
Piękny i stalowy. Urwahn to najlepszy elektryczny gravel, jakiego testowałem
Stalowy gravel z drukarki 3D. Elektryczny. Wygodny. Piękny. Taki jest Urwahn, którego testowałem podczas “pięknej” polskiej jesienio-zimy. Jak rower wypadł w testach? Zapraszam do lektury!
Ja wiem, jest grudzień, a w grudniu rowery to się trzyma w piwnicy… Ale jak mogłem odmówić sobie testów nowego elektrycznego gravela, który podesłał mi gość, który stworzył elektryczne rowery cargo URVIS, które tak polubiłem? No nie mogłem. To musiało się stać. Nie przedłużając, rower wpadł do mnie na szybkie testy i mimo tego, że czas miałem ograniczony, a na dworze rządziły temperatury rzędu 0 stopni Celsjusza, coś tam pojeździłem, coś potestowałem i czas podzielić się wrażeniami z przygody z gravelem od Urwahn.
Kilka słów o technikaliach
Co upakowano w testowany rower? Serduszkiem jest zamontowany w tylnej piaście silnik Mahle X20, z momentem obrotowym równym 55 Nm i mocą, żadna niespodzianka, 250 W. Mamy tu też 3 tryby wspomagania + tryb, w którym Urwahn pracuje jak klasyczny rower. Rower stoi na pasku Gatesa (co jest super, ekstra!) i sparowano go z 12-biegową przekładnią planetarną PINION Smart.Shift - co ważne, biegi zmieniamy sobie tu bezprzewodowo, za pomocą klamkomanetek TRP, co w rowerze tego typu jest pewnym szaleństwem. Szaleństwem na plus, oczywiście. Fajnie, że klamkomanetki działają podobnie do elektroniki od Shimano, więc człowiek się obsługi napędu szybciutko uczy.
Ze zintegrowaną baterią o pojemności 236 Wh Urwahn może pochwalić się zasięgiem do 65 km, czego podczas testów sprawdzić nie mogłem, ze względu na warunki pogodowe. Ostrożnie zakładałbym, że z przyciężkim, posezonowym kolarzem rower przejedzie 35 km i będzie to wynik bardzo dobry. Dalej, im kto lżejszy, tym większy dystans na baterii pokona, ale 65 km wydaje mi się nieco życzeniowym zapisem w specyfikacji. 50 kilometrów - w to mogę uwierzyć.
Co dalej, co jeszcze? Sztywne osie kół, hamulce tarczowe hydrauliczne od TRP i opony o szerokości 42 mm. Przyjemne, uniwersalne dość. W rowerze znajdziemy również zintegrowane oświetlenie LED (przód + tył) i wygodne siodło marki Ergon - osobiście siodełek tej firmy fanem nie jestem, ale tu całkiem dobrze mi się na nim siedziało.
Rama jak marzenie, bo steel is real!
Musicie przyznać, że ładny jest ten karbonowy rower, co nie? Nie! To znaczy, tak. Ale i nie, bo rama nie jest karbonowa, a stalowa, a rower, no jest turbo ładny. Po kolei jednak!
Rower nie wygląda jak rower na stalowej ramie, a jak karbonowy leśny przecinak. Tu jednak wchodzi druk 3D, bo, uwaga, Urwahn stoi na stalowym framesecie, który wydrukowano w 3D. Rzecz wygląda zjawiskowo! Nie ma widocznych spawów, wszystko jest pięknie wygładzone. Wątpię, by drukowano całą ramę, raczej zakładam, że stalowe rurki łączono drukiem 3D, ale, zostawmy to. Bez względu na to, jak wygląda proces produkcyjny, rama robi obłędne wrażenie. Wygląda dynamicznie i lekko, a satynowy lakier tylko to podkreśla.
Stalowa rama w gravelu to, w moim ujęciu, same zalety. Stal jest wygodna, elastyczna i pięknie wygładza nierówności podczas jazdy po leśnych ścieżkach. To też nie byle jaka stal, a stop cr-mo, czyli stal chromowo-molibdenowa, co sprawia, że rower nie jest może super lekki, ale wagowo nie przeraża. Miałem kiedyś Marina Nicasio właśnie na ramie chromowo-molibdenowej i tęsknię za tym rowerem i za tym, jak wygodnie się na tej stalowej ramie jeździło. Czy na gravelu Urwahna jeździ się tak samo wygodnie? Sprawdźmy!
Jak to jeździ?
To, jak jeździ testowany rower jest dla mnie pewną… Zagadką. Niestety dostałem na testy rower w rozmiarze “L”, który według tabeli z geometrią przypasuje osobom o wzroście 184 - 194 cm. Ja mam 174 cm, więc jestem mocno poniżej wzrostu minimalnego. To raz. Dwa, lubię rowery małe, mniejsze nawet niż teoretycznie pasujące do mojego wzrostu, więc tu musiałbym jeździć na ramie w rozmiarze “S”, by mieć możliwie najlepsze, hm, “odwzorowanie preferencji”.
Nie napiszę więc, że rower jeździ świetnie, ale podejdę do tematu kreatywnie i bazując na doświadczeniu, puszczę wodze fantazji. Wrażenia z jazdy na ramie w rozmiarze “L” postaram się, metodą wyobrażeniową, przenieść na te, które by zaistniały, gdybym testował rower w moim rozmiarze. Będzie karkołomnie, ale jestem olbrzymim fanem polskiej myśli technicznej i choćby mnie żywcem ze skóry odbierali, nie odmówiłbym sobie testów polskiego roweru, zwłaszcza manufakturowego, rzadkiego, bardzo “jakiegoś”.
Do brzegu. Jak to jeździ? Jak przystało na gravela z solidną bazą kół - w rozmiarze “L” to 1084 mm. Jest to rower bardzo stabilny, wygodny, nawet nieco wycieczkowy - mimo iż absolutnie na takiego kanapowca nie wygląda. Nie jest wybitnie zwrotny i nie będzie doskonałym wyborem dla fanów pomykania po mieście, którzy za młodu śmigali na ostrym kole. To bardzo komfortowe wozidło, super stabilne, pozwalające na pokonanie nawet dłuższego dystansu w wygodny, dżentelmeński sposób.
Na wygodę wpływa też stalowy frameset, a jeżdżąc na tym rowerze miałem przebłyski z przeszłości, z przygód na moim pierwszym gravelu - stalowym Marinie Nicasio. Wrażenia mam tu podobne, z tą różnicą, że Nicasio jakby zrywniej się zbierał, a Urwahn jest skrojony pod komfort, kosztem pewnej “pomykalności”. Na szybko przełajowy wyścig bym go nie wziął, ale by objechać sobie Velo Czorsztyn w turbo komforcie i przy wsparciu wspomagania - oj tak, zdecydowanie tak!
Zaznaczę, że to, jak złożony jest ten rower, nie jest moją wymarzoną charakterystyką, gdyż od rowerów, którymi jeżdżę głównie po mieście oczekuję większej zwrotności, ale… Ale jeśli ktoś szuka elektryka nie tylko na dojazdy do pracy czy szkoły, ale też na weekendowe wojaże po okolicy, to spokojnie może w stronę testowanego roweru zerknąć. Coby rzecz podsumować na szybko - nie jest to Marin Four Corners, ale nie jest to też Tarmac od Specialized. To zdrowy kompromis między wozem drabiniastym do objechania Wisły 1200, a pojazdem dającym poczuć, że gna się na złamanie karku. Bardzo uniwersalna rzecz, a przy tym nieprawdopodobnie wygodna, ot co.
Elektryka daje radę!
Jeszcze słów kilka o elektrycznym serduszku. To, jak dobrze działa wspomaganie, to jest jakiś kosmos. Nie jeździłem jeszcze na elektryku, w którym wspomaganie pedałowania byłoby tak naturalne, tak przyjemne i tak, hm, mało elektryczne. To rower skrojony pod kolarzy z ambicjami i zespół napędowy doskonale to rozumie. Urwahn nie jeździ, jak rowero-skuter, a po prostu jak pełnoprawny gravel. Bajka. Cud. Miód. I orzeszki.
Na plus również trzeba zaliczyć działanie elektronicznej przerzutki. Zmiana biegów jest błyskawiczna, stopniowanie szerokie i bardzo rozsądne, a ergonomia klamek wybitnie dobrze przemyślana. To jest poziom naprawdę zbliżony do elektronicznego GRX-a od Shimano, a to klasa sama dla siebie.
Wygoda obsługi na plus
Muszę przyznać, że Urwahn mile mnie zaskoczył pod względem wygody i takiej pewnej przyjemności z obsługi. Tryby pracy zmieniamy dużym przyciskiem na górnej rurze - każdy z 3 dostępnych ma inny kolor podświetlenia LED na panelu sterowania. Nie mamy tu żadnego wyświetlacza, żadnych manetek. No, poza tymi od biegów. Te są w pełni elektroniczne i jak ktoś bawił się kiedyś napędami Shimano w wydaniu Di2, to poczuje się, jak u siebie w domu.
Jest i aplikacja
Rower wyposażony w silnik Mahle można sparować z aplikacją i uzyskać dostęp do przyjemnych i przydatnych funkcji. W aplikacji możemy podejrzeć stan akumulatora, lokalizację i zmieniać tryby wspomagania. Mamy też dostęp do historii jazdy i, no to w zasadzie aplikacja, jak każda inna. Ładna, czytelna i poprawna, niemniej nikt tu koła na nowo nie wymyślał.
Dobry ten Urwahn?
Zanim podsumuję sobie całość, to wspomnę o cenie. Nie dostałem informacji o tym, ile rower kosztuje, ale pomysłowy jestem z natury, więc skonfigurowałem go sobie i cennik zaśpiewał mi ponad 5500 euro. Nieźle, co nie? W przeliczeniu na nasze dostojne złotówki Urwahn skonfigurowany podobnie do roweru, który przyjechał do mnie na testy, kosztowałby niecałe 25000 zł. To, hm, abstrakcyjnie dużo pieniędzy. Za taką kasę lekarze i prawnicy oraz management średniego szczebla z korporacji kupuje sobie prestiżowe rowery aero, coby w obcisłych gaciach śmigać po polskich szosach. Niemniej…
Niemniej dostajemy tu mnóstwo bajerów. Mamy pasek Gatesa, który pozwala na utrzymanie napędu w czystości (bez smaru - bez problemu). Mamy elektroniczne przerzutki. Mamy elektryczne wspomaganie pedałowania. Mamy niezłą wagę, bo okolice 16 kilogramów ze zintegrowaną baterią, to bajka w świecie elektryków. Mamy też piękną ramę i, finalnie, super wygodny, turbo nowoczesny rower.
Mając powyższe na uwadze nie można nie nazwać gravela od Urwahn słabym czy średnim rowerem. Nie można też powiedzieć, że to rower, który “ujdzie”. To genialna maszyna, na której istnienie nie zwróci uwagi większość normalnych ludzi. Większość rowerzystów i kolarzy stwierdzi zaś - a po co to komu? Niszowi odbiorcy, te 7 osób w naszym kraju, będą jednak zachwyceni, bo za potężną kasę będą mogli kupić sobie rower elektryczny zbudowany bez jakichkolwiek kompromisów. Rower, za którym obejrzy się każdy lekarz jadący akurat na kawę na swoim “Specu” za 3 średnie krajowe.
Podsumowując finalnie. Rower dostaje ode mnie Super produkt, bo jest cudowny. Będę o nim śnił przez najbliższe tygodnie (do wiosny mi przejdzie). Trudno mi go jednak bezpośrednio polecić, bo mam w zwyczaju polecanie produktów o ponadprzeciętnej relacji ceny do jakości, co jest kryterium, które w przypadku takich rzeczy jak rower za 25000 zł nie ma zastosowania. Jeśli jednak czyta to jakiś kolarz zapalony, który nie ma limitu na karcie płatniczej, debetowej, czy tak kredytowej - tak, tobie ten rower mogę polecić.
Warto kupić, jeżeli
Gravel marki Urwahn warto kupić, gdy ma się bardzo dużo pieniędzy i chce się kupić wygodny rower elektryczny, stworzony do relaksacyjnego podróżowania tu i ówdzie. Albo inaczej. Masz hajs i szukasz roweru na wypasie? Takiego zbudowanego w Simsach na kodach? Bierz śmiało gravela marki Urwahn.
Nie warto kupować, jeżeli
Urwahn to rower premium. Z której strony by na niego nie patrzeć, to rower premium. Każdy, kto zerknie na każde wydawane 5 zł ze dwa razy przez finalizacją zakupu, po prostu tego roweru nie potrzebuje. Dziękuję za uwagę.
Produkt do przeprowadzenia testu został użyczony przez firmę Urwahn. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wyglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.










Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!