Aparaty cyfrowe

Główne cechy aparatu

przeczytasz w 3 min.

Obiektyw - czytając o tym aparacie nie sposób nie zwrócić uwagi na parametry obiektywu - najszerszy zakres ogniskowej na rynku, dobre "światło", 3 pokrętła regulacyjne. Ale dopiero po wzięciu aparatu do ręki i ustawieniu zoom'a na największa wartość doznałem małego szoku. Obiektyw jest po prostu ogromny, długi (wraz z korpusem) ma ponad 20 cm!! Robi piorunujące wrażenie i jest na pewno jedną z zalet tego aparatu. Produkowany przez niemiecką legendę wśród optyki - firmę Schneider-Kreutznach jest ozdobą Samsunga Pro 815. Jego możliwości prezentuję poniżej na zdjęciach.

Nie tylko producent szkieł stanowi o klasie obiektywu, ale także jego konstrukcja i sterowanie. Po pierwsze zakres ogniskowej regulujemy ręcznie. Mechanizm jest dokładny, cichy i lekki - brawo!! Po drugie mamy możliwość ustawiania ostrości ręcznie, drugim pierścieniem. To kolejna zaleta obiektywu, która już wystarcza do świetnej oceny. Jednak producent raczy nas jeszcze jednym, genialnym rozwiązaniem. Otóż pierścieniem ręcznej regulacji ostrości możemy także "podostrzyć" kadr przy włączonym autofocusie (po uruchomieniu trybu DM - direct manual )! Znam to rozwiązanie z własnego Olympusa E-500, nie spodziewałem się tego, że znajdę je także w hybrydzie. Kolejne oklaski dla obiektywu testowanego aparatu.

Mało? Proszę bardzo - dokładam niespotykana wręcz jasność w tej klasie i w tym zakresie ogniskowej - 2.2 na krótkim końcu, tego nie mają żadne aparaty za te pieniążki.

Wszystkie te cechy powodują, że obiektyw jest w zupełności wystarczający, aby polecić ten aparat - to drugi, po poprzednio testowanym Panasonicu cyfrak, którego obiektyw jest podstawową jego zaletą.

Czy mamy do czynienia z ideałem ? Niestety, nie do końca. Producent nie wyposażył swojego cacka w żaden system stabilizacji obrazu, co uniemożliwia korzystanie z długiego zoom'a w trudniejszych warunkach oświetleniowych (przy dłuższym czasie naświetlania) - omówię to szerzej przy jakości zdjęć. Drugą, aczkolwiek nieznaczną wadą, są niewielkie zniekształcenia obrazu przy szerokim kącie, co nie dziwi, biorąc pod uwagę zakres ogniskowej - fizyki nie da się oszukać. Nie stanowią one jednak istotnej bariery do uzyskania dobrych zdjęć przy ogniskowej 28mm (dla małego obrazka).

Wyświetlacze - kolejną po obiektywie, wyróżniającą cechą naszej hybrydy jest wielkość i ilość wyświetlaczy LCD. Po wyjęciu aparatu z pudełka widok tyłu korpusu zapiera dech w piersiach - telewizor z obiektywem po prostu :-)

A tak poważnie rzecz biorąc, trzeba powiedzieć, że poprzez wielkość i świetną rozdzielczość głównego LCD otrzymujemy niesamowitą wygodę kadrowania i przeglądania zdjęć. Również ilość informacji, jaką podaje aparat na swym ekranie jest ogromna. Aż chce się robić zdjęcia. Co więcej, nasz LCD nie tylko jest ogromny i dokładny, ale także ma niezauważalne prawie opóźnienia i coś, czego zupełnie się nie spodziewałem - wierne oddanie kolorów! Pierwszy raz miałem w ręku aparat nielustrzany, który pokazuje naprawdę to, co zapisała matryca - brawo, brawo. Gdyby jeszcze pokazywał 100% kadru byłby ideał, ale i tak jest doskonały.

Kolejnym wyświetlaczem jest umieszczony w wizjerze niewielki LCD, który pokazuje dokładnie to samo, co jego Wielki Brat. Oczywiście jakość i wygoda nie jest taka, jak na głównym, ale prezentuje się bardzo dobrze, ma niezły kontrast i zupełnie wystarczającą jasność. Cechuje go także znakomita rozdzielczość - 235.000 punktów. Z powodzeniem możemy go wykorzystywać do kadrowania ujęć, chociażby w pełnym słońcu, kiedy nasz "telewizor" będzie nieprzydatny. Przyda się również osobom z wada wzroku, ma bowiem korekcje dioptryczną.

Ostatnim ekranikiem w naszej hybrydzie jest górny wyświetlacz, niespotykane dotychczas rozwiązanie w aparatach nielustrzanych. Owszem, na rynku znajdziemy aparaty wyposażone w górny wyświetlacz, ale pełni on w nich rolę kontrolnego panela roboczego, wyświetlającego parametry zdjęcia - czas, przysłonę, korekcje itp.

W naszym Samsungu także górny LCD potrafi wyświetlać te informacje, robi to przy włączonym głównym ekranie lub przy korzystaniu z wizjera. Natomiast różnica w stosunku do konkurencji polega na tym, że można na nim wyświetlać także kolorowy obraz kadru! Oczywiście rozdzielczość nie jest tak doskonała jak pozostałych dwóch LCD, ale wygoda korzystania z górnego, chociażby przy kadrowaniu aparatem opuszczonym na pasku, bądź w studiu, jest tak duża, że mniejsza rozdzielczość nie ma tu istotnego znaczenia.

Podsumowując mogę powiedzieć, że wyświetlacze są następnym, po obiektywie, poważnym argumentem przemawiającym za dobrą oceną Pro 815.

System AutoFocus - pomiar ostrości realizowany jest poprzez obiektyw, klasycznie, jak w innych aparatach kompaktowych, wykorzystując analizę kontrastu. Także ustawienia sposobu ostrzenia nie wyróżniają się niczym szczególnym, jest ostrzenie pojedyncze, ciągłe i manualne. Ale mamy przecież do czynienia z najwyższej klasy hybrydą, gdzieś musi być cecha wyróżniająca.

Po pierwsze system jest czuły, szybki i dokładny. Nie jest to oczywiście szybkość lustrzanki, bo 815 lustrzanką nie jest, ale jak na kompakt jest super. Po drugie producent wyposażył aparat w lampkę wspomagającą system AF w słabym oświetleniu. Jej umieszczenie jest dyskusyjne, gdyż powoduje zasłanianie jej światła przez wysunięty obiektyw lub rękę fotografującego, ale to rzadkie przypadki na szczęście. Generalnie jej obecność i działanie to kolejna zaleta systemu - ale podobne lampki mają też inne aparaty.

Czas opisać prawdziwe rewelacje. Jedną z nich jest przycisk AF-A, którego uruchomienie powoduje możliwość wybory wielkości pola pomiarowego, szerokiego bądź punktowego, oraz możliwość wyboru jednego z 81 punktów pomiaru ostrości !! Niesamowita sprawa, doskonała chociażby w fotografii studyjnej, czy portretowej. To jeszcze nie wszystko - kolejną funkcją jest bardzo rzadka w kompaktach możliwość bracketingu ostrości, który wykonuje 3 lub 5-zdjęciowe serie zdjęć z ustaloną, zmienną wartością odległości płaszczyzny ostrości zakresie +/-6.

Jednak największą, rzucającą na kolana cechą systemu ustawiania ostrości jest możliwość jej korekcji środkowym pierścieniem na obiektywie, w trakcie kadrowania, przy włączonym automatycznym ostrzeniu. Szczęka mi opadła i leży na dywanie :-). Absolutna rewelacja, dostępna dotychczas w nielicznych aparatach, głownie lustrzankach. Nie ma szans, żeby zrobić nieostre zdjęcie (jeśli jest czas na dokładne ostrzenie), bo na wbudowanym "telewizorze" wszystko doskonale widać - po raz kolejny brawa!