Wydarzenia

Czy odważysz się pozostać w pokoju, do którego napływa właśnie gorąca lawa?

przeczytasz w 2 min.

Islandia z wulkanów i pól magmowych słynie, ale oglądanie z bliska takiego naturalnego wylewu lawy jest ekstremalnie niebezpieczne. Islandczycy jednak zdołali znaleźć sposób na zrobienie z tego turystycznej atrakcji.

Lava Show

Obserwatorzy zgromadzeni w ciemnym audytorium w Reykjavíku czekają w napięciu. Nagle po zjeżdżalni w centrum pomieszczenia zaczyna płynąć rozgrzana, pomarańczowa lawa. Płynie powoli i bulgocze otoczona czarnym piaskiem, a wszystko to w odległości zaledwie kilkudziesięciu centymetrów od zgromadzonych. Ciepło jest tak namacalne, że widzowie kręcą się na swoich miejscach zrzucając wierzchnie okrycia.

Lava Show jest najnowszą atrakcją turystyczną Islandii. Założyciel programu Julius Jonnson wpadł na pomysł organizowania pokazów płynącej lawy kiedy stał na szczycie lodowca i obserwował lawę wypływającą spod ziemi na Fimmvorduhals. Była to mała erupcja, która poprzedzała wybuch Eyjafjallajokull, ten sam który w 2010 roku spowodował chmurę pyłu zakłócającą ruch lotniczy nad Europą. Uświadomił sobie, że są ludzie, którzy chcą doświadczyć uczucia obcowania z płynącą lawą, chociaż jest to niebezpieczne. To właśnie o bezpieczeństwo postanowił zadbać.

Płynąca krew Ziemi fascynuje od lat. Zaledwie 40 kilometrów od stolicy Islandii na górze Fagradalsfjall dwie erupcje w ciągu ostatniego roku zgromadziły setki tysięcy widzów. Te zdarzenia były względnie bezpieczne, ale Islandia to niebezpieczne miejsce (chociaż pięknie, co można zaobserwować na przykład z drona) i wiele razy obserwatorzy padali ofiarą hipnotyzującego widowiska.

Czy to bezpieczne?

Podczas pokazu używana jest autentyczna lawa, która została wyrzucona podczas erupcji wuklanu Katla w 1918 roku. Każdorazowo specjalny piec umieszczony w sąsiednim pomieszczeniu podgrzewa 600 kilogramów tefry do temperatury około 1100 stopni Celsjusza, która następnie wlewana jest do pokoju z widzami. Choć stopiona skała zawiera dalej ślady siarki to niebezpieczne i toksyczne gazy, jakie zazwyczaj wydzielają się podczas erupcji zdążyły się ulotnić podczas wielu cykli topienia i stygnięcia. 

Widzowie przy przestygniętym strumieniu lawy
Widzowie przy przestygniętym strumieniu lawy

Jonnson prowadził podobne pokazy na małą skalę od 2018 roku, jednak dopiero od tego listopada można obejżeć Lava Show w Reykjaviku. Turyści z całego świata pojawiają się na pokazach, aby choć w ten sposób obcować z mocą skrytą pod powierzchnią Ognistej Wyspy. A czy was pociągałoby zobaczenie podobnego pokazu?

Źródło: euronews.com 

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Abgan
    6
    Zobaczenie lawy wypływającej z wulkanu to jedno... ale płacenie za oglądanie rozgrzanego kamienia wypływającego z pieca gdzieś w środku miasta? Co następne? Wystawa w Nowym Jorku z mikro-wodospadem z autentyczną wodą z Niagary? I koniecznie obok stoisko z pamiątkami, drugie z popcornem i trzecie z hotdogami. To zdecydowanie nie dla mnie.
    • avatar
      piomiq
      6
      Takie "szoł" to sobie można zorganizować w każdym mieście. Co za problem przywieść 600 kilogramów tefry i ją podgrzać tak by płynęła. Słabe to. Bieda szoł.
      Jeśli już ktoś wybiera się na wycieczkę do Islandii, to chyba lepiej obejrzeć inne naturalne zjawiska tam występujące, np. gorące źródła, przy których można się wykąpać i które działają cały czas.
      • avatar
        pawluto
        0
        Fascynujące ??? :)
        Miałem kiedyś dziewczynę - malarkę - zaprosiła mnie do Zachęty na wystawę sztuki nowoczesnej...
        Wchodzimy do pierwszej sali a tam ściana cała w deskach i pochlapana kolorowymi farbami - przypominało to trochę ścianę na budowie podczas prac wykończeniowych...Fascynujące ???
        W następnej sali wielkie drewniane krzesło ale tak duże że nikt nie jest w stanie na niego wejść...
        No nie znam się na sztuce pewnie bo więcej nie dałem się wyciągnąć na coś tak fascynującego...:)
        Identycznie było z operą...Ale nie będę was zanudzał :)