Splatoon 2 – malowanie po ekranie w wersji deluxe
Gry

Splatoon 2 – malowanie po ekranie w wersji deluxe

przeczytasz w 5 min.

Nintendo wytrwale realizuje plan wyposażania Switcha w hity. Nie zawsze sili się jednak na oryginalność. Przykład? Splatoon 2. Ale skoro coś raz dawało frajdę…

Ocena benchmark.pl
  • 4/5
Plusy

- sprawiające sporą przyjemność szybkie potyczki sieciowe,; - miła do oka, wyjątkowo barwna oprawa graficzna,; - pomysłowy arsenał broni,; - mnóstwo dodatkowego ekwipunku do odblokowania,; - cały czas aktualizowana zawartość – nowe rodzaje broni i mapy,; - świetna kooperacyjna zabawa w trybie Salmon Run…

Minusy

…który niestety nie jest dostępny na stałe, a jedynie w wybranych terminach,; - monotonna kampania fabularna, której w zasadzie mogłoby nie być,; - dziwne podejście do chatu głosowego,; - nieco irytująca rotacja map.

Nintendo Switch łaknie hitów

Niełatwo pogodzić się z porażką. Chyba każdy w branży gier doświadczył już tego uczucia. Nic tak jednak nie boli tak jak klęska po wcześniejszym ogromnym sukcesie. Nintendo wie o tym najlepiej. Ponad 100 milionów sprzedanych Nintendo Wii i prawdopodobnie niecałe 20 milionów Wii U – ciężko nazwać to inaczej niż klęską.

Ale Nintendo jak mało kto do perfekcji opanowało też sztukę podnoszenia się po porażce. Po prostu pakuje swoje „najlepsze zabawki” i rusza dalej. Dzięki temu Nintendo Switch już na starcie dostało potężnego kopa w postaci fenomenalnego Legend of Zelda, które można było spakować i wziąć ze sobą. Później zaś rozpoczęło się przenoszenie największych hitów Wii U. 

Nie da się zaprzeczyć, że Splatoon było jedną z najoryginalniejszych gier minionej generacji wielkiego N. Szybka, kolorowa strzelanina sieciowa, w której zamiast śmiercionośnych pukawek biegało się z najróżniejszymi rozpylaczami farby – od pistoletów po wałki malarskie z miejsca zdobyła serca graczy. 

Trudno się więc dziwić, że Nintendo ponownie sięgnęło po tę markę przy okazji rozkręcania Nintendo Switch. Czy jednak „dwójka” faktycznie przynosi aż tyle nowości by można było nazwać ją pełnoprawną kontynuacją? By jeszcze utrudnić sobie odpowiedź na to pytanie postanowiłem podejść do tematu nieco inaczej – zestawiając swoje wrażenia z gry z wrażeniami mojego nastoletniego syna.

Splatoon 2 - gąbki

Wojna pokoleń

Choć między mną a moim starszym synem jest ponad ćwierć wieku różnicy, obaj kochamy gry. Każdy z nas podchodzi do nich jednak nieco inaczej. Co więcej, już teraz nader często widzę, jak mój potomek z politowaniem w oczach ogląda moje wyczyny czy to na konsoli czy pececie. 

Oczywiście, później udowadnia mi jaki ze mnie leszcz kasując w Overwatchu kilkunastu graczy na jednym „życiu” albo platynując w ciągu tygodnia całą kolekcję przygód Nathana Drake’a. No cóż, proza życia.

Splatoon 2 - tryb fabularny

Skoro jednak obaj mieliśmy styczność z pierwszym Splatoon, obaj w niego graliśmy i obaj dzieliliśmy niesamowitą fascynację z tych jakże oryginalnych potyczek to siłą rzeczy, „dwójkę” też powinniśmy ocenić wspólnie.

Wiedziałem jednak, że nasze spojrzenia mogą się różnić. Dalej nasze drogi nieco się bowiem rozeszły – ja, z dziennikarskiego obowiązku, poszedłem dalej, ku nowym wyzwaniom (i grom), on zaś wciąć katował Splatoon. Tym bardziej ciekawe wydawało mi się co powie o nowej grze jako stary wyjadacz.

Splatoon 2 - hub na początku gry

Splatoon 2 okiem growego dinozaura

Zacznijmy może jednak od opinii starego piernika. Dla mnie osobiście Splatoon 2 to wciąż ta sama dobra, sieciowa strzelanina co na Wii U. Oczywiście poprawiona, udoskonalona i znacznie ładniejsza. Jednak co FHD to FHD.

Osobiście nie jestem aż tak zapalonym fanem sieciowych potyczek i raczej rzadko bawię się w tryby rankingowe bądź próbuje swych sił w ligach. Dlatego w Splatoon 2 puknę sobie od czasu do czasu w najbardziej standardowy tryb – Turf War, którego głównym celem jest zamalowanie swoim kolorem jak największej części mapy.

Splatoon 2 - Turf War

Niesamowitą frajdę sprawia mi nie tylko „strzelanie” z farby do wszystkiego wokoło, ale także taplanie się w tych wszystkich barwnych kałużach. Bo przecież nasi bohaterowie to nie zwykłe dzieciaki, a Inklingi czyli coś jak zmiennokształtne kałamarnice. 

Błyskawiczna transformacja i zanurkowanie w zalany przez chwilą fragment podłogi czy ściany pozwala nie tylko szybko uciec z niebezpiecznego obszaru, ale też napełnić zbiorniki z farbą. Co by nie mówić, sam ten patent to niekończący się generator czystej frajdy.

Na tym jednak zabawa w Splatoon 2 się nie kończy, bo przecież mamy tu do zdobycia zarówno pokaźny arsenał broni-rozpylaczy farby, jak i moc przeróżnych dodatków w postaci czapeczek, koszulek czy butów. I nie są tylko nic nie znaczące dodatki służące do personalizacji bohatera, a pełnoprawne przedmioty mogące wpłynąć na kształt rozgrywki. Każde z nich niesie ze sobą bowiem jakieś bonusy.

Splatoon 2 - zdobycze innego gracza

Jako starszy gracz żałuje, że w Splatoon 2 nie pokuszono się o jakąś ciekawszą kampanie fabularną. Bieganie po platformach, zamalowywanie połaci terenu i strzelanie do przeciwników z majaczącą w tle pretekstową fabułką szybko zaczyna nudzić. I nie pomagają w tym nawet pojawiający się od czasu do czasu bossowie, na których za każdym razem trzeba znaleźć nowy sposób. 

Ukryty gdzieś z boku nowego huba tryb kampanii to bardziej rozbudowany samouczek niż coś co dla osób mniej zakręconych na punkcie sieciowych strzelanin mogłoby stanowić dodatkowy impuls do sięgnięcie po Splatoon 2. 

Splatoon 2 - tryb Salmon Run

Nie wiedzieć też czemu Nintendo bawi się w dawkowanie graczom jednej z największych nowości tej odsłony – trybu Salmon Run. W tej kooperacyjnej zabawie przypominającej hordę z „dorosłych” strzelanin eliminujemy przeróżne rybie stwory i znosimy zdobyte na nich jajka do kosza. Zabawa jest przy tym pierwszorzędna. Tylko co z tego, skoro Nintendo udostępnia ją jedynie co jakiś czas.

Mimo wspomnianych wad Splatoon 2 to dla mnie jedna z lepszych pozycji w bibliotece Nintendo Switch. Może i nie taka, dla której warto kupić tę konsolę, ale z pewnością jedna z tych produkcji, w którą warto zagrać. Dla mnie osobiście to taka miła odskocznia, którą mogę pobawić się z przerwach od bardziej poważnych tytułów.  Ocena gracza-dinozaura: 4,3/5

Splatoon 2 - finalny boss

Splatoon 2 okiem nastolatka

Od razu mówię, tu będzie znacznie bardziej krytyczniej. Mój syn, choć przeszedł cały tryb fabularny już przy końcu narzekał na dłużyznę i wszechogarniającą nudę. Kolejni bossowie nie stanowili bowiem dla niego większego wyzwania. 

Narzekał też na znany już tryb Turf War, w którym choć fajnie bawiło się nowymi pukawkami, to jednak wciąż pojawiały się problemy z doborem drużyn i graczami AFK, co ewidentnie psuło całą zabawę. Dostępne w późniejszej fazie gry tryby Spat Zone, Tower Control czy Rainmaker też cierpiały na podobną przypadłość.

Co gorsze, Nintendo znów zdecydowało się na ograniczanie rotacji dostępnych map. Co prawda teraz ich zmiany odbywają się nie co 4 , a co 2 godziny, ale sam mechanizm wciąż potrafił go irytować.

Splatoon 2 - nowy rodzaj broni - parasolki

Bardzo podobał mu się za to nieco rozwinięty pomysł dodających bonusy ubrań, a także nowe rodzaje rozpylaczy i tryb Salmon Run. Tu jednak ujawnia się największa różnica pokoleniowa – potrzeba doceniania postępów w grze. 

W Splatoon 2, podobnie jak i innych grach na Nintendo Switch, nie ma systemu osiągnięć, co zdaniem mojego syna, byłoby najlepszym sposobem by przytrzymać go przy grze na dłużej. Czysta frajda też ma dla niego swoje granice stąd taka a nie inna ocena. Ocena  gracza-nastolatka: 3,7/5

Splatoon 2 - walka z bossem

Maźnij, pryśnij, zamaluj

Nintendo od zawsze było inne. W żadnym razie nie jest to jednak wada. Dzięki ich specyficznemu podejściu do gier co rusz dostajemy prawdziwe arcydzieła. I choć Splatoon 2 raczej nim nie jest, bo aż tak bardzo nie zaskakuje, to jednak potrafi się obronić. Nie zapominajmy także, że japoński gigant nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. 

Ocena końcowa:

  • sprawiające sporą przyjemność szybkie potyczki sieciowe
  • miła dla oka, wyjątkowo barwna oprawa graficzna
  • pomysłowy arsenał broni
  • mnóstwo dodatkowe ekwipunku do odblokowania
  • cały czas aktualizowana zawartość - nowe rodzaje broni i mapy
  • świetna kooperacyjna zabawa w trybie Salmon Run...
     
  • ...który niestety nie jest dostępny na stałe, a jedynie w wybranych terminach
  • monotonna kampania fabularna, której w zasadzie mogłoby nie być
  • dziwne podejście do chatu głosowego (przez smartfona i specjalną aplikację)
  • nieco irytująca rotacja map

     
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
     dostateczny plus
  • Grywalność:
     dobry

Ocena ogólna:

80% 4/5

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    xchaotic
    0
    Na razie katuje Zelde, a Splatoon czeka w szufladzie
    • avatar
      Bizneswoman
      0
      Moja siostra z pewnością to zna bo to największy maniak komputerowy jakiego znam.