Ciekawostki

Wszystko w chmurze

przeczytasz w 2 min.

Cloud Computing to kolejny trend, który ma się umacniać w 2010 r. Idea sprowadza się do tego, aby wszystko trzymać w internecie. Najlepiej widać to na przykładzie nadchodzącego systemu operacyjnego dla netbooków, Google Chrome OS.

Wszystkie aplikacje w Chrome OS będą w wersjach internetowych. Ale to nie koniec. Również dane będą przechowywane online, nie zaś na twardym dysku. Netbooki z Chrome OS mają nawet nie oferować twardych dysków. Każdy dokument, zdjęcie czy rozmowa tekstowa zostanie zapisana i zaszyfrowana w sieci, i dostępna wyłącznie dla danego użytkownika.

O Clound Computingu przygotowaliśmy już obszerny artykuł. Teraz pojawia się pytanie: czy w 2010 r. usługi i serwisy online odegrają ważną rolę na rynku?


Grzegorz Kubera: Bujanie w obłokach mnie nie bawi. Zdecydowanie bardziej odpowiadają mi rozwiązania lokalne: dane trzymane na dysku, oprogramowanie zainstalowane i uruchamiane także bezpośrednio z dysku. Podoba mi się oferowanie wersji internetowej do wersji biurkowej w formie dodatku, a nie zamiast. Na przykład Microsoft zaoferuje biurkową wersję pakietu Office 2010 i do tego kilka najważniejszych aplikacji będzie również w wersji online.

Mogę zaufać producentowi, ale nie bezgranicznie. Nigdy nie zgodzę się na to, aby wszystkie dane przechowywać w internecie. Wprawdzie nie noszę przy sobie całej gotówki w portfelu i trzymam ją w banku, do którego mam dostęp przez internet, ale nie wyobrażam sobie, aby wszelkie dane i pliki również trzymać w internecie. Poza tym, po co mi kilkusetgigabajtowy twardy dysk, skoro wszystko miałbym przechowywać w sieci?

Cloud computing odpowiada mi za to jako usługa rozrywkowa - przykładowo OnLive. Takie rozwiązanie wygląda interesująco.


Wojciech Kiełt: Mnie z kolei idea Cloud Computing bardzo się podoba, choć oczywiście jak każdy użytkownik mam pewne obawy. 
Jednak aby docenić zalety i obiektywnie wyliczyć wady, należy po pierwsze zrozumieć czym jest Cloud Computing. Być może wtedy zrozumiemy też, że dla przeciętnego użytkownika komputera jest to technologia bardziej oddalona w czasie niż nam się wydaje.
Po pierwsze, Cloud Computing może mieć więcej niż jedno oblicze - SaaS (Software as a Service), IaaS (Infrastructure as a Service), lub PaaS (Platform as a Service). Pisaliśmy o tym obszernie w artykule Przyszłość komputerów bez komputerów.

Dobrym przykładem Cloud Computing w wariancie SaaS może być Google i jego aplikacje dostępne w usłudze Gmail – e’mail, Kalendarz, Dokumenty, Mapy, Tłumacz.
Przez lata system Windows przyzwyczaił nas, że każde oprogramowanie, którego używamy, musi być zainstalowane „na naszym pulpicie”. A przecież można też z niego korzystać i zapisywać dane na serwerze zdalnym.

Najprościej rzecz ujmując, Cloud Computing może być przesyłaniem TYLKO OBRAZU do naszego monitora. System, oprogramowanie, obliczenia, przetwarzanie danych etc, znajdują się i wykonywane są na superkomputerze oddalonym od nas o kilka lub kilkadziesiąt kilometrów, a przesyłane do nas szybkim łączem internetowym.
Podłączamy kabel do urządzenia, logujemy się i mamy dostęp do swojego systemu i swoich danych.

Nie ma oczekiwania na załadowanie systemu, znikają problemy ze źle działającym sprzętem i systemem. Znikają problemy z awariami komputera, z głośno działającym komputerem, itp.
Nie musielibyśmy przejmować się upgrade’owaniem na nowszy, wydajniejszy komputer. Podobnie jak dziś łącze internetowe, moglibyśmy dokupić większą moc komputera, lub co jakiś czas w promocji dostać uaktualnienie do większej mocy.
W pewnym sensie znika piractwo softu, bo przecież nie kupujemy licencji, a jedynie odpłatnie korzystamy z oprogramowania.

Jednak zanim do tego dojdzie, upłynie dużo czasu, bo aby przekonać klientów do korzystania z Cloud Computing i płacenia abonamentów, należy przedstawić wysokiej jakości usługę.

Po pierwsze, Cloud Computing wymaga bardzo szybkich łączy internetowych, najlepiej światłowodów.
Po drugie, zapewnienia wysokiego bezpieczeństwa naszych danych – podczas wymiany danych oraz ich przechowywania.
Po trzecie mocy obliczeniowej (super komputerów, klastrów), która będzie przetwarzać nasze dane, udostępniać nam usługi, aplikacje, lub którą po prostu będziemy wynajmować na „jednostki”.

Na początku roku 2011 i 2012 na pewno będziemy jeszcze o tych tematach tylko spekulować.