
Dziś, rozmawiając z kimkolwiek o konsolach - mało komu na myśl przychodzi tzw. handheld. ROG Xbox Ally X może jednak to zmienić - to wejście do tej kategorii urządzeń naprawdę dużego gracza - marki Xbox. Jak sprawdza się ta niewielka konsola, która w środku ma solidne “bebechy”?
Microsoft chciał przygotować własną konsolę typu handheld, która miała konkurować ze Steam Deckiem od Valve czy Switchem od Nintendo. Jak wynika jednak z branżowych doniesień - na przeszkodzie stanęło ultimatum AMD, które zażądało zakupu minimum 10 mln układów dla nowej konsoli. Wobec tego projekt upadł - a w zamian Microsoft postanowił wykorzystać sprawdzoną konstrukcję i nawiązał współpracę z firmą ASUS.
Jej efektem jest ASUS ROG Xbox Ally X, która trafiła do mnie na testy. Podchodziłem do tego urządzenia dość sceptycznie, choć nie brakowało mi entuzjazmu i ekscytacji - szczególnie, że sprzęt podczas prezentacji zapowiadał się naprawdę nieźle.
Skąd jednak sceptycyzm (lub może lepiej - niepewność)? Przede wszystkim stąd, że należę do graczy, którzy preferują jednak stacjonarne konsole lub peceta. Zawsze wydawało mi się, że handheldy to sprzęt dla osób o bardzo sprecyzowanych wymaganiach. Po kilku dniach z ASUS ROG Xbox Ally X uważam jednak, że to sprzęt dla każdego gadżeciarza (niestety z raczej grubym portfelem), który nawet raz na jakiś czas chce pograć w ulubioną grę.
Jak to wygląda!
Jeden z październikowych poranków przerwał mi w dzwonek do drzwi, za którymi oczekiwał kurier z całkiem dużą paczką. Odbieram ją, otwieram i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak dobrze wygląda samo opakowanie ROG Xbox Ally X.
Wiem, że to tylko kawałek kartonu, ale umówmy się - to sprzęt przeznaczony dla graczy, a gracze przecież lubią postawić na swojej półce z akcesoriami gamingowymi nawet tak niewiele wart kartonik. I ja to absolutnie kupuję - gdybym zdecydował się na zakup tego urządzenia, bez chwili zawahania po rozpakowaniu postawiłbym opakowanie od ROG Xbox Ally X na półce, aby po prostu ładnie wyglądało.
Producent zadbał o minimalizm - kartonik jest czarny z niewielką grafiką. Całość sprawia wrażenie solidnego produktu. Już od początku jestem pozytywnie zaskoczony. Przejdźmy jednak dalej - co producent umieścił w środku?
Tutaj niestety nie jest tak, jak mógłbym sobie tego życzyć. Oczywiście główne skrzypce wewnątrz kartonika odgrywa sama konsola, jednak o niej później. Poza tym w zestawie z ROG Xbox Ally X znalazła się 65-watowa ładowarka (razem z przewodem zakończonym USB-C) oraz niewielki stand, na którym można odłożyć konsolę (aby ładnie prezentowała się na wspomnianej szafce gracza). Co poza tym? No właśnie… nic. Problem jednak w tym, że ROG Xbox Ally X tuż po premierze jest wyceniane przez producenta na 3799 zł i jakby nie patrzeć - jest to konsola przenośna. Byłoby naprawdę miło, gdyby producent dołączył do zestawu chociaż niewielki pokrowiec, aby po rozpakowaniu urządzenia - można je było wziąć w podróż bez konieczności zamawiania dodatkowego akcesorium.
Mógłbym też na siłę przyczepić się do dołączonego do zestawu standu. Jest on wykonany z papieru i z jednej strony jest to rozwiązanie jak najbardziej zasługujące na pochwałę (ze względu na troskę o ekologię). Z drugiej natomiast papierowa podstawka nieco odbiera sznytu produktu z raczej wysokiej półki.
Być może jednak niepotrzebnie marudzę - wszak to konsola do gier i to na niej powinienem się skupić - stąd więc o standzie nie będę już wspominać, ale brak dołączonego etui zapisuję po stronie minusów ROG Xbox Ally X.
Przejdźmy do gwiazdy wieczoru. Zacznijmy zabawę z ROG Xbox Ally X
Przyznam szczerze, że za sprawą ostatnich zakupów przyjaciół, w ostatnich czasach wielokrotnie przeglądałem strony sklepów internetowych, przewijając produkty w kategorii przenośnych konsol (w pewnym stopniu z delikatnej zazdrości - że kupili sprzęt, którego ja nie mam). Na listach bestsellerów znajdowali się oczywiście główni konurenci ROG Xbox Ally X - Switch oraz SteamDeck. Z zainteresowania konsolą Nintendo Switch 2 nawet nie musiałem się leczyć - bo zwyczajnie mam świadomość tego, że gry dedykowane tej platformie nie są dla mnie i zakup tego sprzętu byłby wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Drugi z konkurentów trochę "odstraszał mnie" brakiem Windowsa.
Stanęło więc na tym, że z pewną dozą zazdrości spoglądałem na osoby, które postanowiły kupić handhelda. I wtedy pojawiła się ona - ROG Xbox Ally X, a ja całkowicie oszalałem.
Będę jednak całkowicie szczery - od dawna uważałem, że handheldy to sprzęt dla osób, które naprawdę bez gier nie mogą żyć i cyfrowy świat jest dla nich miejscem, do którego muszą wejść choć raz w ciągu dnia. Ja natomiast do takich osób nie należę. Lubię raz na kilka dni pograć na Xboksie, lubię też regularnie posiedzieć dłuższą chwilę przed pecetem, kiedy mam wolny wieczór. Granie w gry nie jest jednak dla mnie elementem na stałe wpisanym w harmonogram dnia.
Kiedy jednak zacząłem przyglądać się ROG Xbox Ally X i spędziłem z nim pierwsze chwile, doskonale zrozumiałem, dlaczego jest to sprzęt, który można polecić naprawdę każdemu. Przede wszystkim jest to niewielkie urządzenie, który absolutnie nie odstaje wydajnością od swoich większych braci. To pełnoprawny sprzęt do grania, który bez trudu obsłuży najbardziej wymagające i najnowsze tytuły.
Sprzęt z najwyższej półki, czyli topowe podzespoły
ROG Xbox Ally X jest wypchany absolutnie topowymi podzespołami. W tej niewielkiej, bo ważącej zaledwie 715 g konsoli o wymiarach 290,8 x 121,5 x 50,7 mm znalazł się procesor AMD Ryzen AI Z2 Extreme z grafiką AMD 980M i 24 GB RAM LPDDR5X-8000. Nie powino też w tym sprzęcie zabraknąć miejsca na dane - a to za sprawą dysku SSD o pojemności 1 TB (M.2 2280). Wszystko to wspiera system Windows 11, a więc rozwiązanie doskonale znane i intuicyjne w obsłudze - a do tego pozwalające pobierać gry z dowolnego źródła (Steam, Epic Games, EA App etc.). Wbudowana bateria ma natomiast pojemność 80 Wh.
Poza samymi “bebechami”, których nie widać - ROG Xbox Ally X ma też dużo do powiedzenia w kontekście podzespołów, które widać - jak choćby w przypadku ekranu. Znalazła się tutaj jasna matryca (o jasności 500 nitów) o przekątnej 7” (FHD) odświeżana z częstotliwością 120 Hz z technologią AMD FreeSync Premium. O ile do jego rozmiaru trudno mieć zastrzeżenia (podobnie zresztą do rozdzielczości), tak szkoda, że producent nie postanowił zastosować panelu OLED. Zamiast niego mamy IPS, który - choć jasny, z dobrym kontrastem, to jednak pod pewnymi aspektami odstaje od wspomnianego OLED. Na ekranie pojawiła się z kolei powłoka antyodblaskowa Corning DXC. Cały panel to bezpieczne Gorilla Glass Victus.
Kończąc już tę wymieniankę specyfikacji, wspomnę też o szerokim wachlarzu portów. Producent umieścił na konsoli ROG Xbox Ally X jedno gniazdo USB4 z DisplayPort 2.1/Power Delivery 3.0 (kompatybilne z Thunderbolt 4), do tego jedno dniazdo USB 3.2 Typu C z Display Port 2.1/Power Delivery 3.0 oraz czytnik kart microSD i złącze 3,5 mm.
Jak te wszystkie liczy i nazwy przekładają się na wydajność i użyteczność ROG Xbox Ally X? To naprawdę potwór, jeśli chodzi o wydajność. W zasadzie każda gra, którą uruchomiłem - była dla mnie grywalna. Oznacza to, że bez trudu osiągałem 40-60 fps w wymagających tytułach na wyższych ustawieniach grafiki. Pamiętajcie jednak, że wciąż mówimy o sprzęcie wielkości dwóch telefonów i wadze ok. 700 g.
Grałem na konsoli ROG Xbox Ally X w różne tytuły - również multiplayerowe. Zaczynając od gier mało wymagających, jak np. Golf with your friends z 2016 r., poprzez PowerWash Simulator, Dead By Daylight i najnowszych tytułach kończąc - jak Battlefield 6, Hogwarts Legacy czy Clair Obscur: Expedition 33, Forza Horizon 5 - ROG Xbox Ally X zawsze dawał z siebie wszystko i ani razu nie zdarzyło mi się, abym przeklął przed nosem, że brakuje mi wydajności.
Większość nowych, najbardziej wymagających tytułów - bez problemu można uruchomić na wysokich (nawet ultra) ustawieniach grafiki i uzyskać przynajmniej 30 fps
Naturalnie jednak osiąganie najlepszej grafiki i wydajności jest możliwe w trybie pracy Turbo. ROG Xbox Ally X ma bowiem do wyboru kilka takich predefiniowanych ustawień: Windows (domyślne ustawienia Windowsa), Cichy (ograniczenie mocy procesora i GPU, utrzymując jak najniższy poziom hałasu), Wydajność (równoważący wydajność, temperaturę i poziom hałasu dla standardowego użycia) oraz Turbo (całkowite “odpięcie wrotek” i uwolnienie pełnej mocy - oczywiście kosztem zwiększonego hałasu).
Jak ta cała wydajność wypada na tle zużycia baterii? To przecież element, którego nie można pomijać w przypadku przenośnej konsoli. I tutaj producent zadbał o to, aby ROG Xbox Ally X był długodystansowcem - oczywiście w granicach możliwości, jakie skrywa w sobie ta niewielka bryła.
Czas pracy na baterii zależy oczywiście od wybranego trybu, w jakim pracuje konsola. Im wyższej wydajności oczekujemy - tym krócej pogramy bez kabelka. Wybierając się więc na kilka potyczek w Battlefield 6 w trybie Turbo, trzeba się przygotować, że po 1,5-godzinnej (w porywach do 2-godzinnej) rozgrywce trzeba będzie pomyśleć o wstaniu z kanapy i podłączeniu zasilania. W trybie Wydajność pogramy ok. 3 godziny. Wszystko to jednak zależy od gry, więc trudno jednoznacznie określić, że ROG Xbox Ally X wytrzyma w trybie Turbo X godzin, a w trybie Wydajność Y. Jeśli uruchomisz jakiegoś mało wymagającego “indyka” w bardziej oszczędnym trybie, to i 4 godziny ciągłej rozgrywki nie powinny być problemem.
Generalnie rzecz biorąc jednak, uważam, że ROG Xbox Ally X radzi sobie naprawdę dobrze z zarządzaniem baterią. Ja przynajmniej nie odczułem, aby tej konsoli brakowało prądu. Dobrze, że sprzęt ma spory zapas energii, ale też nie czarujmy się - to nie jest urządzenie, które ma działać 10 godzin bez ładowania na pełnej mocy. Sytuacji, które wymagają takiej charakterystyki jest tak mało, że policzę ja na palcach jednej ręki - wszak dziś dostęp do prądu znajdziemy niemal wszędzie - i w pociagach, i w samolotach, ale też wielu miejscach publicznych (jak choćby restauracje).
Sprzęt wybitnie wygodny
Ale co to wszystko oznacza? Ano tyle, że ROG Xbox Ally X jest wybitnie uniwersalny. Kiedy chcę obejrzeć w łóżku odcinek serialu lub krótki film na YouTube, a ekran telefonu jest dla mnie za mały - mogę wybrać do tego tę przenośną konsolę i w trybie cichym móc oszczędzić baterię, a przy tym w absolutnej ciszy (bez pracy wentylatorów) oddać się seansowi.
Kiedy natomiast jestem w ruchu - jadę pociągiem lub leżę na kanapie bez podłączonego źródła zasilania - mogę kilka godzin pograć bez słuchania pracujących na pełnych obrotach wentylatorów.
A kiedy z kolei nie mam ochoty uruchamiać komputera ani Xboksa, aby w coś pograć, ale planuję odpalić bardzo wymagający tytuł i spędzić z nim dłuższą chwilę - włączam tryb Turbo i podłączam zasilanie - w ten sposób nie czuję różnicy pomiędzy wydajnością z dobrej klasy komputera lub konsoli stacjonarnej.
Wracając jednak do kwestii hałasu i odprowadzania ciepła - i tutaj producent wykonał kawał solidnej roboty. Kolejny raz przypominam - ROG Xbox Ally X to przecież bardzo małe urządzenie, które jest w stanie uruchomić naprawdę bardzo wymagające tytuły. Ale tego absolutnie nie czuć w kontekście zarządzania odprowadzaniem ciepła i hałasu. ROG Xbox Ally X jest wybitnie cichą konsolą, nawet kiedy damy jej popalić i zostanie zaprzęgnięta do wymagającej pracy. Konstrukcja nie ma też problemów z odprowadzaniem ciepła. Wentylatory wydmuchują ciepłe powietrze tylko w górnej części urządzenia, czyli w miejscu, gdzie to w żaden sposób nie przeszkadza podczas gry - tego powietrza absolutnie nie czuć.
Hałas podczas pracy w trybie Turbo jest również kwestią, którą można pominąć. Przyznam szczerze, że większość czasu ROG Xbox Ally X ogrywałem w łóżku - przed snem. I tak się składa, że łóżko dzielę nie tylko z konsolą, ale i z żoną, która ani razu nie zgłosiła zastrzeżeń co do hałasu generowanego przez to urządzenie. Jakby tego było mało - do ROG Xbox Ally X oczywiście można podłączyć słuchawki, wobec czego gra w nocy (nawet na najbardziej wydajnym trybie) jest niemal bezgłośna.
Konsola ROG Xbox Ally X ma bardzo wygodną obudowę. Uchwyty imitują kontroler od stacjonarnego Xboksa - dzięki temu ten handheld naprawdę świetnie leży w dłoni
Pozostając jeszcze w temacie wygody - nie sposób nie wspomnieć też o sterowaniu konsolą ROG Xbox Ally X. Wprawne oko dostrzeże, że sprzęt sygnowany logo Xboksa nie różni się diametralnie zestawem przycisków od protoplasty tej konsoli - a więc handhelda ROG Ally z 2023 r. Producent umieścił na obudowie standardowy zestaw znany z kontrolerów do konsol stacjonarnych - po prawej stronie znalazł się układ czterech przycisków, a poniżej gałka, obok natomiast dwa małe przyciski do przechodzenia do biblioteki gier oraz włączania ustawień.
Z lewej strony od ekranu ROG Xbox Ally X znajduje się kolejna gałka, pod nią krzyżak, natomiast wyżej - przycisk do uruchomienia Armoury Crate SE (aplikacji do zarządzania grami, ustawieniami konsoli), drugi do wyboru otwartych okien, natomiast obok nich - największy przycisk do wywoływania aplikacji Xbox.
ROG Xbox Ally X to sprzęt gamingowy - nie mogło więc zabraknąć podświetlenia gałek po obu stronach. Można je dowolnie personalizować i to świetny dodatek, który nie dość, że dobrze wygląda, to jeszcze delikatnie oświetla otaczające je przyciski
Taki zestaw przycisków jest według mnie jak najbardziej wystarczający. Nie ma tutaj żadnej rewolucji względem podobnego urządzenia sprzed dwóch lat - ale to nic złego. Skoro taki układ działa i sprawdza się dobrze, to po co go zmieniać? ROG Xbox Ally X jest naprawdę bardzo wygodnym urządzeniem, jeśli chodzi o jego obsługę i sterowanie wszelkimi funkcjami systemowymi oraz poruszaniem się w grach.
Jestem w szoku, bo naprawdę polubiłem tę konsolę
ROG Xbox Ally X ma więcej zalet niż wspomniana wcześniej wydajność. Na uwagę zasługuje też wygoda obsługi tego sprzętu. Konsola jest wyjątkowo poręczna - doskonale leży w dłoni, a nauka sterowania ogranicza się w jej przypadku wyłącznie do zapamiętania, że po prawej stronie w górnej części znajduje się przycisk zasilania (z bardzo szybkim czytnikiem linii papilarnych), natomiast po lewej regulacja głośności.
ROG Xbox Ally X nie wymusza na użytkowniku jakichkolwiek zmian przyzwyczajeń. Chwytając za tę konsolę po raz pierwszy - od razu wiedziałem, który przycisk do czego służy, a palce “same” układały się na gałkach po lewej i prawej stronie. Uchwyty po bokach ROG Xbox Ally X do złudzenia przypominają te z kontrolera do stacjonarnego Xboksa, co z pewnością docenią ci gracze, którzy wcześniej mieli do czynienia ze sprzętem Microsoftu.
W każdym razie jednak - powtórzę raz jeszcze, że jeszcze kilka miesięcy przed otrzymaniem ROG Xbox Ally X do testów, podchodziłem do tego sprzętu bardzo ostrożnie. Nie uważałem siebie za osobę, dla której tego typu sprzęt jest przeznaczony. Nie do końca też potrafiłem sobie wyobrazić scenariusze, w których handheld byłby mi potrzebny i sam zresztą nie odczuwałem potrzeby jego posiadania.
Oczywiście pod presją wspomnianych przyjaciół - w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli, że “w sumie to fajnie mieć taką konsolkę”. Wciąż jednak brakowało czegoś, co zamieni to “fajnie byłoby mieć” w “muszę to mieć, to super przydatna rzecz”. Problem jednak w tym, że tego “czegoś” wciąż brakuje i nie mogę powiedzieć, że handheld jest sprzętem, który musisz kupić.
Skłaniałbym się jednak w tym kierunku, że konsola tego typu to doskonałe uzupełnienie swojego gamingowego portfolio - nieważne, jakie by ono nie było. Jeśli więc grasz tylko na pececie, handheld to naprawdę świetny sprzęt, aby urozmaicić swój wolny czas i być może poszerzyć horyzonty - wszak na sprzęcie mniejszym niż PC chętniej będziesz szukać nowych tytułów. Jeśli zaś masz już w domu konsolę (lub dwie), komputer - to nadal nie widzę przeszkód, aby poważnie nie rozważyć zakupu handhelda.
Czy jednak to podsumowanie można przepisać do recenzji każdej przenośnej konsoli? Uważam, że nie. ROG Xbox Ally X jest bowiem według mnie urządzeniem bez kompromisów. Pomijając rozmiar - nie ma tutaj żadnych elementów, które producent musiał “okroić”. ROG Xbox Ally X to sprzęt, który “uciągnie” każde powierzone mu zadanie. Do tego jest bardzo wygodny - spełnia więc w zasadzie dwie podstawowe zasady, które można produktom z tej kategorii postawić.
Czy warto kupić ASUS ROG Xbox Ally X? Podsumowanie i opinia
Na powyższe pytanie poniekąd już odpowiedziałem. Moim zdaniem - tak. ROG Xbox Ally X to konsola handheld godna polecenia, która w tym, do czego została stworzona, radzi sobie fenomenalnie. Sam doszukiwałem się wad tego produktu, aby jednak utrzymać się przy swoich wcześniejszych przekonaniach, jednak naprawdę - trudno mi je znaleźć.
ROG Xbox Ally X to naturalnie sprzęt, który nie jest ani pełnoprawnym komputerem, ani konsolą w rozumieniu sprzętu stacjonarnego. Wielce daleko jest mu jednak od telefonów gamingowych i tabletów. To więc sprzęt, który diametralnie różni się od tego, co świat gamingu zna od lat.
Uważam jednak, że jest to kategoria produktów, która doskonale zapełnia lukę na rynku - a ROG Xbox Ally X robi to naprawdę świetnie, bo jest konsolą wolną od kompromisów. Czy więc ten sprzęt można polecić absolutnie każdemu? Odważnie mogę stwierdzić, że tak - jeśli oczywiście lubisz grać (nieważne, jak często). Drugim warunkiem jest również posiadanie dość zasobnego portfela, bo - nie ukrywajmy - 3799 zł to kwota, która może sprawić, że wielu potencjalnych klientów pomyśli, czy za te pieniądze nie kupić innego sprzętu do gier (jak choćby stacjonarnego Xboksa). Wciąż jednak są to dywagacje, które można porównać do wyboru pomiędzy deskorolką a rolkami - to z pozoru podobne rzeczy do uprawiania sportu, jednak w praktyce bardzo różne, które nie mogą ze sobą konkurować. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby mieć i rolki, i deskorolkę.
Plusy:
- naprawdę genialna wydajność;
- wyświetlacz o dobrej rozdzielczości, odświeżaniu 120 Hz, dobrej czytelności, jasności i oddaniu barw (niestety to nie OLED);
- Windows 11 na pokładzie pozwala uruchamiać gry z dowolnej platformy (Xbox Game Pass, Steam, Epic Games etc.);
- dużo miejsca na gry (1 TB z możliwością rozbudowy);
- uniwersalne sterowanie - wybór trybu desktopowego lub gamingowego;
- aplikacja Armoury Crate SE daje łatwy dostęp do gier i zarządzania urządzeniem
- zadowalający czas pracy na baterii i szybkie ładowanie;
- świetne chłodzenie;
- cicha praca;
- niska waga - sprzęt jest bardzo wygodny nawet podczas długiego grania.
Minusy:
- cena;
- brak wyświetlacza OLED;
- zestaw akcesoriów jak na tę cenę urządzenia jest dość mizerny;
Produkt do przeprowadzenia testu został użyczony przez producenta. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wyglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!