Monitory

Ocena designu i ergonomii c.d.

przeczytasz w 1 min.

Pod dolną ramką znajduje się metalowe wykończenie, która poza pełnieniem czysto ozdobnej roli, zawiera również oznaczenia przycisków oraz kontrolkę zasilania. Kontrolka świeci ładnie i równomiernie (kiedy monitor jest włączony – na niebiesko), ma też na tyle ograniczoną jasność, że w nocy nie rozprasza i nie oświetla niepotrzebnie połowy pomieszczenia.

Na panel sterowania składa się pięć przycisków, takich samych w obu iiyamach – „1”, „góra”, „dół”, „2” oraz włącznik. Pierwszym otwieramy menu OSD, drugi i trzeci służą do przemieszczania się po nim, a czwartym akceptujemy aktualnie wybrany element.

Umiejscowienie włącznika (pierwszy od prawej) sprawia niestety, że podczas podnoszenia monitora (np. w celu przesunięcia) łatwo niechcący go wyłączyć.

Przyciski umieszczone są na spodniej powierzchni monitorów – co ciekawe, na E2607WS wciskają się pewniej i bardziej miękko, co znacznie uprzyjemnia regulację tego modelu.

Pod względem liczby złącz, 26-tka jest znacznie bardziej rozbudowana. Znajdziemy tu cyfrowe wejścia DVI i HDMI, analogowe D-Sub oraz miejsce na wtyczkę mini-jack, pozwalającą na podłączenie wbudowanych w monitor głośników do karty dźwiękowej. E2207WSV jest natomiast uboższy o dwa wejścia cyfrowe – kupując ten model trzeba liczyć się z tym, że w zamian za niską cenę godzimy się z niewielkim co prawda, ale wyczuwalnym pogorszeniem jakości sygnału, spowodowanym analogowym połączeniem monitora z kartą graficzną.

Testowane iiyamy nie mają pivota, nie pozwalają też na zmianę wysokości ekranu. Ich podstawki są nieruchome – w celu obrócenia monitora należy najpierw lekko go unieść. Model 22-calowy pewniej stoi na biurku od 26-calowego, lecz ten drugi jest też nieco cięższy (8.3 kg vs 5.3 kg).