Gry

O nietuzinkowych pomysłach opowiada Tracy Spaight, dyrektor projektów specjalnych Wargaming

przeczytasz w 7 min.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - Tracy Spaight

Tracy Spaight

Benchmark.pl: Na początku powiedz nam coś o sobie i swojej pracy.

Tracy Spaight: Nazywam się Tracy Spaight, jestem dyrektorem ds. specjalnych projektów w Wargaming. Projekty specjalne polegają na pracy z jednostkami muzealnymi, organizacjami non-profit, a czasem także z mediami. Nasze działania opierają się na prezentacji lub konserwacji pojazdów z II Wojny Światowej, opowiadaniu historii o weteranach, o osobach które tymi maszynami jeździły, pilotowały lub pływały. 

A kiedy nie możemy w pełni tego przekazać, korzystamy z nowoczesnych technologii, by ożywić te historie. Korzystamy między innymi z rzeczywistości wirtualnej, rzeczywistości rozszerzonej i aplikacji mobilnych.

Benchmark.pl: Czy możesz nam powiedzieć jak to się zaczęło? Kto i jak zdecydował o utworzeniu Projektów Specjalnych?

Tracy Spaight: Ja.

Benchmark.pl: Pracowałeś już wtedy w Wargaming?

Tracy Spaight: Nie, w zasadzie napisałem coś w rodzaju biznes-planu i zasugerowałem Wiktorowi (prezesowi Wargaming) - „Słuchaj, myślę że byłoby naprawdę fajnie, gdyby Wargaming zaczął angażować się w społeczność muzealną”. 

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - lufa czołgu

Taki potwór wita nas w wejściu do jednej z sal muzeum

Benchmark.pl: Co robiłeś do czasu, kiedy przyszedł Ci do głowy ten plan?

Tracy Spaight: Z wykształcenia jestem historykiem. Studiowałem na uniwersytecie Santa Clara. Spędziłem też rok w Berkley i Cambridge, a także przeprowadzałem różne prace badawcze, więc w zasadzie sporo czasu zajęło mi uczenie się historii. Zawsze mnie ona fascynowała, ale jestem też zapalonym graczem. Nie zdawałem sobie sprawy, że z grania można wyżyć, więc kontynuowałem karierę naukową.

W pewnym momencie zająłem się jednak stworzeniem pewnego projektu filmowego. Byłem w tym czasie bardzo zafascynowany światami gier internetowych. W latach 1995-1996 zacząłem grać w tekstowe, sieciowe gry takie jak LegendMUD. Później przyszedł czas na Meridian 59 i w końcu na betę Ultimy Online w 1996 roku. Pomyślałem wtedy: „O Boże, to najfajniejsza rzecz na świecie” i prawdopodobnie przez to że tak dużo w nią grałem, ucierpiała na tym odrobinę moja kariera akademicka. 

Chciałem wgłębić się w ten temat, więc we współpracy z Amerykańskim Centrum Nowych Mediów (CNAM) zacząłem tworzyć film „Prawdziwi ludzie, wirtualny świat”. Doprowadziło mnie to do współpracy z brytyjskim reportażystą Robbiem Cooperem, z którym napisałem książkę Alter-ego, opisującą ludzi „za maską”, mówiącą dlaczego ludzie są tak zainteresowani tworzeniem internetowych tożsamości i społeczności i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. 

Później, gdy uświadomiłem sobie, że tylko badam tę społeczność, powiedziałem sobie „To nie to, ja chcę być jej częścią”. Dołączyłem więc do niewielkiej firmy i pracowaliśmy nad projektami gier, co doprowadziło mnie do współpracy z kalifornijskim GamersFirst z sieci K2 Network, gdzie prowadziłem dział wydawniczy. Gdy odszedłem z tamtej firmy, zastanawiałem się co robić dalej. Przez długi czas byłem nauczycielem, także akademickim, mając styczność ze sporą grupą uczniów. Pomyślałem, że byłoby fajnie połączyć to z graniem i dać młodym ludziom możliwość wykorzystywania gier z tłem historycznym. 

Jeśli to oznaczałoby, że ktokolwiek zainteresuje się historią przez nasze gry, sprawiłoby to, że czułbym się naprawdę dobrze, ze świadomością zrobienia czegoś wartościowego. Poznałem Wiktora i resztę zespołu Wargamingu, rozmawiałem z nimi i zasugerowałem współpracę z instytucjami muzealnymi przy restaurowaniu eksponatów i organizacji wystaw. Odpowiedzieli: „Jasne, to brzmi dobrze. Spróbujmy” i od tej pory to właśnie robimy. 

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - czołg Char B1

Czołg Char B1

Benchmark.pl: Czytałem o renowacji czołgu T-34, o Birmie i poszukiwaniach Spitfire’ów, o wydobyciu i rekonstrukcji Dorniera 17. Wszystkie akcje obracały się wokół czołgów i samolotów, a co z okrętami? Wiem co prawda o ORP Błyskawica, ale czy macie już w planach konkretne działa dotyczące okrętów wojennych?

Tracy Spaight: Pracujemy z okrętami. Mój pierwszy projekt w 2012 roku dotyczył grupy Centrum Okrętów Wojennych Pacyfiku (Pacific Battleship Center). To organizacja non-profit, która zaproponowała i uzyskała zgodę na przekształcenie pancernika USS Iowa w pływające muzeum. Znajduje się on teraz przy przystani 87 w Los Angeles. 

W ten projekt zaangażowaliśmy się w dość wczesnej fazie, zastanawiając się „co możemy zrobić, żeby pomóc?”. Stworzyliśmy cyfrowy spektakl, na który składa się trzyminutowa projekcja z wykorzystaniem efektów specjalnych, opowiadająca o roli statku w Bitwie o Okinawę w 1945. Był to jeden z naszych pierwszych projektów.

Później pracowaliśmy przy okrętach USS Yorktown i USS Texas. W zeszłym tygodniu kręciliśmy w Wielkiej Brytanii film na HMS Cavalier, który jest realizowany w technologii 360 VR, z użyciem Google Cardboard. Zajmujemy się więc okrętami, choć ciężej jest je odratowywać. Większość tych, które chcielibyśmy wskrzesić znajduje się na dnie oceanu.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - wydobycie Dornier Do 17

Moment wydobycia wraku bombowca Dornier Do 17

Benchmark.pl: Poza typowymi akcjami poszukiwawczymi i rekonstrukcyjnymi całkiem pomysłowo działacie także w sferze nowych technologii. W zeszłym roku widzieliśmy całą serię 360-stopniowych filmów Virtually Inside the Tanks, a potem jeszcze podobnie zrealizowaną bitwę z 1941 roku. Czy w tym roku zapowiadają się podobne akcje? Wszak nadchodzi era okularów VR. Czy planujecie coś poza filmowaniem Cavaliera?

Tracy Spaight: Omawianie przyszłych projektów jest dość ciężkie, ponieważ najpierw musimy je nakręcić i zrobić. Wspomniałeś o Virtually Inside the Tanks, a właśnie nakręciliśmy Virtually Inside the Warships. Jako pierwszy sfilmowany został HMS Cavalier, w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że tego typu projektów będzie więcej. Krążowniki, pancerniki i inne okręty są fascynujące i duże. Imponuje też technologia, jaką poszczególne kraje miały już około roku 1940. 

Przykładowo, na USS Iowa, w pomieszczeniu w którym obliczano trajektorię lotu pocisku, znajduje się niewielkie pudełko z napisem „MIT” (Instytut Technologiczny Massachusetts). Są tam tylko mosiężne koła i tryby, ale jeśli wprowadzisz odpowiednie numery, to urządzenie wypluje ci odpowiednie rozwiązania strzeleckie, których możesz użyć, żeby trafić w cel oddalony o 29 mil. Za drugim strzałem. 

Widząc coś takiego myślisz: „Cholera jasna, to jest niesamowicie imponujące”. Podoba nam się więc idea opowiadania historii sprzętu, pływających cudów techniki z silnikami wielkości pociągu towarowego, turbinami napędzanymi parą i całą resztą sprzętu, a także ludzi, którzy musieli tym wszystkim operować.

Benchmark.pl: Możemy się więc spodziewać kolejnych Virtually Inside the Tank a także Virtually Inside the Warships?

Tracy Spaight: No, na razie nakręciliśmy jeden odcinek. Mam nadzieję na więcej.

Benchmark.pl: A jakie są plany?

Tracy Spaight: Na razie wszystko jest po prostu otwartymi możliwościami.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - pierwszy czołg Little Willie

Little Willie -  pierwszy prototyp czołgu (nigdy nie znalazł się w walce), a zarazem najstarszy eksponat w muzeum w Bovington.

Benchmark.pl: Czy planujecie coś w oparciu o gogle VR?

Tracy Spaight: Związanego z grami?

Benchmark.pl: Raczej z operacjami specjalnymi, jak w przypadku czołgów. Wiem, że współpracujecie blisko z muzeum.

Tracy Spaight: Z muzeum Brytyjskich Powietrznych Sił Zbrojnych RAF, tak.

Benchmark.pl: Więc może właśnie to będzie Waszym następnym projektem?

Tracy Spaight: To zawsze jest możliwość. Musimy tylko mieć odpowiedni projekt, coś w co będziemy mogli się zagłębić. Zazwyczaj patrzymy na pomysł i myślimy: „Jaka jest odpowiednia technologia, żeby opowiedzieć tą historię?”

Przykładowo, kiedy znajdujesz się w środku maszynowni okrętu, silnik nie jest jakimś urządzeniem, które leży przed tobą, on jest nad tobą, pod tobą, ma trzy piętra wysokości. Jest wszędzie gdzie spojrzysz - po prostu jesteś w środku silnika. Możliwości jakie dają filmy 360 to dobry sposób na wyjaśnienie tego wszystkiego, co jest dookoła. Natomiast kiedy przykładowo stoisz przed samolotem i na niego patrzysz, może nie pociągnąć Cię do tego stopnia, żeby chcieć go używać. Może byłoby to bardziej interesujące, gdybyś latał tym samolotem.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - czołg składak

Czołg....no właśnie, nie za bardzo wiadomo jaki. Ponoć "składak". Robi jednak wrażenie

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - czołg Renault FT-17

Czołg Renault FT-17

Benchmark.pl: Jak wybierane są poszczególne projekty do wykonania? Czym kierujecie się podejmując decyzje?

Tracy Spaight: Jak przy wszystkim, rozchodzi się o środki i dostępny personel. Nie mogę tak po prostu stwierdzić: „Hej, obudujmy pancernik Musashi!”. Niektóre projekty są niestety nawet poza naszym zasięgiem. Patrzymy raczej na technologie które mamy, myślimy jak za ich pomocą możemy przyczynić się do zwiększenia wartości, na przykład co możemy zrobić, czego do tej pory nie mogło muzeum lub organizacja non-profit. 

Najczęściej jest to właśnie strona techniczna. Radzimy sobie bardzo dobrze z social mediami, produkcją video, mamy też doświadczenie z rzeczywistością wirtualną i kręceniem w 360 stopniach, a także z projektami tworzonymi pod Google Cardboard. Czasem zdarza się nam znaleźć coś, co zarówno my umiemy zrobić i czego muzeum potrzebuje. Muzea starają się znaleźć wspólny język z młodymi ludźmi. Obecnie jest to cyfrowy język, a my jesteśmy w nim naprawdę dobrzy.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - Goliath

Zdalnie sterowana, niemiecka mina samobieżna

Benchmark.pl: Co jest najtrudniejsze w twojej pracy? Znalezienie pomysłu czy przekonanie nieprzekonanych?

Tracy Spaight: Wszystko jest po części wymagające. Pomysły często same do mnie przychodzą. Są grupy osób, które robią naprawdę fajne rzeczy, którymi się pasjonują. Wtedy myślę sobie jak bardzo chciałbym im wszystkim pomóc. Jest to oczywiście niemożliwe ze względu na ograniczone zasoby finansowe i ludzkie, jednak część pomysłów czerpię z zewnątrz, inne wymyślam sam. 

Mam całą tablicę zapisaną rozmaitymi rocznicami i wydarzeniami, które chcielibyśmy upamiętnić lub jakoś się w nie zaangażować. Wybieramy na podstawie kosztów, złożoności, problematyczności w wykonaniu, a także potrzeb naszego działu marketingu. Niektóre projekty nie do końca zgrywają się z ich planami, a jeśli stanowią kompletne przeciwieństwo, musimy z nimi trochę powalczyć. Czasem udaje się nam mimo wszystko przeprowadzić takie niezgodne projekty. Dopiero co wydaliśmy World of Warships, więc znacznie milej przyjmowane są projekty związane z okrętami wojennymi, ale oczywiście czołgi to kolejna dziedzina, w której wciąż robimy sporo rzeczy.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - czołg Tiger II

Majestatyczny Tiger II znany też jako "Tygrys Królewski"

Benchmark.pl: Jak to jest z tym przekonywaniem nieprzekonanych, kiedy chcesz zrealizować niektóre pomysły, ale nie wszystkie plany udaje się wcielić w życie.

Tracy Spaight: Tak to już jest, zarówno w biznesie, jak i codziennym życiu. 

Benchmark.pl: To prawda, ale mam tu na myśli konkretny projekt, czołg Panzer VIII Maus.

Tracy Spaight: A, tak. To był projekt, który w zasadzie wyszedł z naszego rosyjskiego biura.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - rozerwany pocisk

Wypadki w czołgach również się zdarzają

Benchmark.pl: To był początkowo dobry pomysł, ale nie skończył się powodzeniem. Czy miało tu miejsce pewnego rodzaju nieporozumienie?

Tracy Spaight: Ujmę to tak: to, co się stało z tym projektem to efekt działania obu stron. Zarówno muzeum w Kubince, jak i nasz zespół doszli do wniosku, że nie możemy kontynuować prac nad tym czołgiem. Wynikało to z dostępnej dokumentacji. Nie mieliśmy kompletnych planów układu napędowego ani silnika, więc gdyby doszło do próby rekonstrukcji, spora część pracy byłaby oparta na domysłach. To natomiast doprowadziłoby do historycznych nieścisłości i naruszyłoby integralność tego obiektu jako historycznego artefaktu. To coś, co można było zrobić, ale wspólnie osiągnięto porozumienie, że być może nie jest to najlepszy sposób na zachowanie wiedzy o tym pojeździe, na uzyskaniu autentycznego artefaktu, a nie czegoś kompletnie innego. 

Benchmark.pl: Z drugiej strony, pojawiały się także doniesienia, że nie prosiliście ich o to. Miedzy innymi na forum Steam zamieszczony był komunikat muzeum mówiący, że nie chcieli odtwarzać czołgu.

Tracy Spaight: Na jesieni wypuszczono oficjalny komunikat prasowy, w którym zawarto informację, że była to obopólna decyzja.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - lufy czołgowe

Benchmark.pl: To w kwestii przekonywania ludzi do projektów – nie wiem jakie relacje macie obecnie z muzeum.

Tracy Spaight: Ja pracuję raczej na zachodzie, w Wielkiej Brytanii i innych krajach europejskich.

Benchmark.pl: Więc relacje z muzeum w Kubince nie są teraz najlepsze?

Tracy Spaight: Większość kolekcji Kubinki została przekazana pod tamtejsze ministerstwo obrony. A w tym zakresie nie mam już wpływów. Przypuszczam, że podejmowano rozmowy na temat tego, co powinno być zrobione. Jasne, na pewno doszło do nieporozumień, jednak byłem od tego dość oddalony, bo nie był to mój projekt, więc wszystko co wiem, to informacje z drugiej ręki i z notatek prasowych. Rozumiem jednak, że nie mogli zbudować tego czołgu takiego, jakim był, bez zniszczenia go. 

Co do przekonywania nieprzekonanych – przeprowadzaliśmy własne, wewnętrzne ankiety, w rodzaju „czy podobają ci się nasze projekty historyczne i prace konserwacyjne?”. Otrzymywaliśmy bardzo pozytywne odpowiedzi. Ludzie uważali, że projekt z bombowcem Dornier 17 był wart zachodu, podobnie jak współpraca z Muzeum Czołgów w Bovington, tak samo jak restauracja czy przywracanie czołgów, takich jak Sentinel. 

Ludzie mówili nam, co bardzo nas cieszy, że znacznie lepsze jest wydawanie pieniędzy na grę, jeśli część tej sumy jest przeznaczana na cele takie jak zachowanie czegoś, co być może nasze wnuki będą mogły ciągle podziwiać. Był też człowiek, który napisał pracę na temat odwzorowania historii w grach. Uzyskał spore wsparcie, także od naszej społeczności graczy. Osobiście czuję się dobrze z tym wszystkim, co robi nasza firma. 

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - eksponat do renowacji

Benchmark.pl: W tym roku będzie 100 rocznica Bitwy nad Sommą. Słyszałem, że przygotowujecie specjalne wydarzenie z udziałem czołgu Mark I. Czy w dziale Operacji Specjalnych jest szykowane coś jeszcze?

Tracy Spaight: Osobiście będę związany z setną rocznicą i planowanymi atrakcjami, ale nie mogę jeszcze nic o nich powiedzieć. Zapewniam jednak, że to będzie coś naprawdę ekstra.

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - Mark IV

Czołg Mark IV - wersja "Male", z działami zamiast karabinów maszynowych (z wersji "Female")

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - makieta natarcia pod Cambrai

Makieta natarcia pod Cambrai - pierwszego wykorzystania broni pancernej na dużą skalę

Benchmark.pl: Na koniec, najbardziej prywatne pytanie – która z gier Wargamingu podoba ci się najbardziej? 

Tracy Spaight: W chwili obecnej jest to World of Warships, bo mogę się w niej poczuć jak naprawdę dobry gracz. Nie mam co prawda refleksu młodych zawodników, ale kiedy przychodzi do strategii, gram całkiem inteligentnie. W World of Tanks zdarza mi się brać udział w zaciętych pojedynkach i, radzę sobie tak, że… no cóż. W World of Warships mam świeży start. Grałem już od wersji beta, mam nastawienie „no dobra, do boju!” i jestem całkiem niezły w prowadzeniu japońskich krążowników torpedowych. Po prostu ta gra bardziej mi się podoba, bo jestem w niej lepszy (śmiech). A może moi przeciwnicy nie są tak dobrzy jak ci w World of Tanks.

Benchmark.pl: Czyli można powiedzieć, że zaczynasz z „handicapem”?

Tracy Spaight: Tak jest, w World of Tanks nigdy nie dogonię najlepszych graczy. Musiałbym poświęcić się i grać przez 8 godzin dziennie, już zawsze. Nie będę tak dobry jak niektórzy najlepsi rosyjscy gracze na ich serwerach lub też jak zawodnicy z Europy. Ale w World of Warships mam szansę powalczyć. 

Spotkanie z Wargaming w muzeum w Bovington - polski czołg na pokazach

Czołg T-34-85 z polskimi oznaczeniami - Tankfest 2015

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    5
    Artykuł świetny, ale dodajcie opisy pod zdjęciami z krótki wyjaśnieniem co przedstawiają!
    • avatar
      pawluto
      2
      Fajne muzeum - dobry wywiad i super zdjęcia.
      Przydały by się opisy pod zdjęciami i było by super.
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        "Czołg....no właśnie, nie za bardzo wiadomo jaki. Ponoć "składak". Robi jednak wrażenie"
        Ten wasz składak to:
        FV 4005 Stage 2
        An experimental tank destroyer with a 183 mm gun. Project started in 1951/52,[47] and developed in July 1955. It used a lightly armoured, fully enclosed and traversable turret on a Centurion hull. By August 1957, the tank destroyer was dismantled.