Smartfony

Jakość zdjęć i nagrań

przeczytasz w 2 min.

Xperia Z Ultra to w sumie hybryda tabletu ze smartfonem, dlatego producent podszedł do kwestii fotografowania nieco lżej niż np. w modelu Xperia Z1, a nawet w podstawowej „zetce”. Realia są bowiem takie, że zdecydowanie częściej fotografujemy poręcznymi smartfonami, niż tabletami, które raczej nie mieszczą się w kieszeni. Tutaj nie mamy do czynienia z aparatem o rozdzielczości ok. 21 Mpx (Z1), ani też 13 Mpx (Z). Do dyspozycji użytkownika oddano skromny jak na tę klasę sprzętu sensor 8 Mpx.

Oczywiście zawsze podkreślamy jedną ważną kwestię – rozdzielczość to nie wszystko. Jeśli producent włoży odpowiednią ilość pracy w oprogramowanie (firmware) aparatu i odpowiednio zoptymalizuje przetwarzanie sygnały to nawet z tak małej matrycy można bez problemu uzyskać atrakcyjny obraz, bez względu na to czy ma ona 5, 8, czy też 13 Mpx. Najważniejsze jest to, aby nie przesadzać z intensywnością działania algorytmów odszumiających, nie nakładać zbyt wysokiej kompresji na obraz oraz nie ingerować nadmiernie w kontrast i ostrość obrazu. Czy firmie Sony się to udało?

Odpowiedź brzmi – częściowo. Z całą pewnością dałoby się wyciągnąć z tej matrycy odrobinę więcej. W ogólnym rozrachunku fotki wyglądają całkiem dobrze, szczególnie, gdy fotografujemy pod gołym niebem w słoneczny dzień. Intensywność odszumiania oraz kompresji jest jednak dość duża – drobne detale obrazu, takie jak cienkie linie, oddalone liście drzew, źdźbła traw mogą zlewać się ze sobą, a nawet całkiem zanikać. Efekt zwiększa się w miarę spadku intensywności światła wpadającego przez maleńki, stałoogniskowy obiektyw.

Aby utrzymać w miarę sensowną ostrość zdjęć producent nakłada filtry wyostrzające obraz, które rzecz jasna nie przywracają utraconych detali, ale zwiększają wyrazistość konturów. Efektem ubocznym połączenia wszystkich powyższych działań jest powstawanie cyfrowych artefaktów, które nie są widoczne w pomniejszeniu, ale mogą być zauważalne gdy oglądamy obraz w skali 1:1 (szczególnie na brzegach gładkich powierzchni).

Fotki nocne wypadają znacznie gorzej – jakość obrazu można określić jako przeciętną, a wręcz słabą, ale jest to charakterystyczne dla większości współczesnych smartfonów (i tabletów).

Zdjęcia tylne mają maksymalnie 3264x2448 px, czyli 7,99 Mpx, natomiast fotki przednie 1920x1080 px, czyli 2,07 Mpx. Moduł umieszczony nad ekranem pozwala wykonać całkiem udane autoportrety (które przypisać można np. do listy kontaktów), ale jego głównym przeznaczeniem są oczywiście wideokonferencje.

Jakość filmów nagranych w dzień jest naprawdę dobra, szczególnie tych z kamerki tylnej. Mają one przepływność ok. 17,5 Mb/s i cechują się dobrą płynnością oraz wystarczająco naturalnymi kolorami. Warto jednak zaznaczyć, że automatyczny balans bieli nie zawsze działa idealnie.

Rozdzielczość tylnych i przednich nagrań jest identyczna (Full HD), ale jakość tych drugich jest gorsza ze względu na niższą klasę użytej optyki.

W przypadku filmów nocnych mamy do czynienia z bardzo słabym odszumianiem, co z jednej strony jest dobre (nie tracimy aż tak wielu detali obrazu), ale z drugiej strony złe (intensywność szumów kolorowych jest wysoka). Widoczne są też artefakty cyfrowe związane m.in. z kompresją.