
Dlaczego horror "28 lat później" nakręcono iPhone’em? To zdjęcie mówi wszystko
W czerwcu do kin trafi film “28 lat później” Danny’ego Boyle’a, którego sporo sekwencji nagrano z wykorzystaniem iPhone’a 15 Pro Max. A w zasadzie wielu iPhone’ów 15 Pro Max.
Choć nie jest to pierwsza kinowa produkcja zrealizowana za pomocą smartfonów, zazwyczaj sięga się po taki sprzęt z powodu ograniczeń finansowych. Przykładem może być głośna "Mandarynka" z 2015 roku – film Seana Bakera nakręcony iPhone’em 5s przy budżecie wynoszącym zaledwie 100 tys. dol.
W przypadku "28 Years Later" Danny’ego Boyle’a o drastycznych cięciach budżetowych nie ma jednak mowy, bo produkcja otrzymała solidne 75 mln dol., co stanowi konkretny budżet jak na horror. Dla porównania debiutujące kilka tygodni wcześniej "Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi" nakręcono za 50 mln dol. Dlaczego więc Danny Boyle sięgnął więc po smartfony zamiast zaufać wyłącznie profesjonalnym kamerom?
"28 lat później" niczym "Matrix". Pomógł iPhone 15 Pro Max
W wywiadzie dla IGN reżyser Danny Boyle zdradził, że lubuje się w narzucaniu sobie technicznych ograniczeń i wykorzystywaniu ich na swoją korzyść. Przykładem takiego podejścia jest pierwsza część cyklu, "28 dni później" z 2002 roku, na planie której wykorzystano domowe kamery cyfrowe. Boyle twierdzi, że swojski klimat pomógł filmowi w odniesieniu sukcesu, bo gdyby w tamtym czasie faktycznie wybuchła apokalipsa zombie, to świat byłby zalany niskiej jakości nagraniami grozy. Dziś wszechobecnym odpowiednikiem kamer z 2002 roku są smartfony.
A skoro już iPhone 15 Pro Max trafił na plan, twórcy postanowili wykorzystać jego lekkość i mobilność. Na potrzeby sekwencji kręconych smartfonami zaprojektowano trzy specjalne platformy; jedna była przeznaczona na osiem telefonów, kolejna na dziesięć, a największa na dwadzieścia. Reżyser wyjaśnia, że przenoszeniem najmniejszej platformy mogła zająć się jedna osoba.
Wspomniane platformy umożliwiły kręcenie scen w spopularyzowanej przez "Matriksa" technice bullet time, ale dzięki mobilności całej konstrukcji można było filmować w ruchu. Reżyser chwali dużą elastyczność tego rozwiązania w kwestii światła i łatwości użycia podczas zdjęć w plenerze. Dzięki temu, że część scen nakręcono w 180 stopniach, twórcy mogli na etapie montażu wybrać najlepsze ujęcie lub szybko przełączać się między nimi osiągając efekt "krojenia czasu". Technika ta miała być wykorzystywana przede wszystkim w scenach ukazujących przemoc.
Kinową premierę filmu "28 lat później" zaplanowano na 20 czerwca.
Komentarze
3Co za bzdura, bo nie wiem czy to miał być jakiś mało zabawny żart?