World of Warships – torpedy w celu!
Gry

World of Warships – torpedy w celu!

przeczytasz w 2 min.

Okręty wojenne wyruszyły na otwarte morza. Są duże, ciężkie i niezbyt zwrotne, ale dysponują ogromną siłą rażenia. Okiełznanie tej potęgi to nie lada wyzwanie.

Ocena benchmark.pl
  • 4,5/5

To nie czołg, to nie samolot, to okręt wojenny. Stalowy potwór, który sunąc po morzach i ocenach, roztacza wokół siebie aurę ogromnej potęgi. Możliwość poprowadzenia jej do walki to okazja do przekonania się, że każdy błąd może drogo kosztować, a tylko najlepsi, zaprawieni w bojach stratedzy, mogą skutecznie wykorzystać pełnię możliwości, jakie daje niszczycielska siła morskiego kolosa.

World of Warships - pancernik Wyoming

Bitwa taka sama, tylko cele jakby większe

World of Warships to kolejna propozycja firmy Wargaming na sieciowe potyczki z wykorzystaniem wojennych maszyn. Choć gra opiera się na sprawdzonej formule, to przeniesienie jej w nowe środowisko dało szansę na to, aby tchnąć w stare schematy nowe życie. W końcu wydany w 2010 roku World of Tanks, mimo tego że stał się ogromnym hitem, został już ograny na wszelkie możliwe sposoby, także w formie gry mobilnej i planszowej.

Przesiąść się z czołgu do okrętu nie jest wcale tak trudno. Można skorzystać z tego samego konta założonego w systemie Wargaming.net. Po uruchomieniu gry, interfejs także nie szokuje licznymi, nowymi elementami. Różnicę czuć dopiero po pojawieniu się na pierwszym polu bitwy. Woda to nie stały ląd i poruszanie się takim stalowym kolosem jest na niej dużo trudniejsze. Bo choć po obraniu odpowiedniej prędkości, mierzonej w węzłach, statek płynie sam, czekając aż skorygujemy jego kurs, to o „braniu zakrętów” można zapomnieć. Zmiana kierunku, na przykład w celu uniknięcia nadpływających torped, jest tu realizowana nawet przez kilkaset metrów.

World of Warships - walka na duże odległości

W grze dostępne są cztery typy jednostek: niszczyciele, krążowniki, pancerniki i lotniskowce. Kolejny raz można tu znaleźć „czołgowe” odniesienie i podzielić dostępne okręty na zwiadowcze i te dysponujące największą siłą rażenia. Gdyby tak jak przyjrzeć się im bliżej to odnajdziemy tu i  „niszczyciele czołgów” i swoistą „powietrzną artylerię”. W World of Warships różnica między taktyką gry dla każdego z tych typów jest jednak ogromna.

World of Warships - celowanie z wyprzedzeniem

To zróżnicowanie sprawia, że każdy okręt pełni ważną rolę w bitwie. Gdy wraz ze znajomymi utworzymy dywizjon złożony z amerykańskich jednostek, po odpowiednim przydzieleniu ról, walka może przebiec w sposób sprawny i przemyślany. Na pierwszy ogień wysunie się niszczyciel Fletcher, by namierzyć wrogie jednostki, manewrując między wyspami. Tuż za nim nadciągnie pancernik Iowa, by skupić siłę ognia na przeciwnikach, starających się namierzyć zwiadowcę. Całości dopełni lotniskowiec Essex, który kryjąc się na krańcu mapy, będzie wysyłał samoloty, wykonujące kąśliwe naloty bombowe.

World of Warships - atak z lotniskowca

W takim scenariuszu każdy szybko zadecyduje, która rola najbardziej mu pasuje. Po odnalezieniu swojej ścieżki i idealnego typu jednostek, dobrze rozpisane statystyki pozwolą na wybranie optymalnej armii i konkretnego okrętu. Choć rozwijać można się aż do X poziomu statków, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zostać przy ulubionej maszynie i korzystać tylko z niej, tocząc kolejne bitwy.

Cisza przed burzą

World of Warships mimo braku rozbudowanego samouczka, w świetny sposób wprowadza nowych graczy do rozgrywki. W grze dostępne są bowiem trzy tryby – Bitwa kooperacyjna, Bitwa losowa i Bitwa rankingowa. Nowicjusze mogą brać udział tylko w pierwszym z nich, co jest genialnym rozwiązaniem. Polega on bowiem na walce graczy z komputerowymi przeciwnikami. Ci, choć radzą sobie całkiem nieźle, nie są zbyt trudni do pokonania.

World of Warships - cisza przed burzą

Dzięki powyższemu zabiegowi, nie jesteśmy rzucani – nomen omen – na głęboką wodę. Nawet, jeśli popełnimy kilka rażących błędów, czyli wyrwiemy się przed szereg do samotnej walki lub źle oszacujemy prędkość przeciwnika, nie będziemy surowo ukarani. Boty także pudłują i poruszają się jednostajnie tak, że łatwo wybrać odpowiednie miejsce do posłania pocisku, przewidując gdzie wrogi okręt znajdzie się za 10 sekund.

World of Warships - trafiony, zatopiony

Co najlepsze jednak już te pierwsze potyczki sprawiają, że od World of Warships nie można się oderwać. W nasze ręce oddawana jest istna potęga – i trzeba nad nią zapanować. Kolejne salwy trafiają celu, a nasze działania sprawiają, że znad tafli wody zamiast dumnych okrętów wystają już tylko końcówki ich masztów. Nic tak nie cieszy, jak satysfakcja ze zwycięstwa i to właśnie ono jest nam miłe łechce nasze ego już na samym początku wielkiej, morskiej przygody.