Gears of War: Judgment
Gry Xbox 360

Gears of War: Judgment

przeczytasz w 4 min.

W rękach polskiego studia People Can Fly nowe Gears of War zyskało na dynamice i grywalności. Niestety odbyło się to kosztem większej przewidywalności misji.

Ocena benchmark.pl
  • 4/5
Plusy

mocno podkręcający zabawę system ocen, ciekawy mechanizm Odtajnionych Misji, dodatkowa, choć krótka kampania - Pokłosie, bardzo dobra oprawa audiowizualna, nowe tryby zabawy wieloosobowej

Minusy

niezbyt porywająca fabuła, niektóre sekcje wciśnięte na siłę, schematyczność większości misji, AI przeciwników ustawione na bezpośrednią konfrontacje

Widmo przeszłości

Gdy na horyzoncie powoli majaczą już platformy nowej generacji, a konsolowi gracze nerwowo przestępują z nogi na nogę nie mogąc doczekać się obiecanej rewolucji zarówno Sony jak i Microsoft mocno starają się, abyśmy nie zapomnieli o ich flagowych tytułach. Dzięki temu w przededniu sporych przetasowań na rynku elektronicznej rozrywki najlepsze serię powracają w kolejnych, być może ostatnich już odsłonach. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nie wszystko zostało tu dopięte na ostatni guzik. Nowa odsłona Gears of War jest tego świetnym przykładem.

Judgment sięga po historię z dość odległej przeszłości uniwersum Gears of War. Jej bohaterem jest Damon Baird, który 14 lat przed wydarzeniami opowiadanymi w pierwszej części  tak mocno nabroił, że w konsekwencji, wraz ze swoim oddziałem wylądował przed polowym sądem wojskowym. I tu pojawia się naprawdę niezły zabieg narracyjny – zdarzenia, w których uczestniczymy przedstawione zostały jako zeznania kolejnych członków oddziału. Szkoda tylko, że wszyscy opowiadają dokładnie tę samą historię, a przejście do nowej postaci tak naprawdę niewiele tu znaczy. Wyraźnie brakuje czegoś co mogłoby podkręcić atmosferę np. innych wersji tych samych wydarzeń. Mam tu na myśli prawdziwe twisty fabularne, a nie mechanizm zmieniający przebieg misji, który pojawił się w nowej odsłonie Gears of War.  Za sprawą Odtajnionych Misji, w każdym kolejnym zadaniu możemy odblokować modyfikacje podnoszące poziom trudności danego fragmentu gry. I choć korzystanie z tych utrudniaczy potrafi być szalenie ekscytujące (co powiecie np. na zaburzenia wzroku spowodowane ulatniającym się gazem) to jednak nie są one w stanie ukryć miałkości opowiadanej w grze historii. Przynajmniej tej z głównej kampanii, bo Judgment oferuje jeszcze dodatkową, znacznie ciekawszą opowieść. Pokłosie to bonus w postaci brakującej historii Bairda i Cole'a rozgrywającej się równolegle do wydarzeń z Gears of War 3. Szkoda tylko, że jest ona taka krótka.

Podkręcamy tempo

A jednak Judgment ma w sobie coś co potrafi zmusić nas do katowania gamepada i przechodzenia misji za misją. Polskiemu producentowi udało się sprytnie wpleść w rozgrywkę elementy oceniania postępów gracza znane z lekko przykurzonego już Bulletstorma. Dzięki systemowi gwiazdek, który zlicza naszą efektywność w rozsmarowywaniu przeciwnika po ścianach zabawa zyskuje na świeżości. Nie dość bowiem, że tempo gry wyraźnie rośnie, a na ekranie pojawia się znacznie więcej mięsa armatniego niż we wcześniejszych częściach to jeszcze mamy powód, aby wracać do już ukończonych misji i śrubować wyniki. Walka o jak najlepszą ocenę to nie tylko spora satysfakcja, ale i wymierne korzyści w postaci odblokowanych motywów graficznych nakładanych na broń czy modeli postaci do wykorzystania w trybie wieloosobowym.

Niestety, podkręcenie tempa zabawy w trybie kampanii wymagało kilku dość istotnych zmian w samej rozgrywce. Zahipnotyzowani tym co dzieje się na ekranie początkowo nie dostrzegamy, że serwowane nam misje są przesadnie krótkie, a większość z nich powiela ten sam schemat - przejście do nowej lokacji, obrona przed atakującą Szarańczą, dalsza wędrówka. Najbardziej wyrazistym tego przykładem są misje polegające na odpieraniu natarcia kolejnych fal przeciwników. Rozumiem zamysł większej różnorodności zadań, ale po co powtarzać ten sam motyw kilka razy. Tym bardziej, że w jego trakcie wychodzą na jaw uproszczenia sztucznej inteligencji rządzącej naszymi wrogami. Raz, że Szarańcza stadnie pcha się pod naszą lufę, a dwa, że robi to czasami tak nieudolnie, że aż żal patrzeć na jej totalne zagubienie. Nie zrozumcie mnie źle – masakrowanie przeciwników sprawia olbrzymią frajdę. Trudno jednak nie uśmiechnąć się z politowaniem na widok kolejnych bezmózgów wpadających przed prujące ołowiem działko Gatlinga.

Sieciowa jatka

Tego typu problemy znikają w czasie potyczek wieloosobowych. Starcia z innymi graczami stanowią  dużo większe wyzwanie. Szczególnie w jednym z nowych trybów Rywalizacji – Natarciu i Jatce. W tym pierwszym ścierają się  dwie drużyny – żołnierzy koalicji i Szarańczy, walcząc o konkretne punkty na mapie. Istotną zmianą jest tu wprowadzenie czterech klas postaci, różniących się umiejętnościami i uzbrojeniem. Wcielając się w inżyniera na krótko wspomożemy nasz oddział działkiem strażniczym i naprawimy psujące się fortyfikację. Medykiem i jego specjalnymi granatami uzdrowimy pozostałych towarzyszy broni, a także reanimujemy ich w razie potrzeby. Z kolei grając żołnierzem musimy zadbać, aby nikomu nie zabrakło amunicji, a zwiadowcą - by żaden wróg nie przedarł się niepostrzeżenie przez nasze linie. Możliwości poszczególnych klas wydają się skromne, ale dobrze dobrana i zgrana drużyna pokazuje jak wielki drzemie w nich potencjał. Jeszcze więcej frajdy dostarcza tryb Jatka, w którym nie obowiązują żadne zasady i wszystko co się rusza jest naszym wrogiem.

Oczywiście w Judgment nie mogło zabraknąć czegoś specjalnego dla miłośników kooperacji. Poza kanapowym trybem współpracy w ramach kampanii, gra oferuje jeszcze wariację wspomnianego już wyżej Natarcia, w którym rolę nacierającej Szarańczy przejmuje sztuczna inteligencja. Zadaniem graczy jest obrona kolejnych punktów i utrzymanie pozycji przez określony czas. Emocje rosną tu wraz z siłą nacierających przeciwników.

Całkiem udany eksperyment

Zapowiedzi nowych odsłon serii, które wydają się być już definitywnie zakończone, od zawsze wzbudzają spore kontrowersję. Mnożą się pytania o ich jakość i dopasowanie do wcześniej opowiadanej historii. Dlatego też zadanie, które Epic Games postawiło przed polskim studiem było szalenie trudne. I choć ostatecznie w Gears of War: Judgment nie poraża ani geniuszem fabularnym  ani rewolucyjnością rozwiązań to jednak Polakom udało się wykrzesać sporo ognia z nieco już okrzepłej formuły tej serii. Pomieszali  style rozgrywki, dodali doń niezły system oceny, udoskonalili oprawę graficzną i podkręcili emocje starć wieloosobowych. Słowem – zrobili całkiem sporo dobrego. Na braki fabularne i mało charyzmatycznego bohatera niestety nic już poradzimy. Zresztą fani serii z pewnością przymkną na to oko.

Moja ocena:
Grafika:
dobry plus
Dźwięk:
dobry
Grywalność:
dobry
Ogólna ocena: 
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: 179
 

Komentarze

14
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    malyedgar
    5
    Jaki konsolowy kasztan! To celowanie padem zakrawa o żenadę, filmiku nie da się oglądać, jakbyśmy oglądali gimbazowy turniej po LANie.
    • avatar
      eryk1310
      4
      bioshock i tomb raider zmiótł inne gry !
      • avatar
        Konto usunięte
        3
        "Widmo przeszłości" pasuje jak ulał :D
        • avatar
          Konto usunięte
          0
          Dzisiejsze czasy przynoszą nam krótkie gry w dobrej oprawie graficznej.
          • avatar
            Kieresz
            0
            ojoj...biedne narzekajace na konsole gimbusy.....a gdyby taki god of war 3 skapł by im na pc to by sie fapowali 3 dni....
            • avatar
              mutissj
              -1
              monopolista tylko na xboxa
              • avatar
                Konto usunięte
                -1
                Dobrze prawisz Kieresz. Wprawdzie nie mam konsoli, ale wiem, jak przednia jest z nią rozrywka. Widzisz, jedni ludzie wiedzą, co jest ideą gier i dobrej rozrywki a drudzy nie (benchmarkowych polaczków armia; wiedzie w tej kategorii "myślenia) masturbują się na widok dwustukrotnego wygładzania, ultra tekstur i.....własnego cynizmu (narzekając na wszystko). Zaczynałem pod koniec lat 80-tych (od 8-bitowych komputerów) kiedy wielu z was na śrubkę wołało: papu. Zawsze fundamentem dobrej gry był pomysł i miodność rozgrywki (bardzo często również oryginalność i prostota samego pomysłu). Grafika i muzyka stanowić mogły co najwyżej uzupełnienie pyszności. Nie przeszkadzało to w powstawaniu wielkich gier z dowolnej niemal dziedziny. Wystarczy prześledzić zbiory C64 czy później Amigi, by niedowiarków przekonać. Dziś w rękach przeciętnego Kowalskiego jest nieprzeciętne monstrum multimedialne, którego apetyt napędzany jest przez samego użytkownika. Chcecie ultra-hiper grafiki to macie, nie działa płynnie? ojej...zmień kartę i procesor. Karuzela jedzie dalej. Następnie wynoszą swe transparenty na forum tej strony i nawołują.....tylko do czego? Do lepszych gier? Nie-do lepszej oprawy. Hmmm....czas chyba opuścić to forum. Nie bacząc na słowa (zapewne również inwektywy) pod moim adresem, życzę Wszystkich Wesołych Świąt
                • avatar
                  Konto usunięte
                  -3
                  Wow! grafa jak z andka, tylko wygładzona na bullshotach :)
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    -3
                    Najlepsze jak niby koleś biegnie to jest tak wolno, że masakra. Widać Xpudło nie wydolułoby już żeby było szybciej bo tekstury by nie nadążyły się ładować :D
                    Masakrycznie to wygląda, widać, że od 2 części nic już z tego nie da się wycisnąć...

                    • avatar
                      Konto usunięte
                      0
                      W ogóle co za miernoty z gimbazjum w to grają? tego nie da się oglądać... i jeszcze przeszkadza ten zupełny brak AA i wszystko się telepie, ale żal.