Dawno nie miałem lepszej klawiatury. Test Mountain Everest 60 - perfekcyjnej w niemal każdym calu
Klawiatury

Dawno nie miałem lepszej klawiatury. Test Mountain Everest 60 - perfekcyjnej w niemal każdym calu

przeczytasz w 8 min.

Mountain Everest 60 to klawiatura, jak zresztą nazwa wskazuje, w rozmiarze 60. Jak ten „maluch” sprawdza się podczas codziennego użytkowania i dlaczego według mnie to jedna z najlepszych klawiatur mechanicznych w swoim rozmiarze na rynku? Zapraszam do testu Mountain Everest 60.

ocena redakcji:
  • 4,7/5

Minimalizm dociera w coraz to kolejne zakamarki świata technologicznego. Stonowane wzornictwo i jak najbardziej optymalne wykorzystanie dostępnej przestrzeni obserwujemy nawet w przypadku klawiatur.

Doskonałym tego przykładem jest obecność na rynku klawiatur w rozmiarze 60%. To konstrukcje, które zostały pozbawione wydzielonego pola numerycznego (numpad) i odrębnej sekcji ze strzałkami. Te drugie zostały „ściśnięte” w resztę układu zastępując kilka klawiszy, których funkcjonalność można przywrócić prostymi skrótami klawiszowymi.

Po kompaktowych gabarytów klawiatury sięgają przede wszystkim ci, którzy chcą zachować na biurku minimalizm i są w pełni świadomi swoich wymagań. Całkowitą nowością, która właśnie pojawiła się na rynku i może na nim zrobić spore zamieszanie jest Mountain Everest 60 - sprzęt od firmy, która finansowała projekt prekursora Everest 60 - model Everest w ramach kampanii na Kicksterterze, a dziś oferuje produkt premium z górnej półki, który ma duże predyspozycje do bycia jedną z najlepszych klawiatur mechaniczych w rozmiarze 60% na rynku.

Zakochałem się w niej już przed wyjęciem z opakowania

Opakowania w moim przypadku są aż dwa. Dwa, bo jedno do klawiatury, drugie natomiast do oddzielnego dołączanego pola numerycznego.

W kontekście samych opakowań - pod wrażeniem będą nawet ci, którzy zwykle nie zwracają na nie uwagi - gwarantuję. Kartonik to klasa sama w sobie. Pomijając już tak oczywistą kwestię jak kolorystyka z dominującą czernią (matowe wykończenie i połyskujący napis) i niebieskimi wstawkami, to najbardziej w oczy rzuca się przyklejony od przodu logotyp Mountain. Bynajmniej nie jest to niewielka naklejka, a naprawdę duży kawałek plastiku.

Mountain Everest 60 Opakowanie wygląda nieźle, prawda? Ma w sobie coś z produktu premium

Sposób otwierania opakowania również nie jest „standardowy”. Producent zadbał o magnesy trzymające górną część kartonika na miejscu, natomiast po jej uniesieniu oczom ukazuje się ona - w całej okazałości klawiatura Everest 60.

Rozpakowanie klawiatury Mountaint Everest 60 to dodatkowe wrażenia, które są domeną produktów z najwyższej półki. Tam liczy się nie tylko sam produkt, a sposób jego dostarczenia - a Mountain wie, jak zrobić to dobrze.

Wewnątrz opakowania znalazły się szkice projektowe modelu Everest 60 i miły akcent - kilka słów od właściciela Mountain. Poza samą klawiaturą, producent w zestawie dostarcza zestaw naklejek, przewód USB (zakończony USB-C) długi na 1,6 m, 4 magnesowe podkładki, którymi można regulować wysokość urządzenia, szczypce do wyciągania klawiszy oraz przełączników (tak, Everest 60 to klawiatura hot-swappable z 3 i 5 pinami) i jeden klawisz, tzw. keycap z logo Mountain do umieszczenia w miejscu Esc - wygląda całkiem fajnie i dodaje nieco charakteru niemal w pełni czarnej klawiaturze. Sam zresztą go użyłem.

Mountain Everest 60 Na zdjęciu zabrakło dołączonego zestawu naklejek. Poza tym zawartość opakowania jest satysfakcjonujące

Specyfikacja techniczna Mountain Everest 60

Typ/rozmiar60%
PrzełącznikiMountain 55 Tactile (Hot Swap)
Połączenieprzewodowe (USB)
Podświetlenietak, RGB 16 mln
Nacisk do aktywacji55 g
Odległość do aktywacji2 mm
Całkowita długość skoku4 mm
Materiałaluminium, ABS
Wymiary i waga307.2 x 115 x 41.3 mm, 768 g
Dodatkowe funkcjeoprogramowanie do personalizacji;
regulowana stopka;
podwójne pokrycie klawiszy;
aluminiowa obudowa;
5 antypoślizgowych podkładek;
obsługa makr;
N-key rollover.

Wygląd i jakość wykonania klawiatury również zasługuje na dużą pochwałę

To, czego nie sposób nie zauważyć po rozpakowaniu Mountain Everest 60, to jej waga. Dokładnie 768 g - tyle waży to kompaktowe urządzenie dzięki czemu nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy wątpić, że producent przykuł dużą uwagę do materiałów użytych do produkcji.

Z uwagi na wagę, klawiatura jest zupełnie stabilna na biurku podczas pracy. Trzy naprawdę duże podkładki i dwie mniejsze gwarantują, że sprzęt nie drgnie ani o milimetr.

Mountain Everest 60 Z dołaczonym numpadem to już niemal pełnowymiarowa klawiatura. Dla mnie był on zupełnie niepotrzebny

Czemu dokładnie Everest 60 zawdzięcza taką wagę? Przede wszystkim obudowie wykonanej ze szczotkowanego aluminium, która wygląda wprost nieziemsko. Na spodzie zastosowano plastik, ale to całkowicie zrozumiałe - nikt tam raczej nie zagląda, więc dodatkowe gramy nie są w tym przypadku konieczne.

Mountain zdecydował się również zastosować wielowarstwowe wygłuszenie, które poza tym, że pewnie troszkę waży, to spełnia swoją rolę doskonale.

No dobra, aluminiową obudowę pewnie raz na jakiś czas będziemy podziwiać, ale generalnie o niej zapomnimy. Wygłuszenie wewnątrz jest właściwie niezauważalne, więc… co najbardziej przykuwa uwagę w Everest 60? Według mnie - podświetlenie RGB.

Mountain Everest 60 Podstawki unoszące klawiaturę dają naprawdę dobry zakres regulacji

Oprócz podświetlanych klawiszy (z dwiema warstwami malowania), które zarówno w nocy, jak i w dzień są czytelne - jest też pasek LED, który przebiega przez cały obwód klawiatury. W mojej opinii całość wygląda zjawiskowo. Nie jest to agresywne podświetlenie, którego rolą jest tylko świecenie. W przypadku tego, co serwuje nam Mountain - całość sprawia wrażenie naprawdę przemyślanego wzornictwa.

W obudowie znalazło się też aż… 5 portów portów USB-C. Po co aż tyle? Dwa z nich (po bokach) służą do przypięcia opcjonalnego segmentu numerycznego sprzedawanego osobno i są zabezpieczone specjalną zaślepką. Pozostałe trzy to ukłon w stronę wszystkich maniaków porządku na biurku. Wszystkie porty znalazły się na górnej części klawiatury i mają tę samą funkcjonalność - służą do realizacji połączenia z komputerem. Po stronie użytkownika leży decyzja, którego wejścia użyje, aby całość tworzyła po prostu ładną kompozycję.

Mountain Everest 60 Aż 3 porty USB do podłączenia? Dla niektórych przesada, a dla innych wybawienie

Pierwsze wrażenia po podłączeniu do komputera

Przewód dołączony do zestawu z Mountain Everest 60 ma długość ok. 1,6 m - nie ma powodu, aby obawiać się, czy na pewno jest wystarczający. Jest w zupełności, a możliwość podłączenia go w jeden z trzech portów USB jest dodatkowym ułatwieniem.

Kiedy już klawiatura jest podłączona i ułożona w wygodnej pozycji (dołączone magnesy, które pełnią funkcję nóżek dają naprawdę szeroki zakres regulacji) - można z niej korzystać. Producent dostarcza dedykowane oprogramowanie, ale nie jest ono konieczne do codziennego użytkowania.

Jedna uwaga: Mountain Everest 60 nie jest kompatybilna z komputerami opartymi o Mac OS. Producent wie o tym „problemie" i informuje, że w przyszłości zostanie naprawiony. Na ten moment jednak należy mieć to na uwadze podczas ewentualnego zakupu.

Przyznam szczerze, że zaraz po podłączeniu klawiatury czułem się nieco zagubiony. Wynika to natomiast z tego, że do tej pory korzystałem z pełnowymiarowych urządzeń, ewentualnie TKL. Z „sześćdziesiątkami” zwykle nie było mi po drodze i nie wiedzieć czemu - nawet nie dawałem im szans.

Mountain Everest 60 Połączenie numpada z klawiaturą jest wyjątkowo stabilne. Żaden z elementów nie „lata" luźno po biurku

Po kilku chwilach okazało się jednak, że nie taki zły ten rozmiar, jak go sobie wyobrażałem. Mimo podłączonego bloku numerycznego - nie odczuwałem potrzeby korzystania z niego. Problem ze „ściśniętymi” strzałkami? Podczas pracy polegającej głównie na pisaniu - nie ma mowy o jakichkolwiek wadach kompaktowej formy. W trakcie gier sytuacja wyglądała identycznie - jedna dłoń wszak ląduje na sekcji WSAD, a druga na myszce.

Zwykle klawiatury w rozmiarze 60% odstraszały mnie bez konkretnego powodu. Everest 60 udowodnił mi, że warto dać szansę tej formie i nie zawiodłem się na niej ani razu.

Kilka losowych użyć klawiszy wystarczyło, abym zakochał się w Mountain Everest 60. Przełączniki są w niej mechaniczne (niebieskie, autorskie Mountain 55 Tactile) i bez zbędnego przeciągania tematu - w mojej opinii to najlepiej brzmiąca klawiatura, jaką kiedykolwiek miałem w ręce.

Mountain Everest 60 to najlepiej brzmiąca klawiatura, jakiej kiedykolwiek używałem. Fani klawiaturowego ASMR z pewnością docenią niebieskie przełączniki od Mountain.

Jak brzmi klawiatura Mountain Everest 60? Posłuchaj na nagraniu

Dźwięk dobiegający z klawiatury podczas szybkiego pisania jest wyjątkowo przyjemny. Bez wątpienia można rozpoznać, że mamy do czynienia z klawiaturą mechaniczną, choć dźwięk każdego pojedynczego klawisza jest przytłumiony, doskonale wygłuszony i nie niesie za sobą charakterystycznego do wielu innych klawiatur głośnego „kliku”.

Mountain Everest 60 Minimalistyczne wzornictwo z delikatnym paskiem LED na całym obwodzie - wygląda naprawdę dobrze!

Odpowiedź klawisza jest wyczuwalna - do aktywacji przycisku jest wymagany nacisk 55 g i następuje on po 2 mm z maksymalną drogą wynoszącą 4 mm. W kontekście stabilizacji klawiszy - pełen profesjonalizm. Żaden keycap nie jest w najmniejszym stopniu luźny - nawet szeroka spacja. Podpórki w jej przypadku spełniają swoją rolę doskonale.

Bez względu na zastosowanie - czy będzie to pisanie, czy też granie - obie te rzeczy na Mountain Everest 60 są wyjątkowo przyjemne.

Oprogramowanie na komputer jest poprawne i nie można mu nic zarzucić

Osobiście uważam, że oprogramowanie do obsługi peryferiów komputerowych takich jak klawiatury jest doskonałym dodatkiem, który pozwoli producentowi podnieść cenę urządzenia o kilka procent - „no bo przecież oprócz sprzętu, dostajesz możliwość personalizowania go w dedykowanym programie”. Z jednej strony to fajne dla kogoś, kto używa makr i zechce je często edytować, ewentualnie nie może się zdecydować na jeden spośród ponad 16 milionów kolorów do wyświetlenia pod klawiszami.

Mountain Everest 60Mountain Everest 60Mountain Everest 60 Oprogramowanie jest intuicyjne w obsłudze. Ustawianie profili, bindowanie klawiszy...

Jak z tym dodatkiem poradził sobie Mountain? Jeśli chodzi o wykonanie - bardzo dobrze. Wszystko działa w nim płynnie i generalnie wygląda całkiem nieźle. Wielka szkoda natomiast, że zabrakło polskiej wersji językowej - szczególnie, że nie ma tutaj wielu elementów do tłumaczenia. Może doczekamy się jej w przyszłości.

Funkcjonalności są właściwie takie, jakich można się spodziewać - ale to nie wada, bo trudno oczekiwać w tym kontekście czegoś więcej niż wspomniane nagrywanie makr i ustawianie podświetlenia.

Mountain Everest 60Mountain Everest 60Mountain Everest 60 ...sterowanie podświetleniem RGB, nagrywanie makr - jest banalne. Szkoda, że zabrakło polskiej wersji językowej Base Camp

W oprogramowaniu, które Mountain nazwało „Base Camp” poza tymi dwoma rzeczami jest możliwość dodawania profili i tzw. bindowania klawiszy, tzn. zmiany funkcji wybranych przycisków. Co poza tym? Ano nic, 7 różnych trybów (razem z własnym Custom) świecenia, krótkie ustawienia (tryb gry, który wyłącza wybrane kombinacje przycisków) i to właściwie tyle.

Base Camp jest po prostu poprawne. Nic w tym oprogramowaniu nie porywa i nie rozczarowuje. Jak na aplikację, której używa się stosunkowo rzadko - to wystarczająco.

Korzystanie z Mountain Everest 60 podczas pracy i gry

Producent określa klawiaturę Everest 60 mianem „gamingowej”, choć w specyfikacji przełączników Tactile 55 zwraca uwagę, że są one idealne zarówno dla graczy, jak i osób, które zdecydowanie częściej wykorzystają ją do pracy.

Mountain Everest 60 Zdejmowanie keycapów szczypacami dołączonymi w zestawie nie sprawia trudności. Podobnie zresztą wyciąganie przełączników

Z perspektywy tej drugiej grupy użytkowników, która zdecydowanie częściej pisze, aniżeli gra - podpisuję się obiema rękoma pod tym, że Everest 60 z niebieskimi przełącznikami doskonale sprawdza się do pracy.

Niesamowite wrażenia słuchowe sprawiają, że każde kolejne użycie przycisku przychodzi z przyjemnością i docenią je nawet najwięksi przeciwnicy „mechaników”. Z kolei wszyscy ci, dla których dźwięk klawiszy jest najistotniejszym parametrem - całkowicie zaspokoją swoje żądze słuchania pracujących switchy i będą nimi niezmiernie ukontentowani.

Poza bodźcami, które wynikają z dźwięku - na Everest 60 pisze się wyjątkowo wygodnie. Dołączone w zestawie (dodatkowo płatne) pole numeryczne okazało się dla mnie niepotrzebne. Rozmiar 60% w zupełności wystarczył mi do napisania kilku tysięcy słów podczas testów i ani razu nie zatęskniłem za większym rozmiarem.

Mountain Everest 60 Tym „suwakiem" od spodu numpada wybiera się, z której strony podłączyć go do klawiatury

Przełączniki pracują precyzyjnie, dają wyczuwalną odpowiedź zwrotną i bez względu na tempo pisania - są wyjątkowo stabilne. Keycapy nie poruszają się na boki, a ich dość chropowata (aczkolwiek przyjemna w dotyku) powierzchnia nie powoduje jakichkolwiek „uślizgów”.

W trakcie gry gracze docenią N-key rollover, który jest już chyba standardem w większości klawiatur. Co do dźwięku przełączników - osobiście podczas jakichkolwiek rozgrywek raczej preferuje nieco większy hałas (bardziej odpowiadały mi w tym przypadku przełączniki w Genesis Thor 303 TKL). Natomiast osoby, dla których nie dźwięk jest najważniejszy - Everest 60 sprawdzi się naprawdę dobrze.

Czy warto kupić Everest Mountain 60 i dlaczego tak? Opinia

W dyskusjach, które wynikają z zapytania „jaką klawiaturę wybrać” właściwie zawsze pojawia się odpowiedź podobna do tej: „kto raz spróbował klawiatury mechanicznej, już nigdy nie wybierze innej”. No i ja się z tym zgadzam, ale żeby to potwierdzić, potrzebowałem kontaktu z Everest Mountain 60.

Klawiatury mechaniczne mają według mnie jedną, dużą wadę - dźwięk podczas pracy. W zależności od przełączników jest on różny, ale zwykle to dość hałasujące urządzenia, które mogą się nie sprawdzić w specyficznych warunkach (otwarta przestrzeń biurowa, mieszkanie z domownikami etc.). I szczerze - gdybym miał komukolwiek, kto szuka dla siebie pierwszej klawiatury mechanicznej polecić coś godnego uwagi - z pewnością będzie to Mountain Everest 60 z przełącznikami Tactile 55.

Mountain Everest 60 Keypad można podłączyć zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Jak tylko będzie Ci wygodniej

Jedyne, co może skutecznie odstraszyć wielu potencjalnych klientów to cena. W dniu premiery najtańszy model (bez dołączanego numpada) producent wycenia na 139,99 EUR, co w przeliczeniu na złotówki wynosi jakieś… 650 zł. Dobranie do zestawu numpada zwiększa cenę do 189,99 EUR (ok. 880 zł). Drogo? Drogo to jest dopiero jak zdecydujesz się na zestaw keycapów w kolorze innym niż czarny (a wybór jest naprawdę duży i właściwie każdy wariant wygląda świetnie) i dodatkowy numpad. Wówczas cena wzrośnie do 209,99 EUR, czyli niespełna… 1000 zł.

Czy warto dopłacać do pola numerycznego? W mojej opinii - nie. Nie po to kupuje się klawiaturę w rozmiarze 60%, żeby przyczepić do niej dodatkowy „klocek”. Warto natomiast wydać dodatkowe 20 euro na inny zestaw klawiszy, który znacznie upiększa całą konstrukcję.

Umówmy się - kupując klawiaturę za 650 zł, dodatkowe 100 zł za keycapy w ciekawszej kolorystyce nie robi wielkiej różnicy.

Generalnie rzecz biorąc, w klawiaturze Mountain Everest 60 (z Tactile 55) naprawdę trudno znaleźć wady, które istotnie mogą wpływać na decyzję o jej zakupie. Niewielki rozmiar dla niektórych będzie wadą, z kolei pozostali uznają to za największą zaletę. Z dźwiękiem przełączników jest podobnie - wielbiciele wyciszonych, przyjemnych klików będą zachwyceni, natomiast zwolennicy hałaśliwych klawiatur będą rozczarowani.

Mountain Everest 60 W ciemności prezentuje się naprawdę estetycznie!

Niemniej jednak, znając swoje wymagania względem klawiatury - z całą pewnością należy wziąć pod uwagę nowość od Mountain, która może się okazać najlepszym wyborem w tej półce cenowej i rozmiarze.

Artykuł powstał we współpracy z Mountain.

Opinia o Mountain Everest 60

Plusy
  • minimalistyczny wygląd,
  • jakość wykonania,
  • 3 gniazda USB-C w klawiaturze,
  • przełączniki (świetny dźwięk, wyczuwalny klik i opcja hot-swap),
  • duży wybór kolorystyki keycapów,
  • dość długi (1,6 m) przewód w oplocie,
  • łatwa obsługa skrótów klawiszowych,
Minusy
  • brak podpórki pod nadgarstki,
  • dość wysoka cena,
  • brak polskiej wersji oprogramowania,
  • brak wsparcia dla MacOS

  • Ergonomia:
    • 4.5 / dobry plus
  • Jakość wykonania:
    • 5.0 / bardzo dobry
  • Stylistyka:
    • 5.0 / bardzo dobry
  • Mechanizm klawiszy:
    • 5.0 / bardzo dobry
  • Możliwości personalizacji:
    • 5.0 / bardzo dobry
  • Szybkość reakcji:
    • 5.0 / bardzo dobry
  • Funkcjonalność:
    • 4.0 / dobry

Mountain Everest 60 - ocena końcowa

94% 4.7/5

  • Wyróżnienie "Super Produkt" - benchmark.pl
  • Wyróżnienie "Super Design" - benchmark.pl

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    arkadeusz
    2
    Wkurza mnie światło wyłażące spod klawiszy dla mnie ma być podświetlony symbol na klawiszu .
    • avatar
      biuro74
      0
      Z tym blokiem numerycznym podłączanym z lewej albo prawej to prawie jak mój M$ Sidewinder X6 :) Szkoda, że brakuje kilku przycisków funkcyjnych.
      • avatar
        agnus
        0
        Brak podpórki pod nadgarstki dyskwalifikuje ten produkt na starcie.
        • avatar
          Driveby
          0
          Nie widzę sensu lansowania takiej zabawki jako sprzętu do pracy. Brak podkładki pod nadgarstki, brak klawiszy funkcyjnych, brak klawiszy multimedialnych i do tego jest zbyt głośna, żeby używać jej w trakcie wideokonferencji bez wyciszania mikrofonu - już jedna z tych wad dyskwalifikuje urządzenie pod kątem szeroko rozumianej pracy.