Zasilacze

Zasilacze 2006 - aktualizacja 'Przeglądu zasilaczy ATX'

przeczytasz w 3 min.

Publikując w 2003 roku nasz 'Przegląd' oraz pierwsze testy zasilaczy, omówiliśmy jednocześnie kompleksowo cały temat zasilania domowych PeCetów. Jednak postęp techniczny nie omija żadnej dziedziny kom

Publikując w 2003 roku nasz Przegląd oraz pierwsze testy zasilaczy, omówiliśmy jednocześnie kompleksowo cały temat zasilania domowych PeCetów. Jednak postęp techniczny nie omija żadnej dziedziny komputerowej, toteż w lutym 2005 roku dodaliśmy do Przeglądu rozdział omawiający nową normę ATX 2.01.

W dzisiejszym uaktualnieniu Przeglądu zasilaczy ATX chcemy zebrać i przedstawić większe zmiany, które są ważne dla każdego użytkownika sprzętu komputerowego - zarówno amatora, jak i zaawansowanego hobbysty. Zmiany te to konsekwencje wprowadzenia normy ATX 2.01, a także ewolucji sprzętu komputerowego - szczególnie procesorów i kart graficznych.

Nie szata zdobi zasilacz?

Spoglądając na dzisiejsze, nowoczesne i mocne zasilacze widzimy, że ich wygląd zewnętrzny w zasadzie nie uległ zmianie. Nadal są to niewielkie, blaszane pudełka o identycznych jak kilka lat temu wymiarach, z wystającą wiązką kabli i chronionym przez grill wiatrakiem. Pewne zmiany w wyglądzie dotyczą aspektów estetycznych - czasami blachy zasilaczy są pięknie niklowane bądź chromowane, a niektóre nawet pokrywane specjalnymi powłokami, mającymi na celu redukcję zakłóceń elektromagnetycznych.

W seriach adresowanych do modderów komputerowych producenci stosują podświetlane (przeważnie na niebiesko) wentylatory, co może drażnić zwykłego użytkownika, lub nawet zniechęcić go do zakupu takiego świecącego zasilacza. Są też modele z wstawionymi bocznymi okienkami z pleksy, przez które widać wnętrzności zasilacza.

Inne znowu jednostki szczycą się dwoma lub trzema ażurowymi ściankami, co na pewno ładnie wygląda, szczególnie jeśli na blachy został rzucony czerwony czy też błękitny lakier metalic.

Aż szkoda chować takie cacko we wnętrzu komputerowej skrzynki, a taki los przecież spotyka 99,9% zasilaczy - czyli wysiłki zmierzające do podniesienia estetyki zasilacza to próby żerowania na gustach naiwnych użytkowników lub też komputerowa 'sztuka dla sztuki'.

Naszym zdaniem fajnie jest, kiedy zasilacz ładnie się prezentuje, ale wygląd powinien być ostatnim w hierarchii ważności kryterium, branym przez nas pod uwagę podczas zakupów.

Chłodzenie - pięta Achillesowa

W ciągu ostatnich lat szeroko rozpowszechniły się modele z olbrzymimi wentylatorami o średnicy 120 a nawet 140 mm. Schowane za chromowanymi grillami olbrzymie łopaty takiego wiatraka robią wrażenie na użytkownikach, ale czy to na pewno jest najlepsze na rynku rozwiązanie? Na pewno producent takiego zasilacza nie musi się przejmować tym, że malutkie radiatory przegrzeją się i zasilacz ulegnie uszkodzeniu. Duży, 12-centymetrowy wiatrak podłączony do regulatorka obrotów w razie potrzeby po prostu rozpędzi się nieco, zwiększy swoje obroty i tym samym zbije temperaturę wysilonych podzespołów. Przy okazji użytkownik zostanie uraczony wkurzającym szumem bądź terkotem, bo zwiększenie obrotów wiatraka musi się jakoś odbić na głośności zasilacza. O tym większość producentów już nie wspomina, podając w reklamach tylko głośność zasilacza przy obrotach minimalnych - a te obroty utrzymują się niekiedy przez pierwsze 10 minut po włączeniu komputera...

Coś za coś - zasilacze z wentylatorami 12-centymetrowymi są bezpieczne, ale niezbyt ciche. Po zamontowaniu monstrualnego wiatraka w małym pudełku, na radiatory zostaje już naprawdę niewiele miejsca, a to właśnie radiatory odbierają ciepło z grzejących się elementów PSU. Malutki i prosty radiator nagrzewa się błyskawicznie i ma niewielką zdolność oddawania ciepła, dlatego też wymagana jest większa intensywność obiegu powietrza wokół jego żeberek.

Słaba jest też skuteczność wielkich wentylatorów, jeśli chodzi o wytworzenie ciągu powietrznego przechodzącego przez zasilacz. Taki wiatrak umieszczony na dolnej ściance zasilacza skutecznie zasysa powietrze znad procesora - ale to jedyna pozytywna cecha takiego układu. Wtłaczane do wnetrza zasilacza powietrze nie ma prostej drogi do wyjścia na zewnątrz... opływa radiatory, kondensatory, po czym rozbija się na powierzchni płytki drukowanej. Niewielki procent tego powietrza wypychany jest poza obudowę, reszta wraca z powrotem w okolice wentylatora, co zmniejsza skuteczność chłodzenia. Gdyby tylko jakiś producent zdecydował się na radykalne zmiany 'pod maską' zasilacza, rozdzielając płytkę drukowaną na dwie części i mocując je na pionowych ściankach, a górną ściankę podziurawił otworami wentylacyjnymi, otrzymalibyśmy skuteczny i cichy system chłodzący. Na razie najcichsze na rynku okazały się rozwiązania zastosowane między innymi przez Tagana - dwa wiatraki umieszczone naprzeciwko siebie w układzie push-up plus potężne radiatory dały w efekcie niemal bezgłośne zasilacze dużej mocy.

Na pewno w dziedzinie chłodzenia mocnych zasilaczy producenci muszą zaprojektować coś nowego, aby duża moc nie oznaczała jednocześnie szumu odkurzaczopodobnego.

Pamietajmy też, że zasilacz stanowi ważne ogniwo w systemie wewnętrznego obiegu powietrza obudowy komputerowej. Wiatraki zasilacza zasysają ciepłe powietrze z okolic procesora i znad grafiki, po czym tłoczą je poza obudowę. Dzięki temu zarówno CPU, jak i GPU oraz płyta główna pracują w lepszych warunkach termicznych, co zwiększa ich długowieczność i zmniejsza awaryjność. Ale szybkoobrotowy wiatrak zasilacza to nie jest dobre rozwiązanie, bo jego hałas męczy, drażni i psuje przyjemność podczas rozrywki, płoszy skupienie w czasie pracy. Wymuszaniem obiegu powietrza powinny się zajmować dedykowane wentylatory obudowy, montowane na tylnej czy bocznej ściance komputera. Taki wiatrak dobrej firmy (BlackNoise, Papst) pozostaje bezgłośny podczas pracy, można go podłączyć do regulatora obrotów i ustawić tak, aby wraz z zasilaczem poradził sobie z usuwaniem gorącego powietrza z obudowy pracującego intensywnie komputera.

Niektóre firmy (SilverStone, Antec, Yesico) wprowadziły do oferty zasilacze chłodzone pasywnie. Na przeszkodzie w ich upowszechnieniu stoi jednak cena - powyżej 500 złotych za model 300-watowy to za dużo, jak na kieszeń polskiego komputerowca.

Pojawił się też półpasywny model Topower 420 NF, który włączał swoje wentylatory tylko w razie konieczności, pod dużym obciążeniem - rozwiązanie naszym zdaniem świetne, które jednak nie doczekało się kontynuacji w nowych seriach ani też naśladownictwa innych, wiodących producentów.

Cały czas brakuje mocnych, ale cichutkich zasilaczy ATX, przeznaczonych do salonowych komputerów typu Media Center. Coraz częściej w naszych domach spotkać można dwa komputery, poza tym idea Media Center ma przed sobą przyszłość - o ile upora się z niedomaganiami wieku dziecięcego. Oferowane w sklepach gotowe zestawy są bardzo drogie, w zasadzie nikt nie wie, za co płacimy tyle kasy. Użytkownicy mogliby składać sobie samodzielnie multimedialne zestawy za mniejsze pieniądze, gdyby tylko pojawiły się na rynku odpowiednie podzespoły - między innymi bezgłośne zasilacze, które nie zmieniają wnętrza komputera w piekarnik, lecz oddające ciepło na zewnątrz (systemem heat-pipe + odpowiednie radiatory).