• benchmark.pl
  • Gry
  • Recenzja The Invincible. Kochasz Lema i symulatory chodzenia?
Recenzja The Invincible. Kochasz Lema i symulatory chodzenia?
Gry

Recenzja The Invincible. Kochasz Lema i symulatory chodzenia?

przeczytasz w 4 min.

Stanisław Lem to był jednak gość – żeby w latach 60-tych ubiegłego wieku wymyślić tak niesamowitą historię jak ta w The Invincible, to trzeba mieć wyobraźnie. Gra nie podąża jednak bezpośrednio śladami mistrza, a serwuje nam nieco inną opowieść. Nie wszyscy mogą być zadowoleni.

O grze The Invincible mówiło się wiele jeszcze na długo przed jej premierą – że będzie to próba zmierzenia się z wcale nie tak prostym tematem jakim jest adaptacja książki, że będzie to nowe spojrzenie na niesamowitą twórczość Stanisława Lema, mistrza gatunku hard-science-fiction i że całość powali nas retrofuturystycznym klimatem z mocną domieszką atompunka.

Ile z tych wszystkich szumnych zapowiedzi ostatecznie zostało? O dziwo naprawdę wiele. Bo choć The Invincible okazał się dość typowym przedstawicielem gatunku „symulatorów chodzenia” na kształt goszczących na naszych łamach takich tytułów jak choćby The Suicide of Rachel Foster czy What Remains of Edith Finch to jednak sposób w jaki potraktowano tu materiał źródłowy, prezentacja bohaterów tej opowieści i absolutnie fenomenalny klimat czynią z tej produkcji dzieło, z którego prawdopodobnie nawet Lem byłby dumny. Nie oznacza to jednak, że wszyscy będą równie zachwyceni. The Invincible na kilku obszarach trochę jednak poległo. Jakich? Tego dowiecie się z naszej recenzji.

The Invincible, czyli historia opowiadana na nowo

Skoro tyle mówiło się o growej adaptacji książkowego Niezwyciężonego to pewnie niejeden z Was pomyślał, że będzie to w miarę wierne odtworzenie snutej tam opowieści. Otóż… niezupełnie. Nie zdradzając zbyt wiele, wiadomo – w takiej grze fabularne niespodzianki to podstawa, powiem tylko, że to nieco inne spojrzenie na fenomen odkrywany przez nami na kartach powieści Stanisława Lema, a całość jest jakby prequelem do wydarzeń opisanych w książkowym Niezwyciężonym.

Nie musicie zatem znać pierwowzoru, żeby dobrze się tutaj bawić. Ba, nawet lepiej żebyście go nie znali, bo wówczas odkrywanie tajemnicy planety Regis III potrafi dostarczyć znacznie większych emocji niejednokrotnie zmuszając nas do samoistnych rozważań nad niektórymi zagadnieniami poruszanymi przez naszą bohaterkę.

The Invincible - w bazie

The Invincible - odkrywanie tajemnicy

Yasna, którą tutaj sterujemy, to astrobiolog, a więc osoba, której nieobce są kosmiczne zawiłości życia na innych planetach. Jednak nawet i ona nie była przygotowana na to co spotkało ją na planecie Regis III. Dość powiedzieć, że tylko w jej rękach, a właściwie w naszych, spoczywa uratowanie pozostałych członków jej misji, którzy zaginęli w niejasnych okolicznościach.

Gra wita nas zatem tajemnicą podsycaną faktem, iż budzimy się na obcej planecie nie pamiętając ani co tu robimy ani jak się tutaj właściwie znaleźliśmy. W miarę podążania wydawałoby się z góry narzuconą nam ścieżką powoli dochodzimy prawdy. Co najlepsze jednak, tylko od nas zależy, jak potoczy się ta historia – twórcy przygotowali bowiem kilka ciekawych rozgałęzień fabularnych, którą mogą prowadzić do nieco innych finałów.

The Invincible - spotkanie

The Invincible - ujecie z trybu foto
Ujęcie z trybu foto

Mapa twoim najlepszym przyjacielem…

… zaraz obok anielskiej wręcz cierpliwości. Jeśli liczyliście na kipiącą akcją przygodę to niestety mocno się tu zawiedziecie. Cała rozgrywka w The Invincible polega bowiem na eksploracji, zwiedzaniu okolicy, znajdowaniu śladów i wykonywaniu jakichś czynności pokroju sprowadzenia na ziemie sondy badawczej, próby naprawy robota czy przeglądania zdjęć zapisanych przez automaty. 

Jak zwykle większość czasu poświęcimy tu jednak na szukanie dalszej drogi. Twórcy mieli jednak dość oryginalny pomysł jak sprawić by nadać eksploracji wyjątkowo klimatyczny wymiar. Prawie nic nie dostajemy tu bowiem na tacy – nie ma znaczników mówiących gdzie jeszcze powinniśmy się udać i co zobaczyć. Rolę przewodnika pełni tutaj notatnik naszej bohaterki, w którym „zaznacza” ona nie tylko przebytą trasę, ale też wszelkie odnalezione ślady i wskazówki. Bez częstego zaglądania do tego osobliwego notesu daleko byśmy tutaj nie ujechali.

The Invincible - notatnik Yasny

The Invincible - przeglądanie zapisów sondy

Nie byłoby w tym wszystkim niczego nadzwyczajnego, gdyby nie „głos w słuchawce”. Przez niemal całą naszą wędrówkę po powierzchni planety Regis III nasza bohaterka pozostaje bowiem w kontakcie z dowódcą wyprawy – astrogatorem Novikiem. I właśnie te rozmowy nadają całej rozgrywce tak potrzebnej głębi ukazując nie tylko emocje, które targają naszą bohaterką, ale też podkręcając nieco tempo całej zabawy. Bo musicie wiedzieć, że nic w The Invincible nie dzieje się szczególnie szybko

Ba, gdyby nie te rozmowy na początku rozgrywki i fakt, że na odpowiedź bądź decyzję nierzadko dostajemy kilkanaście sekund, przechodzenie całej gry zajęłoby mi zapewne dużo więcej czasu, bo po prostu odbiłbym się od jej nieco przynudzającego początku. Na szczęście im dalej zagłębiamy się w fabularne zawiłości tym więcej rzeczy wywołuje naszą autentyczną ciekawość pchając nas tym samym do przodu. Niebagatelna rolę ma tym wszystkim także fenomenalna restrofuturystyczna stylistyka, która tylko podkręca absolutnie pierwszorzędny klimat całej gry.

The Invincible - atak maszyny

The Invincible - astrogator Novik

Surowe piękno

Nie da się zaprzeczyć, że The Invincible miejscami prezentuje się świetnie. Połączenie surowości pejzaży obcej planety z maszynami przywołującymi na myśl pierwsze wyobrażenia o kosmicznych wojażach robi tu wręcz fantastyczną robotę. Dorzućcie do tego jeszcze dodatkowe efekty pokroju deszczu, burzy piaskowej, parującego wizjera hełmu naszej bohaterki przy większym wysiłku czy charakterystyczne kołysanie się głowy przy ruchu i już poczucie zanurzania się w tym niezwykłym świecie rośnie z każdą minutą zabawy

Czy w The Invincible są momenty, które potrafią wybić nas z tej niezwykłej immersji? Ależ tak, zdarzają się. W moim przypadku wystarczyła aktywacja trybu foto, która ujawnia sporą ilość uproszczeń graficznych. Dużo lepiej i ciekawiej śledzi się tę niezwykłą historię z oczu naszej bohaterki. 

The Invincible - łazik i spodek

The Invincible - surowa obca planeta
The Invincible - tryb foto

The Invincible – czy warto kupić?

Za młodych lat, grubo ponad trzy dekady temu, gdy pochłaniałem książki jedną za drugą zdarzyło mi się niestety kilkukrotnie odbić od prozy Stanisława Lema. The Invincible, pomimo swoich wad, ślimaczego tempa i irytującego systemu autozapisu, wciągnęło mnie na tyle, że postanowiłem raz jeszcze „podejść do” Niezwyciężonego w wydaniu książkowym. I to chyba najlepsza rekomendacja tejże gry

Twórcom tego tytułu należą się naprawdę duże brawa, bo choć temat wybrali sobie srogi (o tym jak trudno zaadoptować twórczość Lema do współczesnych realiów przekonali się choćby autorzy filmu Solaris z 2002 roku) to jednak wyszli z tego starcia z wysoko podniesioną głową. Jasne, The Invincible nie przekona do siebie absolutnie wszystkich, ale Ci którzy szukają nietuzinkowej opowieści science-fiction z nieco filozoficznym przesłaniem powinni być bardziej niż zadowoleni. 

The Invincible - działo antymaterii

Opinia o The Invincible:

  • rewelacyjny retrofuturystczno-atompunkowy klimat
  • całkiem interesująca i wciągająca (od pewnego momentu) fabuła, która dodatkowo stanowi jakby uzupełnienie powieści Lema
  • decyzje, które potrafią mieć wpływ na dalszy ciąg historii i kilka różniących się ścieżek fabularnych 
  • naprawdę dobrze napisane dialogi i ciekawi bohaterowie, którym autentycznie kibicujemy
  • niektóre lokacje potrafią zrobić fenomenalne wrażenie
  • idealnie pasująca do całości oprawa audiowizualna 
     
  • czasem mocno irytujący, mało precyzyjny system zapisu 
  • wyjątkowo niespieszne tempo całej rozgrywki nie każdemu przypadnie do gustu
  • poza kilkoma wyjątkami rozgrywka nie stanowi tu większego wyzwania
  • momentami denerwująca niemożność cofnięcia do poprzedniej lokacji
  • bardzo średnio wypadający tryb foto
  • zdarzające się miejscami błędy techniczne 

  • Grafika:
    • 4.0 / Dobry
  • Dźwięk:
    • 4.0 / Dobry
  • Grywalność:
    • 4.0 / Dobry

Ocena końcowa

80% 4/5

Grę The Invincible (PS5) na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy 11 bit studios

W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów. 

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    antytalent
    -4
    Symulator nudy. Poza widokami obcej pustynnej planety tam nic się nie dzieje i nic nie ma, jedynie pustka. 5-10 zł to adekwatna cena.
    • avatar
      Solonaryba
      0
      Dla nielubiących literek proponuję świetne (z wyłąc

      Dla nie lubiących literek proponuję świetne (poza Olbrychskim) słuchowisko "Niezwyciężony" na audiotece.