
Świetne słuchawki z podatkiem od prestiżu. Testujemy Beyerdynamic AVENTHO 100
Beyerdynamic AVENTHO 100 to piękne, świetnie wykonane słuchawki nauszne z ANC, które kosztują naprawdę sporo, ale grają? No właśnie. Grają świetnie, ale ich realną przewagą nad konkurencją jest relacja możliwości do prestiżu.
Beyerdynamic AVENTHO 100 to przede wszystkim piękne słuchawki! Stylowe połączenie czerni i stali. Tworzyw sztucznych wysokiej jakości i metalu. Do tego super miękkie gąbki na pałąku i muszlach. Subtelne znakowanie, industrialny minimalizm. Pięknie wycięte porty USB-C i mini Jack, przyjemnie klikające małe klawisze, kabel w materiałowym oplocie. Tak. Tu się wszystko zgadza, tak od strony designu, jak i od strony jakości wykorzystanych materiałów i spasowania słuchawek. Tu widać, dlaczego sprzęt kosztuje te mniej więcej 900 zł i widać, dlaczego dostał za design i jakość materiałów nagrodę, a konkretnie Red Dot Award.
Co potrafią AVENTHO 100?
Zacząłem od tego, że Beyerdynamic AVENTHO 100 to piękne słuchawki, więc teraz pozwólcie, że wrzucę ten sprzęt potrafi. Wiem, niby powinno być odwrotnie, bo funkcjonalność, bo technikalia przede wszystkim, ale przy sprzęcie, w którego cenie ukryty jest podatek od prestiżu, trzeba czasem zmienić nawyki i inaczej postawić akcenty. Czas jednak na konkrety, co potrafią Beyerdynamic AVENTHO 100? Mamy tu składane słuchawki nauszne z mniejszymi muszlami, takimi przylegającymi do uszu, ale nie połykającymi ich, co zrozumiałe patrząc na mobilny charakter tych słuchawek.
Beyerdynamic AVENTHO 100 mają na pokładzie ANC oraz tryb przestrzenny, czy tam transparentny, potrafią grać do 60 godzin bez ANC i do 40 godzin z ANC, ogarniają Bluetooth 5.4 i szybkie parowanie z urządzeniami na Androidzie - Google Fast Pair. Mają też doskonale rozpoznawać głos, co przydatne ma być podczas rozmów wszelakich - za tę cechą odpowiada Qualcomm cVc™. AVENTHO ważą 220 gramów, mają zasięg do 15 metrów i wspierają kodeki AAC, SBC, aptX™ Lossless, aptX™ Adaptive.
Wygoda użytkowania
Piękne, cudnie wykonane, nietanie. Co jeszcze? Obłędnie wygodne. Wybredny jestem, jeśli mowa o wygodzie korzystania ze słuchawek nausznych (bo noszę okulary i jestem marudny), ale AVENTHO 100 są tak komfortowe, że złego słowa nie powiem. Pałąk jest na tyle elastyczny, że miło leży na głowie, niczego nie uciskając, a miękkie gąbeczki na muszlach na tyle duże i zarazem na tyle małe, że wygodnie leżą na uszach i też, niczego nie uciskają. Testowane słuchawki są w moim rankingu wygody zaraz obok antycznych już dziś i tanich jak barszcz Creative Sound Blaster Jam, które leżą mi gdzieś w szafie i które do dziś uważam za najwygodniejsze słuchawki, jakie miałem.
Na wygodę, na komfort korzystania ze słuchawek wpływ ma też klawiszologia i tu też bez uwag. Ot, prosta kombinacja przycisków głośności i przycisku odpowiedzialnego za włączanie urządzenia oraz małego przycisku umieszczonego między “+” a “-”, który można sobie skonfigurować - możemy nacisnąć go 1 raz, 2 razy, 3 razy lub przytrzymać przez 2 sekundy, by ten wykonał zapisaną operację, czyli zmienił utwór, spauzował muzykę i takie tam. Przycisk ON/OFF odpowiada też za włączanie ANC oraz trybu transparentnego, a także za parowanie po Bluetooht - po 3-krotnym przyciśnięciu. Działa to świetnie, przyciski przyjemnie się klikają, są takie rozkosznie analogowe. Ode mnie - brawo!
Dodam też, że genialnie został dobrany głos wypowiadający komunikaty, które słyszymy w słuchawkach. To głos z brytyjskim, ale mocno filmowym akcentem, który mógłby czytać książkę kucharską, a i tak człowiek by go chętnie słuchał. No świetna robota po prostu.
Co w pudełku?
Beyerdynamic AVENTHO 100 kosztują mniej więcej 900 zł. W tej cenie w pudełku (bardzo ładnym) znajdziemy słuchawki, papierologię, kabelki mini Jack i USB-A do USB-C. A! Do tego materiałowy woreczek, miły w dotyku, taki flokowy, pluszowy, no fajny. Czy hardcase byłby lepszy? Tak. Czy jestem zdziwiony, że go nie ma? Absolutnie nie.
Aplikacja mobilna, jaka jest, każdy widzi
Aplikacja beyerdynamic to soft napisany z olbrzymim smakiem i wyczuciem estetyki, które można nagrodzić brawami. Jest śliczna, minimalistyczna - no bije od niej mityczne “premium”. Jest też rozsądnie pomyślana i funkcjonalna, choć milionów rzeczy się tam nie poprzestawia. Możemy ustawić w niej tryb pracy słuchawek, czyli preset w EQ - można też ustawić własny, możemy włączyć ANC i tryb transparentny, ustawić pracę dodatkowego przycisku, o którym wcześniej wspominałem, włączyć poprawianie głosu w rozmowach, a także wybrać, jakie komunikaty słuchawki mają nam wypowiadać miłym dla ucha głosem, czy zmniejszyć opóźnienie, z którym dźwięk przesmykuje się od urządzenia do słuchawek. Soft wygląda świetnie, działa dobrze i ma wystarczającą funkcjonalność.
Jak to gra?
Czas na najważniejsze, czyli jak te słuchawki grają? I tu ciekawa sprawa, bo rzecz jest niełatwa i nieoczywista. Grają czysto i szeroko. Mają nieco mało punktowo wybrzmiewającego basu, jak na dzisiejsze standardy obowiązujące wśród słuchawek mobilnych, a tym samym wydaje się, że dźwięk nie ma dobrej dynamiki, co nie jest prawdą. Dźwiękowo jest naprawdę świetnie, to po prostu poziom raczej grania referencyjnego niż imprezowego i trzeba zdawać sobie z tego sprawę.
Osobiście taka barwa mi odpowiada średnio, bom przyzwyczajony do basu rozsadzającego czaszkę, ale obiektywizując temat, trzeba przyznać, że dźwiękowo nie można się tych słuchawek czepiać. Znalazłbym kilka modeli grających lepiej, równie szeroko i czysto, ale z mocniejszym punktowym zaznaczeniem niskich tonów, niemniej dla każdego, kto lubi słuchać muzyki bez dekorowania jej efekciarstwem z korektora - Beyerdynamic AVENTHO 100 będą dobrym wyborem. Mamy tu dźwięk o tym nieco referencyjnym charakterze, czysty i klarowny, w którym mniej jest mięsa i ciepła spotykanego w tańszych słuchawkach i gdy dodamy do tego opisu wszystko inne, od designu, po jakość materiałów i takie, hm, “napracowanie” przy projektowaniu tych słuchawek, to otrzymamy sprzęt wart pieniędzy, które trzeba nań wydać, co winno być dobrą rekomendacją.
Zaznaczę jednak, że ktoś, kto jest dwa kroki przed każdym “normalnym” słuchaczem, ale 3 kroki za prawdziwymi audiofilami i np. jego głównym nurtem odpalanym na Spotify jest rap bądź, sam nie wiem, doom metal, to… No taki ktoś może się od Beyerdynamic AVENTHO 100 odbić i sugerowałbym poszukanie innych słuchawek.
Parę słów jeszcze o ANC i trybie transparentnym. Otóż, są. ANC jest nawet niezłe (chyba, że wieje wiatr - wtedy jest słabo zwyczajnie), biorąc pod uwagę, że to małe słuchawki, oferujące niewielką izolację od otoczenia, ale tryb transparentny jest już raczej średniawy, dopuszczający sporo szumu, jakby po prostu podbijał wszystkie dźwięki w tle, nie separując ich w żaden sposób. Dałbym tu 3 na 5, bo jest okej, ale w tych pieniądzach chciałoby się lepiej i to nawet mimo niewielkich rozmiarów muszli nausznych.
A! Co z baterią? Nie udało mi się ich rozładować, a bawiłem się sprzętem tydzień i trochę. Zakładam więc ostrożnie, że deklaracje producenta o czasie pracy na jednym ładowaniu rzędu 60 i 40 godzin - dla włączonego ANC - są, jeśli nie prawdziwe, to przynajmniej całkiem realne.
Dobre te słuchawki?
Jak podsumować moją przygodę z Beyerdynamic AVENTHO 100? To świetne słuchawki, genialnie wykonane, doskonałe dźwiękowo, które jeśli wyrwiemy je za nieco ponad 800 zł, będą po prostu dobrym zakupem. Im jednak bliżej 1000 zł, tym ich wartość spada, bo pojawiają się inne opcje z półki, powiedzmy, premium. Abstrahując jednak od samego dźwięku, bo o tym napisałem wcześniej, skupmy się na tym, czym Beyerdynamic AVENTHO 100 stara się przekonać do siebie potencjalnych użytkowników, czyli na relacji prestiżu do możliwości. Dźwiękowo jest super. Jakościowo jest super. Designersko jest super. Kupowanie tego typu słuchawek, w pieniądzach, które są dla wielu nieosiągalne to pewien statement - mam Beyery, bo mnie stać, bo liczy się dla mnie feeling premium, bo chcę mieć coś z życia, a i doceniam dobry dźwięk.
Dlaczego warto kupić?
Beyerdynamic AVENTHO 100 to świetne słuchawki, łączące w sobie bardzo dobre i raczej referencyjne brzmienie, doskonałe wykonanie, design obok którego trudno przejść obojętnie i sporą wygodę, co mnie nawet nieco zaskoczyło. Jeśli ktoś szuka sprzętu premium i w elektronice liczy się dla niego współczynnik prestiżu (z zachowaniem sporych kompetencji funkcjonalno-dźwiękowych), to AVENTHO 100 będą świetnym wyborem.
Dlaczego nie warto kupować?
Jeśli ktoś stawia na dźwięk, ale w wymiarze, w którym tylko dźwięk ma znaczenie (TYLKO dźwięk się liczy), to uda mu się lepiej zagospodarować te mniej więcej 900 zł.
Produkt do przeprowadzenia testu został użyczony przez firmę STUDIO111. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wyglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.
Komentarze
2