Tablety

Oprogramowanie

przeczytasz w 1 min.

Jak już wspomniałem we wstępie recenzji, iBox Hebe należy do urządzeń, które reprezentują grupę urządzeń z „czystym” Androidem. Nie znajdziemy tu żadnych zmian w interfejsie czy działaniu systemu.

Zainstalowana wersja Andka to 4.2.2 Jelly Bean. Nie jest to najnowsza odsłona OS-a, jednak jak na tego typu urządzenie powinna wystarczyć. Niestety, działanie systemu można opisać jako wręcz okropne. Zabieg uzyskania płynności niestety się nie udał – nie ma nawet co się oszukiwać. Osoby, które miały kiedykolwiek do czynienia z innym przeciętnym tabletem będą męczyć się z iBox Hebe.

Android potrafi… zawiesić się w czasie zwyczajnego przewijania listy aplikacji. Takie niespodzianki pojawiają się wszędzie i w najmniej oczekiwanych momentach. Niestety daje tu o sobie znać niezbyt udany procesor i jego słaba wydajność.

Oczywiście nie twierdzę, że tego urządzenia nie da się używać – takie sytuacje nie zdarzają się co 2 minuty, jednak przebywając z Hebe cały dzień można czasami doprowadzić się do histerii.

Po wciśnięciu przycisku blokady trzeba nieraz zaczekać nawet 4-5 sekund, aby pojawił się ekran blokowania. Gdy już uda nam się dotrzeć do listy aplikacji, można zauważyć, że pierwotny zbiór preinstalowanych programów jest mocno ograniczony, choć umożliwiający start bez doinstalowywania kolejnych apek.

Mamy tu więc paczkę od Google (YouTube, Google Search, Gmail, Hangouts, Mapy, Play, Wiadomości, Muzyka Play) oraz Facebooka – aplikacje, których wiele osób używa najczęściej.

Do tego znajdziemy tutaj prostą przeglądarkę plików oraz dwie komercyjne aplikacje – GaduGadu oraz OpenFM. Jest to ciekawy fakt, bo producenci raczej nie preinstalują tych programów. Jest to więc miły ukłon w stronę użytkowników popularnego „gadulca” czy osób lubiących internetowe radia.

Jest też aplikacja Docs To Go, która umożliwia podgląd dokumentów w najpopularniejszych rozszerzeniach.