Jak zamontować telefon na rowerze? Możemy wybrać rozwiązanie solidne lub uchwyt dla odważnych!
Akcesoria do telefonów

Jak zamontować telefon na rowerze? Możemy wybrać rozwiązanie solidne lub uchwyt dla odważnych!

przeczytasz w 5 min.

Jak zamontować telefon na rowerze? Tak, takie mamy czasy, że bez telefonu ani rusz i to nawet na rowerze, gdzie może służyć jako nawigacja lub jako, hmm, licznik? Tak czy inaczej, sprawdźmy jakie rozwiązania do zamontowania komórki na rowerze oferuje rynek.

Bez telefonu, no dobra - bez smartfona, jak bez ręki? No trochę tak, takie czasy w końcu, że smartfon przydaje się zawsze i wszędzie, również na rowerze, ot choćby po to, by odpalić aplikację z nawigacją. Właśnie dlatego warto mieć to nie tyle pod ręką, co w zasięgu ręki. Jak jednak zamontować telefon na rowerze, by był on możliwie bezpieczny i łatwo dostępny? Rynek oferuje mnóstwo rozwiązań, od budżetowych “gumiaków”, przez “motocyklowe” zaciski, po sprytne i przemyślane uchwyty. Sprawdźmy, czym poszczególne opcje się charakteryzują i jak wybrać tę najlepszą.

Opcja budżetowa, czyli silikonowe “uchwyty”

To zna pewnie każdy, prawda? Tani silikonowy gumiak, taki rowerowy odpowiednik najprostszych samochodowych uchwytów na smartfona. Kosztuje to złotych 5, 10, czasem 15, rozciąga się jak stare gacie i pochwyci nawet te modne dziś olbrzymie smartfony. Czy warto sięgnąć po taki uchwyt? Otóż nie przeciągajmy tego - nie warto. Chyba że jakoś szczególnie nam na naszym smartfonie nie zależy.

W samochodzie taka silikonowa łapka ma jeszcze jakiś tam zdawkowy sens. No bo jeśli nawigację z telefonu włączamy rzadko, a ten zwykle podróżuje w kieszeni spodni, w schowku, na jakiejś półeczce czy w cupholderze (umówmy się - tam właśnie smartfon ląduje najczęściej), to od biedy możemy wepchnąć go w gumiaka. I nawet jak telefon z niego wyskoczy na jakimś wyboju, to spadnie nam na kolana, na fotel, na dywaniki. Ergo, jest spora szansa, że przeżyje i nic mu się nie stanie. 

Na rowerze taka szansa jest jednak znikoma. Jeśli z poziomu kierownicy smartfon gruchnie o asfalt to pewnie nie będzie już prezentował się tak wdzięcznie jak wcześniej. I to, rzecz jasna, w sytuacji gdy smartfon ten w ogóle przeżyje upadek. Reasumując, darujmy sobie gumiaki. Nie po to wydajemy 1000, 1500 czy 6000 ciężko zarobionych polskich złotych, by wozić ten nasz supersprzęt w uchwycie tańszym niż czteropak piwa 0%. Za duże ryzyko, ot co. 

Silikonowe uchwyty lepiej odpuścić, szkoda telefonu!

Torba z okienkiem?

Całkiem przyzwoitym rozwiązaniem są wszelkie torebki montowane w okolicy mostka, przy styku główki ramy z górną rurą. Takie torebki z foliowym okienkiem u góry. Pod okienkiem tym mieści się kieszonka, do której wsuwamy smartfona i pyk, możemy jechać. Estetycznie rozwiązanie jest dyskusyjne, choć zdarzają się i pięknie wykonane, sztywne torby, ale praktycznie - jest prawie okej. Prawie, gdyż korzystanie z telefonu jest utrudnione lub wręcz niemożliwe - zależy od modelu torby i zastosowanej folii w okienku. Na plus fakt, że torby tego typu to też fajne miejsce do przechowywania innych szpargałów, kluczy, batonów, kasztanów i żołędzi, kto tam jaką ma fantazję. 

Torba z okienkiem na rower

Cena takich torebek pozwalających na wsadzenie smartfona waha się gdzieś od kilkudziesięciu złotych na internetowych targowiskach jak AliExpress, do kilkuset za produkty renomowanych marek. Prawdę mówiąc, jeśli już wybierzemy takie rozwiązanie do przewożenia smartfonu na rowerze, to nie ma co się szarpać na torby klasy premium. Ot kupić torbę z “Ali” albo z jakiegoś popularnego marketu sportowego i jazda. Swoje zadanie spełni, a nie wydrenuje portfela.

Solidne, pancerne, ciężkie jak diabli

Podziałajmy skokowo w tym artykule, przeskakując (celowy dobór słów) od najmniej polecanych rozwiązań do tych zdecydowanie najlepszych. Zatem po gumowych prowizorkach i torebkach z foliowymi kieszonkami na smartfon czas na uchwyty, które działają doskonale, ale mają inne wady. Są ciężkie, wyglądają wybitnie topornie i są ciężkie. Takie uchwyty jak popularny GUB - absolutnie pancerna rzecz, czy np. rozsuwane metalowe kieszonki zaciskane za pomocą śruby, pająki chwytające smartfona czterema łapami znane również ze świata samochodowych uchwytów na telefony, są spoko, ale zdecydowanie nie są dla każdego. 

No bo tak na logikę, jak ktoś trenuje albo ściga się i po to właśnie trenuje, to wożenie ważącego pół kilo (pewnie przesadzam) uchwytu na szosowym rowerze wykonanym z ”carbon fiber” nie ma wiele sensu. W świecie MTB, jak ktoś śmiga na wylajtowanych rowerach XC to też raczej nie jest fanem dokładania sobie dodatkowej masy. No taka prawda, rowerowi wariaci na każdy gram potrafią spoglądać z pogardą. Ale co tam, nawet jak ktoś się nie ściga i na wagę roweru i akcesoriów ma wywalone, to może chcieć mimo wszystko wsadzać smartfona w coś bardziej subtelnego niż wystający metalowy dynks

Rowerowy uchwyt na telefon

Solidne metalowe i nie tylko metalowe uchwyty sprawdzą się zatem do rowerów miejskich, jakichś trekkingów oraz tam, gdzie estetyka i waga nie mają szczególnego znaczenia. Do MTB lepsze będą od nich opisane wcześniej torby, które dodatkowo ochronią telefon, jak ktoś grzmotnie o glebę na zjeździe, a do szosy? W szosie to telefon do kieszonki i tyle…

W gruncie rzeczy to, jak przewozimy smartfon na kierownicy roweru zależy od tego, czym i jak jeździmy, trudno więc znaleźć uchwyt idealny.

Quad Lock i Gear Lock - absolutny top!

Nie no, to z tym telefonem do kieszonki to żart taki był. Nieśmieszny, ale jednak żart. W szosie najlepiej sprawdzi się inne rozwiązanie. Zresztą nie tylko w szosie, bo Quad LockGear Lock to zdecydowanie najlepsze uchwyty na telefon, jakie można sobie wymyślić. Łączą estetykę, minimalizm, łatwość montażu i demontażu smartfona, mają nawet opcję z reduktorem drgań (Quad Lock konkretnie takie coś oferuje), no i są najdroższymi uchwytami na rynku. No coś za coś, można powiedzieć, bo w tym przypadku cena idzie w parze z jakością i takim dobrze przemyślanym działaniem.

Zarówno Quad Lock, jak i Spigen Gear Lock to genialnie pomyślane uchwyty rowerowe! Wyglądają bardzo podobnie, mają możliwość zamontowania smartfona na ramieniu równoległym do mostka, tak bardziej szosowo, na samym mostku czy po prostu na kierownicy. Wykonane są z tworzywa sztucznego, choć rzekomo podobno wzmacnianego włóknem węglowym (?). Zasada działania również jest zbliżona, kupujemy uchwyt, etui do smartfona z wyspą wpinaną w uchwyt lub takąż wyspę przyklejamy do własnego etui, i to tyle. Sposób montowania telefonu jest bardzo podobny, ot trafiamy wyspą w uchwyt i przekręcamy. Demontaż? Przyciskamy dźwigienkę i przekręcamy albo przesuwamy dźwigienkę i przekręcamy. Tak że ten, identyczny patent w sumie.

Sposób montażu rozwiązany bliźniaczo jak w przypadku liczników rowerowych ma też ten plus, że bez problemu możemy sobie telefon montować w pionie oraz w poziomie, jak tam sobie życzymy. Co ważne, uchwyty trzymają telefon jak złe, nie ma szans, by coś tu odpadło, coś się oderwało - spokojnie można za nie podnieść cały rower, choć nie próbowałbym tego w przypadku roweru elektrycznego, bo i po co?

Temat komplikuje w przypadku tych dwóch rozwiązań cena. Najprostszy Gear Lock od Spigena to koszt ponad 50 zł, a model z wysięgnikiem/ramieniem to już granice 100 zł. Quad Lock jest jeszcze nieco droższy. Drożej zatem niż inne patenty dostępne na rynku, ale trzeba przyznać, że będą to dobrze wydane pieniądze. Uchwyty są estetyczne, wytrzymałe i gwarantują doskonałe trzymanie smartfona. 

Co wybrać, jak żyć?

Szczęśliwie używałem wszystkich rodzajów uchwytów na smartfona. Silikonowego gumiaka na jednej jeździe, bo jak mi Pixel gruchnął o asfalt, to aż zazgrzytałem zębami. Szczęśliwie był już popękany, więc ten, mniejszy ból. Torbę z foliowym okienkiem/kieszonką też uskuteczniałem i całkiem spoko była na takie niezobowiązujące wycieczki. Zresztą jak mnie, jakiś bikepacking najdzie, to ląduje na ramie i dziś. 

Jeden z pancernych metalowych uchwytów jeździ u mnie w rowerze miejskim i tam radzi sobie doskonale, bo trzyma telefon tak mocno, że złodziej by sobie rękę złamał, a nie wyrwał go z kleszczy tego mocowania. Do żadnego innego roweru jednak się ten patent moim zdaniem nie nadaje. Gear Locka z kolei montuję okresowo do gravela i nachwalić się go nie mogę, a dawniej, na poprzednim gravelu, prawdziwym amerykańskim Marinie z Ameryki, który śmiga dziś po Inowrocławiu, używałem Quad Locka, ale uchwyt sprzedałem razem z rowerem, bo kupujący to fajny gość był. 

Nie przedłużając, po pierwsze, nie kupować silikonowych uchwytów. Szkoda życia, tfu, smartfona. Po drugie, jak ktoś jeździ dużo i chce zamontować smartfon na najlepszym rozwiązaniu pod słońcem - niech kupuje Gear Locka lub Quad Locka, tu nie da się wybrać źle. Po trzecie, torby i pancerne uchwyty też są spoko, ale pamiętajmy, że dość mocno rzucają się w oczy i są no, albo duże, albo ciężkie, albo duże i ciężkie.

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Fa_sol
    1
    "Solidne, pancerne, ciężkie jak diabli" Mam tego typu uchwyt i jestem z niego bardzo zadowolony, o ile nikt mi młotkiem w telefon nie uderzy to sam z siebie nigdy z niego nie wypadnie. Co do jego wagi to autor chyba nigdy tego typu uchwytu na oczy nie widział, uchwyt jest z aluminium 6061 i mówić o nim "ciężki" to gruba przesada. Mój telefon jest co najmniej trzy razy cięższy niż ten uchwyt :P
    • avatar
      agnus
      1
      Przetestowałem pierdylard uchwytów i torebek na rower. Tylko QuadLock działa dobrze i mam go już na dwóch rowerach od lat.
      • avatar
        bartoliniog
        0
        "torba" ma tą przewagę, że bardzo dobrze tłumi drgania, przez co bezpieczna jest optyka aparatu (która jest bardzo czuła i regularne wstrząsy mogą ją rozkalibrować/zepsuć)... minus taki że sterowanie smartfonem i jego automatyczne przyciemnianie ekranu daje się ostro we znaki ;)

        któryś z tych "mocniejszych" uchwytów posiada możliwość dorzucenia jakiegoś dynksa to wytłumienia drgań czy jesteśmy skazani na to że smarffon poczuje każdą możliwą nierówność nawierzchni?