Gry

FIFA Manager 09

przeczytasz w 2 min.

Zawsze zastanawiałem się czemu w grze Football Manager prowadzimy menedżera, skoro tak naprawdę w zdecydowanej mierze wypełniamy szeroko pojęte kompetencje trenera – w końcu Mourinho, Janas, Wegner, Benitez są powszechnie określani mianem trenerów, a nie menedżerów.

Podobne pytanie zadali sobie najwyraźniej ludzie z Electronic Arts, bowiem w ich FIFA Managerze – zgodnie z tytułem – zdecydowanie większy nacisk położono na wszelkiej maści kwestie organizacyjne, które to właśnie (wedle mojej wiedzy) leżą w kompetencji typowych, klubowych menedżerów.

Niestety, efekt takiej decyzji nie jest do końca zadowalający, bowiem wraz z wprowadzeniem dziesiątek możliwości pokroju sklepików z pamiątkami, konferencji prasowych, rozbudowywania stadionu, światowych tournee, itp. (tego jest naprawdę masa) wyraźnie zaniedbano aspekt chyba jednak najważniejszy – czysto sportowy.

Do wygrywania meczu za meczem wystarczą zawodnicy o najlepszych, możliwych parametrach. Pal licho taktykę, pal licho atmosferę, pal licho zgranie – byle byli szybcy, zwinni i wysocy. Poziom rozumowania aplikacji trochę na poziomie Liga Polska Manager.

Oczywiście tego typu rozwiązanie może mieć swoje uroki – sprawa jest prosta i wiemy na czym stoimy, ale z drugiej strony nie ma w tym ani trochę magii, którą przecież kilkanaście akapitów temu tak bardzo zachwalałem w FM’ie. W zasadzie psuje to przyjemność z wyszukiwania mało znanych „perełek”, ukrytych gdzieś w Tadżykistanie przyszłych gwiazdorów światowego futbolu, bo i szkolenie młodych zawodników zwyczajnie nie kalkuluje się tak bardzo jak sprowadzenie jakiejś super gwiazdy.

A szkoda, bo baza w FIFA Manager 09 jest całkiem przyzwoita. Wprawdzie na tle produkcji Sports Interactive nadal wydaje się uboga i mniej dokładna, ale widać tu postęp w stosunku do poprzednich edycji.

Niestety, jest to jedna z nielicznych innowacji, bowiem Electronic Arts wyjątkowo konsekwentnie stosuje swoją politykę sprzedawania tej samej gry przez trzy lata z rzędu. W tym roku jakoś wyjątkowo mocno starali się niczego nie zmieniać. Jedną z niewielu nowości, która od razu rzuca się w oczy jest zmieniony design i jak zapewniają twórcy, „poprawiony” interfejs.

O ile całość w istocie wygląda naprawdę ładnie (troszeczkę w gazetowym stylu), tak intuicyjność tego wszystkiego przyprawia o ból głowy. Ogrom opcji jest tak olbrzymi, że naprawdę ciężko jest się w tym wszystkim odnaleźć.

Interfejs jest irytujący w praktycznie każdym momencie rozrywki, bowiem trudno jest się połapać nawet w trakcie przeprowadzania zmian taktycznych (a tutaj – mimo wszystko – dobrze jest wiedzieć o co chodzi) czy przedmeczowej oprawy. Ładnie to wygląda, ale chaotycznie, w związku z czym zdecydowanie lepiej sprawdza się prostota Football Managera.



Trzeba oddać FIFA Manager 09, że opcji piłkarsko-sportowych troszkę ma. Są oczywiście transfery, kontrakty, negocjacje, treningi, mecze, zestawienia zawodników, itd. Jakoś brak temu ducha prawdziwego futbolu. Być może dlatego, że wszystko to nie ma wielkiego wpływu na grę drużyny - a jedynie parametry występujących w podstawowym składzie zawodników.
Nawet ustawienie taktyczne może być kuriozalne, a i tak da się z tego wyciągnąć przyzwoity wynik, co w Football Managerze wiązałoby się z porażką rzędu 14-0.

Nie zabrakło też etatu dla asystenta menedżera, który pomaga nam w różnych, trudnych sprawach. Tym razem jednak nie musimy się decydować czy zaufać obecnemu, czy sprowadzać jakiegoś znakomitego specjalistę (jak u konkurencji). Po prostu niezależnie od opcji podeślą nam głąba (z cyklu tych z prawdziwego zdarzenia), który robi więcej złego niż dobrego.