Diuna - no i to się nazywa ekranizacja!
Filmy / seriale / VOD

Diuna - no i to się nazywa ekranizacja!

przeczytasz w 4 min.

Diuna to dzieło, którego fanom gatunku science fiction przedstawiać nie trzeba. Denis Villeneuve dał nam coś na co czekaliśmy od lat – ekranizację godną literackiego pierwowzoru. Załóżcie więc Filtrfraki i zapraszam Was w podróż na filmowe Arrakis!

Recenzja filmu Diune 2021

Dawno dawno temu w odległej... znaczy na pustynnej planecie Arrakis młody człowiek stanął przed swoim przeznaczeniem. Tym człowiekiem był Paul Atryda z powieści Diuna Franka Herberta, książki kultowej, dla swojego gatunku. Już w roku wydania, czyli w 1965 została przez czytelników odebrana jako coś wyjątkowego, bo mówiła o wielu społecznych problemach, opowiadając nam jednocześnie epickie losy dwóch zwaśnionych rodów. 

Diuna ma aż 6 tomów, nie mówiąc już o wielu opowieściach z tego świata napisanych przez innych autorów. Nie ma się więc co dziwić, że dość szybko zaczęto mówić o ekranizacji tego literackiego dzieła. Jak wiele ma Diuna fanów może świadczyć fakt, że w pierwszym weekendzie wyświetlania zarobiła tylko 15 milionów mniej od „Nie czas umierać”, czyli najnowszej ekranizacji  przygód agenta 007.

Nie wiem, czy pamiętacie, ale pierwsza pełnoprawną adaptację zaserwował nam genialny David Lynch. Darzę jego film wielkim sentymentem, choćby przez to, że był to jeden z pierwszych filmów jakie oglądałem. Muszę jednak przyznać, że niestety ta ekranizacja totalnie mu nie wyszła. Próba złączenia na siłę dwóch książek zazwyczaj nie ma szans na powodzenie. Zresztą do dziś sam reżyser uważa Dune za jedną za swoich największych porażek. Ja wiem, że znajdzie się wielu fanów tej produkcji, ale musimy to głośno przyznać – ona była po prostu słaba.

Następny w kolejce był miniserial z 2000 roku, całkiem niezły zresztą, ale nadal brakowało mu „tego czegoś”. Może to wina nieco drewnianego aktorstwa, ale raczej przede wszystkim tego, że budżet był typowo pod produkcję telewizyjną.  Dwadzieścia lat później za ekranizację miał zabrać się Denis Villeneuve – znany mi przede wszystkim z Blade Runner 2049, czyli kontynuacji legendarnego już filmu. A to dawało nadzieję na ogromy sukces!

Diuna -  scenografia i kostiumy

Dla niewtajemniczonych

Akcja filmu toczy się w bardzo dalekiej przyszłości. Światem rządzi imperator Shaddam IV (nie mylić z Saddamem), który sprawuje rządy dyktatorskie. Pod jego władzą znajdują się także dwa zwaśnione rody – Harkonnenów oraz Atrydów. Ci pierwsi władają na pozór jałową planetą Arrakis. Mimo iż piaszczysty glob do przyjaznych nie należy to wydobywa się tu bardzo cenną „przyprawę” - substancję, która przedłuża życie, a także ma halucynogenne działanie.

Aby pozbyć się Atrydów, zagrażających mu swoją rosnąca pozycją, imperator planuje doprowadzić do konfliktu pomiędzy obydwoma rodami. Odbiera więc Arrakis Harkonnenom i oddaje je we władanie rodowi księcia Leto Atrydy. Mimo zagrożenia Atrydzi, nie chcąc ryzykować kary za niewykonanie rozkazu, podejmuje się zadania. Ród Leta od początku znajduje się na straconej pozycji. Ani Imperator ani Harkoneni nie wzięli jednak pod uwagę jednego – Fremenów.

Nie chcę zdradzać więcej, bo na pewno znajdują się wśród Was i tacy, którzy nie czytali książki. Powiem tylko że imperator wzorowany był Adolfie Hitlerze, a Harkonneni na jego wojskach.

Diuna - Baron Harkonnen

Okiem Fana

Nie oszukujmy się, reżyser podjął się tutaj naprawdę ciężkiego zadania. W samej książce nie ma wcale tak wiele akcji, jak na przykład w Gwiezdnych Wojnach. Dune to dzieło mocno filozoficzne, podejmujące trudne tematy, lecz nadal aktualne. Wyzysk środowiska naturalnego, eksterminacja rdzennej ludności, politycy nie dbający o kraj i własnych obywateli to przecież tematy, z którymi zmagamy się do dziś. W porównaniu z takimi blockbusterami jak Avengers nie jest to kino łatwe. A warto przypomnieć, że przywołany przeze mnie na wstępie wcześniejszy film Denisa Villeneuve’a - Blade Runner 2049, uznawany za rewelacyjne kino sci-fi. poniósł w kinach klęskę.

Diuna ma jednak ogromną szansę, aby było inaczej - przede wszystkim dlatego, że ma sporą rzeszę fanów.  Mogłoby się wydawać, że decyzja reżysera o podzieleniu tej ekranizacji to kolejne wyciąganie kasy od widza, ale nie w tym przypadku. Sama powieść ma ponad 700 stron co niby nie jest ciężkie do przedstawienia w jednym filmie, jednak kierując produkcję do szerszego grona odbiorców a nie tylko znawców tematu trzeba było zrobić wprowadzenie do tego uniwersum. Sam twórca mówił, że zależy mu na ukazaniu jak największej ilości szczegółów, a na to potrzeba czasu.

Diuna - czerw pustyni

Detali w tej ekranizacji jest zresztą całe mnóstwo – od wytłumaczenia działania filtfraków, po ujęcia przyprawy unoszącej się nad piaskami Arrakis. Samej walki jest niewiele, ale jeśli się pojawia to zapiera dech w piersiach. Obrona Atrydów przed atakiem wrogiego rodu wygląda niesamowicie. Dobra, pojawiają się czasem dłużyzny i nawet mi jako fanowi uniwersum przy kolejnej wizji Paula Atrydy zdarzało się ziewnąć, ale naprawdę, jest to najlepsza ekranizacja tej powieści, a może nawet jakiejkolwiek powieści Sci-Fi, jaką dotychczas widziałem w kinie.

Myślę, że ogromną rolę poza samym scenariuszem pełni w filmie świetnie dobrana obsada oraz rewelacyjne aktorstwo. Baron Harkonnen nigdy nie był tak demoniczny (Stellan Skarsgård), Rabban Harkonnen tak krwiożerczy (Dave Bautista), a Duncan Idaho tak bohaterski (Jason Momoa). Naprawdę każdy aktor występujący w tym wielkim widowisku włożył ogrom pracy (i serca) w swoją rolę i zrobił to perfekcyjnie. Największe obawy miałem chyba w stosunku do głównego bohatera - Paula Atrydy, w którego wcielił się Timothée Chalamet, ale pozytywnie się rozczarowałem.

Diuna - Chani

Poza wspaniałym aktorstwem drugim głównym bohaterem filmu jest muzyka. Mówiąc, że jej twórcą jest Hans Zimmer nie muszę raczej wiele dodawać. Każdy aspekt filmu jest perfekcyjnie obrazowany muzyką mistrza ścieżek filmowych. OK, czasem zdarza się, że soundtrack jest za głośno lub nieco nas irytuje, kiedy strzela kolejną kakofonią patetyzmu w uszy. Jednak wraz z obrazem i scenografią tworzą spójne, zasługujące na podziw, dzieło.

Ekranizacja na jaką czekałem

Czy warto się wybrać do kina na Diune? Jeżeli nie lubicie długich filozoficznych filmów, w których pojawiają się rozważania nad ludzkością, rolą mesjanizmu i skutkiem wyniszczania środowiska naturalnego – to lepiej nie traćcie pieniędzy na bilet. Zawsze możecie przecież zobaczyć film w telewizji lub za jakiś czas na platformie streamingowej. Diuna to arcydzieło wizualno-muzyczne przeznaczone dla fanów książki oraz inteligentnego kina science fiction. Arcydzieło, do którego będziecie wiele razy wracać i które ma szansę stać się kultowym.

Może mogliśmy dostać trochę więcej akcji, a mniej czasu obserwować wizje głównego bohatera, ale z drugiej strony czy nie zabiłoby to ducha literackiego? Na to pytanie polecam odpowiedzieć sobie samemu – wybierzcie się na seans i zanurzcie w piaskach Arrakis. Ja tymczasem kupię kolejny raz bilety i znów będę się delektował seansem.

Diuna - bohaterowie

Ocena filmu Diuna:

  • najlepsza z dotychczasowych ekranizacji dzieła Franka Herberta
  • rewelacyjne aktorstwo
  • idealnie skomponowana muzyka
  • skupienie się na nawet najdrobniejszych szczegółach
  • pisałem już, że to najlepsza ekranizacja?
  • aż czuć w powietrzu zapach przyprawy
     
  • czasem zbyt dużo czasu poświeca na wizje Paula Atrydy
  • może trochę się dłużyć

Ocena końcowa

90% 4.5/5

Komentarze

31
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Rafaell
    15
    Czytałem większość książek z uniwersum i uważam, że film świetnie oddaje jego klimat. Szczerze to nie bardzo wiem jak można by go oddać lepiej. Owszem, brakuje w nim dynamiki, ale uważam to za plus. Filmów z akcją mamy sporo, a mi Avengers czy inni Eternals się już trochę przejadły. Diune polecam ale to nie jest film dla każdego.
    • avatar
      zack24
      9
      Kto przeczytał i zna poprzednią ekranizację ten nie straci ani sekundy podczas oglądania tego dzieła w kinie. Oby druga część była równie genialna!
      • avatar
        Brudka
        5
        Jedno małe "ale". Nie można się pozytywnie rozczarować, można natomiast pozytywnie zaskoczyć.
        • avatar
          NasHee
          3
          Jeden z niewielu filmów który nie traci a wręcz zyskuje gdy ogląda się po lekturze książki.
          • avatar
            vg1vg1
            3
            Zbiór piękny zdjęć i bardzo dobrych kadrów. Film jednaj jest jak streszczenie, a nie jak interesująca przygoda.Szkoda, bo można było w tym stylu zrobić genialne dzieło.
            • avatar
              xbk123
              2
              Opadu szczęki nie miałem, ale film niezły. Na pewno pójdę też na 2-gą część. Różne są gusta. Ja np. nie strawiłem totalnie marsjanina. Interstellar za pierwszym podejściem niezły, a za drugim już totalnie się w nim zakochałem. Muzyka miód.
              • avatar
                fonzie
                1
                Stellaris ?
                Chyba raczej Solaris...
                Co do ulubionego filmu to ciężko wybrać bo wszystkie z ankiety mam na dysku.
                Marsjanina odświeżyłem sobie 3 dni temu , dzisiaj kolej na Duchy Marsa.

                (Z ciekawych filmów polecił bym Odległy ląd i Zardoza z Connerym)
                • avatar
                  biuro74
                  0
                  Ponieważ zaczynałem od gry, a nie od książki, już na zawsze w filmie mi będzie brakować Ordosów ;-)
                  • avatar
                    kitamo
                    0
                    ładnie wykonany, dobrze zagrany ale troche za długi.

                    Z ankiety to zdecydowanie Interstellar - dobrze opowiedziany, zagrany i w miare dobrze odzorowany.
                    • avatar
                      Karmiący Kolibry
                      -1
                      Ekranizacja co najwyżej poprawna. Niczym mnie nie zaskoczyła. Muzyka to kakofonia dźwięków. Aż trudno uwierzyć, że to wyszło spod ręki Zimmera. Recenzentowi polecam popracować nad polskim.
                      • avatar
                        Jasiek123123
                        -2
                        Co do głosowania na najlepsze sci-fi... Stargate SG1 +Stargate: Atlantis. Z nowszych to Fringe, The Expanse.
                        • avatar
                          jarekzon
                          -3
                          Lepsza od poprzedniej nie będzie nigdy.
                          • avatar
                            elim1
                            -3
                            Film jest bardzo długi i nudny, wizje Paula Atrydy męczące, do tego pomimo znanych nazwisk aktorsko wypada przeciętnie, niektóre osoby źle dobrano do postaci które miały zagrać. Oczywiście wizualnie jest bardzo efektowny, ale jeśli chodzi o fabułę to trzeba wcześniej zaznajomić się z książką żeby zrozumieć wiele rzeczy które dzieją się na ekranie, co bardzo przeszkadza kiedy trzeba się domyślać dlaczego akurat to miało taki przebieg, a najgorsze jest to że nagle się kończy tak jakby był ucięty.
                            • avatar
                              danglan
                              -4
                              Wrażenie robi jedynie oglądając w kinie, wypuszczenie równocześnie ma mały ekran zdecydowanie nie służy w odbiorze filmu, a już nie mówię o sytuacji ,że spora rzesza obejrzała film na lewych portalach czy pobierając z sieci.
                              • avatar
                                Veritatis
                                -4
                                Idealny film dla intelektualnych Sebastianów ha ha
                                • avatar
                                  DarioKryptoFan
                                  -7
                                  Za wszystkie moje zyciowe niepowiodzenia sa odpowiedzoialne te male obrzydliwe smerfy! zNajde droge do ich wioski i je zniszcze !
                                  • avatar
                                    BariGT
                                    -15
                                    80% filmu można śmiało przespać niewiele tracąc.
                                    • avatar
                                      Demini
                                      -19
                                      Ten film to takie k... nudne gó...no że szkoda gadać nie ogarniam tego hypu....Uwielbiam tego aktora. Świetnie zagrane role, ładne kadry filmu i efekty których było mało ale to tyle. Fabuła kompletnie nie ciekawa, film nudny.
                                      • avatar
                                        ophiuchus
                                        0
                                        Teraz to już seriale rządzą. Więcej treści mogą przekazać, bardziej rozbudowana fabuła. Moim nr 1 jest Expanse.
                                        • avatar
                                          Jasiek123123
                                          0
                                          Jak dla mnie ekranizacja bardzo dobra. Obsada poza 2 wakatami jest ok. Momoa jest świetnym aktrorem (uwielbiam go z serii Stargate), ale nie za bardzo mi tu pasuje (ale nie ma tez kastrofy). Ale za to Paul to jakaś katastrofa, momentami wyraz twarzy socjopaty. Kompletnie tu nie pasuje.. Reszta ok.