Słuchawki

Dwa oblicza AKG K 181 DJ

przeczytasz w 3 min.

Sprzęt towarzyszący: Technics SU-V560 i Panasonic SA-HR45

Niczym w noweli Roberta Louisa Stevensona: Doktor Jekyll i Mr Hyde, K 181 DJ to dwa rodzaje brzmienia, ukryte w jednych słuchawkach. Pierwszy z nich, zrównoważony Dr. Henrym Jekyllem, pojawia się gdy przełącznik CLUB ustawiony jest na "Small".

Ogólny charakter brzmienia, w tym przypadku, można określić jako stonowany i mocno ugrzeczniony. Barwy niezależnie od pasma są bardzo zrównoważone, poza niewielkimi przebarwieniami góry i średnicy, całość podana jest czytelnie, spójnie lecz oszczędnie. Słuchawki nie narzucają własnego brzmienia, są dość neutralne, w wyniku czego otrzymujemy tyle sposobów grania, ile rodzajów muzyki słuchamy. Niewielka ilości niskich składowych jest bardzo żywa i dynamiczna, przy czym w żaden sposób nie wybija się ponad resztę pasma. Uzyskujemy w ten sposób bardzo łatwo przyswajalną scenę. Przestrzeń jest zaskakująco głęboka ale mocno określona i odrobinę zawężona. Dobrze spisuje się stereofonia i separacja poszczególnych źródeł dźwięku.

Ustawienie CLUB w pozycji Small, daje nam przede wszystkim bardzo łagodną scenę. Zombie-The Cramberries ciągle zachwyca brzmieniem gitary basowej, natomiast takie utwory jak Protection-Massive Attack gdzie linia basowa nabiera dużego zdyscyplinowania, ukazują się w zupełnie innym świetle.

Brzmienie K 181 DJ moglibyśmy posądzić o brak finezji, czy bardziej sprecyzowanego, mocniejszego charakteru, gdyby nie mizantropijny pan Hyde. Umieszczenie przełącznika CLUB w pozycji "Large" zmienia brzmienie całkowicie, a co najważniejsze, robi to w fantastyczny sposób. W rezultacie otrzymujemy jeszcze dynamiczniejszą, znacznie głębszą, i wypełnioną po brzegi basem scenę. W tym przypadku zapominamy zupełnie o kulturze brzmienia dr. Jekylla a słuchanie takich utworów jak Prodigy-Smack My Bitch Up, czy Fat Boy Slim-Yamama bardziej przypomina odsłuch na sali otoczonej sporych rozmiarów kolumnami, niż korzystanie z słuchawek. Również utwory rockowe, nabierają niesamowitej energii. Sposób osiadania basu na gitarach Korn'a, Rage Against the Machine, czy choćby kawałków P.O.D. Z albumu Satellite, wciska zupełnie nowe brzmienie w te utwory. Dźwięki nie są już tak klarowne i czyste, dominują średnie niskie tony, ale całość podana jest z ogromną energią.


Mezalians czas zacząć

Ostatnia linijka specyfikacji technicznej: "Idealne do odtwarzaczy CD,MP3 rejestratorów DAT, notebooki, i inne", bardzo mnie zaintrygowała. W ten oto sposób, słuchawki dedykowane dla DJ, zostały podłączone do każdego z dostępnych mi źródeł dźwięku. I tak warto wspomnieć o kilku z nich.

MP3 Playery: iPod Classic, oraz Cowon iAudio D2.

Pierwsza rzecz na jaką zwraca się uwagę to skala głosu. Nie spotkałem chyba głośniejszego modelu słuchawek, i w tym przypadku słuchanie na "maksa" nie wchodzi w grę. Słuchawki spokojnie służą jako "radyjko", powieszone swobodnie na szyi i rozkręcone na 75% mocy. Nawet słuchając w taki sposób, niskie tony dają o sobie znać. Podkręcając skalę głośności do maksimum, dochodzimy do momentu w którym to MP3 niestety więcej dać z siebie nie może, a nie słuchawki. Nie polecam jednak próbowania tego z nałożonymi słuchawkami na uszy. Napędzane dźwiękiem ze wzmacniacza wbudowanego w MP3 Playera, nie tracą nic z swojej agresywności, dynamiki i głębi. Reagują bardzo dobrze na wszelkie zmiany equalizera, a tłumienie, z racji przeznaczenia, jest fantastyczne.

Równie awangardowym źródłem dźwięku będzie komputer stacjonarny.

PC: Creative Sound Blaster X-Fi Platinium Fatal1ty Champion Series

Słuchawki zdecydowanie nie są gamingowe. Jednak dźwięk Subaru Imprezy WRX STI w  Need For Speed po prostu zapiera dech w piersiach. Namaszczony dynamiką, warkot silnika i świst sprężarki, nie pozostawia nic do życzenia. Podobnie w Battelfield 2. Seria wystrzelona z M249, czy wystrzał z M1187 Remington to eksplozja fantastycznego dźwięku. Nie wspominam już o ładunkach wybuchowych czy pociskach artyleryjskich choćby w Time Shift. Nie mogę pochwalić słuchawek za wybitną scenę czy wyjątkową czytelność dźwięków, ale zdecydowanie mogę pochwalić je za energię, dynamikę i moc przekazu.

Podobna sytuacja jest w przypadku filmów. Nafaszerowane dynamicznymi niskimi składowymi, filmy akcji brzmią bardzo dobrze. Dźwięk potrafi przytłoczyć mocą i należy uważnie pilnować skali głośności i dobrze ją ustawić. Nie raz zdarzyło mi się nieźle podskoczyć przy niewielkiej tylko eksplozji. Jeśli oglądamy zdecydowanie spokojniejsze filmy, w których to przejeżdżające pojazdy nie wylatuję w powietrze i sam film nie ma dynamiki, to możemy użyć zupełnie innego sprzętu.