
Gracze vs. wielki gamingowy biznes. Czy petycja „Stop Killing Games” ma sens?
Inicjatywa „Stop Killing Games” ma na celu ochronę praw graczy jako konsumentów i zachowanie dostępu do kupionych gier. Czy ma realne szanse wpłynąć na politykę wielu wydawców, którzy decydują się na wyłączanie dostępu do wydanych przez siebie tytułów?
Wyobraź sobie, że kupiłeś książkę, przeczytałeś ją, a po roku przychodzi ktoś do twojego domu, zabiera tę książkę i mówi, że zakończył dla niej wsparcie i już więcej jej nie przeczytasz. Brzmi absurdalnie? Cóż, takie standardy obowiązują w branży gamingowej, z czym walczyć ma inicjatywa „Stop Killing Games”.
Gadamy o niezabijaniu gier
Nie ma serwerów, nie ma grania
W obliczu rosnącej fali wyłączania serwerów gier online przez wydawców, społeczność graczy na całym świecie, jak jeden mąż, podnosi alarm. Fenomen "zabijania gier" – czyli uniemożliwiania dostępu do tytułów, kupionych niegdyś przez graczy stał się palącym problemem, a nie ciekawostką. Problemem prowadzącym do utraty cyfrowej historii i frustracji milionów graczy. W odpowiedzi na te praktyki coraz większą popularność zdobywa petycja „Stop Killing Games”, która ma na celu ochronę praw graczy i zachowanie dostępu do zakupionych tytułów.
Rzecz jasna “zabijanie gier” nie dotyczy wszystkich gier na świecie. Niektóre zresztą zabite zostały przez postęp technologiczny - ja na ten przykład nie odpalę już u siebie płytowego wydania Gothica, bo nie mam w domu żadnego urządzenia, do którego mógłbym płytę CD włożyć…
Omawiany temat dotyczy gier, które do funkcjonowania wymagają stałego połączenia z serwerami producenta, nawet jeśli są to tytuły dla jednego gracza. Gdy wydawca decyduje się na wyłączenie serwerów – ot choćby z powodu niskiej rentowności, skupienia się na nowych projektach lub uznania, że “co mi tam, mój tytuł, więc robię, co mi się podoba” – gra staje się bezużyteczna. Gracze, którzy zainwestowali czas i pieniądze w dany tytuł, nagle tracą do niego dostęp. Bezpowrotnie. Tak, o.
„Stop Killing Games”
Petycja „Stop Killing Games” to inicjatywa, która ma zwrócić uwagę na ten problem i wymusić na wydawcach oraz ustawodawcach podjęcie konkretnych działań. Jej głównym celem jest ochrona praw konsumentów, w myśl przekonania, że zakup gry powinien gwarantować możliwość korzystania z niej, niezależnie od decyzji wydawcy o utrzymaniu serwerów.
Poboczne, choć równie ważne jest, określane nieco górnolotnie utrzymanie cyfrowego dziedzictwa - wszak wiele gier to dzieła sztuki i ważne elementy kultury, co sprawia, że ich zniknięcie staje się dla kultury niepowetowaną stratą.
Wzrost świadomości problemu i rosnąca liczba podpisów pod petycją pokazują wprost, że gracze są zdeterminowani, by walczyć o swoje prawa i przyszłość cyfrowej rozrywki. To nie tylko kwestia biznesowa, ale także kulturowa – ochrona gier przed zapomnieniem jest równie ważna, jak ochrona innych form sztuki, czyż nie? Pytanie oczywiście, czy nacisk społeczności zmusi gigantów branży do zmiany podejścia? Czy Komisja Europejska podejmie pewne kroki prawne, które wymuszą na gigantach branży rozwiązania pozwalające graczom na korzystanie z gier, które drzewiej nabyli? Cóż, czas pokaże, niemniej - warto trzymać kciuki!
Komentarze
3