Karty graficzne

GeForce 7800 GTX - premiera w Paryżu

przeczytasz w 3 min.

We środę nastąpiła premiera nowego produktu firmy NVidia - GeForce 7800 GTX. Dla zwykłego zjadacza chleba nie wnosi ona do życia niczego nowego oprócz karty, którą większość z nas chciałaby wetknąć w slot domowego komputera aby wymieniać się wynikami wydajności wzbudzającymi zazdrość znajomych. Jednak dla redakcji serwisu benchmark, jak i dla wielu innych dziennikarzy, premiera ta oznaczała coś więcej. Była okazją do wymienienia poglądów, spotkania się i porozmawiania z tymi, których znamy tylko z podpisu pod często czytanymi artykułami. Wreszcie słowa mogły nabrać bardziej ludzką postać, a artykuły odsłoniły oprócz pasji prawdziwe twarze ich autorów. A że scenerię konferencji wybrano w przemyślany sposób, marketingowy sukces spotkania zagwarantowany został już na samym początku.

Prezentacja nowego dziecka NVidii miała miejsce w starym paryskim browarze. W opróżnionych pomieszczeniach przygotowano scenę, za którą umieszczono dwa ekrany. Pokaz rozpoczął się od efektownego wjazdu motocykli dosiadanych przez przedstawicieli NVidii. Pióropusze iskier i głośna muzyka towarzyszyła rykowi Harleyów.

Prezentację poprowadził wice prezes ds. marketingu Dan Vivoli. Podczas zwięzłego i krótkiego pokazu zaprezentowano wykresy i parametry przedstawiające możliwości karty oraz dema promujące nie tylko produkty NVidii, ale także m.in. nową odsłonę Unreal Tournament. Mimo że pokazano tylko jeden poziom kolejnej części rzezi, wystarczył on aby zareklamować potencjał drzemiący w najnowszej karcie. Jednak jeszcze większe wrażenie zrobiła prezentacja gry opartej na fabule filmu zatytułowanego Starship Troopers. Mnogość robali, rozległe przestrzenie i nagromadzenie efektów stanowiły świetny pokaz oddający rzeczywiste możliwości GeForce'a, które można było porównać z wynikami prezentowanymi przez nudne słupki i wykresy wydajności. Po rzeziach i mało apetycznych insektach przyszła pora na estetyczny relaks. Miejsce na ekranach zajął nowy, zmysłowy wytwór grafików i programistów przedstawiający fantazję o idyllicznej, orientalnej piękności. Jej idealne kształty skupiały na sobie wzrok dziennikarzy, którzy doceniali efekty pracy zarówno grafików jak i inżynierów, dzięki którym powołano ją do życia. Przez moment można było odnieść wrażenie, że uznanie dla tych drugich zepchnięte zostało na drugi plan, a górę wzięła męska fascynacja kobiecymi kształtami. Tak czy siak, zamierzony efekt został osiągnięty.

Szkoda tylko, że ponad 230 dziennikarzy z całej Europy zostało stłoczonych w pomieszczeniu niegdyś używanym do fermentacji alkoholu. Jak przystało na Paryż, miasto gdzie zderzają się światy tradycji z nowoczesnością, tej pierwszej z pewnością stało się zadość. Niegdyś w podwyższonej temperaturze dojrzewało tu wino i piwo, teraz dojrzewała atmosfera premiery GeForce'a. Na szczęście wszyscy przybyli dziennikarze otrzymali notesy, jak na zbawienie dość pokaźnych rozmiarów, których utylitarne zastosowanie w chwili pokazu natychmiast wzięło górę nad ich pierwotnym przeznaczeniem. Zamiast skrupulatnie zbierać wyniki poszczególnych pomiarów, skoroszyty zmieniły się w japońskie wachlarze. Uśmiech uznania głównej bohaterki dem NVidii, skośnookiej ślicznotki, spowodowany mógł być zatem docenieniem nieodłącznego artefaktu przeszłości jej przodków, a nie wzrokiem dziennikarzy pełnym pożądania.

Po zakończonej prezentacji przyszła pora na przetestowanie możliwości kart na żywo. W sąsiednim pomieszczeniu ustawiono kilka stanowisk, gdzie uczestnicy konferencji mogli przyjrzeć się najnowszym produktom wspierającym technologię NVidii. Po raz kolejny uszu dobiegały jęki mordowanych żołnierzy walczących z najazdem obcej cywilizacji oraz szczęk oręża charakterystyczny dla pól bitew z przeszłości.

Na koniec pozostało tylko skosztować smakołyków francuskiej kuchni i integrować się podczas wieczornego "bankietu".

Jedną z niewspomnianych dotąd przeze mnie atrakcji, było torowe Porsche GT3, oklejone w barwy NVidii, zajmujące centralne miejsce na dziedzińcu browaru. Dla fana motoryzacji, jakim bez wątpienia jestem, było magnesem, od którego trudno było oderwać wzrok. Podczas całej prezentacji swędziały mnie ręce myślące tylko o zaciśnięciu się na kierownicy tego wyczynowego pożeracza asfaltu. Dlatego też premierę karty przyćmiła radość, gdy po zakończonym bankiecie przyszła pora powrotu do domu, a zawarte w trakcie prezentacji znajomości zaprocentowały. Dan Vivoli okazał się podzielać moją fascynację czterema kółkami i pozwolił wykonać kilka rund torowym potworem wokół browaru... :)

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!