Gry

No to kupić czy nie kupić?

przeczytasz w 3 min.

Lista wad Overlord II jest dość długa. Szczerze mówiąc nie pamiętam, żebym kiedykolwiek opisywał grę tej klasy, mając jej zarazem tak wiele do zarzucenia (ostatnio bodaj Heroes of Might and Magic V). Zacznijmy zatem naszą wyliczankę, choć pamiętajcie – pewne kwestie są bardzo względne.

Cały czas przed siebie

Overlord II jest do bólu liniowy. To mnie denerwuje najbardziej. Mamy 2009 rok, a gry nas rozpuściły, przyzwyczajając bardzo często do nieograniczonej swobody, możliwości oderwania się od świata i ignorowania głównego wątku tak długo, jak tylko się da. Tym razem aplikacja cały czas prowadzi nas za rękę, a ewentualne możliwości „odcięcia się” od linii fabularnej są raczej skromne i po około dziesięciu minutach całkowicie przestają sprawiać frajdę. Ot, na przykład zadania poboczne. Straszna nuda. Coś w stylu „wybij kilka tysięcy krasnoludków”. Pojawiają się piątkami, a realizacja tego zadania to kilka godzin monotonnego powtarzania tej samej czynności.

Ups! Na coś nadepnąłem

Overlord II został też niezwykle spłycony. Pierwsza część miała dość mocno zauważalne aspekty strategii i RPG. W „dwójce” rozwijamy się jakby troszkę mniej, a na dodatek kierowanie minionami przeważnie ogranicza się do wskazania im celu. Pamiętam, że kiedyś trzeba było skorzystać ze zmysłu taktycznego, odpowiednio ustawić podwładnych (np. korzystając z dobrodziejstw terenu) i wydać im właściwe polecenia. Teraz też jest to wprawdzie możliwe, ale zupełnie niekonieczne.

Kupą mości panowie!

Do tego dochodzi cała lista mniejszych życzeń i zażaleń. Fabuła tak naprawdę wydaje się troszkę chaotyczna - choć założenia są dobre, można by ją lepiej poprowadzić. Oprawa graficzna i animacja są nieco przestarzałe. Ładne, znośne, ale technologicznie kilka lat do tyłu. Twórcy nie  zapomnieli też o obowiązkowej liczbie drobniutkich bugów, które na szczęście starają się eliminować w wypuszczanych patchach.

Ostatnie niedogodności to już kwestia prywatnych preferencji, ale ja naprawdę bardzo chciałbym zobaczyć polską wersję językową Overlord II z Cezarym Pazurą w roli jednego z minionów. Jest jeszcze cena – o ile konsolowcy mieszczą się w swoim standardzie, tak posiadaczom pecetów przyjdzie zapłacić ponad 100 złotych. To spora kwota.

Kupić!

Wad troszkę jest, ale mimo wszystko moje odczucia po pograniu w Overlord II są lepsze niż dobre. Przede wszystkim urzekł mnie klimat. Sporo z was zapewne lubi się czasem zagłębić w jakimś wirtualnym świecie właśnie z powodu panującej tam atmosfery, bez znaczenia czy jest to Hogwart, uniwersum World of Warcraft czy też wioska w okolicy Wrót Baldura. Z całą pewnością świat ukazany w grze Overlord II dołącza do tego zaszczytnego grona „miejsc, w które czasem lubimy sobie uciec”. Jest to też naprawdę zabawna gra. Wprawdzie nie ma tam kabaretowych skeczy, ani nawet filmików z YouTube, ale dialogi i zachowanie minionów potrafi poprawić humor.

Nie można jej także odmówić grywalności. Mimo wszystko przemierzanie wirtualnych krain, walka z przeciwnikami, rozkazywanie minionom czy rzucanie zaklęć to całkiem fajna sprawa, na dodatek twórcy zagwarantowali sporą dawkę akcji. Ubarwili ją także odrobiną strategii i RPG-owym systemem rozwoju, a także licznymi zagadkami logicznymi, których rozwiązanie zdaje się być kluczowe dla powodzenia misji. Trzeba troszkę pomyśleć, choć i tak mniej niż w przypadku pierwszej części Overlord.

I raz i dwa…. Równo!

Narzekałem troszkę na cenę, ale z drugiej strony w ostatnich kilku latach nie spotkałem tego typu gry akcji, która oferowałaby tak długą kampanię. Jej przejście to zajęcie na kilkanaście, a nawet na kilkadziesiąt godzin. Do tego trzeba też doliczyć sprawnie zrealizowany tryb split-screen oraz równie grywalny multiplayer, gdzie rywalizujemy z innymi Lordami Ciemności (a aplikacja dość sprawnie wyszukuje nam przeciwników).

No i wreszcie – w końcu nie jesteśmy jakimś zniewieściałym elfem. Jako Overlord siejemy zgrozę i zniszczenie. Wiele gier tego nie oferuje. Oprawa graficzna, choć niewiele się zmieniła na przestrzeni ostatnich lat, może urzekać i na pewno znajdzie swoich fanów. Osobiście wolę nawet coś takiego niż ultrarealistyczne krajobrazy Crysisa.