• benchmark.pl
  • Gry
  • Recenzja nowego Wiedźmina 3: Dziki Gon - sprawdziliśmy czy warto i czy widać różnicę
Recenzja nowego Wiedźmina 3: Dziki Gon - sprawdziliśmy czy warto i czy widać różnicę
Gry

Recenzja nowego Wiedźmina 3: Dziki Gon - sprawdziliśmy czy warto i czy widać różnicę

przeczytasz w 24 min.

Na tę chwilę czekaliśmy od prawie dwóch lat – nowy Wiedźmin 3: Dziki Gon właśnie staje się faktem. Kto się z niego najbardziej ucieszy i jak wielkie są owe next-genowe zmiany – o tym przeczytacie w naszej recenzji Wiedźmin 3: Dziki Gon – Edycja Kompletna na PS5.

ocena redakcji:
  • 4,9/5

Maciej Piotrowski - Redaktor benchmark.pl
Maciej Piotrowski

Wiedźmin: Dziki Gon - Edycja Kompletna (PS5) - no to gdzie ten nextgen?

Skłamałbym, gdybym powiedział, że czekałem na next-genową wersję Wiedźmina 3 nerwowo obgryzając paznokcie. Owszem, w momencie premiery PS5 to był jeden z tych tytułów, w które koniecznie chciałem wówczas zagrać, no ale niestety, nie było nam to dane. Pracę nad next-genową aktualizacją wciąż się przedłużały, a posiadacze PlayStation 5 zdążyli dostać już takie perełki jak choćby Horizon Forbidden West czy God of War Ragnarok.

Trudno się więc dziwić, że niedawna wiadomość o rychłej premierze odświeżonego Wiedźmina 3 nie zrobiła już na mnie aż tak wielkiego wrażenia. Jasne, ucieszyłem się, bo w końcu będę mógł wrócić do gry i ukończyć oba dodatki, które kiedyś porzuciłem czekając na aktualizację wprowadzającą HDR do przygód Białego Wilka (opcja ta pojawiła się w wersji na PS4 i PS4 Pro na początku 2018 roku, ale i tak do gry nie wróciłem). Liczyłem jednak w duchu na konkretny międzygeneracyjny przeskok między P4 a PS5 - wiecie, przepiękne pejzaże, niesamowicie szczegółowe modele postaci, raytracing i te sprawy. Niestety, troszkę się przeliczyłem.

Chciałbym piać z zachwytu, a na kilku oklaskach poprzestanę

Powiedzmy sobie szczerze – jeśli nie skończyliście co dopiero grać w ostatnie przygody Geralta z Rivii na PS4/PS4 Pro (bądź Xbox One/Xbox One X) to odpalając „nowego” Wiedźmina 3: Dziki Gon wielkich różnic nie dostrzeżecie. Owszem, gra w Edycji Kompletnej powita Was ekranem objaśniającym zmiany w aktualizacji 4.0, ale na opad szczęki od ilości najróżniejszych nowości raczej nie macie co liczyć. Dość powiedzieć, że nowa zawartość obejmująca nowe zadania, zbroje, broń czy owe alternatywne stroje zainspirowane seriale Netflixa w większości nie są dostępne od początku i trzeba niejako do nich „dojść”.

I tu niestety czekał mnie pierwszy zgrzyt – zapisane stany gry, jeszcze w wersji 1.60, okazały się niekompatybilne z Wiedźmin 3: Dziki Gon – Edycja Kompletna. Być może po zaktualizowaniu się mojej pierwotnej, płytowej wersji gry będę mógł powrócić do punktu, w którym faktycznie skończyłem swoją przygodę z Białym Wilkiem. „Być może”, bo wciaż nie jest to takie pewne. Wedle samych twórców gra ma posiadać tzw. Cross-progression, czyli opcje dzielenia stanu gry między różnymi platformami (zakładając, że większość z graczy posiada już w swojej kolekcji kilka edycji Wiedźmina 3). W tej chwili jednak, podczas przedpremierowych testów, musiałem zaczynać grę od początku. Między innymi dlatego poniżej znajdziecie porównania z początku gry.

Nowy Wiedźmin 3: Dziki Gon - informacja o aktualizacji 4.0

Nowy Wiedźmin 3: Dziki Gon - nagrody

Jako że sam nie byłem do końca pewien zmian jakościowych między Wiedźminem 3 na PS4 (odpalonym we wstecznej kompatybilności na PS5), a nowym, w pełni nextgenowym wydaniem postanowiłem „pstryknąć” kilka fotek w obu grach. Efekt możecie zobaczyć poniżej. Co istotne, wszystkie zdjęcia z nowego Wiedźmina 3: Dziki Gon zostały zrobione z trybie jakości z raytracingiem. Przetestowanie wydajności gry zostawiam już Wojtkowi, który zapewne wkrótce zaprezentuje Wam swoje wnioski po dokładnym przemaglowaniu nowego Wiedźmina 3: Dziki Gon w wydaniu PC.

Nim jednak przejdziemy do samych zdjęć porównawczych kilka drobnych uwag. Zapewne zwrócicie uwagę, że w nowej wersji kamera ustawiona jest znacznie bliżej Geralta. Można tego rozwiązania nie lubić, ale wydaje mi się, że wpłynął on pozytywnie na filmowość gry. Coś jak w innych, nowoczesnych grach RPG. Trzeba też pochwalić twórców za poprawione, znacznie naturalniejsze cieniowanie i zwiększenie ilości detali na modelach postaci.

Wiedźmin 3: Dziki Gon – wersja PS4 po lewej, wersja nextgen (PS5) po prawej

Sami widzicie, że różnice nie są aż tak kolosalne, jakby się chciało. Przypuszczam jednak, że posiadacze PC będą mieli więcej powodów do zadowolenia, bo w ich wersji kompletnej (darmowej aktualizacji) pojawi się też technologia DLSS, realistyczne odbicia i oświetlenie cieni oraz najprawdopodobniej szeroki wybór modów (na PS5 nie ma dodatkowej opcji w menu, ale w samej grze kilka najpopularniejszych modów zostało od razu zaimplementowanych).

Wersja PS5 może z kolei pochwalić się wsparciem dla kontrolera DualSense, choć wielkiego wrażenia na mnie ono nie zrobiło. Cieszy za to tryb fotograficzny, który zapewne niejednemu pasjonatowi wirtualnego Geralta z Rivii posłuży do stworzenia arcydzieł.

Nowy Wiedźmin 3: Dziki Gon - tryb fotograficzny

Nowy Wiedźmin 3: Dziki Gon – czy warto było czekać?

Jeśli miałbym być do bólu szczery to odpowiedzieć brzmiałaby „nie”. Aż tylu robiących wielkie wrażenie nowości nie otrzymaliśmy, a czas oczekiwania na tę aktualizację był stanowczo za długi. Mimo to jednak Wiedźmin 3: Dziki Gon wciąż potrafi doskonale się obronić zarówno fabułą, jak i bohaterami czy akcją (nie wierzysz? przeczytaj naszą premierową recenzję). 

To świetny tytuł, jeden z najlepszych w historii elektronicznej rozrywki więc i powrót do niego po latach, w tak odświeżonej formie, i do tego za darmo, może być naprawdę miły. A jeśli ktoś dotąd nie grał w przygody Białego Wilka to koniecznie powinien to nadrobić – lepszej okazji chyba już nie będzie. A tu, na koniec, macie jeszcze coś na odprężenie w klimatach nextgenowego Wiedźmina 3: Dziki Gon (tak, tak ra gra może wyglądać na PC), do puszczenia na monitorze/telewizorze zamiast standardowego świątecznego kominka.

Opinia o Wiedźmin 3: Dziki Gon - Edycja Kompletna

  • miły powrót po latach do jednej z najlepcych gier w historii
  • wciąż świetna fabuła z niezwykle rozbudowanymi zadanami głównymi i pobocznymi
  • niezapomniane postacie
  • poprawiona oprawa wizualna (dwa tryby graficzne)
  • nowa zawartość - zadania i arsenał
  • tryb fotograficzny
  • opcja Cross-progresu między platformami
     
  • nie tak widowiskowy powrót jakby się chciało
  • problemy z zapisanymi stanami gry
  • dość słabe wykorzystanie DualSense

Ocena końcowa

96% 4.8/5

  • Grafika:
    • 4.5 / Dobry plus
  • Dźwięk:
    • 5.0 / Bardzo dobry
  • Grywalność:
    • 5.0 / Bardzo dobry

  • Wyróżnienie "Super Produkt" - benchmark.pl

Grę Wiedźmin 3: Dziki Gon - Edycja Kompletna (PS5) na potrzymy niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy CD Projekt Red

Wiedźmin3: Dziki Gon (PC) - premierowa recenzja z 8 czerwca 2015 roku

Ostatnia część przygód wiedźmina Geralta oferuje niespotykanych rozmiarów otwarty świat. O tym było wiadomo już na długo przed premierą. Jednak dopiero teraz możemy przekonać się na własnej skórze, jak wiele atrakcji jest on w stanie zaoferować. Choć część graczy będzie się zapewne koncentrować na wiodącym wątku opowieści, o tyle reszta nie omieszka zapuścić się w dzikie ostępy Kontynentu w poszukiwaniu nawet najmniejszych zleceń.

Już sam prolog gry, którego akcja dzieje się na niewielkim obszarze wsi Biały Sad i przylegających do niej włości, pokazuje, że siła Dzikiego Gonu nie tkwi w głównej linii fabularnej, ale właśnie w tym wszystkim, co dzieje się dokoła niej.

Trudno się nudzić w stworzonych przez CD Projekt RED lokacjach. Siwowłosy zabójca potworów jest urobiony po łokcie, jako że z każdej strony wystraszeni chłopi wołają o pomoc. Zresztą nie tylko chłopi zwracają się w potrzebie do tajemniczego odmieńca. Z większą lub mniejszą chęcią czynią to także arystokraci, a nawet głowy państw. Jak nie potwór do zabicia, to artefakt do znalezienia. Niewiasty w opałach, mężowie gotujący się do bitki, uzależnieni od hazardu karczmarze... Krótko mówiąc: jest, co robić!

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to na głównych zadaniach spoczywa cały ciężar rozgrywki. To one odpowiadają za dynamikę opowieści i są gwarantem tego, że gracz nigdy nie będzie siedział przed monitorem bezczynnie. W przypadku najnowszego Wiedźmina jest to jednak złudzenie. Można się nawet pokusić o tezę, że historia poszukiwań Ciri jest zaledwie cieniutką nitką, na którą nawleczone są smakowite obwarzanki misji drugoplanowych. Dlatego też warto spojrzeć na Dziki Gon właśnie przez pryzmat tych wszystkich pozornie mniej istotnych wyzwań. Bo w rzeczy samej są one mniej istotne jedynie pozornie.

Ciri? Jaka Ciri?

Wzorem Dantego w głębi ciemnego znalazłem się lasu. Geralt medytuje przy ognisku, czekając na pojawienie się upiora. Tropiłem go przez ostatnie dni, zrekonstruowałem jego historię, dowiedziałem się, jak go wywabić z ukrycia i unieszkodliwić. Teraz pozostaje tylko przekuć zamiar w czyn i skończyć z poczwarą. O północy zjawa przybywa na polanę. Rozpoczyna się walka. Błyszczy w świetle księżyca brzeszczot srebrnego miecza. Wysmarowane odpowiednim olejem ostrze jest przygotowane do pojedynku.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Biały Sad

Leśnica rzuca się na wiedźmina, ale ten sprawnie uskakuje przed jej ciosami. Na ciemnej polanie ma miejsce prawdziwy danse macabre uników i parad. Geralt raz po raz przygina się do ziemi, żeby zastawić magiczną pułapkę. Dzięki temu upiór przybierze materialną formę i stanie się wrażliwy na uderzenia miecza. Jednak raniona zjawa nie ma zamiaru samotnie stawiać czoła łowcy potworów.

Do pomocy wezwane zostają północnice. Jakby tego było mało, w walkę angażują się także zbłąkani bandyci, którzy rozbili w okolicy obóz. W obronie własnej szyją z kusz to do leśnicy, to do Geralta. Bełty świszczą w powietrzu, upiory krążą po polanie, a wiedźmin stara się zrobić z tym wszystkim porządek przy pomocy magicznych znaków, eliksirów, petard i dwóch mieczy. Po długiej i wyniszczającej walce udaje się wreszcie pokonać upiora. Starczy tylko przytroczyć trofeum do siodła i odebrać nagrodę w pobliskiej wsi.

Wiedźmin 3: Dziki Gon – karczma

Tak właśnie wyglądała moja walka z leśnicą. Mogłoby się wydawać, że to potyczka z potężnym bossem, który stanął między wiedźminem, a jego przyszywaną córką Ciri. Wcale tak nie jest. W rzeczywistości walka z tym upiorem nie jest nawet zaklasyfikowana jako zadanie poboczne, a jedynie jako wiedźmińskie zlecenie – takie, jakich pełno na tablicach ogłoszeniowych w każdej osadzie. W dodatku Ciri nie ma z tym całym zamieszaniem nic wspólnego i po prawdzie w natłoku innych atrakcji można zapomnieć o tym, że jasnowłosa dziewczyna w ogóle istnieje.

Twórcy Dzikiego Gonu zadbali o to, żeby olbrzymi świat wiedźmina nie świecił pustkami. Poza główną linią fabularną istnieją trzy typy misji: zadania poboczne, wiedźmińskie zlecenia i poszukiwania. Do tego dochodzi jeszcze mnóstwo drobnych wydarzeń, które mogą przydarzyć się po drodze. W skład tych ostatnich wchodzi między innymi szukanie ukrytych skarbów, wysadzanie w powietrze gniazd potworów czy pomaganie ludziom więzionym przez handlarzy niewolników. Jeżeli ten wachlarz możliwości jest dla kogoś wciąż jeszcze niesatysfakcjonujący, to może nasłuchiwać wołania przypadkowych chłopów czy kupców, którzy potrzebują pomocy wiedźmina. I jak tu nie zjechać z głównego traktu?

Wiedźmin 3: Dziki Gon – widok na miasto

Who you gonna call?

Na pamiętnym zwiastunie Dzikiego Gonu Geralt podsumowuje swój kodeks moralny i styl życia jednym mocnym zdaniem: „Zabijam potwory”. Nic więc dziwnego, że na tym właśnie aspekcie REDzi postanowili skoncentrować się w nowym Wiedźminie. W poprzednich częściach przygód Białego Wilka czuliśmy, że wcielamy się w kogoś wyjątkowego, w żywą legendę, w znanego na salonach i w karczmach Geralta z Rivii. Co za tym idzie, poskąpiono nam wiedźmińskiej codzienności, jaką jest machanie mieczem, które pozwala zarobić na chleb powszedni.

Jednak trzecia część trylogii rekompensuje nam tę stratę z nawiązką. Na własnej skórze poznajemy, co znaczy być zabójcą potworów. Kiedy znajdziemy ogłoszenie, możemy porozmawiać ze zleceniodawcą, a następnie zbadać miejsca, w których bestia się pojawiała, żeby ustalić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Finałem jest oczywiście likwidacja „szkodnika” i odebranie nagrody. Gdyby ktoś przypuszczał, że ten schemat może być monotonny, to należy zapewnić, że jego obawy są bezpodstawne. Zadbano o to, żeby każde zlecenie wiązało się z mrożącą krew w żyłach historią, a dodatkowo wymagało od nas tak praktycznego, jak i merytorycznego przygotowania do walki.

Co to znaczy, że do walki trzeba przygotować się merytorycznie? Jak się okazuje, zabicie potwora nie jest rzeczą łatwą i niezwykle trudno tego dokonać nie znając jego słabych punktów. Jedno ze zleceń, jakie przyszło mi wykonywać, wiązało się z zabiciem wilkołaka. Udałem się do kryjówki likantropa, wyczekałem do nocy, aż tamten się pojawi, a następnie obserwowałem, jak Geralt bezsilnie okłada bestię mieczem, żeby chwilę potem paść martwym na ziemię. Kilka kolejnych prób zakończyło się w podobny sposób. Wszystko dlatego, że nie posiadałem dostatecznej ilości informacji, żeby odpowiednio przygotować się do tej potyczki. Mogłem dokończyć opisane zadanie dopiero znacznie później, kiedy zabłądziwszy podczas burzy napotkałem obozowisko bandytów, którzy byli w posiadaniu książki traktującej o istotach przeklętych. Wtedy, uzbrojony w dodatkową wiedzę mogłem powrócić już do legowiska potwora, żeby się z nim ostatecznie rozprawić.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - walka

Co ciekawe, nie zawsze mamy szansę przygotować się do walki w należyty sposób. Owocuje to scenami pełnymi emocji i komizmu. Bo oto wyskakuje z lasu nieznana nam poczwara, a my w popłochu wertujemy bestiariusz, żeby ze zgrozą przekonać się, że nie znajdujemy w nim żadnych wiadomości na jej temat. Geralt uskakuje przed kolejnymi ciosami, a w naszych głowach zaczyna się gonitwa myśli. Jaki olej zastosować? Jaki znak? Skoro wygląda, jak bazyliszek, zachowuje się jak bazyliszek, to może trzeba sobie z tym radzić, tak jak z bazyliszkiem?

W takich chwilach czujemy się jak tytułowi pogromcy duchów z filmu Ghostbusters, którzy na dachu drapacza chmur konsultują ze sobą taktykę, bo właśnie stanęli twarzą w twarz z antycznym demonem Gozerem. Wiedzą o nim bardzo niewiele, jest od nich znacznie potężniejszy, a mimo to, muszą się go jakoś pozbyć.

Jednak gracz rozwija się wraz z Geraltem. Zaczyna jako amator, żeby w końcu stać się prawdziwym zawodowcem. Kiedy napotykałem potwora i doskonale wiedziałem, jak go unieszkodliwić miałem niebywałą satysfakcję. Nie musiałem nawet w tym celu zaglądać do bestiariusza. Południca? Zjadłem zęby na południcach! Gryf? Na początku był wyzwaniem, ale teraz mogę go załatwić z zamkniętymi oczami! Dziki Gon pozwala nam nie tylko śledzić losy Geralta z Rivii, ale też stać się stuprocentowym specjalistą od wszelkiego plugastwa, jakie pełza, łazi i lata po Kontynencie.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Geralt i Troll

Indiana Jones i wiedźmiński rynsztunek

Interakcje z innymi postaciami są w Dzikim Gonie podstawą i tylko dzięki nim jesteśmy w stanie wykonać większość zadań. Ale prawda jest taka, że czasami nie mamy ochoty z nikim rozmawiać, a jedynie zaszyć się w głuszy. Jak gdyby z myślą o samotnikach, przygotowano misje oznaczone jako poszukiwania. To specyficzne zadania, które z pewnością przypadną do gustu wielbicielom Indiany Jonesa czy Lary Croft.

Założenia są proste: przemierzamy świat w poszukiwaniu schematów, które posłużą nam do wykucia unikalnej zbroi lub miecza. W tym celu przyjdzie nam zejść do zapomnianych kazamatów, dostać się do opuszczonych warowni, czy zagłębić się w ruiny elfickich świątyń. Ta formuła przywodzi na myśl zbieranie fragmentów pancerza z renesansowej trylogii Assassin's Creed. Jednakże w Dzikim Gonie jest ona potraktowana w sposób znacznie ciekawszy. Nie wymaga się od nas skakania po zagraconych rusztowaniami katedrach, a zamiast tego oferuje zapierające dech w piersiach widoki i opowieści, które stanowią tło dla naszych poszukiwań. Te ostatnie znajdujemy w porzuconych papierach. Dzięki temu mamy wrażenie, że nie gromadzimy schematów nikomu niepotrzebnego żelastwa, ale jesteśmy o krok od odnalezienia artefaktów, za które wielu było gotowych zabijać i umierać.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - klimatyczne lokacje

Stanisław Staszewski śpiewał, że z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle. Twórcy najnowszego Wiedźmina poszli o krok dalej i stwierdzili, że każdy ma obowiązek wybrać źle. Już na długo przed premierą tej produkcji było wiadomo, że jej twórcy dadzą graczom możliwość decydowania o tym, jak potoczy się historia Białego Wilka i osób, które napotka on na swojej drodze. Jednak nawet w najczarniejszych koszmarach nie przypuszczaliśmy, jak trudnych wyborów przyjdzie nam tu dokonywać. Nie chodzi nawet o to, że najczęściej wybieramy między większym a mniejszym złem. Sęk w tym, że rzadko kiedy jesteśmy w stanie się zorientować, która z opcji dialogowych sprawi, że wybierzemy to korzystniejsze rozwiązanie.

Ponadto często podejmujemy decyzje, których konsekwencji nie potrafimy przewidzieć. Wiemy, że prędzej czy później będziemy musieli się z nimi skonfrontować, ale nie mamy pojęcia, kiedy to nastąpi i w jakiej formie. Jedno jest tylko pewne – los musi się dopełnić, a nasze działania wpłyną na bieg opowieści. Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza i nigdy nie chybia.

Co ciekawe, wybory nie dotyczą jedynie głównej linii fabularnej, ale także zadań pobocznych. Nierzadko dopiero te ostatnie pozwalają nam rzucić nowe światło na historie poszczególnych bohaterów, a podejmowane w nich wybory mieszają się z tymi z zadań głównych tworząc złożony labirynt moralnych dylematów. Nie dość, że niektóre z decyzji są niemożliwe do podjęcia, a ich skutki nie dają się przewidzieć, to jeszcze w kluczowych momentach wprowadzony zostaje limit czasowy na udzielenie odpowiedzi. Wszystko to sprawia, że uczestniczymy w tragedii, której nie powstydziłby się sam William Szekspir. Świat Wiedźmina jest światem okrutnym i nie oszczędza nikogo. Nawet gracza.

Banda siwego

Wszystkie decyzje, jakie podejmujemy w Dzikim Gonie zostaną nam zapamiętane i przyniosą określone konsekwencje. Każdy dostanie to, na co zasłużył. I niech nikt nie przypuszcza, że ktoś zapomni o tym, co wydarzyło się w Zabójcach Królów. Zaimportowanie save'a z drugiej części Wiedźmina wiąże się z przeniesieniem wszystkich decyzji, jakie zostały podjęte w tamtej grze. (Dla osób, które nie posiadają pliku z zapisem, stworzono, zgrabnie wpisaną w fabułę ankietę.)

Wiedźmin 3: Dziki Gon - rysowane przerwyniki

Jak można się było domyślać już przed premierą, w trzeciej części trylogii spotykamy postaci z dwóch poprzednich odsłon. Oczywiście, to, kogo spotykamy i w jakich relacjach będzie ta osoba z Geraltem zależeć będzie w pewnym stopniu od tego, jak zachowywaliśmy się względem niej w przeszłości. Wokół ekipy znajomych Białego Wilka zbudowano mnóstwo zadań, które pozwalają nam lepiej poznać jej członków i być świadkiem finału ich historii.

Dobrym przykładem na to, jak działa to rozwiązanie jest jedna z misji pobocznych, która wymaga od nas oczyszczenia folwarku z potworów, jakie się tam zalęgły. W zależności od tego, jaką decyzję podjęliśmy w Zabójcach Królów, w odwiedzanym przez nas gospodarstwie możemy rzeczywiście napotkać żerujące tam poczwary lub jednego ze znajomych Geralta, który ukrywa się tam przed swoimi wrogami. Ta ostatnia ścieżka otwiera nam drogę do kolejnych kilku zadań, będących niejako kontynuacją opowieści z Wiedźmina 2. Co za tym idzie, wielbiciele serii nie tylko napotkają wiele znajomych twarzy, ale też będą mogli pociągnąć dalej wątki, które wraz z finałem części drugiej musieli porzucić.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - licho

Sex and przemoc

Grany przez Janusza Rewińskiego producent z filmu Superprodukcja posiada krótką, ale przejrzystą recepturę na stworzenie kinowego hitu. Zawiera się ona w trzech słowach: „Sex and przemoc”. Trudno powiedzieć, czy REDzi inspirowali się tą prostą sentencją, ale na pewno zastosowali się do niej bezbłędnie. Obu tych elementów w nowym Wiedźminie nie brakuje, a dzięki olbrzymiej przestrzeni, w której nie trudno znaleźć przygodę, są one w każdej chwili na wyciągnięcie ręki.

Jeśli tylko mamy ochotę zaszlachtować paru bandziorów lub usiec jakiegoś potwora, starczy, że skierujemy się w stronę widocznego na mapie znacznika w kształcie pytajnika i możemy być pewni, że odnajdziemy w tamtym miejscu pożądaną rozrywkę, a dodatkowo zostaniemy wynagrodzeni ciekawym ekwipunkiem oraz złotem. Chociaż nagrody są tutaj w zasadzie zbędne, bo już sama walka jest dostatecznie satysfakcjonująca. Możliwość ataku w pełnym galopie przy zwolnionych zdjęciach i podziwianie, jak cios miecza rozcina korpus przeciwnika na pół to czynniki, które lepiej motywują do eksploracji świata, niż jakakolwiek skrzynia ze skarbem. Do tego dochodzą jeszcze widowiskowe ciosy kończące, eksplodujące beczki czy efekty magicznych znaków. Wszystko to sprawia, że czasem trudno się powstrzymać od rozpętania bójki.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - niezwykłe miejscówki

Temat seksualności jest oczywiście potraktowany nieco łagodnie. Sceny erotyczne są zrobione ze smakiem i stanowią integralną część wielu misji. Zastanawiać może jedynie ich częściowa powtarzalność. Nie zagłębiając się w lubieżne szczegóły, dość stwierdzić, że wiele partnerek preferuje rozkosze w podobnej formie, a sposób przedstawienia damsko-męskich zbliżeń nie zawsze jest tak pomysłowy, jak chociażby pamiętna scena kąpieli Triss z Zabójców Królów. Warto zaznaczyć, że osoby, które mają większe zapotrzebowanie na ten rodzaj rozrywki mogą zajść do jednego z novigradzkich domów publicznych i tam skorzystać z usług pięknych kurtyzan. Co ciekawe, i za to gracz zostaje wynagrodzony symbolicznym wzrostem punktów doświadczenia.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - narrator

Wiadomo powszechnie, że wiedźmina z polskim budowlańcem łączy to, że przed robotą musi się napić. Choć Geralt w alkoholach także się lubuje, tym razem mowa, rzecz jasna, o eliksirach. Podczas wykonywania licznych zleceń zażywanie mikstur pozwala na uzyskanie znaczącej przewagi nad przeciwnikiem. Zanim udało mi się zebrać składniki niezbędne do przygotowania Kota, przemierzanie jaskiń było prawdziwą zgrozą. Gdyby nie Grom, niejeden golem przeniósłby mojego Geralta na łono wiedźmińskiego Abrahama. Puszczyk pozwalał mi na szybsze wykańczanie upiorów. Nie wspomnę już o Jaskółce, która jest podstawowym trunkiem podczas każdej walki.

Nie przypadkiem napisałem „podczas walki”, ponieważ w nowym Wiedźminie eliksiry można zażywać również poza stanem medytacji. Nie jest to może w stu procentach zgodne z tym, co o zwyczajach zabójców potworów pisał w książkach Sapkowski, ale zdecydowanie pozytywnie wpływa na rozgrywkę. Jest to więc powrót do rozwiązania z pierwszej części gry, które w Zabójcach Królów zostało porzucone na rzecz znacznie mniej praktycznego systemu.

Zresztą, nie tylko eliksirami nasz wiedźmin może raczyć się w trakcie bijatyki. W każdej chwili można przekąsić pieczone udko kurczaka, wątrobę wilka, kanapkę z szynką, a nawet strzelić sobie piwko. Z realizmem nie ma to wiele wspólnego, ale za to regeneracja zdrowia w czasie walki stała się znacznie mniej uciążliwa.

A skoro już o eliksirach mowa, wykonywanie wiedźmińskich zleceń wiąże się także z pozyskiwaniem unikalnych składników z ciał potworów. To pozwala na tworzenie tak zwanych odwarów, które są szczególnie silnymi miksturami i pozwalają na spore zwiększenie umiejętności naszego bohatera. Zręczna żonglerka tymi niecodziennymi substancjami oraz regularnymi eliksirami pozwala stawić czoła nawet najtrudniejszym przeciwnikom. Nie trzeba też szczególnie oszczędzać, ponieważ te specjały są uzupełniane regularnie w oparciu o znajdowany alkohol. Po raz kolejny CD Projekt RED odstępuje od realizmu na rzecz bezproblemowej rozgrywki. I po raz kolejny trudno na to narzekać.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Spis Cudzołożnic

Jasny Gwint

Pisząc o Wiedźminie 3, nie sposób nie wspomnieć o Gwincie. Między jednym a drugim wymagającym zadaniem warto zajść do karczmy, żeby tam zagrać partyjkę w karty. Zwykle minigry są przykrą koniecznością lub zbędnym dodatkiem. Czy ktoś pamięta jeszcze, że w GTA IV można było pograć w Tetrisa? Jednak ta zasada w żadnym razie nie dotyczy Dzikiego Gonu. Stworzonej przez CD Projekt RED karcianki Gwint nie tak łatwo zapomnieć.

Sama budowa tej minigry przypomina takie kultowe marki jak Magic: The Gathering lub Star Wars. Jej zasady są stosunkowo proste, a jednocześnie pozwalają rozwinąć skrzydła wytrawnym taktykom i hazardzistom. Dodatkowo możemy składać swoje własne talie, kupować karty od kupców lub wygrywać je od znamienitszych postaci, jakie przyjdzie nam spotkać na drodze. Chyba nigdy wcześniej nie stworzono gry w grze, która sprawiałaby aż tyle frajdy i była tak bardzo angażująca.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Triss

Gwint jest rozbudowany do tego stopnia, że nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby twórcy nie opublikowali go jako osobnej gry. Tym bardziej należą się polskim deweloperom wyrazy uznania, że nie dali się skusić Mamonowi i wprowadzili tę karciankę do świata najnowszego Wiedźmina. Nie wszyscy odważyliby się na taki ruch, tym bardziej, że można byłoby z tego zrobić dobre „Free-2-Play”.

Nowe szaty Radowida

Wiele mówiło się i wciąż mówi o grafice Wiedźmina 3. Rzeczywiście, jak już zostało to zauważone, warstwa wizualna finalnej wersji nie prezentuje się tak dobrze, jak na wcześniejszych zwiastunach czy zdjęciach. Co ciekawe, najbardziej widoczne jest to w kontekście roślinności czy też innych elementów środowiska. Nieporównywalnie lepiej sprawy mają się w przypadku bohaterów. Twarze napotkanych postaci są wyraziste i zdaje się, że każda z nich jest na swój sposób odmienna. Niezwykłe wrażenie robi także mimika. Zapada w pamięć dialog, podczas którego Triss i Geralt zerkają na siebie znacząco. Nie w każdej grze bohaterom udaje się wyrazić tak wiele bez użycia słów.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - łowca czarownic

Na szczególną uwagę zasługuje tu również technologia NVIDIA HairWorks. Mogłoby się wydawać, że włosy nie są tym, na co zwracamy uwagę. Drobna poprawka: nie zwracamy na nie uwagi, jeżeli nie są przygotowane w oparciu o HairWorks. Zarówno ludzkie fryzury, jak i sierść oraz grzywy bestii zachwycają. Aż żal zabijać napotkane wilki, bo wtedy ich futro przestanie się tak ładnie poruszać. Chciałoby się je podziwiać bez końca. Nic dziwnego, że jeden z wypuszczonych dodatków pozwala uczesać wiedźmina na różne sposoby.

Podobnie jest zresztą z tkaninami. Szaty niektórych postaci są bardziej realistyczne, niż jakikolwiek inny element stworzonego REDów świata. Patrząc na ubranie króla Redanii Radowida V nieomal czuje się pod palcami fakturę materiału. Ta troska o szczegóły sprawia, że osoby napotykane nawet w najdrobniejszych zadaniach i misjach są niezwykle charakterystyczne, a ich wygląd skutecznie przekłada się na wrażenie, jakie robią na graczu.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - droga do Krwawego Barona

CD Projekt przyzwyczaił nas do tego, że w ich produkcjach nie brakuje odwołań do innych gier, filmów, książek, słowiańskiej kultury i fenomenów społecznych współczesnej Polski i świata. Starczy wspomnieć pięściarza z Zabójców Królów, który nosił znaczące imię Naizdup. Postmodernistycznego miszmaszu, w którym pełno aluzji i mrugania okiem do gracza, nie brakuje także w Dzikim Gonie. Odnajdujemy tam żarty nawiązujące do filmów Kill Bill, Monty Python i Święty Graal, Seksmisja, do komiksów o Asteriksie i Obeliksie, a nawet do poezji Mickiewicza.

Zadania poboczne są prawdziwą wylęgarnią dla tego typu motywów. Osobiście najbardziej przypadła mi do gustu mocno rozbudowana misja będąca swobodną interpretacją legendy o Popielu, którego zjadły myszy. Walka z ghulami na centralnej wyspie jeziora do złudzenia przypominającego Gopło przyprawiła mnie o ciarki na plecach. Efekt ten spotęgowała świetna muzyka inspirowana słowiańskim folklorem. Nie ma w niej nic z Donatanowego ubijania śmietany. Zamiast tego tworzy ona niepowtarzalny klimat, który przywodzi na myśl mieszankę Starej Baśni i Matrixa.

Mahomet i Płotka

Może zabrzmi to niepoważnie, ale chyba największym mankamentem Dzikiego Gonu jest koń Geralta imieniem Płotka. Zanim wytknie się temu biednemu zwierzęciu jego oczywiste wady, warto wspomnieć o tym, jak duży jest jego udział w rozgrywce. Przede wszystkim jest on podstawowym środkiem transportu, ale poza tym wiążą się z nim także wyścigi konne, które są kolejną atrakcją wiedźmińskiego świata. Przyjemnie poczuć wiatr w siwych włosach i rzucić się na złamanie karku przez prowizorycznie zbudowany tor. Aż szkoda, że ten element najnowszego Wiedźmina jest stosunkowo rzadko spotykany.

Niestety, poza wyścigami Płotka nie spisuje się tak dobrze, jakby się chciało. Założenie jest proste: gdziekolwiek znajduje się Geralt, niezależenie od tego czy mowa o wyspie czy o miejskich slumsach, starczy, że gwizdnie na palcach, a jego wierna klacz zaraz do niego przybiega. Jest to założenie mocno idealistyczne. Dla Płotki, niczym dla głównego bohatera w pierwszej części serii, nawet najniższe ogrodzenie jest przeszkodą nie do pokonania. Nierzadko ten biedny koń, zamiast odpowiedzieć na wołanie swojego pana gapi się w kamienny mur. Nawet szkoda wspominać o przypadkach, kiedy połową ciała zapada się pod most lub wchodzi w nietypowe interakcje z wystającym z ziemi słupem. Zwykle całe to gwizdanie na Płotkę kończy się podobnie, jak w znanym przysłowiu o Mahomecie i górze. Innymi słowy, trzeba się do uparciuszki pofatygować osobiście.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - przedstawienie

Drzazgi i kłody

Możemy udawać, że nie widzimy drzazg i kłód w kocich oczach najnowszego Wiedźmina. Prawda jest jednak taka, że napotykamy je co krok podczas rozgrywki. Raz po raz płotka przenika przez kolejne kawałki drewna, od czasu do czasu napotyka się lewitujące w powietrzu bełty i łuki, a także zdarza się, że nawet sam wiedźmin zlewa się w całość z przypadkową belką. Dają się we znaki też mniej oczywiste niedociągnięcia, takie jak niemożność otwarcia tajnego przejścia przed przeczytaniem o nim w liście czy innym dokumencie. Chyba najbardziej irytującym bugiem jest ten, który sprawia, że przechodnie w zasięgu wzroku rozkładają ręce na boki i zaczynają unosić się nad ziemią. Do tego dochodzi jeszcze cała seria błędów związanych z poruszaniem się Płotki.

Jednak nie warto przykładać aż tak dużej wagi do pojawiających się w Dzikim Gonie błędów, jako że w porównaniu z innymi produkcjami, takimi chociażby jak Assassin's Creed: Unity, jest ich stosunkowo niewiele, a ponadto są w miarę szybko łatane kolejnymi patchami wypuszczanymi przez CD Projekt. Przy produkcji na taką skalę trudno uniknąć większych lub mniejszych niedopatrzeń.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - gwint

Primus inter pares

Długo przyszło nam czekać na ostatnią część przygód Białego Wilka, ale zaiste było warto. Przygotowana przez REDów gra jest fenomenem nie tylko polskim, ale i globalnym. Największą siłą Dzikiego Gonu jest odwrócenie równowagi między główną linią fabularną, a wszystkimi zadaniami pobocznymi. O ile w pierwszym Wiedźminie oraz w Zabójcach Królów były one zaledwie dodatkami do podstawowej opowieści, o tyle w Wiedźminie 3 odpowiadają one za całe bogactwo świata, który gracz ma okazję swobodnie przemierzać.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - trop

Niektórzy twierdzili, że dopiero druga część komputerowych przygód Geralta z Rivii nadała całej serii rangę, na jaką ta zasługiwała. Jednakże prawda jest taka, że Wiedźmin 1 zawierał w sobie wiele rozwiązań i motywów, które zostały zapomniane w Zabójcach Królów. Dziki Gon łączy w sobie najlepsze elementy poprzednich dwóch części, a także dodaje wiele od siebie, co w perspektywie całej trylogii czyni go pierwszym pośród równych sobie.

Ocena końcowa Wiedźmin 3: Dziki Gon

Opinia o Wiedźmin 3: Dziki Gon - Edycja Gry Roku [PC]

Plusy
  • otwarty świat pełen przygód,
  • niezwykle rozbudowane i wciągające zadania poboczne,
  • taktyka walki dostosowywana do konkretnego typu potworów,
  • wyraziste i ciekawe postacie,
  • import decyzji z Wiedźmina 2,
  • mnogość nawiązań między innymi do kina oraz literatury,
  • udoskonalony system zażywania i odnawiania eliksirów,
  • błyskotliwe dialogi,
  • karcianka Gwint.
Minusy
  • irytujące zachowania Płotki,
  • miejscami kulejąca grafika.

  • Grafika:
    • 4.5 / null
  • Dźwięk:
    • 5.0 / null
  • Grywalność:
    • 5.0 / null

Ocena końcowa

98% 4.9/5

Komentarze

19
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    7
    Dostęp do wersji PC udało nam się dostać dopiero teraz (o 20:00 w poniedziałek 12.12...) zatem biorę się za testy i do publicznej publikacji patcha powinienem mieć dla Was porównanie wydajności przynajmniej na kilku kartach z obu wiodących obozów (+jedna niebieska karta :P).

    Porównam też jakość obrazu wersji PC sprzed łatki, ale bez modów, do tej nowej. Na mody zwyczajnie nie starczy mi czasu, ale nie wykluczam, że ten temat osobno poruszymy.
    • avatar
      Detrioux
      3
      Przecież ta gra ma już 7 lat i otrzymujemy po tylu latach aktualziację która naprawdę coś zmienia. Dla mnie to świetny gest w pokroju Dying Light gdzie też gra, która miała kilka lat na karku otrzymywała małe updaty. Proszę was, jest to żenujące, że Polakowi nic nie pasuje, nawet całkiem spora nowa zawartość, lepsza grafika i usprawnienia, a PCciaże jeszcze dostają RT i DLSS... Dla mnie to świetna wiadomość i proszę was, przestańcie narzekać...
      • avatar
        Silver
        1
        Mam wrażenie, że o ile teren czy woda mocno na plus to jednak światło nie do końca.
        Na screenie 5 z dialogiem "Obóz wojskowy" - lepiej wygląda przed poprawą, nawet włosy mimo rozmydlenia (zakładam niższa rozdzielczość tekstury albo blur) nie są suchą teksturą. Na następnym nieco podobnie - tak jakby bardziej pod HDR było robione niż realizm przez co po modzie wygląda bardziej sztucznie.
        • avatar
          pawluto
          0
          Jest lekka różnica ale nie jest to jakiś przełom - kilka poprawionych rzeczy i wielkie HAAALLLLOOOO ???
          • avatar
            andzi18
            0
            To miały być piękne święta. Najpierw GoW na przystawkę, a później danie główne w postaci upgrade Wiedźmina. Niestety póki co będę musiał się obejść smakiem, gdyż PS5 nie podołała Kratosowi i najzwyczajniej padła :(
            • avatar
              bankaigoku
              0
              Bardzo mi się nie podoba ta kamera z boku, nie wiem skąd moda na nią. Mam nadzieję, że da się to przełączyć?
              • avatar
                kalkulatorek
                0
                W sumie mieszane uczucia. Na jednej fotce remis, na drugiej na plus dla nowej wersji, a na trzeciej wygrywa stara.. Pomysł fajny, o ile pamiętam wersje na konsole 59 zł ? To wypadałoby coś tam dorzucić, jakąś lokację z paroma zadaniami, czy cusik podobnego. Z PC może być gorzej bo jest jak słyszałem masa modów i to świetnych.
                • avatar
                  antytalent
                  0
                  W sumie to nie widać żeby to wszystko przyniosło jakieś dobre efekty. Przeciwnie, oświetlenie w niektórych miejscach wydaje się być gorsze niż w podstawce. Moim zdaniem niepotrzebnie marnują czas na takie rzeczy, zamiast zająć się W4 i cyberpunk - kiem.
                  • avatar
                    Johnyfin
                    -1
                    Nudy na pudy ta gra.
                    • avatar
                      jarkko
                      0
                      A tymczasem darmowy Quake (do odebrania na Epic) na Amazon Prime Gaming.
                      • avatar
                        Abgan
                        0
                        To raczej jest próba sprzedaży W3 nowym fanom niż wielki upgrade dla tych z nas, którzy spędzili w W3 już 100+ godzin. Nowi gracze w grę sprzed 7 lat raczej by nie zagrali, po aktualizacji grafiki mogą dać jej szansę, szczególnie że cena jest atrakcyjna.
                        • avatar
                          xbk123
                          0
                          Na oficjalnej stronie jest wspomniane, że poprawka wprowadzi wsparcie dla DLSS3 (nie ma mowy o poprzednich wersjach). Czyli tylko posiadacze serii 4000 skorzystają?
                          • avatar
                            Marucins
                            0
                            Najpierw wała wywinęli na E3: ku pamięci https://www.youtube.com/watch?v=BivVXw-NLTw
                            Jak widać weszło im to w krew bo kolejny tytuł Cyber na E3 również wyglądał inaczej niż finalny produkt.
                            Cholerni oszuści. Super firma.