• benchmark.pl
  • Gry
  • Master of Orion: Conquer the Stars – oko w oko z kosmiczną legendą
Gry

Jeszcze tylko jedna tura i idę spać

przeczytasz w 4 min.

Militarny zwrot

Jakub JanowiczOkiem Jakuba
Jakub Janowicz

Skoro sztuczna inteligencja się waha, trzeba to wykorzystać i pozatykać węzły między układami. Postąpiłem dokładnie tak samo jak Maciej, bo w nowym Master of Orion jest to w zasadzie jedyna słuszna strategia, jeśli chodzi o obronę naszych gwiezdnych zdobyczy.

Master of Orion - rozbudowa cywilizacji

Działa Meklarów milczały, więc dozbroiłem się w nowe okręty, a na galaktycznych "skrzyżowaniach" poustawiałem wojskowe posterunki i patrole. To pozwoliło mi odeprzeć kolejne podjazdy czy to wrednych robotów, czy też kosmicznych piratów.

Ponieważ jednak jestem z natury pokojowo nastawiony do świata, spróbowałem wynegocjować rozejm z blaszanymi agresorami. Niestety, trudy te spełzły na niczym i nie pomogła tu nawet magiczna opcja dobierania propozycji, tak żeby zostały zaakceptowane.

Nie pozostało mi więc nic innego, jak zacząć inwestować nie tylko w siły zbrojne, ale i w wojskowe technologie. Na tę chwilę byłem w stanie obronić te kilka planet, które trzymałem w garści, ale nie miałem pewności, jak długo uda mi się zachować bezpieczeństwo.

Master of Orion - schematy statków Terran

Prawdę powiedziawszy, taki obrót spraw rozczarował mnie, bo przecież nastawiony byłem na knucie i ukrywanie się w galaktycznym cieniu, a tymczasem zmuszono mnie do podążania wydeptaną militarną ścieżką. Co za tym idzie, okazało się, że w nowym Master of Orion specjalizacja ras tak czy inaczej musi zejść na dalszy plan w obliczu brutalnej siły.

Na szczęście poszczególne technologie, nawet z różnych dziedzin, są ze sobą połączone w jedno drzewko, a co za tym idzie, i tak nasze inwestycje nie są tak zogniskowane, jak można by oczekiwać. Tym niemniej żałowałem, że początkowy wybór rasy nie determinuje bardziej kształtu dalszej rozgrywki.

Master of Orion - drzewko technologii

Piórem i sztyletem

Maciej PiotrowskiOkiem Starego zgREDa
Maciej Piotrowski

A ja jakoś nie narzekam. Jako ostatni w statystykach, z najmniejszą ilością skolonizowanych planet, niewielkim zakresem możliwego ruchu (przeciwnicy szybko mnie obskoczyli) i dość skromną armadą postanowiłem spróbować knucia i zakulisowych intryg. I tu spore, pozytywne zaskoczenie w nowym Master of Orion – całkiem ciekawie zbudowana mechanika szpiegostwa i dość zaskakująco naturalne przepychanki dyplomatyczne.

Pierwsza niespodzianka czekała na mnie zaraz po wypowiedzeniu mi wojny przez rasę ptaszorów. Niemal natychmiast skontaktowały się ze mną znienawidzone przez Jakuba robociki i z wyraźnie lepszym nastawieniem zaoferowały sojusz. Takiej okazji nie mogłem przepuścić, szczególnie, że moi nowi „przyjaciele” mieszkali znacznie bliżej wroga.

Master of Orion - wypowiedzenie wojny

Przy okazji nie omieszkałem wysłać szpiega na odkrytą niedawno planetę ptaków i zlecić mu potrójne zadanie – od zbierania danych, poprzez infiltracje dyplomacji, po bunt mieszkańców. Oczywiście stopień ryzyka rósł z każdą kolejnym etapem, ale czym ryzykowałem? Przecież drugiej wojny mi nie wypowiedzą, no nie?

Oczywiście wcześniej obstawiłem swoje planety szpiegami, którzy zajęli się kontrwywiadem. Większość moich sąsiadów musiała zrobić podobnie, bo „kotki” i „miśki” dość szybko odkryły moje knowania na ich terytoriach. 
Co ciekawe jednak żaden z nich nie posunął się dalej niż ostrzeżenie i deportacja szpiega. Wydaje mi się, że to wskutek działań Jakuba, który właśnie w tamtym czasie prowadził wojnę z Bulrathi i mocno wyprzedzał w statystkach Mrrshanów.

Master of Orion - rozkazy dla szpiegów

Zapewne gdybym grał sam, nie kontaktując się na bieżąco z Jakubem, tych drobnych niuansików bym nie zauważył. Ale nawet i bez tego w wielu miejscach dostrzegałem zmiany, które zaszły od mojego pierwszego kontaktu z grą parę  miesięcy temu.  Najwyraźniej odzew graczy poskutkował. Niestety, nie we wszystkich kwestiach.

Nowe spojrzenie na Master of Orion

Maciej Piotrowski i Jakub JanowiczOkiem Starego zgREDa i Jakuba
Zgodnym głosem

O tym, że reanimacja legendy tego kalibru to zadanie karkołomne, Wargaming musiał wiedzieć doskonale. W dodatku trzeba było znaleźć do tego projektu pewien wytrych. Bo jak pozostać wiernym oryginałowi, a jednocześnie innowacyjnym? Czy to jest w ogóle do zrobienia?

Master of Orion - nowe odkrycie

Postanowiono więc wiernie odwzorować koncepcję gry, przy zachowaniu jej klimatu i ogólnych zasad rozgrywki, a jednocześnie mocno uproszczono całą mechanikę. Trudno mieć to za złe specom z WG Labs. W końcu współczesny odbiorca nie jest już wychowany na grach, których trzeba było się miesiącami uczyć, bo składały się z kolumn liczb i roju pikseli. 

Tak właśnie narodził się Master of Orion na miarę naszych czasów. I niejeden mógłby powiedzieć,  że dlatego właśnie legend nie należy ruszać. Lata dziewięćdziesiąte się nie wrócą, a co najwyżej można zepsuć nieco podstarzały, ale jednak świetny produkt.

Master of Orion - zarządzanie imperium

Z drugiej strony – takie odświeżanie ma pewien sens. Młodzi poznają klasykę gier, dobre pomysły nie gniją w lamusie, weterani z łezką w oku powspominają dawne czasy... Zaraz, zaraz. Tutaj muszę się na chwilę zatrzymać.
Weterani... No właśnie. Sęk w tym, że oni akurat nowego wcielenia Master of Orion zapewne nie powitają oklaskami. I chociaż produkcja Wargamingu jest znacznie bardziej przejrzysta, niż ostatnia cześć oryginalnej trylogii, to i tak jej nie dorówna. 

Klimat oryginału, jak już wspomnieliśmy, został zachowany, dyplomacja w wykonaniu sztucznej inteligencji wygląda nie najgorzej, sporo opcji strategicznych przetrwało okrajanie tytułu z nadmiernych komplikacji... No tak, ale to nie wszystko.

Master of Orion - propozycja nie do odrzucenia

Do tej listy plusów trzeba dorzucić jeszcze garść wad. Bo nie da się ukryć, że symulator kosmicznych bitew wciąż mocno kuleje (nawet jeśli zyskał dodatkowy tryb pełnej kontroli, gdzie gracz podejmuje wszelkie decyzje) i bije po oczach swoją prostotą oraz brakiem typowej walki na tury.

Komputerowi przeciwnicy, mimo że w dyplomacji całkiem bystrzy, miejscami zachowują się tak nierozsądnie, że można ich posądzać nie o sztuczną inteligencję, ale o autentyczną głupotę. 

Master of Orion - tryb walki taktycznej

Wspomnijmy dla formalności, że do tego dochodzi również niemała paleta błędów, które zaowocowały między innymi twardym lądowaniem na pulpicie. Kiedy zestawimy ze sobą te wszystkie elementy, okaże się jednak, że Master of Orion to całkiem niezła pozycja na długie jesienne wieczory, które już za pasem.

Master of Orion - informacje o planecie

Warto do niej przysiąść nie tylko w pojedynkę, ale też razem ze znajomymi. Bo akurat tutaj naprawdę łatwo delektować się syndromem "jeszcze jednej tury", nawet o 5 nad ranem. Trochę szkoda jedynie, że w nowym Master of Orion wciąż brakuje trybu gorących krzeseł. 

Pomimo całkiem niezłych wrażeń płynących z gry nie da się ukryć, że to produkcja zaledwie dobra. Z pewnością też nie może się mierzyć ze swoim pierwowzorem. Przynajmniej na tę chwilę. Być może w przyszłości, o ile twórcom będzie nadal chciało się bawić w ulepszanie gry, nowy Master of Orion stanie z podniesionym czołem obok legendarnej „jedynki” i „dwójki”.

Na razie patrzy się na niego z przyjemnością, ale nam, weteranom, trudno będzie zapomnieć, że te jaśniejące na monitorze gwiazdy to tylko światła dawno wygasłych słońc. 

Master of Orion - kosmiczny potwór

Ocena końcowa:

  • różnorodność dostępnych ras + dowolność tworzenia własnych
  • hiponotyzująca rozgrywka
  • stylowa i dowcipna warstwa wizualna
  • świetne udźwiękowienie
  • wyczuwalny klimat dawnego Master of Orion
  • duża liczba zdarzeń losowych
  • rozgrywka potrafi być wymagająca
  • w wersji kolekcjonerskiej - w zestawie ze starą trylogią Master of Orion
  • polska lokalizacja (kinowa)
  • uproszczone zasady rozgrywki....
     
  • ...które dla wielbicieli serii i gatunku mogą być zbyt daleko idące
  • wpadki sztucznej inteligencji
  • utrudniające zabawę błędy
  • stosunkowo słaby system walk taktycznych
  • brak możliwości zabawy w trybie "gorących krzeseł", na jednym komputerze
     
  • Grafika:
    dobry
  • Dźwięk:
     bardzo dobry
  • Grywalność:
     dobry

82%

Komentarze

9
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Fenarid
    2
    Jeśli zaliczymy tą grę, jako grę dla dzieci to rzeczywiście może zasługuje na jakieś 7/10. Jeśli jednak ma to być produkcja dla fanów gatunku (a chyba głównie tacy kupują 4X) to ta gra zasługuje na ok. 4/10. Uproszczona, prymitywna nudna, cukierkowata bez duszy dawnych MoO, bez walk taktycznych. Jest dużo lepszych gier 4X, Galactic Civilization 3, Endles Space (EE części drugiej zacznie się niedługo), Stellaris, Star Ruler 2. Nie ma powodu aby zaprzątać sobie głowę tą grą, chyba, że chcecie kupić ją swojej 8-14 letniej córce.
    • avatar
      tazik21
      1
      Master Of Onion :D
      • avatar
        Skaza
        1

        Uproszczone zasady rozgrywki jako zaleta...

        Do czego to doszło ;)

        • avatar
          Konto usunięte
          1
          Powiem tak, jak ktoś lubi tego typu gry TUROWE, to w dalszym ciągu koronę dzierży moim zdaniem Endless Space. Dużo bardziej dopracowana niż MoO, niestety nie pozbawiona również paru wad. Mimo wszystko polecam.

          Natomiast jeśli szukacie gry może nie idealnej w tym momencie, ale wyznaczającej nowe kierunki w kosmicznej grand strategy, to zdecydowanie radzę przyjrzeć się Stellaris.Bije ona zarówno MoO jaki ES pod względem taktycznym, uniemożliwiając właściwie bunkrowanie się i blokowanie 1-2 kluczowych układów, które zapewniają "wjazd" na nasze terytorium, a to za sprawą istnienia 3 odmiennych rodzajów napędu nadświetlnego. Owszem, są hiperlinie jak w MoO, ale jest też napęd warp umożliwiający dowolne poruszanie się po galaktyce, a także napęd nadprzestrzenny, dający szansę na wykonanie skoku z flotą niemalże w środek wrogiego terytorium. Wymusza to zupełnie inne podejście do obrony i dystrybucji naszych sił na wypadek wojny. Dodatkowo, nie zawsze optymalne i wciąż do poprawy AI ze Stellarisa, jest i tak o niebo lepsze od tego co oferuje właśnie MoO czy ES, nie wspominając już o babolach, które są w takiej np. Galactic Civilizations 3.
          • avatar
            Konto usunięte
            0
            Po 40minutach rozgrywki, spodziewalem sie czegos lepszego i bardziej wciagajacego, oprocz ciaglego upgradowania statkow po odnalezieniu technologi, ciaglym budowaniu budyneczkow nie znalazlem tutaj nic interesujacego.

            Wracam do rimworld i dota2 :)
            • avatar
              karodarek
              0
              Moim skromnym zdaniem to przerobiona wersja "Endless Space". Nawet wywala się w tym samym miejscu ;)