Klawiatury

Oprogramowanie, możliwości, wrażenia

przeczytasz w 3 min.

By sprostać wyśrubowanym oczekiwaniom graczy zachęconych obietnicą klawiatury nie tylko najszybszej na świecie, ale i oferującej największe możliwości konfiguracyjne SteelSeries zaprojektowało nową wersję swojego autorskiego oprogramowanie SteelSeries Engine. Co ciekawe „trójka” oferuje wsparcie nie tylko dla M800, ale i innych urządzeń tego producenta, zarówno nowych jak i tych cieszących się wciąż sporą popularnością. O ile więc oprócz nowego APEXa użytkujemy też np. myszkę Rival czy któreś ze słuchawek z serii Siberia całym podłączonym do komputera sprzętem będziemy mogli zarządzać z poziomu SteelSeries Engine 3 wybierając po prostu interesującą nas kartę.


SteelSeries Engine 3 pozwala tworzyć własną bibliotekę gier i programów przypisując im konkretne, indywidualnie dopasowane do nich profile wszystkich posiadanych urządzeń

Po kliknięciu karty klawiatury dostajemy się do jej panelu konfiguracyjnego. Z pomocą tego jednego ekranu możliwe jest stworzenie dowolnej ilości profili, zdefiniowanie sposobu podświetlania klawiszy i to zarówno dla trybu pracy jak i bezczynności, a także przypisanie dowolnych funkcji, skrótów czy makr pod określone przyciski. Znalazła się tu nawet opcja przełączenia się za jednym kliknięciem na układ znaków z innego regionu. Trzeba wówczas tylko pamiętać, że to jedynie zmiana programowa.


Określając typ podświetlenia, przy włączonym podglądzie możemy na bieżąco śledzić zmiany barwy. Poza własną konfiguracją każdego klawisza z osobna do dyspozycji mamy tu również całkiem bogaty zestaw gotowych szablonów na każdą okazję np. do gier FPS czy MMO

Dla lubiących bawić się we własnoręczne programowanie klawiszy, zmianę ich funkcji czy tworzenie makr SteelSeries Engine 3 będzie prawdziwym rajem. Ilość dostępnych w nim opcji powala, choć niestety nie wszystko jest tu równie przejrzyste. Oparta na rozwijanych menu lista opcji czasami wydaje się niepotrzebnie skomplikowana. No może za wyjątkiem aktywowanego jednym kliknięciem nagrywania makr, które później, co ciekawe możemy jeszcze dowolnie modyfikować.

Niezaprzeczalną zaletą mechanicznych klawiatur są zaawansowane mechanizmy N-Key Rollover przeciwdziałające zarówno błędnej identyfikacji kilku jednocześnie wciśniętych klawiszy (nierozpoznany przycisk – ghosted key) jak i ewentualnemu zacięciu się jednego z nich. Pod tym względem nowy APEX z pewnością nie ma się czego wstydzić. Nie dość bowiem, że pozwala na wieloklawiszowe kombinacje w dowolnych ustawieniach, to jeszcze na straży właściwego ich rozpoznania stoi tu dodatkowy procesor. Dzięki niemu możliwe jest ponoć jednoczesne wciśnięcie nawet 256 klawiszy. Czy tak jest w istocie? Trudno mi potwierdzić. Po kilkunastu testach wiem jednak, że nie starczyłoby mi palców, a i tak M800 bezbłędnie rozpoznałby dowolne wciśnięcie, nawet to dokonane językiem.


Podczas testów ani razu nie zdarzyło się, żeby któryś z wciśniętych klawiszy nie został prawidłowo rozpoznany

Przyznam szczerze, że przymierzając się do przesiadki na nowego APEXa miałem pewne obawy. Będąc przyzwyczajonym do mechanicznych klawiatur z bardziej wyczuwalnym skokiem (aktualnie użytkuje model z przełącznikami Cherry MX Blue) nie byłem przekonany czy tak miękkie klawisze zapewnią mi niezbędny komfort, szczególnie podczas pisania. Owszem, granie też się liczy, ale ciężko oczekiwać, że za każdym razem będę zmieniał klawiaturę. Na szczęście nawyk mocnego naciskania przycisków szybko zniknął i moje pace zaczęły doceniać tę specyficzną miękkość każdego klawisza.

Komfort podczas długiej, intensywnej zabawy jest tu niezaprzeczalny. Nowy APEX świetnie sprawdził się zarówno w dynamicznych strzelaninach pokroju Wolfenstein: The Old Blood czy Battlefield: Hardline jak i nieco spokojniejszych grach RPG takich jak Dragon Age: Inkwizycja czy Wiedźmin 2. Zero zgrzytów, opóźnień czy pomyłek. Za każdym razem klawisze chodziło lekko i bardzo precyzyjnie. Ogromny plus za doskonałe podświetlenie, które możemy sobie własnoręcznie ustawić przycisk po przycisku. Dzięki temu nawet w nocy nie ma mowy o jakimkolwiek „zagubieniu się” na klawiaturze.

O ile jednak zabawa z udziałem M800 to czysta przyjemność o tyle bezwzrokowe pisanie szło mi na niej znacznie gorzej. Niski profil klawiszy, ciasne ich ułożenie i niewielki skok dość często skutkował przypadkowymi uderzeniami w niewłaściwe przyciski. Podobne problemy generowała zresztą i powiększona spacja. Co prawda jak mało która rozpoznaje ona nawet lekkie wciśnięcie jej narożnika to spore rozmiary i specyficzne wyprofilowanie (opada ku przodowi) nie raz powodowało, że zupełnie nieświadomie zamiast na obudowie trzymałem kciuk na wciśniętym klawiszu w ogóle tego nie czując. W pewnym stopniu winę za to ponosi brak podkładki pod nadgarstki wymuszający inne ułożenie dłoni.

Pozytywnie zaskoczyły mnie z kolei wymienne, gumowe nóżki, które dość skutecznie zabezpieczały klawiaturę przed ewentualnym, niechcianym przesunięciem. Ich rozmiar został dobrany niemal idealnie, choć trzeba przyznać, że przydałaby się i opcja pośrednia.