Gry

Najsłabsze ogniwo. Myszką i padem

przeczytasz w 3 min.

Gameplay, czyli esencja, bez której FIFA jest niczym. Niestety to właśnie za niego gra srogo oberwie w ostatecznym podsumowaniu. Na nic bowiem kolorowa otoczka, poprawiona grafika i świetne tryby rozgrywki, gdy to co jest absolutnie najważniejsze totalnie kuleje! Poczynania wirtualnych piłkarzy na boisku to pokaz drewnianych kukiełek, pozbawionych jakiejkolwiek zwrotności czy umiejętności wykorzystywania indywidualnych atrybutów.

EA Sports zapowiadało świetny system kolizji – czyli wszystko miało być w porządku gdy dwumetrowy napastnik tratował drobnego obrońcę i odwrotnie – a tymczasem przesadnie nie odczuwamy go w trakcie zabawy. W Pro Evolution Soccer 2008 wygląda to dużo lepiej, choć nie przypominam sobie, by twórcy specjalnie się tym afiszowali.

Podobnie zresztą z zakresem ruchu piłkarzy, grą ciałem, umiejętnością kontrolowania piłki czy wykorzystywania indywidualnych atrybutów. Dacie wiarę, że w FIFA 09 piłkarz o maksymalnych możliwych umiejętnościach (99) jest tylko nieznacznie lepszy od ligowego średniaka (60 punktów)? Ani szczególnie nie podkreśla to realizmu, ani nie sprzyja dobrej zabawie. Zawodników się po prostu nie czuje, brak tam indywidualizmu, nie ma charakterystycznych postaci typu mały Japończyk o niezwykłej technice i prędkości, który wprawdzie nie ma szans w pojedynku na główki, ale i tak mało kto jest mu w stanie dorównać w ataku... W PES 2008 każdy piłkarz miał duszę, być może to świadczyło o geniuszu tej gry. Tutaj mamy obiekty biegające, kopiące po ściśle określonych trajektoriach.

Niestety ten cały schematyzm to kolejna gigantyczna bolączka gameplay’u. Strzelenie bramki to sprawa wręcz banalna i to z kilku powodów. Przede wszystkim bramkarze swoim intelektem dorównują chyba tylko naszym politykom. Sytuacja sam na sam zawsze (lub prawie zawsze – napastnik musi być jednak wyjątkowym beztalenciem) kończy się bramką.

Drugim powodem łatwości w zdobywaniu goli są właśnie te schematy. Mocny strzał zza pola pod odpowiednim kątem również zawsze kończy się sukcesem. Co jednak ciekawe – z drugiej strony w FIFA 09  totalnie leży (i dogorywa!) gra na skrzydłach. Zdobycie bramki z dośrodkowania w powietrzu lub po ziemi jest zdecydowanie za trudne. Irytują także błędy komputerowych partnerów. Wirtualni napastnicy z naszej drużyny regularnie wystawiają się na pozycjach spalonych, psując przy tym wiele z przeprowadzanych akcji.

Zmiana ustawień taktycznych nie ma wielkiego wpływu na grę prowadzonej ekipy. Wprawdzie możemy je szczegółowo modyfikować, nawet co do milimetra boiska, jak to miało miejsce we wspomnianym już kilka razy PES 2008, jednakże wydaje się, że tak naprawdę fakt czy gramy ustawieniem 1-4-5 czy 3-4-3 nie ma większego wpływu na zabawę.

Myszką i padem

Gameplay FIFA 09 to całkowita porażka. To, co dzieje się na boisku kuleje pod prawie każdym możliwym względem – zawodników się nie czuje, są oni bezpłciowi, ich sztuczna inteligencja wprawia w zażenowanie, a na dodatek akcje są na tyle schematyczne, że wszystkie bramki wyglądają dokładnie tak samo. Nic zatem dziwnego, że już po kilku pierwszych spotkaniach to wszystko staje się przeraźliwie nudne i nie pomaga ani podniesienie poziomu trudności, ani kombinowanie z dostępnymi kontrolerami.

Pad i klawiatura to w końcu standard. A słyszeliście o tym, że FIFA 09 oferuje także możliwość zabawy za pomocą myszki? To kolejna z rewolucji marketingowców EA. Niestety na tym się skończyło, bowiem gracze z całego świata – a ja ich z całego serca popieram – uznali to rozwiązanie za totalną porażkę. Miało oferować lepszą precyzję podań, strzałów, itp., ale w gruncie rzeczy jest to rozwiązanie niewygodne, niepraktyczne i totalnie zbędne. Na domiar złego EA postanowiło wprowadzić nam nową, domyślną klawiszologię. Trudno mówić czy jest ona dobra czy zła, ale po kilkunastu latach z układem WASD nie ma sensu przeprowadzać zmian tego typu. Na szczęście da się to szybko odkręcić w menu rekonfiguracji.

W obliczu tak kiepskiego gameplay’u ironią byłoby doszukiwanie się jakiejkolwiek przyjemności z rozgrywki w trybie dla wielu graczy. Od strony technicznej zrealizowano go naprawdę perfekcyjnie. Możliwe są rozgrywki różnego typu, na przykład rywalizacja rankingowa z FIFOmaniakami z całego świata. Rzeczywiście – nic tak mocno nie ratuje gry jak multiplayer. Wprawdzie zabawa cały czas jest sztywna i koślawa, ale cudownie udaje się uniknąć schematyczności, a żywy przeciwnik dostarcza znacznie więcej radości niż komputerowe AI. Niestety zabawie towarzyszą regularne problemy z połączeniem, a także wszędobylskie w nowej edycji błędy. Jeśli jednak już szczęśliwie rozpoczniemy spotkanie – przeważnie przebiega ono bez większych komplikacji.