Nintendo 3DS. Zaistniała sytuacja nie wynika jednak z faktu, iż Mario Tennis Open to kiepska gra – raczej to konkurencja dyktuje tu tempo nie z tej ziemi, z którym wydana w 2012 roku produkcja i tak radzi sobie całkiem nieźle. Bo nawet jeśli dalecy jesteście od fascynacji bieganiem za piłką po korcie tenisowym, Mario Tennis Open zainteresować się jak najbardziej warto. Możliwość rozegrania krótkich meczy świetnie wpasowuje się w charakter platformy, na którą to tytuł został wydany, a przyjemna oprawa graficzna i przyjazny poziom trudności czyni ten tenis grą w zasadzie dla każdego.

Fire Emblem: Awakening

Data premiery: 2013
Średnia ocen: 92%

Kocham za: mnóstwo unikatowych postaci pierwszo i drugoplanowych; taktyczną głębię; ilość czasu potrzebną na ukończenie samej tylko fabuły: staroszkolne ujęcie postaci na mapie świata

Fire Emblem na dowodzenie bohaterskimi wojakami pozwala nie od dziś – w końcu seria swoje początku odnajduje w roku 1990. Jej unikatowego charakteru najlepiej jest jednak zasmakować na podstawie najnowszej odsłony – Awakening – i w następstwie tego powoli przedzierać się już do „korzeni” serii. A to, że tak się stanie, nie mam nawet najmniejszych wątpliwości: magia dobierania odpowiednich postaci do każdej bitwy, rozwijanie relacji pomiędzy nimi (a nawet doprowadzanie do związków i narodzin potomstwa!) czy podejmowanie przynoszących zwycięstwo na polu walki decyzji po prostu nie może się nie podobać. Wszystko czego tu potrzeba, to czasu – Fire Emblem to bowiem jego najprawdziwszy złodziej.

Donkey Kong Country Returns 3D

Data premiery: 2013
Średnia ocen: 83%

Kocham za: wyciskający krew, pot i łzy poziom trudności; oprawę audiowizualną; klimat; możliwość zagrania w jedną z najlepszych gier na Wii w plenerze

Gry na Nintendo są słodziutkie i proste, prawda? W takim razie nigdy nie wyskoczyliście na miasto z DK’em. Jeśli w dalszym ciągu poszukujecie platformówek cechujących się dość staroszkolnym poziomem trudności i ogólną tendencją do nie cackania się z graczem, Country Returns 3D powinien być waszym wyborem na czas wypadku za miasto, urlopu czy wakacji. Oczywiście nie jest to ten sam poziom hardkoru co taki Super Meat Boy, jednak mogę zagwarantować, iż ta wyprawa po skradzione gorylowi banany nie ma zamiaru wybaczać komukolwiek głupich błędów w postaci niepotrzebnie wciśniętego przycisku turlania się bądź źle wymierzonego skoku. Nie na wasze nerwy? Ok, nie ma sprawy – o nieco łagodniejszym trybie gry również tu pomyślano.

Luigi’s Mansion: Dark Moon

Data premiery: 2013
Średnia ocen: 86%

Kocham za: po stokroć klimat; świetną ścieżkę dźwiękową; mnóstwo poukrywanych tu i tam sekretów i znajdziek; Luigiego w roli głównej

Każdy, kto zarwał niejedną nockę przy Luigi’s Mansion na poczciwym Nintendo GameCube po prostu nie może przejść obok Dark Moon obojętnie. Ten zaś, kto zupełnie nie rozumie fenomenu gry z Luigim włóczącym się z odkurzaczem na plecach po opanowanej przez duchy rezydencji, niech po prostu wsadzi na chwilę uprzedzenia w… kieszeń i najzwyczajniej w świecie zagra. Świetne projekty lokacji, mistrzowska oprawa audiowizualna i wiele powodów, by po ukończeniu zabawy zagrać jeszcze raz – odkrywając wszystkie opuszczone za pierwszym razem „znajdźki”. Zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji dostępnych na tę platformę.

Animal Crossing: New Leaf

Data premiery: 2013
Średnia ocen: 88%

Kocham za: zmieniającą się wraz z upływem godzin, dni i pór roku rozgrywkę; sposób interakcji z innymi posiadaczami gry

Gra w kolekcjonowanie mebelków, robaczków i innych głupoteki? Zabawa w budowanie domów, mostów i dróg? Przy pierwszym kontakcie Animal Crossing: New Leaf faktycznie wyglądać może na przesłodzoną do granic możliwości hybrydę Simsów i SimCity. Oczywiście w tym nieco krzywdzącym sformułowaniu kryje się pewne ziarno prawdy, jednak w istocie, New Leaf to coś o wiele więcej. Najlepiej jest zaś przekonać się o tym zupełnie samemu, wybierając się do tego tętniącego życiem uniwersum i wpływając na jego rozwój. Zdecydowanie nie gra dla każdego, ale jak już ktoś wpadnie – nie ma odwrotu.

Mario & Luigi: Dream Team Bros.

Data premiery: 2013
Średnia ocen: 81%

Kocham za: góry unikatowych pomysłów na rozgrywkę; oryginalną oprawę graficzną

Na naszej liście „Marianów” już całkiem sporo, ale i tej pozycji opuścić nie sposób – w szczególności, gdy mamy tu do czynienia z grą gatunkowo bardziej zbliżoną RPG’om, niż platformówkom. Będący kontynuacją takich hitów jak Mario & Luigi: Partners in Time i Bowser’s Inside Story, kolorowy Dream Team Bros. skakanie po głowach wrednych Goomba w równych proporcjach miesza z pełnymi humoru dialogami. No i te niezapomniane poziomy rozgrywające się w świecie sennych marzeń (?) Luigiego. Skąd Nintendo bierze pomysły na to wszystko, ciężko jest dociec – ale zgaduję, że to raczej coś nielegalnego.