• benchmark.pl
  • Gry
  • Pograłem w World of Warcraft: Shadowlands i mam ochotę wrócić do gry, po raz pierwszy od wielu lat
Pograłem w World of Warcraft: Shadowlands i mam ochotę wrócić do gry, po raz pierwszy od wielu lat
Gry

Pograłem w World of Warcraft: Shadowlands i mam ochotę wrócić do gry, po raz pierwszy od wielu lat

przeczytasz w 4 min.

World of Warcraft: Shadowlands może okazać się sporą niespodzianką. Po prawie 16 latach od premiery Blizzard postanowił bowiem zrobić w swojej flagowej grze niemałą rewolucję. W końcu ktoś na górze zauważył, że czasami by pójść naprzód trzeba wcześniej zrobić krok w tył.

World of Warcraft: Shadowlands nadchodzi

World of Warcraft to już gra legenda. Niedawno stuknęło jej 15 lat, a ona wciąż nieźle się trzyma miesiąc w miesiąc przyciągając do siebie sporą rzeszę żądnych przygód graczy. Nie straszna im nawet opłata abonamentowa, którą trzeba uiszczać za dostęp do zabawy. Jakby nie patrzeć darmowa konkurencja jest już obecnie spora.

Oczywiście, World of Warcraft miał w swojej historii wzloty i upadki, ale Blizzard dwoi się i troi by nie tylko utrzymać zainteresowanie swoich najwierniejszych fanów, ale też odzyskać zaufanie tych, którzy odeszli na skutek wielu kontrowersyjnych zmian.

Między innymi dlatego, w końcu, po kilku latach próśb doczekaliśmy się upragnionego przez wielu World of Warcraft Classic, czyli edycji gry sprzed wszystkich dodatków i aktualizacji. I pewnie dlatego też twórcy postanowili mocno namieszać przy okazji nowego, ósmego już dodatku do World of Warcraft. Dość powiedzieć, że to nie tylko nowa fabuła, nowe lokacje, zadania czy przeciwnicy. World of Warcraft: Shadowlands przyniesie bowiem znacznie dalej idące zmiany. Zmiany, które mają spore szanse przyciągnąć zarówno nowych, jak i starych graczy. W tym i takich jak ja, którzy przestali grać dawno temu. 

Nie tylko RTXowe cienie

O tym, że World of Warcraft: Shadowlands przyniesie ze sobą wsparcie dla ray tracingu było głośno już kilka miesięcy temu. O ile jednak ta opcja to wciąż spora niewiadoma (mimo iż znalazłem ją pośród ustawień gry), o tyle drugą, od dawna zapowiadaną nowością mogłem się już w czasie wstępnych beta testów pobawić. Chodzi oczywiście o nowy, znacznie ciekawszy kreator postaci. Ale rozbudowane suwaki i znacznie większy wybór poszczególnych elementów wyglądu naszego bohatera to tak naprawdę jedynie miły dodatek przy całej reszcie nowości, z którymi zderzyłem się uruchamiając betę World of Warcraft: Shadowlands.

I to jest chyba najwłaściwsze słowo by oddać moje pierwsze chwilę z nowym dodatkiem. Pomijam tu fabułę, która kręci się wokół tytułowej Krainy Cieni, bo raz, że na to przyjdzie czas przy okazji zabawy z pełną wersją rozszerzenia, a dwa – że z racji bety niektóre sceny były wyraźnie tymczasowe (o czym świadczył wymowny napis i czerwony krzyż przekreślający cały ekran), a innych w ogóle nie było.  To co z początku mnie przytłoczyło to ilość nowości… i sposób ich prezentacji.

World of Warcraft: Shadowlands - kreator postaci
World of Warcraft: Shadowlands - zawieranie paktu

Blizzard najwyraźniej bardzo chciał, by wszyscy siadający do zabawy od razu mogli przyjrzeć się najważniejszym nowinkom i stąd lekkie zamieszanie. Jak już zapewne wiecie osią rozgrywki w World of Warcraft: Shadowlands będą Pakty (Covenants), które de facto sprawują władze na Krainą Cieni. Każdy z 4 dostępnych paktów ma tu swój własny wątek fabularny, zestawy mocy i niepowtarzalne mechaniki. Twórcy na początek zaproponowali mi dołączenie do paktu Venthyr z utrzymanego w gotyckich klimatach Revendreth, którego pierwsze misje rozgrywały się na dość ograniczonej przestrzeni, ale z dużą ilością postaci NPC… i samych graczy.

A to właśnie tu miałem sprawdzić, jak działają duchowe więzi (Soulbinds), zmienione przygody (na które wysyłamy grupy swoich bohaterów), ulepszanie sanktuariów czy dostęp do czeluści (The Maw). Z racji ograniczeń czasowych i chęci poznania pozostałych części Krainy Cieni udało się przetestować jedynie kilka rzeczy. I choć sporo z tych mechanik początkowo wydaje się mocno pogmatwana, to jednak jestem dobrej myśli. Dlaczego? Bo wszystko to ma szansę wnieść spory powiew świeżości do już dość oklepanej formuły.  

World of Warcraft: Shadowlands - duchowe więzi
World of Warcraft: Shadowlands - przygody

Nie bez znaczenia jest tu także nowy system rozwoju postaci, który, zgodnie z prośbami graczy, niejako wraca do korzeni. Zamiast 120 poziomów otrzymamy teraz jedynie 50, a kolejne 10 dorzuci właśnie World of Warcraft: Shadowlands. Po co to? Ano po to, by przywrócić znaczenie każdego awansu i poczucie, że faktycznie mamy wpływ na rozwój naszej postaci.

By sprawdzić czy faktycznie to działa utworzyłem całkowicie nową postać i zacząłem przygodę „od zera”. A warto wiedzieć, że i tutaj dochodzi całkowicie nowy wstęp fabularny. I przyznam szczerze, tu bawiłem się najlepiej. Wszystko świetnie, klarownie wyjaśnione. Każdy kolejny poziom i otrzymany nowy przedmiot, którym da się „ulepszyć” naszą postać to stosowna animacja i instrukcja co z czym połączyć. Najważniejsze są i tak misje, a te przypomniały mi dlaczego kiedyś, dawno temu, nie mogłem oderwać się od World of Warcraft. Za pomysłowość należą się twórcom spore brawa.

World of Warcraft: Shadowlands - nowy wstęp fabularny
World of Warcraft: Shadowlands - jazda na dziku

Nie sposób nie docenić też nowego podejścia do dodatkowych postaci gracza – teraz nie będzie już konieczności żmudnego awansowania w wyznaczonej pierwotnie krainie, bo wszystkie będą dostępne od razu, a znajdujący się tam przeciwnicy skalowani będą w dół, tak aby dopasować ich do naszego poziomu.

Oczywiście, w World of Warcraft: Shadowlands nie zabraknie też nowego rajdu. Thorgast czyli inaczej Wieża Potępionych (Tower of the Damned) prezentuje jednak nieco inne podejście oferując pięcie się po kolejnych, losowo generowanych piętrach. Niestety, tego akurat elementu podczas kilku godzin zabawy nie udało mi się przetestować. Być może wkrótce będzie jednak okazja, bo oficjalna beta rozpocznie się już w przyszłym tygodniu. Zaproszeń do niej też ma być znacznie więcej.

World of Warcraft: Shadowlands - edycja kolekcjonerska
Co jak co, ale Blizzard umie tworzyć kolekcjonerki – Ilu z Was skusi się na takie World of Warcraft: Shadowlands?

World of Warcraft: Shadowlands – czy warto czekać?

Jak najbardziej warto. Wstęp do bety, bo inaczej tych kilku godzin spędzonych w grze nazwać nie mogę, pokazał, że w tym dodatku drzemie naprawdę spory potencjał. Rozbudowanie rozgrywki o nowe elementy, nowa, olbrzymia kraina, cztery pakty z własną fabułą i zmiany w systemie rozwoju postaci to być może dla World of Warcraft nowe rozdanie. Szczególnie, że to sami gracze kreują to co przyniesie dla nich Shadowlands – poprzez zgłaszane prośby i uwagi. Jeśli mnie, starego piernika, rozgrywka wciągnęła na tyle, że po sprawdzeniu niemal każdego paktu mam ochotę na więcej to coś znaczy. Szczególnie, że ostatnio do World of Warcraft powracałem, i to z dziennikarskiego obowiązku, tylko na chwilę przy okazji kolejnych dodatków. Czy twórcom uda się w ten sposób przywrócić WoW dawny blask przekonamy się już na jesieni.

World of Warcraft: Shadowlands - kraina cieni

Ocena wstępna World of Warcraft: Shadowlands

  • nowa kraina, z całą masą unikatowej zawartości
  • Pakty, więzi duchowe, Sanktuarium i inne, mocno rozbudowujące grę, mechaniki
  • nowy, ciekawy rajd z losowo generowanymi lokacjami
  • zmieniony system rozwoju postaci
  • nowy wstęp do przygody
     
  • jeszcze nie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik - sporo błędów i braków
  • grafika, mimo istotnej poprawym, wciąż trąci nieco myszką

80% 4/5

Oto co jeszcze może Cię zainteresować:

Komentarze

43
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    2
    Nostalgia ciągle silna u niektórych próbowałem w to grać w 2010r i już wtedy było przestarzałe walka drewniana o grafice nie wspominając.
    • avatar
      zimeq
      2
      wow sie skonczyl na wotlk
      • avatar
        BulletPOL
        1
        Nie wrócę do gry dopóki nie zniosą durnego skalowania przeciwników. W momencie kiedy to wprowadzili straciłem przyjemność z gry.
        • avatar
          owatanka
          1
          Najglupsze co moze byc ... skalowanie sie przeciwnikow :S
          nawet nie czujesz ze sie wzmacniasz tylko ze stoisz w miejscu.

          Podstawka i bc bylo najlepsze , pozniej jak doszly daily questy gra sie zepsula a na dobicie lfg i klasy rekomendowane , niby mmorpg a opcje jak w grach mobilnych sporo graczy nawet nie wie gdzie znajduje sie wejscie do instancji wtf.
          Obecnie wow jest zbyt casualowy i niech mi nikt nie mowi ze teraz jest lepiej niz bylo w podstawce jak nie masz czasu na granie to nie grasz a nie piszczysz ze gra za trudna i za dlugo trzeba w nia grac.
          • avatar
            Wulfisko
            1
            "Rzadko, bo rzadko, ale grywam. Mam sentyment do tego MMO" - idealny opis mojej relacji z WoWem. ;p Start dodatku - pogram dwa/trzy miesiace i przestaje. Na Legionie jeszcze jak kupilem prepa na dwa miesiace to je wykorzystalem calkowicie. Na BfA koncze gre po paru dniach bezmozgiego farmienia. Ale to raczej wina tego, ze moja gildia w ktorej bylem od Pandarii padla na koniec Legionu, a ludzie rozeszli sie po innych gildiach/serwerach, a ja nie potrafie sie zasymilowac z nowymi ludzmi. ;p Moze gdybym mial ekipe z ktora moge rajdowac to podchodzil bym do gry inaczej. ;)
            • avatar
              ciomasta
              0
              Tzn ze 50lvl wbijamy na starym krainie a ostatni 10 shadowlands hm to mam rozumiec ze krainy Burning legion , WOtlk itd pojda w zapomnienie ?
              • avatar
                plewcio
                0
                Niech zrobią tak, aby każdy poprzednie dodatki miały sens i znaczenie. Bo teraz jak się chce w to pograć, to liczy się tylko ostatni dodatek, a masę naprawdę fajnego kontentu poszło w zapomnienie. I Tak w koło.