Laptopy

Ergonomia

przeczytasz w 3 min.

W pozycji zamkniętej Compaq stanowi solidny, sztywny i odporny monolit. Można go śmiało podnosić trzymając za róg, można nacisnąć ręką na klapę matrycy (oczywiście bez przesady), dolne osłony nie uginają się, nic nie skrzypi, nie ma widocznych szpar. Jedynym mankamentem są luzy wtyczki zasilacza – gniazdko nie jest dokładnie do niej dopasowane. Otwarcie klapy wymaga przytrzymania dolnej części laptopa, i raczej nie ma mowy o przypadkowym otwarciu się ekranu w podróży. Duży zawias pracuje z dobrze dobranym oporem, stabilnie trzymając ekran w każdym położeniu, choć wytłumienie drgań trwa kilka sekund. Na pulpicie i otoczeniu ekranu również nie stwierdziłem niedoróbek, mocny plastik nie trzeszczy, nie ugina się, jest miły w dotyku.

Model C792ew także po otwarciu może się podobać, jeśli ktoś gustuje w dyskretnych, stonowanych laptopach. Grafitowe otoczenie klawiatury, czarne klawisze, czarna otoczka ekranu, tylko dwa przyciski nad klawiaturą – ład, porządek, asceza. Idealny laptop do pracy.

O klawiaturze można powiedzieć same pozytywy – jest po prostu świetna, pracowało mi się na niej bardzo wygodnie. Klawisze wyraźnie opisane, logicznie rozmieszczone, mają krótki skok, są przy tym bardzo ciche. Umieszczony w lekkim wgłębieniu touchpad trzyma poziom, ma dużą i czułą powierzchnię, kursor precyzyjnie odwzorowuje ruchy palca po tabliczce, bez zarzutu działa strefa scrolla. Przyciski są miękkie, precyzyjne i ciche, a dodatkowy, mały przycisk u góry umożliwia wyłączenie touchpada.

Nad ekranem kamerka internetowa i mikrofon, czyli przydatne dodatki, mające liczne zastosowania.
Bardzo spodobała mi się kultura pracy modelu C792ew. Podczas normalnej pracy laptop pozostaje cały czas przyjemnie chłodny, a także niemalże bezgłośny. Lekko szumi wentylator, czasem nieśmiało zazgrzyta dysk, dźwięki te wtapiają się w ciche otoczenie. Duże obciążenie przynosi wzrost prędkości obrotowej wentylatora, ale nie przeszkadza to nawet w nocy.

Wygląd Pavillonów ma liczne grono zwolenników. Głupie przysłowie mówi, że o gustach się nie dyskutuje, ja natomiast preferuję zasady tolerancji – porozmawiać można, a jak się komuś coś nie podoba, to w porządku, jego sprawa. Jednak nikt mnie nie przekona, że upaćkana odciskami palców pokrywa matrycy to szczyt estetyki. Nie podobają mi się też boczne krawędzie, wykończone cienkimi, metalowymi blaszkami, które prezentują się raczej tandetnie i nie sprawiają wrażenia solidnych. Pomijając jednak te szczegóły wzornictwo może się podobać, a wygląd wyróżnia Pavillony z tłumu innych notków.

Obydwa opisywane Pavillony w położeniu zamkniętym mają słabo chronioną matrycę, plastik jest cienki i ugina się już pod lekkim naciskiem palców. Żadnych zastrzeżeń nie mam natomiast do sztywności konstrukcji, spasowania elementów oraz solidności dolnej powierzchni w tych modelach.

Po otwarciu znów dużo błyszczących detali i powierzchni, znów wszędobylskie odciski palców. Ponadto pomalowana na srebrny kolor klawiatura nie jest ani ładna, ani ergonomiczna – w pewnych warunkach oświetleniowych opisy klawiszy stają się niemal niewidoczne, dane mi było tego doświadczyć, niestety. Do pisania klawiatura jest dobra, ale nieco głośniejsza, niż w Compaqu – dotyczy to obu testowanych Pavillonów. Klawisze w modelu dv5-1020ew mają standardową wielkość, natomiast w dużej 17-tce producent pozwolił sobie zaszaleć i wyraźnie powiększył płytki, co wydatnie poprawia szybkość i wygodę pisania – brawo!

HP Pavilion dv5-1020ew

Kolej na touchpady, różniące się od siebie kształtem oraz przyciskami, ale mające taką samą powierzchnię – oleistą i niemiłą w dotyku. Trzeba się do tego przyzwyczaić, po nabraniu wprawy można w miarę precyzyjnie sterować kursorem, ale nie da się opisać tej ulgi, z jaką wracałem do perfekcyjnego touchpada w moim osobistym HaPeku serii nx7400. Jeśli chodzi o przyciski, to w mniejszym dv5-1020ew są nieco za twarde, korzystanie z nich nie jest wygodne. Natomiast te w dv7-1060ew są nieco inne – nie tak twarde, odsunięte od powierzchni płytki, schowane w zagłębieniu, troszkę lepsze niż te w dv5-1020ew. Strefy przewijania w testowanych Pavillonach działają poprawnie, choć nieco topornie, ze względu na oleistą powierzchnię płytki. Obydwa touchpady można dezaktywować stosownym przyciskiem.

HP Pavilion dv5-1020ew

Dobrym obyczajem producentów stało się umieszczanie nad ekranem zestawu kamerka – mikrofon.
Zamiast dodatkowych przycisków multimedialnych firma HP zastosowała w Pavillonach nowoczesny i atrakcyjny wizualnie panel dotykowy. Można za jego pomocą sterować dźwiękiem, odtwarzaczem muzyki oraz aktywować interfejsy bezprzewodowe.

Cieszy dobre, wręcz wzorowe wykonanie każdego elementu Pavillonów. Nie ma mowy o uginaniu się powierzchni – czy to pod nadgarstkami, czy to pod klawiaturą, czy otoczki ekranu. Sztywne zawiasy trzymają ekran w każdej pozycji, aż do niemal całkowitego odchylenia.

Jeśli chodzi o ergonomię rozmieszczenia gniazdek, to sprawa jest identyczna, jak w Compaqu – niektórym użytkownikom mogą przeszkadzać gniazdka audio z przodu, a boczne wejście kabla zasilającego psuje estetykę laptopa leżącego na biurku. Zastrzeżenia mam też do diodek sygnalizacyjnych, umieszczonych w lewym rogu – w przypadku modelu dv5-1020ew świeciły zdecydowanie za jasno, przeszkadzając i  rozpraszając w nocnej pracy.

Co ciekawe – diody w modelu dv7-1060ew dawały zdecydowanie słabsze, dyskretne światło.
W kwestii kultury pracy nie jest dobrze, obydwa Pavillony okazały się stosunkowo gorące i głośne. Model dv5-1020ew zaczął mnie parzyć w kolana po godzinie spokojnej pracy w środowisku Windows – Winamp, GG, WiFi, Opera. Wiatrak nie hałasuje zbytnio, jeśli notek nie jest obciążony, ale kiedy intensywnie korzystamy z jego mocy, wówczas wentylator jest wyraźnie słyszalny.

Model dv7-1060ew jest głośny cały czas, nawet pod niewielkim obciążeniem. Wiatraczek pracuje jednostajnie, szumiąc głośno i radośnie, a kiedy przyspieszy, wówczas można go usłyszeć z sąsiedniego pokoju.