Detached – majestatyczny taniec w stanie nieważkości
Gry

Detached – majestatyczny taniec w stanie nieważkości

przeczytasz w 4 min.

Niełatwo zrobić grę pod VR, która nie wywoła motyli w żołądku. Detached zupełnie się tym nie przejmuje. W zamian oferuje ciekawą rozgrywkę i przepiękne widoki.

Ocena benchmark.pl
  • 4,1/5
Plusy

- zapierający dech w piersiach kosmos,; - świetna ścieżka dźwiękowa autorstwa Mikołaja Stroińskiego,; - doskonały klimat,; - wyjątkowe doznanie w goglach VR,; - ciekawie pomyślane zagadki przestrzenne,; - realistyczne sterowanie przy pomocy kontrolerów Oculus Touch...

Minusy

…które bardzo szybko potrafi wywołać objawy choroby lokomocyjnej,; - denerwujące zadania czasowe,; - mało chętnych do rozgrywek PvP.

Choć nowe wcielenia gogli VR towarzyszą nam już od pewnego czasu, wirtualna rzeczywistość w branży gier to wciąż bardziej eksperyment niż jakiś okrzepły już gatunek. I nieważne czy mówimy tu o Oculus Rift, HTC Vive czy Playstation VR, wszędzie widać, że twórcy dopiero testują nową technologię próbując wymyślić dla niej nowe, mniej oczywiste zastosowania.

Najważniejsze jednak, że starają się być oryginalni i cały czas przesuwają granice sprawdzając jak daleko mogą się posunąć. Osadzony w kosmosie Detached może być tego najlepszym przykładem. 

Jego twórcy, polskie Anshar Studios postanowiło zaryzykować nie bacząc na to, że wirtualna rzeczywistość, choć niesie ze sobą niesamowity wręcz potencjał, rządzi się pewnymi prawami.  Ba, oni zupełnie świadomie wszystkie je złamali.

Zagubiony w kosmosie

Opustoszała stacja kosmiczna, walczący o każdy łyk powietrza samotny astronauta próbujący przeżyć w lodowatym kosmosie i my oglądający to wszystko z wnętrza jego skafandra – czy aby tego już gdzieś nie widzieliśmy? A i owszem, choćby w niedawnym Adr1ft.

Co prawda tam mieliśmy do czynienia w kosmiczną katastrofą, a w Detached tylko ludzi gdzieś wywiało, ale i tak podobieństwa nasuwają się same. Szczególnie, że i tu i tam trzeba cały czas mocno się rozglądać za kanistrami z tlenem (w Deteched także i paliwem).  Czym więc tak naprawdę różnią się te tytuły? Proste – skalą.

Detached - stacja kosmiczna

Akcja Detached rozgrywa się bowiem nie w jednym obiekcie, ale w całym ich kompleksie rozsianym na sporym kawałku przestrzeni kosmicznej, gdzieś w nieznanych rejonach kosmosu. Do tego dochodzi jeszcze imponującej wielkości pas asteroid. Jest więc gdzie latać.

Bo i cała zabawa polega w zasadzie na swobodnym przeskakiwaniu od jednego punktu do następnego w poszukiwaniu śladów utraconej załogi. Oczywiście, jak to zwykle w tego typu grach bywa po drodze trzeba nieco pogłówkować. Twórcy skwapliwie wykorzystali potencjał zerowej grawitacji tworząc całkiem ciekawe zagadki przestrzenne.

A to gdzieś coś trzeba nacisnąć, by odblokować przejście, a to znowu znaleźć drogę do ukrytego zasobnika z tarczą, która później przydaje się jako osłona, gdy korzystamy ze specjalnych akceleratorów, by przemieścić się na duże odległości, gdy goni nas czas. Bo i takie wyzwania w Detached się zdarzają.

Detached - asteroidy

Oczywiście cała otoczka fabularna to jedynie pretekst by wskoczyć w skafander, doświadczyć czegoś niezwykłego w wirtualnej rzeczywistości i…nauczyć się dryfować w przestrzeni przy zerowej grawitacjii. Powiedźmy, że to taki rozbudowany samouczek (choć i ten podstawowy w grze występuje) przed zabawą w sieci. To ona ma być kwintesencją Detached.

I trzeba twórcom przyznać, że sam pomysł na starcie 2 astronautów w rozległej przestrzeni kosmicznej, gdzie bardziej liczy się precyzyjne kontrolowanie ruchu w stanie nieważkości niż strzelanie do siebie samonaprowadzającymi się pociskami, jest całkiem interesujący. Szkoda tylko, że do czerpania przyjemności z takiej rozgrywki potrzeba błędnika rasowego marynarza.

Detached - rotacja wokół własnej osi

W kosmosie nic nie jest proste

Największym problemem Detached jest próba jak najwierniejszego oddania sposobu poruszania się w zerowej grawitacji. Zakładamy gogle VR i już jesteśmy wewnątrz kosmicznego skafandra wyposażonego w silniczki manewrowe, który może latać we wszystkich kierunkach i obracać się wokół własnej osi. 

Nasze ciało siedzi sobie tymczasem spokojnie w fotelu bądź stoi przed komputerem dzierżąc w dłoniach dwa kontrolery Oculus Touch. I gdy tylko rozpoczniemy pierwsze szalone pląsy w stanie nieważkości, a góra stanie się dołem, a potem znowu górą, powolutku nasz mózg zacznie szeptać „oj, coś tu jest nie halo”. 

Dzieje się tak między innymi ze względu na dość specyficzne sterowanie. Bo choć Detached pozwala na zabawę przy pomocy klawiatury i myszki, to jednak z założonymi goglami to rozwiązanie nie jest zbyt intuicyjne. Macanie na ślepo klawiatury? Nie, dziękuje, postoje.

Detached - gdzie góra

Znacznie bardziej naturalnym towarzyszem Oculus Rifta są kontrolery ruchowe Oculus Touch. W Detached bawiliśmy właśnie takim zestawem. Lewy kontroler odpowiadał za poruszanie się do przodu i do tyłu, a prawy – za rotację.

To oczywiście nie koniec, bo przecież w grze znajdujemy się w stanie nieważkości, a tu jak raz coś wprowadzimy w ruch to samo się nie zatrzyma. Stąd przycisk służący do „wyhamowania”, z którego zresztą bardzo często przychodzi nam korzystać.

Całość sterowania wydaje się więc uszyta na miarę. Kłopot w tym, że zwykli śmiertelnicy tacy jak ja i pewnie większość z Was nie jest przygotowana do kosmicznych harcy, o obracaniu się wokół własnej osi nie wspominając. Trudno więc dziwić się bardzo szybko pojawiającym się objawom choroby lokomocyjnej. Po prostu oko mówi jedno, a błędnik drugie.

O dziwo jednak, wystarczy ograniczyć do minimum korzystanie z rotacji, a ruch wsteczny symulować poprzez skierowanie lewego kontrolera do tyłu i już z czoła znika pot, a żołądek się uspokaja. Nie jestem tylko pewien czy o takie upraszczanie sobie chodziło twórcom. Na pewno ten sposób sterowania nie sprawdzi się zbytnio podczas zabawy w sieci.

Detached - tunel przyspieszający

Detached czyli wyjątkowy symulator astronauty

Kosmos w wykonaniu Detached widziany poprzez gogle VR robi wprost fenomenalne wrażenie. Do tego dochodzi jeszcze świetna muzyka w aranżacji Mikołaja Stroińskiego, w którego dorobku znajduje się choćby ścieżka dźwiękowa z Wiedźmina 3 i Sniper: Ghost Warrior 3. Bez niej Detached straciłby dużo ze swojego klimatu.

Nie da się też zaprzeczyć, że gogle VR pozwalają znacznie głębiej niż do tej pory zanurzyć się w świat gry. W Detached dają one przepotężnego kopa. Kłopot w tym, że przy tym poziomie imersji łatwo o potknięcie. 

Twórcy gry postanowili zaryzykować przesuwając granicę w kierunku dużo bardziej ekstremalnego doświadczenia, w którym stan nieważkości jest faktycznie odczuwalny. Niestety, w tym przypadku to co jest zaletą i wyróżnikiem Detached, jest też największą wadą tej gry. Oswoić błędnik nie jest wcale tak łatwo. 

Pozostaje więc albo przystąpić wcześniej do kursu na astronautę albo grać z włączonym stoperem. Ale co ja mówię, posiadaczy gogli VR i tak do Detached przekonywać zapewne nie muszę.

Detached - kosmos

Mariusz IgnarDetached okiem VR'owego wyjadacza
Mariusz Ignar

W Detached zaskoczyła mnie przede wszystkim jakość grafiki. Jest naprawdę dobra. Ba, mam wrażenie, że to jedna z najładniejszych gier wirtualnych, jakie miałem okazję sprawdzić. Naprawdę można poczuć się jak w kosmosie. Bezkresna, czarna przestrzeń, niezliczone gwiazdy i stan nieważkości robią niesamowite wrażenie.

I tutaj zaczęły się niestety problemy. Otóż wrażenie bezwładności dość szybko pokonało mój błędnik i dłuższa gra okazała się niemożliwa. Byłem przekonany, że czasy choroby lokomocyjnej są już za mną, ale wystarczyło kilka minut z Detached, abym sobie o niej przypomniał.

Czy to wada? Z jednej strony tak, bo trudno się skupić na zabawie czując uderzenia fal gorąca i żołądek podchodzący odrobinę za wysoko. Ale może takie właśnie jest pierwsze wrażenie w kosmosie? Tam przecież też musi być mało komfortowo dla ciała, ale za to widoki rekompensują wszystko. Moja ocena: 4/5

Ocena końcowa:

  • zapierający dech w piersiach kosmos
  • świetna ścieżka dźwiękowa autorstwa Mikołaja Stroińskiego
  • doskonały klimat
  • wyjątkowe doznanie w goglach VR
  • ciekawie pomyślane zagadki przestrzenne
  • realistyczne sterowanie przy pomocy kontrolerów ruchowych Oculus Touch...
     
  • ...które, bardzo szybko potrafi wywołać objawy choroby lokomocyjnej
  • denerwujące zadania czasowe
  • mało chętnych do rozgrywek PvP
     
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
     dobry plus
  • Grywalność:
     dostateczny plus

Ocena ogólna:

82% 4,1/5

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    thoorin
    1
    To musi być fajne doznanie. Ciekawe czy taki trening błędnika w VR jest w stanie pomóc np. w walce z chorobą morską?
    • avatar
      itakumre
      0
      Detached chętnie sobie sprawdzę. Pewnie będę kończył niedługo Everspace, które też polecam ograć w goglach VR - też widoki przepiękne. Choroba lokomocyjna w grach VR jest mi już całkowicie obca, chociaż nie powiem, na samym początku przygody z VR bywało gorzej - ale po pewnym treningu błędnika można się tej dolegliwości całkowicie pozbyć.