• benchmark.pl
  • Gry
  • EA Sports UFC 3 – trzecie uderzenie bywa najpotężniejsze
EA Sports UFC 3 – trzecie uderzenie bywa najpotężniejsze
Gry

EA Sports UFC 3 – trzecie uderzenie bywa najpotężniejsze

przeczytasz w 6 min.

Gdy symulacji MMA jest jak na lekarstwo, twórcy gier mają teoretycznie proste zadanie - odświeżyć poprzednią część, ulepszyć oprawę i patrzeć jak fani bijatyk rzucają się do konsol. Na szczęście, EA Sports UFC 3 celnie punktuje też szeregiem nowości.

Ocena benchmark.pl
  • 4,3/5
Plusy

- symulacja, w której liczy się opanowanie,; - wierne odwzorowanie faktycznych zawodników,; - widoczna poprawa najważniejszych elementów rozgrywki,; - mimo mnogości trybów łatwo się odnaleźć,; - jeszcze lepsza grafika, gdzie widać każdą strugę krwi i potu,; - dobry komentarz audio i ścieżka dźwiękowa.

Minusy

- zła praca kamery w lokalnym trybie wieloosobowym,; - niewystarczający samouczek dla zaawansowanych technik,; - nieintuicyjna walka w parterze,; - animacjom zdarza się „przeskoczyć”.

Nie jest żadną tajemnicą, że „sezonowi” kibice sportowi potrafią w sekundę z kompletnych laików stać się samozwańczymi ekspertami. Ja sam byłem „oktagonowym Januszem”, interesując się bliżej walkami dopiero po sukcesach Joanny Jędrzejczyk, a także z okazji pseudo-walk celebrytów.

Często jednak to gry sportowe na dobre „wkręcają” mnie w daną dyscyplinę. Zdecydowanie udało się to EA Sports UFC 3, które pokazało mi, że brutalna walka to nie bezmyślne „mordobicie”, tylko pojedynek ciosów, rozwagi i opanowania.

EA Sports UFC 3 - Conor McGregor

Zresztą, fani MMA nie mają zbyt wielu nowych gier do wyboru. To nie piłka nożna, której pasjonaci mogą rok po roku debatować: „FIFA czy PES?”. To nawet nie koszykówka, gdzie miłośnicy „basketu” częściej sięgają po serię NBA2K, ale mają też do wyboru NBA Live. 

EA Sports UFC 3 - recenzja gry

Sprawa ma się inaczej, jeśli chodzi o wirtualny ring, który pojawia się w grach nader rzadko. EA Sports porzuciło nawet świetne Fight Night. Nie uważam jednak, że to coś bardzo złego – w końcu nie ma co szukać zamienników, jeśli konkretny produkt stoi na naprawdę wysokim poziomie. 

Atomowy strzał w dziesiątkę

Zacznę od razu od dużego usprawnienia trzeciej części, które czuć w każdym trybie rozgrywki. Od teraz jeden, potężny cios, posłany w dobrym momencie, może być właśnie tym, który powali na deski pozornie mającego przewagę przeciwnika. 

I w tym właściwie zamyka się cała kwintesencja „zabawy” w EA Sports UFC 3. Dlatego też stawiam tę serię ponad nieco chaotyczne Mortal Kombat czy Tekken.

EA Sports UFC 3 - powalenie

Od czasu otrzymania egzemplarza recenzenckiego udało mi się zaprosić do walki „kanapowej” tak wielu znajomych, ilu tylko mogłem. I oczywiście okazało się, że żywy przeciwnik potrafi zaskoczyć mnie scenariuszami, które nie zawsze jest w stanie przewidzieć sztuczna inteligencja. Każda kolejna walka pokazuje, że w oktagonie bardziej niż zwinne kciuki liczy się chłodna kalkulacja.

Masz tendencję do odsłaniania gardy podchodząc do przeciwnika, by szybciej posłać cios prosty w szczękę? No to możesz być właśnie tym nieszczęśnikiem, którego skroń błyskawicznie zostanie „przywitana” stopą rywala. 

A wspominałem już, że po jednym ciosie da się zaliczyć knock-out? W moim przypadku wygrywającym ruchem najczęściej był właśnie potężny kopniak w głowę. A może należysz do tych, którzy punktują drugiego zawodnika kolejnymi „użądleniami”? To nawet dobrze, bo obijanie broniących rąk sprawi, że i te w końcu odpuszczą.

EA Sports UFC 3 - zwycięstwo prze nokaut

Z drugiej strony, w EA Sports UFC 3 olbrzymie znaczenie ma kondycja. Chcesz wiedzieć jak czuje się Twój zawodnik, gdy przez dwadzieścia sekund na zmianę każesz mu wymachiwać rękoma? Skocz do sklepu sportowego, ubierz rękawice i tłucz w worek.

No to jak już się zmęczyłeś, to wyobraź sobie jak wiele sił zostało Ci do tego, żeby obronić się przed nadchodzącym w kontrze ciosem. Albo jak ochoczo będziesz zakładał dźwignię lub wyczołgiwał się z uchwytu, gdy rywal wykorzysta moment słabości i sprowadzi walkę do parteru. 

Mam nadzieję, że daje to obraz tego, że najczęściej dwa-trzy celne ciosy są znacznie skuteczniejsze, niż okładanie na oślep dziesiątki razy, do utraty tchu.

EA Sports UFC 3 - walka w parterze

Wspominałem już o niespodziewanych taktykach, które praktykowali moi „żywi” przeciwnicy. Pamiętam, gdy przez cały pojedynek spokojnie wyczekiwałem na odsłonięcie gardy rywala, by kilkukrotnie w trakcie rundy posłać solidną „piąchę Supermana”. W efekcie pasek zdrowia w sekcji głowy oponenta malał, a sam zawodnik chwiał się na nogach. 

Skupiony w tym starciu na swojej taktyce ofensywnej i obronie jedynie własnej czaszki, zlekceważyłem otrzymywanie ciągłych kopniaków w łydkę. W trzeciej części walki okazało się, że to był błąd. 

Prowadzony przeze mnie José Aldo upadł w sekundę po tym, jak usłyszałem trzask piszczela, który zmroził mi krew w żyłach. Przegrałem, ale nie byłem zły. Wręcz przeciwnie – zachwyca mnie, że UFC 3 od EA Sports obnaża moje słabości, pokazuje błędy i uczy nowych taktyk.

EA Sports UFC 3 - kobiety walczące w klatce

EA Sports UFC 3 – gra dla sprinterów i maratończyków

W zasadzie na poprzednim akapicie mógłbym skończyć recenzję. Jeśli bowiem poczułeś opisywane emocje i odpowiada Ci taki sposób prowadzenia walki – możesz śmiało rozważać zakup gry. Jeżeli jednak potrzeba Ci czegoś więcej i marzysz o rozwijaniu kariery, walkach sieciowych czy tworzeniu własnej drużyny, czas na parę słów o właściwej zawartości gry.

Przyznam szczerze, że niemal cały czas spędzony z poprzednią częścią, UFC 2, poświęciłem na szybkie walki w gronie znajomych. Właściwie, pozostałe tryby „liznąłem przez papierek”, żeby bez zbędnych ceregieli decydować się na błyskawiczne emocje w oktagonie.

Widzę jednak, że EA Sports UFC 3 dokłada wszelkich starań, żeby nowości w innych trybach były od razu wyczuwalne. Ba, nawet same szybkie potyczki można rozgrywać w trybie standardowym, stójkowym czy w parterze. Do wyboru jest nawet opcja „punktowa”, gdzie tak samo liczą się dowolne celne ciosy. Brzmi jak duża różnorodność? A to tylko jeden z wariantów rozgrywki.  

EA Sports UFC 3 - wymiana ciosów

Gdy moi znajomi poszli już do domów i nie miałem kogo wyzwać do pojedynku, nastawiłem się na dłuższą, bardziej wymagającą zabawę i uruchomiłem menu kariery. Konieczność początkowego przejścia przez federację niższą od UFC jest ciekawa, ale mam wrażenie, że poziom trudności jest tu aż nazbyt łatwy. 

Jednak już po paru nudnych walkach robi się naprawdę ciekawie, za sprawą wyczuwalnego rozwoju. Zawodnik przechodzi bowiem kolejne obozy przygotowawcze, gdzie uczymy go nowych ciosów i przydzielamy zdobywane atuty. W międzyczasie zadbamy też o rozgłos walki w mediach społecznościowych lub sprawdzimy postęp celów pobocznych, niezbędnych do uzyskania prestiżowego tytułu najlepszego z najlepszych.

EA Sports UFC 3 - podsumowanie po walce w trybie kariery

Jeśli przed uruchomieniem kariery walczyłeś Conorem McGregorem i wyćwiczyłeś chociażby kombinację odpowiadającą za „latające kolano”, muszę Cię zmartwić. Twój prywatny bohater musi odbyć sporo treningów, zanim opcja tego czy innych widowiskowych ciosów stanie się dostępna. 

Osobiście uważam to za genialne rozwiązanie. Tym bardziej, że na początku gracz nie jest przytłoczony ogromem zaawansowanych ciosów do opanowania. Postęp jest dzięki temu widoczny i niesamowicie satysfakcjonujący.

Podobnie sprawa rozwoju wygląda w trybie UFC 3 Ultimate Team, gdzie tworzymy i prowadzimy całą drużynę „fighterów”. Tu także zdobywamy i przydzielamy nowe ruchy, sposoby na powalenie czy wygraną przez poddanie przeciwnika. Kolejne karty z usprawnieniami nie pojawiają się jednak w wyniku ćwiczeń, a paczek z przedmiotami, otrzymywanymi po kolejnych walkach. 

EA Sports UFC 3 - rozwój zawodnika w trybie kariery

Tak, dobrze się domyślacie – to ten element, za który EA Sports pozwala sobie dodatkowo płacić prawdziwą gotówką. Na szczęście, jest to absolutnie opcjonalne, o czym świadczą wygrane przeze mnie kolejne tytuły mistrzowskie, bez wydanej nawet jednej złotówki. 

Dobrze zbalansowany poziom trudności sprawia, że stworzenie zespołu pięciu potężnych zawodników z różnych kategorii wagowych daje naprawdę dużo radości.

EA Sports UFC 3 - Joanna Jędrzejczak

Niesportowe ciosy w pięknym pojedynku

Mimo tego, że EA Sports UFC 3 zdążyło zapewnić mi sporo frajdy i z pewnością będzie to robić jeszcze przez długie miesiące, mam parę krytycznych uwag. Przede wszystkim, gry sportowe traktuję głównie jako imprezowa rozgrywka, do lokalnej rywalizacji. W tym trybie jeden techniczny element jest olbrzymim krokiem wstecz, częściowo zniechęcającym mnie do szybkich walk ze znajomymi.

Mówię tu o kamerze, której praca momentami bywa po prostu katastrofalna. Nie miałem tego problemu w UFC 2, a w najnowszej odsłonie widok często przechodzi na dłuższą chwilę za plecy jednego z zawodników, przez co postać drugiego gracza staje się niemal niewidoczna. 

Zdarza się to może raz, czy dwa na walkę, za to większym problemem jest niemal bez przerwy obracający się obraz. Nie wiem dlaczego nie przeszkadzało mi to w poprzedniej części, ale tym razem autentycznie zaczynało kręcić mi się w głowie po kilku pojedynkach. 

Brzmi to banalnie, ale dwugodzinne sesje ze znajomymi kończyły się tym, że czułem się naprawdę nieprzyjemnie. Mam ogromną nadzieję, że gra otrzyma aktualizację, która zniweluje ten problem. Żeby nie było wątpliwości – w trybach, w którym przy konsoli siedzi tylko jeden gracz (także w wieloosobowym wariancie sieciowym), ta dolegliwość znika. 

EA Sports UFC 3 - dziewczyny

Kolejnym problemem jest walka w parterze. Niejednokrotnie zdarzało się, że kładłem rywala na matę, prostowałem plecy i spuszczałem na głowę nieszczęśnika potężne ciosy, by po kilkunastu sekundach zakończyć pojedynek. Mój żywy przeciwnik często wtedy odrzucał pada krzycząc coś o tym, że „ta gra jest bez sensu”. Ja, co gorsza, nierzadko przyznawałem mu rację.

Czasem naprawdę nie wiadomo kto ma przewagę, gdy uruchamia się mini-gierka w wymianę chwytów i powaleń. Teoretycznie wystarczy operować jednym „spustem” i prawą gałką analogową. W praktyce czasem dochodzą blokady, a w innych momentach… chyba tylko szczęście. 

Być może duże znaczenie ma wyczucie czasu. Prawdopodobnie liczą się też indywidualne umiejętności zawodnika, a na pewno sporo zależy od kondycji. Szkoda tylko, że to wszystko tylko moje domysły, a cały mechanizm nie jest dokładnie wytłumaczony i często trzeba uznać przewagę rywala „bo tak”.

EA Sports UFC 3 - dojście do parteru

Ogólnie, walka w parterze pokazała mi, że w EA Sports UFC 3, podobnie jak w poprzedniczce, brak naprawdę dobrego samouczka. Kończy się na filmikach instruktażowych i serii wyzwań. Z tych drugich nie przychodzi jednak nic dobrego, bo skoro nie potrafię przez 30 sekund utrzymać przeciwnika w pozycji bocznej, to bez przeszkolenia nie zrobię tego w żadnym z trybów, także treningowym. 

Pozostaje więc albo bić się „na wyczucie”, albo w przypływie frustracji uruchamiać tryb stójkowy, rezygnując z kłopotliwych sekwencji.

EA Sports UFC 3 - nauka ataków

Wciąż też czuję lekki niesmak odnośnie animacji. O ile odwzorowanie graficzne postaci, ich ruchy czy mimika są świetne, o tyle zachowanie modeli czasem bywa pokraczne. Najczęściej występuje to w momencie, gdy obaj walczący wyprowadzą ten sam cios w podobnym czasie. 

Przykładowo, nogi rywali potrafią dziwnie się ze sobą minąć, a uderzona głowa może nienaturalnie odskoczyć, strasząc „przeskakującą” animacją. Tak, jakby konsola wyliczyła gdzie padnie cios, a silnik graficzny nie dał sobie rady z realistycznym tego przedstawieniem.

EA Sports UFC 3 - cios w głowę

Wirtualne ciosy, którym nie da się oprzeć 

Niektóre błędy są frustrujące, to fakt. Mimo to, nie pamiętam która gra sportowa potrafiła ostatnio na tak długo przykuć mnie do ekranu. Wszystko dlatego, że pojedynki są szybkie, emocjonujące i nieprzewidywalne. 

EA Sports UFC 3 nagradza przemyślane ruchy i dotkliwie karze za popełniane błędy. Najnowsza część serii nie jest jednak tylko pozycją dla fanatyków sztuk walki. Chwilę relaksu może odczuć każdy gracz, zwłaszcza na niższych poziomach trudności.

Wszystkim, którzy już fascynują się MMA lub UFC lub dopiero chcą poznać piękno tego „brzydkiego” sportu, mogę z czystym sumieniem polecić najnowszą produkcję EA. To znakomita pozycja dla tych, którzy wszystkie Tekkeny, Mortal Kombat czy Injustice uważają za zbyt chaotyczne. Tym, którzy od walenia w przyciski wolą wyprowadzać jeden, celny cios, EA Sports UFC 3 zaoferuje równie czystą i sprawiającą dużą satysfakcję rozrywkę.

EA Sports UFC 3 - gest zwycięzcy

Ocena końcowa EA Sports UFC 3:

  • symulacja, w której liczy się opanowanie
  • wierne odwzorowanie faktycznych zawodników
  • widoczna poprawa najważniejszych elementów rozgrywki
  • mimo mnogości trybów łatwo się odnaleźć
  • jeszcze lepsza grafika, gdzie widać każdą strugę krwi i potu
  • dobry komentarz audio i ścieżka dźwiękowa
     
  • zła praca kamery w lokalnym trybie wieloosobowym
  • niewystarczający samouczek dla zaawansowanych technik
  • nieintuicyjna walka w parterze
  • animacjom zdarza się "przeskoczyć"
     
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
    dobry
  • Grywalność:
     dobry plus

86% 4,3/5

Kopię gry do testów dostarczył wydawca – Electronic Arts Polska

Komentarze

7
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    q3aki
    0
    ta oprawa graficzna...;)
    • avatar
      PayStation4PowerOF18fps
      0
      Na PC nie ma więc gra śmietnik na pudełka.
      • avatar
        quternoga00
        0
        nie rozumiem takich gier