• benchmark.pl
  • Foto
  • Olympus w nowym aparacie sięgnie po technologię NASA sprzed 20 lat
Foto

Olympus w nowym aparacie sięgnie po technologię NASA sprzed 20 lat

przeczytasz w 2 min.

Planowany następca modelu OM-D E-M5 dla podniesienia rozdzielczości wykorzysta technikę mikroprzesunięć sensora.

Olympus OM-D E-M5

Astronomia to nauka, której sens niektórym jest trudno zrozumieć. Bo po co inwestować miliony w obserwacje obiektów, których nigdy nie będzie miało się okazji podziwiać z bliska. Dlatego często tym większe jest zaskoczenie, gdy okazuje się, że niektóre z nowych technologii fotograficznych czerpią inspirację ze starych rozwiązań. Stosowanych przez naukowców już dawno, ale dopiero obecnie dających się wdrożyć w komercyjnej postaci. Dlaczego zaczęliśmy newsa od takiej dygresji? Otóż Olympus prawdopodobnie w nowym aparacie z serii OM-D, który ma być następcą modelu E-M5, zastosuje, technologię mikroprzesunięć, której celem będzie zwiększenie efektywnej rozdzielczości obrazu z 16 Mpix do 40 Mpix. Podobne rozwiązanie stosowało już NASA w latach 90. XX wieku do poprawiania zdjęć wykonanych teleskopem kosmicznym Hubble (nie ma to nic wspólnego z korektą jego "wzroku" w 1993).

Hubble technika przetwarzania obrazu Drizzle
Technika zwana drizzle sprawiała, że po połączeniu składowych ujęć wszelkie wady obrazu były eliminowane, a obrazy galaktyk i gwiazd stawały się wyraźniejsze

W teleskopie Hubble'a stosowano podówczas sensor o zbyt niskiej rozdzielczości, co w wyniku podpróbkowania sprawiało, że uzyskiwane obrazy były zbyt ostre. Tak, to nie pomyłka, gwiazdy widziane spoza atmosfery nie są tak rozmytymi kropkami jak widzimy to z powierzchni Ziemi. Na dodatek, defekty obrazu będące wynikiem padających promieni kosmicznych były tak częste, że odróżnienie gwiazdy od wady było często niemożliwe. By poprawić precyzję obserwacji, teleskop zmieniał położenie tak, by obrazy składowe były przesunięte o ułamek piksela względem siebie. Na orbicie wymagało to sporej precyzji, zobaczymy jak poradzi sobie z tym aparat Olympusa. Niby nic trudnego, ale na przykład symulacja filtra dolnoprzepustowego poprzez mikrodrgania matrycy stosowana w aparatach Pentax K-3 nie wymaga raczej aż tak dużej precyzji przesunięć jak technologia, którą chce wdrożyć Olympus, choć w praktyce jest to prawie ta sama koncepcja.

Olympus OM-D E-M5 mechanizm stabilizacji
Mechanizm stabilizacji obrazu stosowany w dotychczasowym modelu Olympus OM-D E-M5

Olympus jak wiemy nie jest wielkim entuzjastą wyścigu na megapiksele i w jego aparatach bezlusterkowych nadal mamy sensory o rozdzielczości 16 Mpix. Jednak prawdopodonie i on uległ presji na zwiększanie tejże rozdzielczości. Chce jednak zrobić to sprzętowo, nie tracąc ewentualnie nic z zalet pikseli na 16 Mpix sensorze. Zwłaszcza że zwiększanie ich gęstości może mieć gorsze skutki niż w aparatach pełnoklatkowych, czy nawet APS-C (choć nie zawsze znajduje to potwierdzenie w rzeczywistości). Olympus OM-D E-M5 II, który pod taką nazwą (to niepotwierdzona informacja) pojawi się prawdopodobnie w lutym, będzie wykorzystywał system 5-osiowej stabilizacji dla wsparcia procedury wykonywania 8 ujęć przesuniętych względem siebie (prawie identycznie wyglądało to w przypadku Hubble'a). Zostaną one złożone w jedno zdjęcie o rozdzielczości około 40 Mpix.

Mikroprzesunięcia pikseli
Koncepcja mikroprzesunięć

Podkreślamy, takie rozwiązanie to kompletnie inna technika niż sztuczne podbijanie rozdzielczości poprzez interpolację. W tym przypadku do dyspozycji oprogramowanie aparatu będzie miało rzeczywisty sygnał. Dlatego 40-megapikselowa fotografia z 16 Mpix sensora wcale nie musi być skazana jedynie na krytykę.

Źródło: mirrorlessrumors, foto:NadjaWolf (CC BY-SA 2.5)

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    papuas
    3
    Ciekawe.
    Poczekam na testy.
    • avatar
      Konto usunięte
      3
      Ciekawe ile czasu potrzebuje aparat na pełną sekwencję przesunięć w obu osiach?
      • avatar
        dziobolek
        2
        "Olympus jak wiemy nie jest wielkim entuzjastą wyścigu na megapiksele i w jego aparatach bezlusterkowych nadal mamy sensory o rozdzielczości 16 Mpix. Jednak prawdopodonie i on uległ presji na zwiększanie tejże rozdzielczości."

        Pierdu...Pierdu... Pierduły i tyle.

        Ja tu nie widzę, by Olek ulegał jakiejkolwiek presji.
        Olympus zawsze stawiał na wysoką jakość obrazu końcowego,
        cały czas nad tym pracował i jak widzę pracuje nadal,
        podczas gdy pozostali biorą udział w wyścigu na piksele.

        Przypomnijmy może, że to szkła kitowe Olka dodawane do puszek,
        powalały jakością kity konkurencji która z biegiem czasu
        "uległa presji" i zaczęła poprawiać jakość kitowych musztardówek,
        które tak naprawdę mogły robić za przycisk do papieru.

        Przypomnijmy może, że to Olek zapoczątkował trend bezlusterkowców,
        i tak jak konkurencja początkowo wyśmiewała się z tego pomysłu,
        i wróżyła jeszcze szybszą śmierć tego systemu,
        tak teraz jakoś "uległa presji" i każdy producent coś w tym temacie "dłubie".

        Przypomnijmy może... a może już wystarczy, bo jeszcze długo mógłbym wymieniać ;)

        • avatar
          moris231
          0
          Ciekawe kiedy pierwsze testy :D