• benchmark.pl
  • Gry
  • Odczepcie się od Suicide Squad: Kill the Justice League - to całkiem przyjemna strzelanka na weekend
Odczepcie się od Suicide Squad: Kill the Justice League - to całkiem przyjemna strzelanka na weekend
Gry

Odczepcie się od Suicide Squad: Kill the Justice League - to całkiem przyjemna strzelanka na weekend

przeczytasz w 8 min.

Ciężko zepsuć Suicide Squad: Kill the Justice League, które przecież ma już wyrobioną markę i styl. A jednak w sieci przeważają opinie zawiedzionych graczy. Ja podszedłem do gry bez uprzedzeń. Może jestem bardziej szalony niż Victor Zsasz, ale bawiłem się tu całkiem nieźle!

ocena redakcji:
  • 3,8/5

Lepsze jest wrogiem dobrego. Wszyscy znamy udane gry akcji z Batmanem (choćby świętujące swoją drugą młodość – Batman: Arkham Knight) i to właśnie kolejnych przygód „Gacka” spodziewałbym się od studia Rocksteady. A tu proszę, nastała odmiana w postaci Suicide Squad: Kill the Justice League. Zamiast mrocznego klimatu Gotham jesteśmy w Metropolis, a walka wręcz została zamieniona na bardzo dynamiczną grę akcji TPS. Żeby iść z duchem czasu, duży nacisk położono na element looter shooter i rozgrywkę wieloosobową wzbogaconą o sezonowe atrakcje.

Ciężko jednoznacznie ocenić te zmiany. Jeden superbohater powie tak, inny stwierdzi inaczej. Jedno jest pewne – twórcy postarali się tu o konkretny klimat. To czy eksperyment się powiódł ocenimy pewnie po tym jak szybko wyłączone zostaną serwery gry. Jednak jeśli choć trochę lubicie przejaskrawione strzelanki lub zabawę w trybie PvE, trzymajcie się siedzeń i spróbujcie choć poczytać o tej szalonej zabawie.

Suicide Squad: Kill The Justice League to Legion Samobójcow jaki znamy… ale ten lepszy

W Suicide Squad: Kill the Justice League spotykamy bezdusznych, zimnokrwistych morderców, którzy nie cofną się przed niczym. Brzmi koszmarnie? A nic z tych rzeczy – to największa zaleta tej gry. Cała historia jest tu utrzymana w konwencji filmowego Legionu Samobojców. Warto jednak wspomnieć, że nie tego wydanego w 2016 i zawalonego przez zmiany w scenariuszu, a części z roku 2021, którą wyreżyserował James Gunn. Jeśli więc macie wątpliwości czy humor Wam pasuje, włączcie dokładnie ten film i będziecie mieli jasną odpowiedź.

Równocześnie to przestroga dla graczy, którzy zazwyczaj pomijają filmowe przerywniki – tutaj stanowią one bardzo dużą część zabawy, szczególnie jeśli w kampanię fabularną Legionu Samobójców zamierzacie grać samemu. Warto bowiem dać szansę tej historii i z szerokim uśmiechem śledzić perypetie morderczej czwórki protagonistów. Bo choć fabuła jest dość sztampowa – nasi bohaterowie zostają wyciągnięci z więzienia i zmuszeni do ratowania świata, to jednak fakt, że przyjdzie nam się tu zmierzyć ze złymi wersjami znanych superbohaterów, z Batmanem na czele, mocno podkręca atmosferę. No i jest jeszcze złowieszczy Brainiac, który nie dość, że wyprał „supkom” mózgi to jeszcze eksterminuje ludzkość na masową skalę. Aż chce się spuścić tu komuś potężne manto.

A że nasza paczka to banda wyrzutków i „nieogarów” to i humor z niemal każdej sceny Legionu Samobójców potrafi lać się hektolitrami. Tutaj absurdalne żarty przeplatają się z wzajemnymi docinkami naszych „herosów”. Jednym słowem – klimat jest specyficzny, ale bardzo wyczuwalny i przez jakieś 12-15 godzin trybu fabularnego sprawi, że nawet największy malkontent uśmiechnie się tu przynajmniej kilka razu podczas eksterminacji potworów.

Suicide Squad: Kill The Justice League - walkaSuicide Squad: Kill The Justice League - wrogowie na dachach

Suicide Squad: Kill The Justice League - Harley Quinn

Dużo wyborów, choć mało znaczących

Pomiędzy misjami możemy sami wybierać, którą z czterech postaci sterować – oczywiście jeśli gramy w pojedynkę, bo łącząc się ze znajomymi lub losowymi graczami, trzeba się nimi podzielić. Każdy bohater nieco różni się specjalnymi umiejętnościami i zdolnością do szybkiego przemieszczania się po mapie. Deadshot posiada plecak odrzutowy, King Shark wysoko skacze i „pływa” w powietrzu, Kapitan Boomerang podkradł Flashowi moc przyspieszania dodając do tego rzut teleportacyjnym bumerangiem, a Harley Quinn korzysta z ukradzionych Batmanowi lin, haków i dronów, dzięki czemu sunie przez powietrze jak Spiderman. 

Każda z postaci wymaga przyzwyczajenia, jednak w praktyce zabawa wszystkimi sprowadza się mniej więcej do tego samego – jak najszybszego poruszania między przeciwnikami i ich eksterminacji za pomocą broni palnej, ataków wręcz, granatów i ciosów specjalnych. Suicide Squad: Kill the Justice League czasem zachęca nas do korzystania z konkretnego bohatera, oferując za to zwiększone obrażenia i szybszy przyrost punktów doświadczenia. Jest to uzasadnione fabularnie i warto korzystać z tego rozwiązania, żeby każda postać była choć trochę rozwinięta.

Suicide Squad: Kill The Justice League - walkaSuicide Squad: Kill The Justice League - wrogowie na dachach

Suicide Squad: Kill The Justice League - mapa i misje

W praktyce jednak awansowanie na kolejne poziomy nie daje aż tak odczuwalnych korzyści. Umiejętności są w większości pasywne i miałem wrażenie, że po nauczeniu się podstawowych ruchów nie miało znaczenia jak bardzo rozwinięta jest moja postać. W szczególności walki z najpotężniejszymi przeciwnikami to festiwal powtarzalności i korzystania z najmocniejszych ruchów „kontrujących” raz za razem, aż pasek życia wroga spadnie do zera.

Podobnie sprawa się ma z bronią. Może to kwestia tego, że wraz z kodem recenzenckim otrzymałem od wydawcy dodatkowy arsenał i już na starcie mój sprzęt był dość potężny. Miałem jednak wrażenie, że zbieram strasznie dużo karabinów i innych zabawek, które nie są mi w ogóle potrzebne. Bardzo rzadko w nagrodę za wykonaną misję dostałem broń czy element osłony, który faktycznie mógłbym wykorzystać. Zgaduję, że w przyszłości dojdzie poza faktycznym wyposażeniem sporo skórek, bo jakże byłoby inaczej w grze sieciowej, niż żeby gracze chcieli chwalić się indywidualnym wyglądem postaci. Na razie jednak nie czułem potrzeby zbierania nagród po misjach, choć stale je dostawałem.

W praktyce mam wrażenie, że pomysłów na grę było tutaj sporo, ale twórcom nie starczyło czasu lub środków na ich dopracowanie. Przez to rozwój postaci i doposażanie w lepszy sprzęt są bardzo mało odczuwalne. A szkoda, bo przechodząc do „endgame’u” już po zakończeniu fabuły nie staram się o lepszy sprzęt, a wyłącznie o specjalne surowce pozwalające na wzięcie udziału w trudnych misjach na innych wymiarach Arkhamverse.

Suicide Squad: Kill The Justice League - zniszczony świat

Jeśli zaś chodzi o same zadania są one pozornie różne. W grze pojawia się kilka bardziej i mniej znanych postaci, które zlecają nam różne prace. Czasem jest to transportowanie pojazdu, a innym razem przejmowanie punktów kontrolnych. Bywa też i tak, że zdarzy nam się ewakuować pozostałych przy życiu cywili. Ostatecznie jednak zawsze chodzi o to samo - o wyeliminowanie przeciwników i odhaczenie jakiegoś punktu kontrolnego.  Na całe szczęście walka jest po prostu satysfakcjonująca, dynamiczna i całkiem widowiskowa, więc nie nudzi się zbyt szybko. Suicide Squad: Kill the Justice League zwyczajnie wciąga, dzięki czemu jestem w stanie wybaczyć małą różnorodność misji.

Pewnym urozmaiceniem zadań są tu stawiane nam konkretne warunki zwycięstwa, czytaj - wymuszenie sposobu eliminacji wrogów. Niektóre zadania każą nam na przykład likwidować przeciwników wyłącznie granatami lub wtedy, gdy nałożymy na potwory dodatkowy efekt krytyczny. To rozwiązanie momentami mnie irytowało, bo niepotrzebnie utrudniało misje. Miało być różnorodnie, a wyszło nieco frustrująco. Pewną pozytywną odskocznią są za to zagadki Riddlera – czasem jest to odkrycie statuetki na mapie, czasem zaznaczenie elementu otoczenia będącego odpowiedzią na łamigłówkę, a jeszcze innym razem wyścig pomiędzy punktami kontrolnymi. Dla chcących odpocząć od strzelania i lubiących wykonywać dodatkowe zlecenia, sprawdzi się to w sam raz.

Suicide Squad: Kill The Justice League - arsenał Pingwina

Gra stworzona z filmu czy film stworzony w grze?

Oprawa audiowizualna Suicide Squad: Kill The Justice League stoi na całkiem wysokim poziomie. Choć nie widać tego na statycznych zrzutach ekranu to każda akcja jest wypełniona „cukierkowatymi” fajerwerkami, rozbłyskami i efektami, które mogą wydawać się sztuczne i tandetne, jednak w tym wypadku idealnie wpasowują się w autoironiczny klimat produkcji. Do tego udana ścieżka dźwiękowa i dobra robota aktorów głosowych sprawiają, że chętnie słuchałem zarówno muzyki, jak i ścieżek dialogowych swoich superantybohaterów.

Tak jak wspomniałem wcześniej, sporo jest tu przerywników filmowych i trzymają one klimat filmowych produkcji. Wręcz żałuję, że tryb fabularny ukończyłem już po 15 godzinach, w międzyczasie odhaczając też sporo aktywności pobocznych i wchodząc w kilka sesji online. Mam nadzieję jednak, że w ramach trwania gry-usługi i kolejnych sezonów, twórcy będą dorzucali kolejne postacie (to raczej pewne) i ciekawe wątki fabularne z nowymi żartami (to raczej wątpliwe).

Szkoda byłoby porzucać interesujący klimat z kampanii wyłącznie dla kolejnego wieloosobowego looter-shootera. Choć i to w Suicide Squad: Kill the Justice League stoi na wysokim poziomie, więc wszyscy którzy lubią po prostu postrzelać ze znajomymi, będą się dobrze bawić po ukończeniu podstawowej historii.

Suicide Squad: Kill The Justice League - Metropolis nocą

Suicide Squad: Kill The Justice League - Legion między wymiaramiSuicide Squad: Kill The Justice League - dostępny arsenał

Maciej Piotrowski - Redaktor benchmark.pl
Maciej Piotrowski

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości okiem redakcyjnego marudy

A ja aż tak entuzjastyczny wobec Suicide Squad: Kill The Justice League nie jestem. Spędziłem w tej grze ponad 40 godzin poznając historię, „levelując” postacie i bawiąc się z innymi graczami w „endgame’ie”. Niestety nie czuje już żadnej potrzeby wracania do tego świata, szczególnie przy tak silnej konkurencji ze strony czy to Helldivers 2 czy Skull and Bones (tak, tak, wiem, to też nudne, ale co ja poradzę, że ta gra mnie relaksuje).

Ograniczona liczba misji, bardziej denerwujące niż podkręcające zabawę warunki zwycięstwa i totalnie nie zrozumiały progres postaci – widać, że twórcy nie mieli za bardzo pomysłu na tę grę..To tak jakby tworzyli na początku tytuł dla jednego gracza, ale ktoś tam na górze zachłysnął się grami-usługami i kazał im zmienić koncepcję.

Efekt? Masa zupełnie niezapadającego w pamięć arsenału, sporo najróżniejszych materiałów do średnio interesującego craftingu i ładny, choć przerażająco pusty świat, w którym jedynie co się dzieje to misje i patrole. Grę ratują chyba tylko wyłącznie postacie (i to te główne), które raz, że są świetnie napisane, a dwa – że naprawdę nieźle wyglądają. Obserwowanie mimiki takiej Harley Quinn na przerywnikach filmowych to czysta przyjemność.

Suicide Squad: Kill The Justice League - po misji w kooperacji

Szkoda, bo nawet jako gra-usługa Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości miał potencjał by być czymś fajnym. Strzelanie jest dość przyjemne, humoru nie brakuje, a starcia z bossami potrafią sprawić frajdę. Zawodzi jednak niemal cała reszta. Patrząc na te wszystkie statystki postaci i umiejętności odblokowywane mnożnikami trafień nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twórcy tejże gry zapragnęli mieć swoje Diablo IV, z misternie konstruowanymi przez graczy buildami postaci.

Problem w tym, że siadając do tej nieco zwariowanej strzelanki zupełnie nie miałem ochoty ani wgłębiać się w drzewko umiejętności (które powala ilością informacji) ani tym bardziej dochodzić jak łączyć ze sobą poszczególne premię. Za mało tu faktycznych, widowiskowych zdolności, za mało odczuwalnego progresu bohaterów, za mało zmian w rozgrywce i, co chyba najważniejsze, za mało zawartości by kogokolwiek przytrzymać na dłużej. Podnoszenie poziomu trudności samych misji nie wystarczy. I to niestety widać, bo w nieco ponad 2 tygodnie ubyło tej grze tylu graczy, że wyszukiwanie kogoś chętnego do wspólnej zabawy najczęściej przeciąga się obecnie w nieskończoność (a zebranie całej czwórki graniczy już właściwie z cudem). Dlatego moja ocena Legionu Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości to 2,8/5

Suicide Squad: Kill The Justice League - ostatnia misja fabularna

Suicide Squad: Kill The Justice League - ukończony wątek fabularnySuicide Squad: Kill The Justice League - nowa zawartość

Suicide Squad: Kill the Justice League – czy warto kupić?

Wiem, że opinie o tej grze są mieszane, jednak ja powiem krótko: mi się podoba! Pasuje mi ten typ humoru, bardzo lubię tych bohaterów, a każde spojrzenie na oklepane historie z nieco mniej oczywistej perspektywy jest dla mnie krokiem w dobrą stronę. Choć rzadko śmieję się przy grach i filmach, to tu parę razy parsknąłem podczas słuchania dialogów postaci i oglądania ich komicznych wyczynów. A do tego rozgrzałem swoje kciuki na padzie, posyłając w przeciwników grad pocisków.

Sam trzon rozgrywki jest bardzo poprawny, z kilkoma interesującymi rozwiązaniami. Nic, nad czym będę się zachwycał i prawdopodobnie nie jest to gra, do której będę wielokrotnie wracał, ale gdyby ktoś ze znajomych zaproponował mi wspólną rozgrywkę – pewnie nie odmówię. Jeśli nie jesteście fanami powtarzalnych rozgrywek sieciowych i zazwyczaj kończycie czym prędzej linię fabularną po czym usuwacie grę, to Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości lepiej „wyhaczyć” dopiero w jakiejś superpromocji (może wówczas też pojawi się więcej graczy). Jeżeli jednak lubicie wieloosobowe tytuły z sezonowymi wydarzeniami, z powodzeniem możecie wypróbować i ten. Wielkich zachwytów nie przewiduje, ale nie znaczy to wcale, że nie będziecie tu dobrze bawić. Może więc warto dać Legionowi Samobójców szansę?

Suicide Squad: Kill The Justice League - paczka złoczyńców

Opinia o Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości [Playstation 5]

Plusy
  • dobry, wciągający i dynamiczny system walki
  • otwarty świat o idealnych rozmiarach
  • całkiem niezłe aktywności poboczne
  • świetny humor niczym z filmowego Legionu Samobójców
  • gra wypakowana po brzegi akcją
  • świetne modele postaci i doskonale odwzorowana mimika
  • dialogi prowadzone pomiędzy bohaterami podczas gry
  • w trybie kooperacji potrafi dostarczyć sporą frajdę
Minusy
  • niewiele różnych typów misji
  • dość krótki wątek fabularny
  • mało porywający system progresji bohaterów
  • wyjątkowo pusty świat, w którym mało co się dzieje
  • totalnie udziwniony i zupełnie nie zapadający w pamięć „łup” (loot)
  • jak na razie bardzo powtarzalny i szybko nudzący się „endgame”
  • pojedyncze błędy w polskim tłumaczeniu
  • konieczność stałego połączenia z internetem

  • Grafika:
    • 4.0 / Dobry
  • Dźwięk:
    • 4.0 / Dobry
  • Grywalność:
    • 3.5 / Zadowalający plus

Ocena końcowa

76% 3.8/5

Grę Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości (PS5) na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy - firmy Cenega S.A.

W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.

Komentarze

15
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Yetii
    6
    330 zł ??? Za to ??? Serio ???
    • avatar
      Adam524
      4
      "dość krótki wątek fabularny", "wyjątkowo pusty świat, w którym mało co się dzieje" za 330 zl i ocena prawie 4/5 :D
      • avatar
        konweko
        2
        Ile ci zapłacili za ten wysryw?
        • avatar
          hujojeszek
          0
          Ty huju:)
          • avatar
            hujojeszek
            0
            Ty jebańcu :)
            • avatar
              hujojeszek
              0
              Ty skurwysynie :)
              • avatar
                hujojeszek
                0
                Ty skurwielu :)
                • avatar
                  hujojeszek
                  0
                  Ty kurwo :)
                  • avatar
                    hujojeszek
                    0
                    Ty pedale :)
                    • avatar
                      hujojeszek
                      0
                      Ty kurwiarzu :)
                      • avatar
                        hujojeszek
                        0
                        Ty mendo pierdolona :)
                        • avatar
                          hujojeszek
                          0
                          Ty wszarzu zajebany :)
                          • avatar
                            pawluto
                            0
                            hahahaha 320 zł za tak słabą grę...Kpina z graczy...
                            • avatar
                              idk771
                              0
                              Najgorszy możliwy typ "recenzji", który jak plaga zżera tę branżę od środka. Jak na lekarstwo konkretów, zero odwołań, zero wymagań, dopisywanie własnej narracji, usprawiedliwianie tego szrota swoimi nieuzasadnionymi "preferencjami", skwitowane soczystym "a mi się podoba" - i sprawa załatwiona.