Gry

Skaza na Diamencie

przeczytasz w 3 min.

Zawsze uważałem (i nadal będę tak uważał), że nie ma gry doskonałej. Zawsze znajdzie się coś co psuje wizerunek bardzo dobrej pozycji. Nie inaczej jest i tym razem. Niestety nie zauważa się tego przy pierwszym kontakcie z Empire at War, czego sam doświadczyłem. Grałem bowiem dość długo w wersję demonstracyjną, która ukazała się na kilka tygodni przed premierą pełnej gry. Cóż, sprawdziło się twierdzenie, iż człowiek bardzo na coś oczekujący, gdy to w końcu dostanie będzie sam się przekonywał, że wszystko jest rewelacyjne :) ...ale do konkretów.

Podstawową wadą gry są liczne uproszczenia jej warstwy taktycznej polegające między innymi na zmniejszonej możliwości budowania różnych instalacji na planetach czy też brak taktycznego rozwinięcia faktu przejmowania kontroli nad poszczególnymi planetami (wg założeń twórców każda planeta przynosi pewną, z góry określoną korzyść). W strategii, takiej jak ta nie powinno mieć to miejsca.

Kolejnymi wadami są niestety: niewielka różnorodność jednostek i tym samym bardzo słabe wykorzystanie uniwersum Gwiezdnych Wojen, oraz słaba sztuczna inteligencja przeciwników. Ta druga kwestia widoczna jest zarówno podczas części taktycznej gry, gdzie przeciwnik bardzo rzadko atakuje 'osłabione' planety, jak i podczas bitew rozgrywanych w czasie rzeczywistym, gdzie zazwyczaj rzuca wpierw do ataku wielką liczbę jednostek, a potem "kapie" tak jak mu na to  pozwalają fabryki lub wsparcie.

Mnie jednak osobiście najbardziej rozdrażnił dość dziwny system automatycznego rozstrzygania bitew. Powiecie pewnie w tym momencie - po co komu automatyczne rozstrzyganie bitew skoro to właśnie one są esencją tej gry. Z moich doświadczeń z Empire at War wynika jednak, że zdarzają się momenty, w których nagromadzenie bitew pojawiających się w niezwykle krótkich odstępach czasu powoduje znużenie nimi. Po prostu nie chce się rozgrywać kolejnej bitwy, a jednocześnie nie chciałoby się kończyć z tego powodu gry. W tym momencie opcja automatycznego rozstrzygnięcia bitwy jest niezwykle przydatna.

Na pewno jednak nie w wydaniu zaserwowanym nam przez twórców Star Wars Empire At War, gdyż to co wymyśla ich system w tej grze to po prostu wielka pomyłka. Komputer potrafi bowiem zaskoczyć zupełnym brakiem realiów. Ja rozumiem, że czasami zdarzają się tak wybitni dowódcy, którzy mając małą garstkę żołnierzy potrafią przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę nawet w starciu z przeważającymi siłami wroga, ale nie chce mi się jednak wierzyć, iż w Empire At War strona przeciwna ma samych takich przywódców.

Do gry w rozdzielczości 1600x1200, ze wszystkimi efektami na maskimum,
przydadzą się karty o wydajności GeForce 7800 GT / Radeon X1800

Na sam koniec wypada mi wspomnieć o jeszcze jednej dość drażliwej wadzie, którą dotknięta jest tylko nasza, rodzima wersja językowa. Kiepskie spolszczenie gry.

Jeśli spojrzymy na to poprzez pryzmat wielu pozytywnych recenzji, w których dziwnym trafem przemilczano kwestie polskiej lokalizacji, to drażliwość tego tematu jest niepodważalna. Tym bardziej, iż za polskim tłumaczeniem gry stała grupa fanów, która wcześniej pracowała przy lokalizacji Star Wars Knights of Old Republic.

W tym miejscu jednak musze zaznaczyć, iż jeśli takie elementy gry jak lokalizacja są dla Was drugorzędne albo nawet przekładacie gry lokalizowane nad wersjami oryginalnymi, to pomińcie proszę kolejne akapity i przejdźcie od razu do podsumowania, bo to co napisałem niżej nie będzie miało dla Was żadnego znaczenia.

Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać i zapewniać, że nie jest tak źle, zaś w czasie gry prawie w ogóle nie zauważa się takich rzeczy jak lokalizacja, bo tak nie jest. Może jednak wpierw przybliżę Wam o co właściwie tak naprawdę chodzi.

Po pierwsze, słabe dobranie aktorów (podkładów głosowych) pod kluczowe postacie w grze. To co zrobiono Vader'owi i Imperatorowi to, moim zdaniem, jakieś nieporozumienie. Zero klimatu.

Po drugie - bardzo luźne tłumaczenie 'odzywek' poszczególnych jednostek czy bohaterów, co prowadzi do takich kwiatków jak teksty rzucane przez Boba Fett'a w jednej z misji. Porusza się on statkiem, a po wydaniu mu polecenia mówi grobowym głosem "Idę tam!" :D

Po trzecie - przetłumaczenie, co jest według mnie niedopuszczalne, części nazw własnych występujących w uniwersum Gwiezdnych Wojen np. X-Skrzydłowiec.

Jeśli dla mnie, umiarkowanego fana Gwiezdnych Wojen polski podkład i tłumaczenie gry jest po prostu kiepskie, to dla maniaka Star Wars będzie wręcz nie do zniesienia.