Layers Of Fear: Inheritance - recenzja DLC
Gry

Layers Of Fear: Inheritance - recenzja DLC

przeczytasz w 3 min.

Polski horror Layers Of Fear okazał się świetną produkcją - czy dodatek jest równie dobry?

Najwięksi producenci na rynku gier nie rozpieszczali nas ostatnio dobrymi horrorami, a wręcz przeciwnie. Historia serii Resident Evil to istna równia pochyła, czego zwieńczeniem jest fatalna druga część Resident Evil: Revelations. Na całe szczęście Resident Evil VII zapowiada się znacznie lepiej, jako, że Capcom w końcu zdecydował się odejść od wyeksploatowanej do cna formuły.

Nie można jednak powiedzieć, że ostatni okres był całkowicie kiepski dla gier spod znaku grozy. Twórcy Penumbry i Amnesii uraczyli nas doskonałą SOMA, polscy twórcy ambitnie uderzyli w ten segment takimi produkcjami jak Kholat, czy Zaginięcie Ethana Cartera i dostaliśmy też odświeżone wersje dawnych hitów jak Resident Evil HD czy Resident Evil 0 HD Remaster. Mało tego, nawet na Androida mogliśmy pograć w remastery takich klasyków jak Gabriel Knight: Sins Of The Fathers, czy też (mniej znane) White School.

Oczywiście można też sięgnąć po gry mniejszych producentów, a niektóre z nich naprawdę robią dobre wrażenie. No i oczywiście nie można zapomnieć o rodzimym Layers Of Fear.

Jeśli miałbym opisać w dwóch słowach Layers Of Fear, odpowiedziałbym wprost - symfonia grozy. Grając w tę grę miałem wrażenie, jakby twórcy przestudiowali dokładnie tajemny poradnik technik straszenia gracza i wykorzystali absolutnie każdą z nich. Gracz nie mógł się nawet opierać na poznaniu terenu, bowiem korytarz za naszymi plecami mógł się zmienić w ślepą uliczkę. 

Byłem naprawdę pod wielkim wrażeniem dzieła polskiej firmy Bloober Team, chociaż wśród graczy dało się słyszeć głosy, że owa mroczna przygoda mogłaby być nieco dłuższa.

Wiadomość o dodatku do gry nazwie Inheritance przyjąłem więc z zadowoleniem. Czy jest to udany powrót do świata gry? Twórcy obiecywali zamknięcie wielu wątków fabularnych z "podstawki" oraz dwa alternatywne zakończenia (w zależności od wyborów dokonywanych podczas rozgrywki).

Dodatek dla (niewielkiej) odmiany opowiada historię córki szalonego malarza - czy raczej tę samą historę widzianą z perspektywy dręczonego dziecka. Po latach wraca ona do rodzinnego domu, by ostatecznie zmierzyć się z demonem przeszłości. 

Nasza bohaterka wkracza do zrujnowanego domu jako dorosła kobieta, ale siła wspomnień i traumy z dzieciństwa powodują, że po chwili znów jako mała dziewczynka przemierza korytarze "przesiąkniętej szaleństwem rezydencji".

Teoretycznie mamy więc do czynienia z tymi samymi lokacjami, ale w praktyce będą one zupełnie odmienne. Dom w teraźniejszości jest już zrujnowany, a w czasie retrospekcji widziany zupełnie innymi oczami. Inna będzie nawet perspektywa - wszak dziecko patrzy na świat z zupełnie innej wysokości.

Szkoda, że z tego wszystkiego tak naprawdę nic nie wynika. Gdzieś w tle majaczy tyranizujący dziewczynkę ojciec i szwędamy się korytarzami w poszukiwaniu nie wiadomo czego, a gra od czasu do czasu próbuje nas przestraszyć. Z dość miernym skutkiem niestety. 

Inheritance straszy głównie poprzez grywalne retrospekcje, ale czyni to ze znacznie mniejszą klasą niż główna część gry. Tak jak wspominałem nowością jest również perspektywa z jakiej obserwujemy świat, ale jest ona bardziej męcząca, niż budująca odpowiednie napięcie. Lokacje często są ciasne i klaustrofobiczne, tak, że zdarza się, że będziemy penetrować zakamarki z nosem przy ścianie.

Napotkamy tu kilka prostych logicznych zagadek, ale większość zadań w grze opartych jest na odnalezieniu odpowiedniego przedmiotu. Całkowicie zabrakło mi tu napięcia jakie towarzyszyło mi w trakcie rozgrywki w podstawową wersję gry, gdy ze strachem oczekiwałem na to, co czai się na mnie za rogiem, bądź za plecami. Atmosfeta była tak gęsta, że rozgrywkę musiałem sobie odpowiednio dawkować. Tu również można to czynić, ale tylko po to... by zbyt szybko nie skończyć dodatku.

Z przykrością muszę stwierdzić, że Inheritance zwyczajnie przynudza. Nie potrafi przyciągnąć ani fabułą, ani rozgrywką. Wrzucenie do tego worka kilku dzięcięcych zabawek i zmiana postrzegania świata to za mało, by uczynić ten dodatek interesującym.

Na tle niesamowitego poziomu "podstawki" Inheritance po prostu zawodzi. Na (nomen omen) dodatek długość DLC nie jest imponująca. To "zabawa" maksymalnie na dwa krótkie wieczory.

Jest oczywiście jeszcze kwestia ceny - w tej chwili Inheritance można kupić za 5 euro (Steam). Niby nie jest to wiele, ale na tle ceny Layers Of Fear, którą można obecnie kupić za 35 zł, to jednak sporo. Gdyby twórcy dorzucili ją za darmo dla posiadaczy gry, pozostawało by mi tylko przyklasnąć takiej inicjatywie, chociaż nadal byłbym daleki od zachwytu nad poziomiem tego DLC. W chwili obecnej Inheritance można polecić jedynie największym fanom gry, a już na pewno tylko oni zdecydują się na drugie podejście do DLC, by poznać alternatywne zakończenie.

Ocena:

  • zamknięcie historii szalonego malarza i jego rodziny
  • możliwość poznania opowieści z perspektywy dziecka
  • bardzo krótka
  • nie trzyma poziomu "podstawki"
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
     dostateczny
  • Grywalność:
     słaby

64%

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    mutissj
    3
    Zagrajmy w otwieranie drzwi...
    • avatar
      miensn
      0
      Dla mnie porażka, gra faktycznie nudzi i zaskakująco krótka! max 2-3h grania... :/
      w porównania do pierwowzoru DNO! nie polecam! nie powinno takie badziewie wgl powstać.