Ciekawostki

Podwodna serwerownia Microsoftu - dwa lata później

przeczytasz w 2 min.

Project Natick to odpowiedź na rosnące potrzeby użytkowników, rozwiązująca przy okazji kilka innych problemów. Czy podwodne centrum danych Microsoftu rzeczywiście ma sens?

Podwodne centrum danych Microsoftu – Project Natick

W 2016 roku zostało zapowiedziane, a dwa lata później podwodne centrum danych Microsoftu rozpoczęło swoje działanie. Tworząc, umieszczając u wybrzeży szkockich Orkadów i uruchamiając prototyp z 864 serwerami, amerykański gigant chciał sprawdzić, czy takie rozwiązanie ma sens i dziś, po upływie kolejnych dwóch lat podzielił się ze światem odpowiedziami na zadawane wówczas pytania. Czy Project Natick okazał się sukcesem? 

Podwodne centrum danych miało być optymalne pod względem ekologicznym i ekonomicznym. Głównym atutem miał być nieograniczony dostęp do – cóż! – wody, której ruchy generują energię elektryczną i zapewniają odpowiednie chłodzenie. Potencjalnie jest to tańsze i mniej szkodliwe dla środowiska rozwiązanie, przy okazji także łatwiejsze w instalacji. Dodatkowym atutem ma być możliwość instalowania takich serwerowni w pobliżu ludzkich osad, co mogłoby zminimalizować opóźnienia. 

Dwa lata później. Czy Project Natick zdaje egzamin?

Minęły dwa lata i Microsoft podzielił się informacjami na temat tego, czy Project Natick rzeczywiście ma sens pod względem logistycznym, środowiskowym i ekonomicznym. W każdym z trzech przypadków – jak zapewnia gigant z Redmond – tak. 

Okazuje się, że z wdrażaniem i skalowaniem podwodnych magazynów danych można uporać się w mniej niż 90 dni. Microsoft obliczył też, że w porównaniu do lądowych centrów są one bardziej wydajne i (ośmiokrotnie) bardziej wytrzymałe, a więc niezawodne. To efekt braku wahań temperatury czy wstrząsów. Wykazano też, że Project Natick otwiera przed firmami możliwość instalowania bardziej energooszczędnych serwerowni w miejscach, w których do tej pory było to niemożliwe. 

A czy podwodne centra danych nie są niebezpieczne dla środowiska? 

Microsoft sprawdził także to. Okazało się, że woda wykorzystywana do chłodzenia wraca do oceanu cieplejsza o zaledwie ułamek stopnia, a duże ruchy sprawiają, że już kilka metrów dalej ten wzrost temperatury jest całkowicie niewykrywalny. Dodatkowo serwerownia okazała się atrakcyjnym miejscem dla morskiego życia i szybko została skolonizowana przez ryby, algi, skorupiaki i inne organizmy. 

Źródło: Microsoft Innovation Stories, MSPowerUser. Foto: Jonathan Banks

Czytaj dalej o środwisku: 

Komentarze

19
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    dziks
    16
    kolejna zaleta jest taka, że nikt fizycznie nie włamie się do takiej serwerowni ;)
    • avatar
      Kas1978
      9
      A czy MS moze podzielic sie informacja ile zajmuje i kosztuje operacja wymiany padnietego dysku, IOmodulu, kabla czy chocby pojedynczego SFP?Bo wysylanie statku-dzwigu do wymiany PSU z mojego doswiadczenia slabo wplynie na obnizanie kosztow i czasu serwisu.....no chyba, ze w kapsule na stale sa trzymani technicy z zapasem czesci zamiennych.
      • avatar
        Marti99
        4
        A mnie ciekawi rzeczywisty wplyw na srodowisko. Pewnie, jak jedna kapsule sie umiesci to bedzie ok. Ale jak 10000 albo 100000 kapsul to zrobi sie nagle "globalne ocieplenie" itd itp. A na dodatek to to zatrzyma ruch wody w jakims stopniu a wiec w konsekwencji zakluci natlenienie jej, spowoduje rozwoj jakichs roslin zapewne. Mysle ze to jest jak np z rowerami. Jak jeden jedzie czy dwa to jest ok, kwiatki, spiew ptakow i jest ekologicznie. A jak jest ich tysiace jak na przyklad w Amsterdamie, gdzie ciezko przejsc przez chodnik z powodu rowerow to chyba nagle czlowiek teskni za ruchem samochodowym bo jest jakis bardziej przewidywalny i oddzielony od ruchu pieszego.
        • avatar
          ophiuchus
          3
          No tak, tylko co z konserwacjami? Jak taka kapsuła będzie wyglądała po 10-20 latach zanurzenia? Przecież znacznie zmniejszy się możliwość oddawania ciepła a tym samym awaryjność. No i jakie są koszty przedsięwzięcia.
          • avatar
            Kapitan Nocz
            1
            Przypuszczalnie ta kapsuła to tyko prototyp nie do końca funkcjonalny odnośnie eksploatacji i fizycznej obsługi. Chcieli się pewnie przekonać co przez dwa lata eksploatacji może pójść nie tak. Tak, że nie jęczcie, że nie da się tam nic naprawić, teraz bedą wiedzieli ile nadmiarowo muszą upakować sprzętu żeby to działało bez zarzutu. Co do neutralności dla środowiska to mam tu wątpliwości, nie podali poboru mocy tego systemu ale podejrzewam, że jest to kilkadziesiąt/ kilkaset KW mocy, która generuje sporo ciepla i taka grzałka na pewno nie jest neutralna dla otoczenia.
            • avatar
              Konto usunięte
              -2
              Ciekawe jak radzą sobie gdy coś padnie, albo co gorsza jak się zacznie palić w środku XD
              • avatar
                pawluto
                -5
                A teraz pytanie czym jest chłodzona i jest pewne że wodą...Ciekawe o ile stopni podwyższyła się temp. wody i czy nie powinno to być karalne skoro nas ścigają za palenie węglem...!