• benchmark.pl
  • Gry
  • Elden Ring to najlepsze, a zarazem najłatwiejsze soulsy w jakie do tej pory grałem
Elden Ring to najlepsze, a zarazem najłatwiejsze soulsy w jakie do tej pory grałem
Gry

Elden Ring to najlepsze, a zarazem najłatwiejsze soulsy w jakie do tej pory grałem

przeczytasz w 4 min.

Premiera Elden Ring zbliża się wielkimi krokami. Mimo jej przesunięcia na 25 lutego 2022 roku mieliśmy okazję wziąć udział w zamkniętych testach i przekonać się na własnej skórze, jak rewolucja gatunku souls-like wypada w praktyce. Zapraszamy do lektury!

ocena redakcji:
  • 4,4/5

Recenzja Elden Ring

Oj, naczekałem się na choćby malutką zajawkę Elden Ring, naczekałem. Mimo iż pierwszy teaser nie ujawniał zbyt wiele, to można było śmiało zakładać, że będzie to prawdziwe dzieło sztuki na miarę gry roku. Dlaczego? A no chociażby dlatego, że za Elden Ring odpowiada znane wszystkim studio FromSoftware, które dało nam takie hity, jak Bloodborne, Sekiro: Shadows Die Twice, czy legendarną już serię Dark Souls. Jakby tego było mało, swoje trzy grosze dorzucił tu też sam George R.R. Martin, który czuwał nad fabułą gry i kreacją jej ponurego świata. 

Co więcej, Elden Ring to również mała rewolucja gatunku souls-like. Wszak mamy tutaj jazdę na wierzchowcu, skakanie, skradanie, a i poprzeczka, jeśli chodzi o poziom trudności, została znacznie obniżona. Teraz gdy spędziłem z grą kilka godzin, mogę śmiało stwierdzić, że w lutym czekają nas potężne emocje, bowiem w te nowe soulsy gra się znacznie lepiej, fajniej i przyjemniej. Nie oznacza to jednak, że nie obyło się bez kilku bolączek. Jakich? O tym przeczytacie poniżej.

Powstań, zmatowieńcze!

Na początek zaznaczę, że nie mam zielonego pojęcia, co siedziało w głowie tłumacza, żeby naszą postać nazwać zmatowieńcem. Przyznam się szczerze, gdy po raz pierwszy ujrzałem tę nazwę, pojawił się na mojej twarzy dość szeroki banan i obstawiam, że prędzej czy później owo słowo stanie się obiektem memów. A może taki był zamysł? Nie mnie to oceniać. Przechodząc jednak do sedna – przygodę z Elden Ring zaczynamy, jak na dobre soulsy przystało – ot budzimy się w jakiejś jaskini i to tu poznajemy główne zasady rządzące grą. Czytamy zatem każdą napotkaną na naszej drodze wiadomość, aby dowiedzieć się, jaką funkcję pełni dany przycisk i powoli uczymy się, jak przetrwać w mrocznym świecie Elden Ring.

W owej jaskini również, po raz pierwszy produkcja FromSoftware pozytywnie mnie zaskoczyła. Otóż podczas owego samouczka musimy stoczyć walkę z pierwszym bossem. I co w tym takiego dziwnego, pomyślicie? Otóż rzeczony oponent, ośmielę się stwierdzić, że jest o wiele łatwiejszy do pokonania niż nie jeden „zwykły” przeciwnik. Przyznacie sami, że jak na grę japońskiego studia, które dotąd "maltretowało" graczy, jest to niemałe zaskoczenie. 

Elden Ring - walka

Prawdziwa przygoda zaczyna się jednak dopiero w momencie, kiedy opuścimy pierwszą lokalizację, a naszym oczom ukaże się otwarty świat Elden Ring. Tak, dobrze czytacie – otwarty świat! Elden Ring to bowiem nie do końca typowe soulsy, a pierwszy powiew świeżości czuć już na samym początku gry. To tutaj również widać, jak bardzo George R.R. Martin zaangażował się w projekt.

Otwarty świat najnowszej produkcji japońskiego studia jest z jednej strony przepiękny, a z drugiej niebywale mroczny, co widać i czuć na każdym kroku. I to nie tylko za sprawą samego designu, ale również dzięki szczegółowo zaprojektowanym, różnego rodzaju stworzeniom. A to na plaży stajemy oko w oko z przerośniętym krabem, a to znowu podczas konnej przejażdżki napotkamy jakąś karawanę, której chronią ogromne ogry, żeby w końcu, podczas dalszej eksploracji, natrafić na jaskinię zamieszkałą przez gościa, mającego zamiast głowy, przerośniętą dynie.

Elden Ring - skok konno
Elden Ring - karawana

Jedź, skacz i skradaj się 

Wspomniałem na początku, że w Elden Ring występują mechaniki, których dotychczas próżno było szukać w innych produkcjach studia FromSoftware. I o ile nowe bajery urozmaicają rozgrywkę, to niestety nie określiłbym ich mianem rewolucji. To raczej fajne dodatki, które przy wprowadzeniu otwartego świata, wręcz musiały pojawić się w grze. 

O ile sama jazda na wierzchowcu serio sprawia przyjemność, o tyle system walki podczas jazdy przyprawia o niemałą frustrację. A przecież wiemy jakie były dotychczasowe "soulsy" i jak potrafiły nadszarpnąć nasze nerwy. Jeśli dołożymy do tego kolejną mechanikę, która oprócz samej jazdy, sprawia niemałe problemy to irytacja w pewnym momencie może sięgnąć zenitu. Nie mogę jednak całkowicie przekreślić walki konnej. Owszem, system namierzania przeciwnika jest tu do bani, ale nie raz, nie dwa udało mi się pokonać oponenta, korzystając z banalnej, choć wcale nie takiej łatwej techniki, jaką było krążenie wokół przeciwnika. Koniec końców uważam, że jest to raczej bajer, który posłuży bardziej do zwiedzenia świata niż do samej walki. 

Co natomiast mnie zaskoczyło to możliwość podwójnego skoku, kiedy siedzimy na naszym wierzchowcu. I jeśli dodamy do tego miejsca, w których jakiś mocny podmuch wiatru „wyrzuca” nas w górę to możemy bez problemu trafić do lokacji, które kiedyś były jedynie marzeniem każdego souls’owego grajka. Przykład? Raz dostałem się na zniszczoną wieżę, gdzie mogłem jeszcze podziwiać świat Elden Ring z góry. Innym razem trafiłem na jakąś górę, gdzie napotkałem kilku dość mocnych oponentów i stoczyłem z nimi walkę. Takich miejsc w Elden Ring jest cała masa i chwała twórcom, że postanowili dorzucić do gry poukrywane lokacje, dla tych którzy lubią eksplorować.

Elden Ring - walka konna
Elden Ring - potwór

Elden Ring - niesamowicie wyglądający przeciwnicy

Jeśli natomiast chodzi o samo skradanie, to również mam tutaj dość mieszane uczucia. Na pewno jest to ciekawa zmiana dla graczy, którzy nigdy nie mieli do czynienia z soulsami. Dzięki tej mechanice udało mi się bowiem po cichu wyeliminować cały obóz strażników, gdzie było ich pewnie koło 15-stu. Nie wiem natomiast, jak podejdą do tego starzy wyjadacze – oni pewnie będą woleli trochę się pomęczyć i stanąć do bezpośredniej, wciąż całkiem wymagającej walki z wrogiem. 

Ktoś powie pewnie teraz „ale przecież skradanie i łatwa eliminacja przeciwników była już w Sekiro". A i owszem, była. Tyle tylko że tutaj FromSoftware obrało nieco inny kierunek. Różnica jest taka, że Sekiro znacząco podkręcało poziom trudności wymagając od nas niemal małpiej zręczności i niesamowitego wyczucia czasu. Elden Ring natomiast, choć wciąż jest trudne, to wprowadza nowości, które potrafią ułatwić rozgrywkę. Skradanie, jazda na wierzchowcu czy skakanie bardzo bowiem pomaga. Nie wspominając już o szybkiej podróży, czy mapie, która okazuje się nieoceniona w lepszej orientacji w terenie.   

Elden Ring - przerażający zamek
Elden Ring - niesamowicie klimatyczne lokacje

Elden Ring – czy warto czekać?

Też pytanie, jasne, że warto. Jakby nie patrzeć to przecież „stare, dobre soulsy” wzbogacone kilkoma ciekawymi nowościami. I choć z jednej strony dodają one smaczku tej produkcji, to z drugiej mogłoby ich tu w ogóle nie być. Z pewnością sama kreacja świata i jego mroczny klimat to mocne atuty zbliżającego się nowego hitu od FromSoftware. Kłopot w tym, że wciąż nie do końca wiadomo czy ta gra będzie łatwiejsza, czy trudniejsza. Choć pokonywanie wrogów potrafi napsuć krwi, to warto pamiętać, że dojdzie tu jeszcze walka w kooperacji. Nie wiem, jak to będzie wyglądać w praktyce, bo tego elementu nie udało mi się podczas kilkugodzinnych testów przetestować. Jeśli jednak to wypali to bez wątpienia Elden Ring będzie idealną produkcją zarówno dla fanów, jak i tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z grami studia FromSoftware.

Elden Ring - człowiek w żelaznej masce

Ocena wstępna Elden Ring:

  • stare, dobre soulsy
  • mroczny, otwarty świat...
  • ...który aż chce się zwiedzać i podziwiać
  • bogata różnorodność napotykanych po drodze przeciwników
  • nieco obniżony poziom trudności, który może przyciągnąc więcej niedzielnych graczy
  • świetna optymalizacja na PS5 zarówno w trybie wydajności, jak i jakości
  • nowości, które są ciekawym dodatkiem do znanej formuły....
     
  • ...choć równie dobrze mogłoby ich nie być
  • irytujący system walki podczas jazdy na wierzchowcu
  • brak innowacji
  • momentami dziwne polskie tłumaczenie

Wstępna opinia o Elden Ring

92% 4.6/5

Komentarze

1
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Tommaso
    -2
    Dobra optymalizacja na PS5? Wolne żarty. W trybie wydajności gra ociera się o 60 klatek, ale rzadko kiedy je trzyma. Przy walkach z bossami kilka razy zmuliło wręcz do wartości jednocyfrowych - najgorzej walka ze smokiem, jesli przy swoim ataku trafił moba albo zniszczył drzewo to gra dosłownie wchodziła w tryb poklatkowy.