Deracine – nietypowe, VR-owe doświadczenie
Gry

Deracine – nietypowe, VR-owe doświadczenie

przeczytasz w 4 min.

Twórcy serii Dark Souls znów zaskakują. Ale nie kolejną wariacją arcywymagającej rozgrywki, a czymś totalnie innym. Ich nowy tytuł, Deracine to niezwykła opowieść o duchach, tajemniczej szkole i szóstce zamieszkującej ją sierot. Do tego snuta w wirtualnej rzeczywistości.

Ocena benchmark.pl
  • 3,9/5
Plusy

- intrygująca historia,; - doskonały klimat,; - sugestywne wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości,; - świetna oprawa audiowizualna,; - polski dubbing na zaskakująco dobrym poziomie,; - niemal całkowity brak nieprzyjemnych efektów pokroju zawrotów głowy.

Minusy

- skokowe, dość chaotyczne poruszanie się,; - nieco przekombinowane sterowanie,; - trochę zbyt proste zagadki,; - niezbyt długi czas zabawy.

Po chwilowej zadyszce PlayStation VR ponownie nabiera wiatru w żagle. Najlepszym tego dowodem są ostatnie dedykowane tym goglom VR premiery. Wystarczy wspomnieć niedawno recenzowane przeze mnie Astro Bot: Rescue Mission, które okazało się prawdziwym diamencikiem w rzeczywistości wirtualnej. Niby prosta gra zręcznościowa, a z powodzeniem pretendować może do grona najlepszych gier na PlayStation 4. I kto wie, może niedługo tam się znajdzie.

I choć Deracine takiego zaszczytu zapewne nie dostąpi, to i tak warto się nią zainteresować. I bynajmniej nie dlatego, że stoją za nią twórcy legendarnej już serii Dark Souls czy znakomitego Bloodborne. A przynajmniej, nie tylko dlatego. Deracine pokazuje bowiem także nieco inne, bardziej zmysłowe oblicze wirtualnej rzeczywistości. 

Uwierz w ducha

Historia opowiadana w Deracine wydaje się mało wyrafinowana. Oto bowiem mamy szkołę z internatem zamieszkałą przez szóstkę dzieciaków i staruszka-dyrektora. Każda z tych osób kryje jakąś tajemnice, którą w czasie gry przyjdzie nam powoli odkrywać. W jaki sposób zapytacie? I tu jest najlepsze - pod postacią ducha, dobrej wróżki/wróżka wezwanego przez jedną z dziewczynek.

Deracine - dzieci w szkole z internatem

Ale sam fakt bycia duchem nie jest w Deracine najważniejszy. Wszak coś takiego widzieliśmy już choćby w Beyond: Dwie Dusze. W produkcji studia FromSoftware liczy się czas. I nie chodzi tu wcale o to, że wszystko trzeba tu robić na akord. Nic z tych rzeczy. Rozgrywka w Deracine toczy się powolutku, wręcz sennie.

A to dlatego, że czas zatrzymał się tu w miejscu. Jako duch przemieszczamy się poza czasem, a dopiero nasze interakcje z otoczeniem na chwilę go „odblokowują”. W ten sposób posuwamy też fabułę do przodu uruchamiając kolejne animacje. 

Deracine - pies w ogrodzie

Duchowa powłoka pozwala nam też widzieć wcześniejsze wydarzenia. Mają one postać zatrzymanych w czasie chwil, w których bohaterowie tej opowieści są jedynie zjawami przeszłości. Co istotne, także i tutaj nasza „duchowa” ingerencja jest wymagana, bo dzięki odblokowywanym (w różny sposób) echom możemy posłuchać głosów poszczególnych dzieciaków, które niejednokrotnie naprowadzają na rozwiązanie danej zagadki. 

Zresztą, czas to tutaj także główna oś fabularna. Posiadając moc skakania w czasie (co prawda, z góry narzuconą fabularnie) musimy niejako „naprawić” teraźniejszość zmieniając wydarzenia, które już zaszły w przeszłości.  Brzmi to może dziwnie, ale samo w sobie jest naprawdę ciekawym patentem. Do tego całkiem nieźle zrealizowanym.

Deracine - widmo przeszłości

Echa przeszłości

Jak przystało na grę w wirtualnej rzeczywistości rozgrywka w Deracine sprowadza się do manipulowania obiektami. Jednak w większości przypadków chwytanie przedmiotów w ręce (a mamy dwie, bo gra wymaga dwóch kontrolerów PS Move) służy jedynie odblokowaniu jakiegoś echa głosowego. Przedmiot wraca więc automatycznie na swoje miejsce, a my możemy posłuchać co dana osoba mówiła. 

Oznacza to klikanie „łapkami” po wszystkim co tylko się da, by uruchomić jakąś sekwencję. Zresztą, gra zaznacza najważniejsze obszary, w których można coś zrobić, pozwalając nam krążyć wokół nich dla dokładniejszego poznania danej sceny. W ten sposób mamy wyłapać szczegóły pokroju ukrytej pod blatem biurka książki, papierowego świstka wystającego z kieszeni jednego z chłopaków czy też leżącej pod drzwiami monety.

Deracine - książka w dłoni

Czasami, gdy któryś przedmiot w końcu sam trafi do naszego inwentarza, możemy zacząć myśleć jak i gdzie go użyć. Ogólnie nie nastręcza to wielkich trudności choć nie da się ukryć, że łączenie wszystkich wskazówek w całość okupione jest całą masą dość nużącego chodzenia. 

I tu pojawia się pierwszy zgrzyt w Deracine – wbrew pozorom prawdziwych, coś wnoszących do rozgrywki interakcji w wirtualnej rzeczywiści nie ma tu zbyt wiele. Bo co z tego, że poruszymy globus albo zdejmiemy jednemu chłopakowi okulary, a drugiemu kapelusz jeśli w ten sposób odblokujemy jedynie jakąś nową kwestię dialogową. Wyraźnie brakuje tu mocniejszych VR-owych „zagrań”. Samo zaglądanie do pudełka by odkryć umieszczone tam echo albo przekręcenie klucza w zamku to trochę mało.

Niektórych może też zniechęcić poruszanie się po świecie Deracine. Ściśle określone punkty, których można skakać i skokowe obracanie się wokół własnej osi to może i doskonałe remedium na ewentualne problemy z błędnikiem (zawrotów głowy czy nudności raczej nikt tu nie doświadczy), ale mocno ogranicza swobodę gracza i powoduje czasami niepotrzebne uczucie zagubienia.

Deracine - szkolna kaplica

Deracine – czy warto kupić?

Jeśli szukasz czego innego, gry, w której najważniejsza jest fabuła i atmosfera – to jak najbardziej. Twórcom Deracine należą się brawa za odwagę, bo nie każdy porwałby się stworzenie tak nietypowej, a zarazem niezwykłej w odbiorze gry VR-owej. Świetna, jak na wirtualną rzeczywistość, grafika idzie tu w parze z cudowną muzyką, idealnie dobranymi głosami (polski dubbing pozytywnie zaskakuje) i melancholijnym klimatem. 

I gdyby odrzeć Deracine z całej tej wirtualnej otoczki gra straciła by swój niezwykły blask. Ale nie dlatego, że tak dużo jest w niej VR’owych interakcji, bo tak naprawdę za wiele ich tutaj nie ma. Prawdziwy powód tkwi w łatwości zanurzenia się w tym niezwykłym świecie. To zaś można osiągnąć tylko wówczas gdy stanie się on niemal namacalny. I to właśnie najlepiej udało się twórcom Deracine.

Deracine - rozmowa z przeszłości

Ocena końcowa Deracine:

  • intrygująca historia
  • doskonały klimat
  • sugestywna kreacja wirtualnej rzeczywistości
  • świetna oprawa audiowizualna
  • polski dubbing na zaskakująco dobrym poziomie
  • niemal całkowity brak nieprzyjemnych efektów pokroju zawrotów głowy
     
  • skokowe, dość chaotyczne poruszanie się
  • nieco przekombinowane sterowanie
  • trochę zbyt proste zagadki
  • niezbyt długi czas gry
     
  • Grafika:
     dobry plus
  • Dźwięk:
     bardzo dobry
  • Grywalność:
     dostateczny plus

Ocena ogólna:

78% 3,9/5

Grę Deracine na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Sony Interactive Entertainment Polska

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    HomeAudio
    0
    Subnautica - polecam ;)

    https://www.youtube.com/watch?v=PxAod6CvsaQ