Internet

P2P? A czym to się różni od biblioteki?

przeczytasz w 1 min.

Bardzo lubimy orzeczenia zachodnioeuropejskiego wymiaru sprawiedliwości. Budzą sporo kontrowersji, ale czasem trafiają w sedno. Nawet mimochodem.

Hiszpański sąd być może nawet nieświadomie zbliżył się do problematyki zasadności istnienia bibliotek. Te organizacje zdaniem wielu prawników są istnym zamachem na prawo autorskie, a mimo to funkcjonują legalnie niemal na całym świecie.

W jednym z orzeczeń hiszpańskiego sądu możemy przeczytać, że oskarżanie kogoś z powodu udostępniania plików za pośrednictwem P2P nie różni się zbytnio od... pożyczania książek. A to przecież jest legalne. Sąd stwierdził, że taka droga (pożyczanie sobie różnych rzeczy) współżycia społecznego istnieje od lat i w chwili obecnej zmienia po prostu swoją formę.

Sprawa dotyczyła losów serwisu CVCDGO.com i ciągnęła się od 2005 roku. To już kolejna w ostatnich miesiącach decyzja hiszpańskich sądów, która jest przychylna piractwu, co tak bardzo wyróżnia kraj don Kichota od coraz bardziej rygorystycznej Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Francji. Tym samym warto się zastanowić czy rozumowanie sądu jest złe, czy zła jest cała idea pożyczania.

Źródło: TorrentFreak

Komentarze

37
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    0
    Po prostu w Hiszpanii nie tylko korporacje sie licza. Zreszta potwierdza to ze sciaganie z neta to nie kradziez.
    • avatar
      Konto usunięte
      0
      To samo mówiłem juz wiele lat temu. Co jest z bibliotekami? Kupiłem samochód mogę go pożyczyć, kupiłem grę czy mp3 także mogę ją pożyczyć a czemu nie? I nie ważne jaka drogą!

      To jest dobre współżycie społeczne a te zakazy łamią podstawowe prawa i Hiszpanie to własnie zmieniają! I bardzo dobrze
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        Z ksiazki w bibliotece korzysta jedna osoba na raz. Ponadto kazda biblioteka musi taka ksiazke kupic. Wiec z jednej ksiazki korzysta ilo osób w sumie w cigu roku? Ktoś przetrzyma, ktoś nie odda. 12 rocznie? Wiele osób nie pozyczy, tylko kupi żeby miec natychmiast. Albo nie bedzie im się chciało latać i czekac az poszukiwanytytuł bedzie dostepny. W momencie gdy sciagniesz ta przykładowa ksiazke z sieci a) wydawca nie dostaje kasy nawet za ten jeden egzemplarz który trafil by do biblioteki ( zwróc uwage ze juz na przykład przy wypozyczaniu filmów, nie wystarczy ze kupisz film, musisz zapłaic wiecej za mozliwosc wypozyczania komercyjnego) ale jeszcze z "ksiazki" bedzie korzystac na raz kilkaset tysiecy ludzi. Biblioteka nie jest tym samym co sciaganie z sieci. Piratwo to w dalszym ciagu, moze nie kradzie bo to wg. mnie tez złe słowo, ale nieuprawnione uzytkowanie. Jak przejażdżka na gapę autobusem. Niby nikomu nic złego się nie dzieje, ale jak nikt nie kupi biletu, to potem komunikacja miejsca wyglda tak, jak wyglada.
        • avatar
          Konto usunięte
          0
          Pożyczanie jest ok. Twój towar, robisz z nim co zechcesz. Ja pisałem w kontekscie

          franko - "Po prostu w Hiszpanii nie tylko korporacje sie licza. Zreszta potwierdza to ze sciaganie z neta to nie kradziez."

          Niestety nie wiem czemu ale nie odpowiedziało na post franko, tylko ogólnie

          Tak samo uważam że mam prawo sprzedać używana gre - Bo ja za to zapłaciłem i ten nosnik jest mój. Sprzedaje - trace prawo do użytkowania nośnika/kopii zapasowych itp.
          Tak samo z udostępnieniem udostepnic moje konta STEAM. Grać może tylko jedna osoba na raz. Pożyczam auto koledze - nie jeżdze nim. Pożyczam konto dziewczynie - nie gram. Koniec kropka.

          Nie zgadzam się natomiast z tym że sciganie z neta jest ok. Swiety nie jestem, ale ostatnio gdy zaczałem zarabiac, zawsze kupuję gry.
          • avatar
            Konto usunięte
            0
            Są na świecie jeszcze normalni sędziowie.
            • avatar
              Konto usunięte
              0
              Nawet jeśli rozumowanie hiszpańskiego sądu w tym przypadku jest nienajlepsze, to ważne jest to, że dzięki takiemu orzeczeniu w dyskusję o zakresie i zasadności ochrony są zaangażowane poważniejsze podmioty niż jacyś tam forumowi internauci. To naprawdę nie jest mądre żeby w kwestii ochrony praw autorskich i pokrewnych faworyzować tylko jedną stronę, na dodatek pod wyraźne dyktando gigantów medialnych z USA. Tu sędzia odważył się zająć stanowisko przeciwne do propagandy i dobrze.
              • avatar
                Konto usunięte
                0
                A biblioteki internetowe, tylko jedna kopia a pożyczają milionom - w tym momencie jaka jest różnica pomiędzy przeczytaniem takiej książki z internetowej biblioteki i wysłanie jej koledze żeby też sobie poczytał ba nawet kilku kolega przecież oni tez mogą wejść na stronę tej biblioteki i przeczytać wiec czy dostaną tą kopię ode mnie czy ze strony efekt będzie taki sam.

                Osobiście Cieszę się z wyroku Hiszpańskiego sądu, bo prawo autorskie zostało stworzone nie tylko z myślą o strzeżeniu praw twórców ale przede wszystkim zwiększaniu innowacyjności. Obecna forma jest już zbyt rygorystyczna i trzeba ją zmienić, bo hamuje rozwój.
                • avatar
                  Konto usunięte
                  0
                  Ciekawe... Dobry krok, widać nie wszędzie liczy się tylko kasa.
                  Bo przecież oczywiste jest, że taki producent, jeśli może to chce od razu na jednym produkcie zarabiać miliony. I nie ma mowy o przepuszczeniu jakiegokolwiek grosza - piractwo. I żyje w tych nędznych statystykach bazujących na wróżeniu z fusów zeszłorocznej herbaty.

                  - Kombinuje podnosząc ceny (bo i tak to kupią... gry po 200-300zł szok.)
                  - Robi płatne dema - bo na tym też można zarobić a "ciemna masa" i tak to kupi.
                  - W ogóle nie wydaje dem - żeby zamaskować swój nędzny produkt.
                  - Produkt, krótki... słabo grywalny - ale tytuł oryginalny. Liczy się ilość!

                  Jest jeszcze wiele niemiłych sposobów które stosują producenci... i te wszystkie sposoby są JAK NAJBARDZIEJ LEGALNE.

                  Dla zwykłego człowieka, zostaje piractwo. (Jeśli w ogóle interesują go takie dobra).

                  I jeśli producenci nie zaczną grac fair w stosunku do odbiorców, to piractwo nie zniknie... żadne kary i zmiany prawne w tym nie pomogą.
                  Ta wojna wymaga poświęceń z obu stron. Im bardziej walczą producenci... tym będzie gorzej.

                  Zaznaczam, że to moja prywatna opinia.
                  • avatar
                    NomadDemon
                    0
                    to co powiesz o studentach ktorzy kseruja biblioteke az furczy?

                    ludzie w tym wszystkim zapomnieli, ze czlowiek jest wazniejszy od "korporacji", rzeczy sie robi dla ludzi, w pogoni zyskow duzo osob przestalo byc ludzmi...
                    • avatar
                      krzywyzielarz
                      0
                      Ja uważam że jak jakaś książka, płyta nie jest mi potrzebna to oddaje ją do biblioteki. A żeby inni na tym skorzystali.
                      • avatar
                        hynio
                        0
                        Co do pożyczanie lub odsprzedawania gier, oprogramowania nic w tym złego nie wiedzę, lecz producenci się bardzo o to burzą.

                        Ale w Hiszpanii to przesadzili, klonowanie a pożyczanie to 2 różne rzeczy. A jak wiadomo klonowanie to już jest przestępstwo, nie mogę stworzyć samochodu które byłoby takie samo jak np. jakieś tam BMW i sprzedawać/rozdawać go pod tą marką.